Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dylemat oceny?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dylemat oceny?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-09-29 06:11:37

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: "Rukasu" <r...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Rafał" <t...@n...pl> napisał w wiadomości
news:bl8j2t$p3q$1@news.onet.pl...

> Załóżmy bowiem, że mamy ucznia, który przez semestr nic praktycznie nie
> robił, klasówki oblewał, sprawdzianów nie zaliczał. (...)
> I teraz tak:
> - z jednej strony, umie na daną ocenę materiał,
> - ale jak mu ją postawić, to nie nauczy się systematyczności...
>
> A więc co zrobić?
> Co byście na to poradzili?

W liceum mój matematyk mówił: "Jeśli któreś z Was jest geniuszem, albo
pracusiem-samoukiem, to nie musi do mnie na lekcje przychodzić. Niech się
uczy samo, a ja na koniec ocenię, czy rzeczywiście tyle umie. Ale jeśli
któreś z Was nie będzie przychodzić do mnie lakcje, wagarować, a potem się
okaże że nic nie umie, to..."

Skądinąd wydaje mi się to dosyć uczciwym rozwiązaniem. O ile mnie pamięć nie
myli, do oceniania "systematyczności" jest ocena z zachowania (no, chyba że
in plus: tzn. jak widać że ktoś się bardzo stara, ale talentu nie ma, to
można nieco oceny z przedmiotu pozawyżać - marchewka skuteczniejsza niż
kij). Jeśli ktoś regularnie nie pojawia się na lekcjach, należałoby
porozmawiać o tym z jego rodzicami, z wychowawcą klasy i ew. pod koniec
semestru nie zgodzić się na wysoką ocenę z zachowania. Ale niby na jakiej
podstawie można "obcinać" ucznia za przedmiot, tzn. za wiedzę - za wiedzę
którą przecież POSIADA?
TO byłoby właśnie IMHO niepedagogiczne, bowiem sugerowałoby iż nauczyciel
uważa się za Bóg wie kogo i że nie toleruje osób, które starają się uczyć w
inny niż on zaleca sposób! Sama nauka go nie interesuje.
Na dodatek taki uczeń/rodzic zażąda natychmiast egzaminu komisyjnego i
wyjdzie na to, że nauczyciel jest stronniczy, a uczeń pokrzywdzony... :-(
Inna sprawa, że dosyć trudno się rozeznać co kto umie po jednym tylko
sprawdzianie. Nie mówiąc o tym, że rodzicom i tak łatwo potem podważyć
obiektywizm takiej samotnej oceny i odwoływać się, odwoływać się, odwoływać
się... Rodzice to plaga każdej szkoły, czyż nie?

Od tego są jednak nauczycielskie "dupochrony". Np. jeśli ktoś nie był na
więcej niż połowie lekcji z danego przedmiotu, to można z czystym sumieniem
go z tego przedmiotu niekwalifikować. Tylko po co? Czy nie "prościej" zrobić
jeden kompleksowy sprawdzian, a jak uczeń go zaliczy, to zaliczyć mu
"warunkowo", dokładając do napisania pracę wakacyjną? W ten sposób żaden
rodzic nie podskoczy, że na podstawie jednej oceny się mu dziecko ocenia;
zawsze można powiedzieć: "Tak naprawdę to ja w ogóle nie powinienem dziecka
klasyfikować, ale jak zobaczyłem że potrafi, to postanowiłem dać mu szansę i
wyznaczyłem pracę wakacyjną." A jeśli nie zaliczy? Nie klasyfikować - i tak
żadnej dyskusji nie będzie, bo zgodne to z regulaminem.

Nieco gorzej, jeśli dziecko "wyrobi się" w swojej "połowie" obecności. Ale i
na to są sposoby: każda klasówka, czy odpytka, na której dziecka nie było to
przecież 1! Jeśli usprawiedliwiona: można (ale nie trzeba) poprawiać. A więc
jeśli potem jakiś rodzic "ma problem", to mówimy: "Dziecko to ma same
jedynki, ale jak zobaczyłem że potrafi, to..." i ciąg dalszy jak wyżej. Tyle
że w tej metodzie trzeba niestety rodzica informować na bieżąco, tzn. musi
on wiedzieć, że dziecko nie przychodzi i że grozi mu to nieklasyfikowaniem z
przedmiotu. W przeciwnym razie i tak może się odwoływać. :-(

--
Pozdrawiam
Rukasu


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-09-29 06:26:16

Temat: Dylemat oceny?
Od: Rafał <t...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam

Wracając myślami do swojej szkoły średniej, przypomniałem sobie czasy
półrocza, zakończenia roku szkolnego i te bieganie po nauczycielach,
ostatnie poprawianie się.... To niezłe wspomnienia... I tak się właśnie
zastanawiam nad ocenianiem...
Załóżmy bowiem, że mamy ucznia, który przez semestr nic praktycznie nie
robił, klasówki oblewał, sprawdzianów nie zaliczał. Teraz przychodzi,
poprawia się, dostaje ocenę pozytywną - i tu 2 warianty:
- dostaje 2, zaliczającą: co mu postawić? Przez cały rok nic nie robił.
Jeśli postawimy mu ocenę pozytywną na koniec semestru to jest to w
porządku, bo uczeń umie. Ale z drugiej strony, jest to imho niewychowawcze,
gdyż facet nie pracował regularnie na lekcjach i wagarował...
- dostaje 3-4-5, na taką ocenę umie cały zakres wiedzy z semestru, jednak
tak jak i wyżej - są inni uczniowie, którzy pracowali cały semestr i mają
po 3, więc jak temu wagarowiczowi postawić 4, to będzie to trąciło
niesprawiedliwością wobec innych.

I teraz tak:
- z jednej strony, umie na daną ocenę materiał,
- ale jak mu ją postawić, to nie nauczy się systematyczności...

A więc co zrobić?
Co byście na to poradzili?

Pozdrawiam
Rafał
--

Życie jest jak papier toaletowy...
A nawet gorsze, jak wokół sami ślepi... :(

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 06:45:44

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: GABi <g...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Rafał wrote:

> A więc co zrobić?
> Co byście na to poradzili?

Wszystko zależy od ucznia i nauczyciela.
Mądry nauczyciel potrafi ocenić, czy wagarowicz rokuje nadzieje
i jest zdolnym uczniem. Jeśli spełnia te warunki moim zdaniem,
w takich sytuacjach trzeba mu dać zawsze szansę.
On ją wykorzysta, co moim zdaniem właśnie, będzie dla niego bardzo
wychowawcze. Rozumiem, że mówimy tutaj o postawieniu oceny
dopuszczajacej, na koniec semestru, czy roku, a nie takiej, która
wynikałaby z wiedzy w danym momencie.

A co do innych, mniej zdolnych, a systematycznych uczniów ?
Życie nie jest sprawiedliwe ;)

--
GABi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 06:53:32

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: Rafał <t...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

GABi wrote:

> Rafał wrote:
>
>> A więc co zrobić?
>> Co byście na to poradzili?
>
> Wszystko zależy od ucznia i nauczyciela.
> Mądry nauczyciel potrafi ocenić, czy wagarowicz rokuje nadzieje
> i jest zdolnym uczniem. Jeśli spełnia te warunki moim zdaniem,
> w takich sytuacjach trzeba mu dać zawsze szansę.
> On ją wykorzysta, co moim zdaniem właśnie, będzie dla niego bardzo
> wychowawcze. Rozumiem, że mówimy tutaj o postawieniu oceny
> dopuszczajacej, na koniec semestru, czy roku, a nie takiej, która
> wynikałaby z wiedzy w danym momencie.

Nie wiem, czy mnie zrozumiałeś - facet w tej chwili już umie wszystko, ale
jeszcze kilka tygodni wcześniej, był jak decha - nic nie umiał.
Ale z tego co piszesz, wynika, że uważasz, że niezależnie od tego czy umie,
czy nie, raz można darować i przepuścić?

> A co do innych, mniej zdolnych, a systematycznych uczniów ?
> Życie nie jest sprawiedliwe ;)

Ano niestety... :/

Pozdrawiam
Rafał
--

Życie jest jak papier toaletowy...
A nawet gorsze, jak wokół sami ślepi... :(

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 06:54:03

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: "ksRobak" <e...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rafał" <t...@n...pl>
news:bl8j2t$p3q$1@news.onet.pl...

> I teraz tak:
> - z jednej strony, umie na daną ocenę materiał,
> - ale jak mu ją postawić, to nie nauczy się systematyczności...
>
> A więc co zrobić?
> Co byście na to poradzili?
>
> Pozdrawiam
> Rafał

Życie jest także szkołą :o)
proponuję przez analogię ocenić artystę, który
przez rok nie robi NIC tylko korzysta z życia
więc przez 364 dni w roku ma za każdy dzień jedynkę
ostatniego dnia roku tworzy dzieło na szóstkę
razem więc uzyskuje 370 punktów
za które może przez kolejny rok
żyć i cieszyć się życiem ;)))

PS. czy da się zaprogramować artystę, by tworzył dzieła
co dzień? jest tu niejaki "ksRobak" który tworzy... no i co?
\|/
re:


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 07:19:39

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: GABi <g...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Rafał wrote:

> Nie wiem, czy mnie zrozumiałeś - facet w tej chwili już umie wszystko, ale
> jeszcze kilka tygodni wcześniej, był jak decha - nic nie umiał.

Tak to zrozumiałam właśnie.

Ale można umieć i być mało zdolnym uczniem,
jak też nie umieć i być bardzo zdolnym.
Widzisz różnicę ?

I tych zdolnym własnie, moim zdaniem należy zawsze faworyzować.

> Ale z tego co piszesz, wynika, że uważasz, że niezależnie od tego czy umie,
> czy nie, raz można darować i przepuścić?

Nie.
Nie było tu mowy o takiej zasadzie.

Mowa była o mądrym nauczycielu, który potrafi odróżnić
inteligentnego ucznia od kujona.

--
GABi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 13:33:06

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rafał" <t...@n...pl> napisał w wiadomości
news:bl8j2t$p3q$1@news.onet.pl...



> Załóżmy bowiem, że mamy ucznia, który przez semestr nic praktycznie
nie
> robił, klasówki oblewał, sprawdzianów nie zaliczał. Teraz przychodzi,
> poprawia się, dostaje ocenę pozytywną - i tu 2 warianty:
> - dostaje 2, zaliczającą: co mu postawić? Przez cały rok nic nie
robił.

Nic to, w końcu się nauczył przecież...



> Jeśli postawimy mu ocenę pozytywną na koniec semestru to jest to w
> porządku, bo uczeń umie. Ale z drugiej strony, jest to imho
niewychowawcze,
> gdyż facet nie pracował regularnie na lekcjach i wagarował...


IMHO liczy się efekt końcowy, choć z drugiej strony... wagarowałem całą
średnią szkołe, nie byłem na 60 - 70% lekcji, ale jak już przyszedłem,
byłem przygotowany zawsze... natomiast lać na wszystko cały rok... ale
cóż... liczą się efekty końcowe...



> - dostaje 3-4-5, na taką ocenę umie cały zakres wiedzy z semestru,
jednak
> tak jak i wyżej - są inni uczniowie, którzy pracowali cały semestr i
mają
> po 3, więc jak temu wagarowiczowi postawić 4, to będzie to trąciło
> niesprawiedliwością wobec innych.


Niby tak, z drugiej jednak strony co z tego, że ktoś biedził się po 12
godzin i zdaje ledwie na 3 (trzeba tylko uważnie patrzeć, czy akurat
tego dnia jest w formie), a inny to samo potrafi zrozumieć po trzech
godzinach spędzonych nad tym w ciągu roku... IMHO nie jest istotny
nakład pracy tylko wynik końcowy.



> A więc co zrobić?
> Co byście na to poradzili?


Stawiać tyle, na ile umie, ale jakoś uświadomić gostkowi, że może się
zdarzyć, że kiedyś nie zdąży na czas i sobie rok w końcu zawali...


Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 16:21:53

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rafał" <t...@n...pl> napisał w wiadomości
news:bl8j2t$p3q$1@news.onet.pl...
> Witam
>
> Wracając myślami do swojej szkoły średniej, przypomniałem sobie czasy
> półrocza, zakończenia roku szkolnego i te bieganie po nauczycielach,
> ostatnie poprawianie się.... To niezłe wspomnienia... I tak się właśnie
> zastanawiam nad ocenianiem...
> Załóżmy bowiem, że mamy ucznia, który przez semestr nic praktycznie nie
> robił, klasówki oblewał, sprawdzianów nie zaliczał. Teraz przychodzi,
> poprawia się, dostaje ocenę pozytywną - i tu 2 warianty:
> - dostaje 2, zaliczającą: co mu postawić? Przez cały rok nic nie robił.
> Jeśli postawimy mu ocenę pozytywną na koniec semestru to jest to w
> porządku, bo uczeń umie. Ale z drugiej strony, jest to imho
niewychowawcze,
> gdyż facet nie pracował regularnie na lekcjach i wagarował...
> - dostaje 3-4-5, na taką ocenę umie cały zakres wiedzy z semestru, jednak
> tak jak i wyżej - są inni uczniowie, którzy pracowali cały semestr i mają
> po 3, więc jak temu wagarowiczowi postawić 4, to będzie to trąciło
> niesprawiedliwością wobec innych.


w sumie to tak z teoretycznego punktu widzenia -
nie powinno się nikogo faworyzować
ani tych pilnych a mniej zdolnych, ani tych zdolniejszych obiboków
każdy jest inny
i kujoni i lewusy są potrzebni :)
ale oczywiście w praktyce nauczyciele jednak faworyzują kujonów
to czasem bardzo krzywdzące
bo w szkołach polskich ocenia się głównie wysiłek włożony w osiągnięcie
dobrych wyników
a nie same wyniki
a później, np. już na studiach
taki kujon
boleśnie się przekona, że nie jest wcale taki dobry, że nie stawiają mu
ciągle samych 5 :))
a obibok nie będzie nawet chodził na zajęcia i i tak go docenią!!
(to dopiero niesprawiedliwość!)
:)
zatem szkoła to tylko szkoła
po szkole okazuje się, że kujoństwo wcale nie jest drogą do sukcesu
a oceny na świadectwie szkolnym nikogo już nie obchodzą
jak ktoś jest zdolny, to wcześniej czy później zostanie to docenione :))

pozdrowienia
Natalia

(udzielająca korków z języków
wyjątkowo pilnym, lecz mało zdolnym uczniom,
dla których jest zawsze równie miła i wyrozumiała )



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 16:38:45

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: Amnesiak <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 29 Sep 2003 15:33:06 +0200, "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
wrote:

>Nic to, w końcu się nauczył przecież...

MZ to nie takie proste. Szkoła to nie tylko "końcowe zaliczanie", ale
również pewien system wychowawczy. Dlatego systematyczność i
rzetelność powinny być także docenione.

--
Amnesiak
------
"Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy."
Protagoras

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-29 17:10:23

Temat: Re: Dylemat oceny?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Amnesiak" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał
w wiadomości news:krngnv0e8u518qgnr06jhnlsb5gd21r9m4@4ax.com...


> MZ to nie takie proste. Szkoła to nie tylko "końcowe zaliczanie", ale
> również pewien system wychowawczy. Dlatego systematyczność i
> rzetelność powinny być także docenione.


Ale nie przy ocenianiu wiedzy. Inaczej wierni ale mierni zawsze będą
mieli przody, a "chwytający w lot" ciągle będą czekać na resztę...

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Nude Neighbour Tanning
baba
rzucam kurna palenie ksRobak
(empatic)
Inteligencja emocjonalna-praca dyplomowa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »