| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-09-28 15:19:07
Temat: (empatic)Wyżalę się wam trochę... W sobotę, gdy pojechałem do Poznania na ten
egzamin, byłem też obejrzeć mieszkanie, w którym będę wynajmował
pokój; oprócz mnie, będą tam też mieszkać trzy dziewczyny i trzech
gości (prawdopodobnie), co sprawia, iż mam pewne obawy, co do
czekającej mnie tam przyszłość... jak wiecie (a jak nie wiecie, to wam
teraz mówię) jestem człowiekiem dość nieśmiałym (aczkolwiek wygadanym)
i raczej powiedziałbym zamkniętym w sobie (lub mówiąc bardziej
dyplomatycznie: niechętnie dopuszczającym innych do mojego świata).
Mam dwojakie wyobrażenie tego, co mnie czeka; albo nawiąże dobry
kontakt z współlokatorami, i będzie fajnie, jak to jest w serialu
Przyjaciele, albo się nie odnajdę, i stanę się 'dziwakiem', jak to
nigdy nie miało miejsca, ale jest wyraźną obawą...
Z moich przyszłych współlokatorów poznałem tylko jedną osobę, z którą
będę dzielił pokój; jest to Grzegorz, student politechniki piszący
aktualnie pracę dyplomową o inżynierii mostowej... jak się domyślacie,
będziemy do siebie pasowali jak pięść do oka; mój żyjący ciągle w
świecie fantazji umysł będzie miał spore problemy z komunikacją ze
ścisłym umysłem Grzegorza; obawiam się najgorszego - że zacznę udawać
kogoś innego, żeby nie zostać niezaakceptowanym...
Fakt jest jednak faktem (ostatnio nadużywam tego sformułowania), że
jestem wobec Grzegorza bardzo szczery... rozmawialiśmy o przestrzeni
życiowej, i ja bez żadnych ogródek wyznałem mu, że jestem
prowincjuszem, który ceni sobie dużo takiej życiowej przestrzeni;
jeszcze rok temu ukrywałem przed wszystkimi nowymi znajomymi z miasta
fakt, że jestem z małego miasteczka, w którym nie ma nawet jednego
dobrego lokalu (oprócz restauracji na stacji benzynowej). Myślę, i
doświadczenia z mojego życia to potwierdzają, że im jestem dojrzalszy
emocjonalnie i umysłowo, tym jestem bardziej szczery wobec ludzi; to
tak, jakby czuł, że moje pochodzenie i mój styl bycia nie jest już
wyznacznikiem mojej wartości jako człowieka; dotarło wreszcie do mnie
to, że ludzie mogą mnie cenić za to kim jestem, a nie za coś innego...
Muszę tutaj jednak zastrzec, że ten nowy system wartości ulega w
mieście wielkiej próbie; na prowincji jestem zupełnie wolny od
wszystkiego, jednak w mieście instynktownie zaczynam walczyć o moją
pozycję społeczną, tak jakbym czuł, że jest ona zagrożona...
Nie chcę, abyście mnie źle zrozumieli... nie rozprawiam teraz o
dylemacie człowieka 'być, czy mieć'; mówię o czymś trochę innym...
mówię o wolności. Nie wiem czy jesteście tego świadomi (zresztą, niby
skąd mielibyście być), że jestem wyjątkowym człowiekiem, ale
wyjątkowym w kategoriach wyjątkowości, a nie wyjątkowym w sensie
dobry, lub zły; ciekawy, lub nieciekawy - jestem wyjątkowy, gdyż mam
niezliczoną liczbę dziwactw; mój stosunek do życia jest dość
specyficzny, i osobiście spotkałem może z jedną osobę, z która byłaby
do mnie podobna... mówiąc jednak o dziwactwach, nie mam na myśli
stosunku do życia, ale jego analizowani. W tamtym roku również
mieszkałem ze znajomym, który był umysłem ścisłym, i tak na początku
bardzo lubił wdawać się ze mną w egzystencjalne dyskusje, jednak po
pewnym czasie znudziło go to, gdyż ja zacząłem rozmawiać z nim na
następnym poziomie, a go to już tak nie fascynowało, bo stawało się to
dla niego nie zrozumiałe... To nie ma żadnego związku z wiedzą, ale z
jej interpretacją (w tej chwili bardzo się obawiam tego, że źle mnie
zrozumiecie; nie chodzi mi oto, że ja kogoś chcę nawracać, czy
pouczać, ale tylko oto, ja chcę o tej wiedzy rozmawiać... nieważne
jest to, na jakim poziomie jest ta wiedza, ale ważne jest to, jak się
ją rozumie...).
Chyba zbyt oddaliłem się od tego, co naprawdę chciałem wam
przekazać... a chciałem wam tyko przekazać to, że odczuwam niepokój;
chciałbym mieć lepszy kontakt z ludźmi, i żeby oni mieli lepszy ze
mną; chciałbym, żeby próbowali mnie zrozumieć, a nie od razu
oceniać... Tu przypomniał mi się jeszcze inny problem; ludzi czasem
naprawdę interesuje to, co mówię - gdy na przykład opowiadam o
wszechświecie, wszyscy są zazwyczaj zainteresowani, gdyż opowiadam o
mitach i legendach, o których wcześniej nie słyszeli, jednak we mnie
rodzi się zawsze obawa, że moi słuchacze pomyślą sobie, że ja się
przechwalam, że nudzę ich, że się popisuje... to mnie zawsze blokuje,
i trudno jest mi się z tego otrząsnąć, co widać po moim milczeniu,
które zawsze mnie nawiedza, gdy tylko ktoś mi przerwie... Wtedy zawsze
myślę, że oni mnie oceniają; że mają mnie za dziwaka, który żyje w
jakiejś iluzji; że nie można ze mną normalnie porozmawiać... a mnie
już te normalne rozmowy dawno znudziły... Chciałbym być tak
postrzegany, jak Damian w Barze (jeśli ktoś to ogląda, to wie o czym
mówię...).
pozdrawiam
Łukasz
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-09-28 18:45:37
Temat: Re: (empatic)Miałeś kiedyś uczucie, że gubisz się w domysłach?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 18:49:59
Temat: Re: (empatic)Każde odstępstwo od tkz. "normy" jest dziwnie postrzegane u otoczenia, bo
często nieznane jest traktowane jak wrogie.
Jeżeli ktoś od niej (normy) odbiega, ludzie zaczynają traktować go jak
dziwaka. Ale ja np. nie mam zamiaru zmieniać siebie, dlatego, że nie pasuję
do naszej kultury, tym bardziej, że większość ludzi ma tendecje do bycia
szarą masą, podatną na wszelkie sugestie. Jeżeli ktoś chce się wybić ponad
przeciętność będzie musiał stawić czoła przeciętności.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 18:58:56
Temat: Re: (empatic)
Użytkownik "Przemek" <senser_usun to_@biezanow.net> napisał w
wiadomości news:bl7aa7$19d1$2@news.atman.pl...
> Każde odstępstwo od tkz. "normy" jest dziwnie postrzegane u
otoczenia, bo
> często nieznane jest traktowane jak wrogie.
> Jeżeli ktoś od niej (normy) odbiega, ludzie zaczynają traktować go
jak
> dziwaka. Ale ja np. nie mam zamiaru zmieniać siebie, dlatego, że nie
pasuję
> do naszej kultury, tym bardziej, że większość ludzi ma tendecje do
bycia
> szarą masą, podatną na wszelkie sugestie. Jeżeli ktoś chce się wybić
ponad
> przeciętność będzie musiał stawić czoła przeciętności.
Co do tak zwanych dziwaków, to ja mam osobiście takie podejście:
Założenie jest takie, że tzw. motłoch (ogół) nie myśli - a jednostki,
które się wyłamują, chcą samodzielnie egzystować, zaczynają myślec są
jakby spychane - motłoch czuje się zagrożony, zresztą u legając
procesowi grupowemgo myślenia - nie rozumie jednostek, które ja
nazywam samodzielnie myślącym - motłoch jest szary, jednostki
różnobarwne - dlatego są oddzielone.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:00:11
Temat: Re: (empatic)Jak myślisz, skąd bierze się to poczucie zagrożenia przez motłoch? Czy jest
to obawa przed niechcianymi zmianiami, które jednostka mogłaby wprowadzić?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:12:46
Temat: Re: (empatic)> Jak myślisz, skąd bierze się to poczucie zagrożenia przez motłoch? Czy
jest
> to obawa przed niechcianymi zmianiami, które jednostka mogłaby wprowadzić?
jaaa..
jak wszyscy jesteście jednostkami, to kto jest motłochem? ;)
no mily państwo... jak to sie wszystkie pięknie dowartościowują...
niedawno były dyskusje o małpach, a teraz to już się motłoch nazywa?
popukajta się panocki w łepetynę.. bananem... :]
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:22:09
Temat: Re: (empatic)> jaaa..
> jak wszyscy jesteście jednostkami, to kto jest motłochem? ;)
> no mily państwo... jak to sie wszystkie pięknie dowartościowują...
> niedawno były dyskusje o małpach, a teraz to już się motłoch nazywa?
> popukajta się panocki w łepetynę.. bananem... :]
>
> Albert
Cebe, jak ja ci sprzedaje buty z mojej szwalni to ty jesteś dla mnie
motłoch. A jak ja muszę kupić od ciebie mięso z twojej masarni to ja jestem
dla ciebie motłoch. Który z nas jest motłoch?
Zdrowko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:22:41
Temat: Re: (empatic)
Użytkownik "Przemek" <senser_usun to_@biezanow.net> napisał w
wiadomości news:bl7atb$19d1$3@news.atman.pl...
> Jak myślisz, skąd bierze się to poczucie zagrożenia przez motłoch?
Czy jest
> to obawa przed niechcianymi zmianiami, które jednostka mogłaby
wprowadzić?
Nie wiem - może tłum (grupa) lubi być jednolita, przewidywalna - może
boi się jakichś zmian, które dla grupy nie wiadomo, co przyniosą.
Zresztą, trudno jest myśleć o grupie jak o jakimś zbiorowym umyśle,
no ale coś takiego przecież istnieje. MOże też, grupa w kierunku
jednostki kieruje swe siły bo jest wyjątkowa i albo czyni sobie z niej
kozła ofuiarnego, albo bożka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:23:07
Temat: Re: (empatic)Albert Albert... :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-28 19:25:06
Temat: Re: (empatic)
Użytkownik "Albert" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:bl7bet$led$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> > Jak myślisz, skąd bierze się to poczucie zagrożenia przez motłoch?
Czy
> jest
> > to obawa przed niechcianymi zmianiami, które jednostka mogłaby
wprowadzić?
>
> jaaa..
> jak wszyscy jesteście jednostkami, to kto jest motłochem? ;)
> no mily państwo... jak to sie wszystkie pięknie dowartościowują...
> niedawno były dyskusje o małpach, a teraz to już się motłoch nazywa?
> popukajta się panocki w łepetynę.. bananem... :]
>
> Albert
proponuję zajrzeć chociażby do podstaw psychologii społecznej, a
później zabierać się za dyskusję.
Grupa składa się z jednostek, bo inaczej byłaby masą. I w grupie
zachodzą pozytywne i negatywne mechanizmy - a chociażby tzw. owczy
pęd, Znieczulica społeczna, zbiorowa halucynacja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |