Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dystymia (depresja nerwicowa)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dystymia (depresja nerwicowa)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1336


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2011-06-20 07:25:47

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-20 08:42, Chiron pisze:
> Użytkownik "Lebowski" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:itmmpi$vj0$...@s...aioe.org...
>
> W dniu 2011-06-20 07:02, himera pisze:
>
>> pozwolilam sobie pomoc... jedna kleska oznacza w moich oczach totalna
>> kleske... nie ma do 3 razy sztuka...
>
> Niektorym podobno sznur pomaga ... ;)
> ====================================================
=====================================
>
> Gestalt ma wiele fajnych zasad. Ja na przykład staram się w swoim życiu
> stosować taką:
> "...nie ważne, co zrobiono z tobą. Liczy się tylko to, co ty zrobiłeś z
> tym, co zrobiono z tobą"
>
> Jak Ty odbierasz to stwierdzenie? Czy umiesz je odnieść do siebie?

Oczywiscie, ze tak.
Bez wzgledu na to co napiszesz, imo nasze spoleczenstwo chyli sie
moralnie, obyczajowo i mentalnie coraz bardziej, a twoja dobrotliwa
tolerancja tego stanu nie sprawdzila sie nigdy, nie sprawdza sie nadal i
nie ma szans sie sprawdzic.
Redukcje chorych tkanek byly, sa i bede jedynym ratunkiem dla organizmu,
takze spolecznego i przykre moze to sie wydac chyba tylko jakims
niedorozwojom emocjonalnym.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2011-06-20 07:34:38

Temat: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: performerka <m...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 20 Cze, 06:46, "himera" <h...@g...pl> wrote:
himera pisze:

> > > jakis miesiac temu przestalam brac leki antydepresyjne
> > > (lekarz nic o tym nie wie)

> a jednak w pszyplywie furii prrestalam brac, dobrze ze nie wywalilam ich
> zupelnie bo zaczelam miec withdrawal symptoms, wiec po pol tabletki itd...
>
> > > powrocilo, znow... ja juz nie dam rady... nie dam rady tak dalej zyc, ten
> > > bezsens beznadzieja... ludzie mnie wkurwiaja, brak zrozumienia od
> > > najblizszych.

> nie wiedza jak
> podejsc, a ja nie umiem im tlumaczyc bo zaraz placze... dalam lekture do
> poczytania.

> w to wszystko wplatana jest tez fobia spoleczna... chociaz zaleczona tak
> naprawde nigdy nie odeszla. nie lubie rozmawiac o sobie... czuje sie taka
> bezwartosciowa, slaba, nie umiem zyc. czuje sie glupia ... czuje jakbym
> glupiala z kazdym dniem, przejmuje sie rzeczami na ktore chyba normalni ludzie
> machneliby reka a ja nie moge spac w nocy przez nie, przez to ze nie umiem
> zarzadzac swoimi pieniedzmi, za wszystko sie winie, za kazda podjeta decyzje,
> czuje sie ze jakbym miala jakas blokate ktora nie pozwala mi widziec reszty
> oczywistych rzeczy i dlatego moje decyzje sa takie zle...

>
> > > w pracy nie moge sie skupic na prostym zadaniu, na rozmowie, ciglae bym
> > > plakala... probowalam wszystkiego... lekow, terapii, pozytywnego myslenia,
> > > cwiczen to boost the mood, Boga...

> ja czuje wstyd rozmawiajac o tym z rodzina bo czuje ze to ja powinnam byc
> ostoja dla rodzicow a nie brzemieniem dla nich.
>
> wiesz ja po prostu chce sie obudzic chociaz raz z rana i cieszyc sie ze zyje,
> chce zasypiac bez poczucia winy. czuje sie zmeczona...
...


Sorry jesli sie po kims powtorze, ale nie chciało m się czytac
wszystkich doradcow.
To co tu piszesz, przeczytalam uwaznie i... nie odczowasz nic, czego
nie
czuje przecietny chory na depresje roznej masci. Choc moze Cie to nie
pocieszy, zwykle
kazdy ma podobne objawy i odczucia w trakcie nasilenia choroby.
Dodalabym
ze masz farta, ze do tego wszystkiego co tu piszesz, dochodzi jedynie
fobia spoleczna
a nie np. objawy psychotyczne, to bys dopiero miala dziki zachod.

odkad czytam psp( a to jakies trzy lata), Ty co i rusz
wspomnasz o walce ze swoja chorobia, jednoczesnie piszesz rowniez, ze
pracujesz i...
Wybacz, ze bede radykalna, ale gdyby choroba sie poglabila to na dzien
dzisiejszy... moja droga... nie byloby mowy o niemoznosci skupienia
sie w pracy a o tym, ze: " nie jestem w stanie rano wyjsc z lózka,
ubraci sie
umyc i najesc, albo, ze wstajesz tylko po to by sie najesc i zalatwic
swoje
potrzeby fiz." skoro Ty, nadal pracujesz, to nie jest az tak zle.
poprostu
dlugoterminowosc choroby poteguje w tobie uczucie zmieczenia,
znechecenia i
wyolbrzymia jej objawow.

skad tak wnioskuje?
ano stad, ze od 1999 roku lecze sie na depresje - to policz to sobie
ile to lat. W apogem zalamki 99/2005, tez mi sie wydawalo, ze nigdy z
tego
nie wyjde ponewaz po latach okazalo sie za moja depresja ma tylko
momenty uspienia(remisji) - nie da sie mnie z niej wyleczyc zupełnie
podabnie jak w dystymii.

W apogeum zalamki mialam tak, ze np. patrzalam na ziemniaki
i swiadomosc, ze musze ich naobierac na obiad byla porownywalna
z praca w kamieniolomie. poprostu siedzialam nad tymi kartoflami
kilkanascie minut, lzy plynely mi jak groch i niemoglam podniesc
rak do tej roboty, poprostu niemoglam, chocby mi ktos zagrozil
smiercia,
bylam tylko w stanie wstac z łozka i sie ubra, bo od lezenia też
wszystko bolalo - widzisz
wiec, ze rozumiem o czym piszesz. najmniejsza czynnosc zyciowo-domowa
byla dla mnie niebotycznym wyczynem.

Rozumiem, rozniewz co znaczy niezroumienie otoczenia.
poniewaz nigdy nie przezyli takiej niemocy psychiczno- fizycznej, to
wydaje im sie, ze jestes poprostu rozleniwiona i wystarczyloby
zebys ''wziela sie wreszcie w garsc". na szczescie mnie moj tż
rozumial w jakims tam procencie i w najgorszych momentach
nie wymagal zbyt wiele.

piszesz, ze przerywasz cichaczem leczenie. blad!.
po pierwsze robi to zazwyczaj kazdy 'nowochory'. w naszym
spoleczenstwie
pokutuje i pokutowac bedzie, pogarda dla chorych psychicznie, stad gdy
chory, ktory
nie umie pogodzic sie, ze wraz z zapadnieciem na depresje
niestety ale jest(chory psychicznie)to gdy tylko ustaja pierwsze
objawy
sam odstawia leki po to by poczuc ze sie lepiej z tym 'pietnem'.
niemniej
najczesciej po tygodniu dwoch, wraca do psychiatry w gorszym stanie
niz pierwotnie. po drugie, polacy maja tendencje do bycia
madzrzejszymi od lekarzy
i "sami wiedza, co, ile i jak maja brac" - oczywiscie to w
cudzysłowiu.

leki przeciwdepresyjne, bardzo rzadko uzalezniaja fizycznie, czesciej
psychicznie, wlasnie dlatego trzeba tak dlugo czekac na ich
zadzialanie.
natomiast te, ktore przynosza ci dorazna ulge typu
benzodiazepina(relanium itd)
te sa uzalezniajace, ale na opakowaniach najczesciej jest o tym notka.
poza tym, zeby rzeczywisice sie uzaleznic, trzeba by brac ich naprawde
duze dawki przez dosc dlugo, ponad miesiac - dlatego sadze ze nie masz
podstaw zeby sie obwaic. jesli jestes pod stala opieka lekarza to on
kontroluje dawkowania i dlugosc brania.

nie piszesz, czy bylas w szpitalu?
moze warto. co prawda ja nie byłam, ale
tam, po zastosowaniu farmakoterapii i po przeanalizowaniu
twojego przypadku(bo przeciez dokumentacja jest) mogliby
Cie ostatecznie sprobowac ustabilizowac elektrowstrzasami.

http://www.depresja.info.pl/elektrowstrzasy.php

pomysl o tym i... trzym sie. staraj sie duzo przebywac
na slońcu, unikac toksycznych i podlych bydlakow, w zasadzie
nie przestawaj brac mg+b6 poniewaz paradoksalnie
leki przeciwdepresyjnie wyjalawiaja organiz z nich.

pozdr

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2011-06-20 07:45:39

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "himera" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
news:itmime$63l$1@inews.gazeta.pl...
>> > ja pierdole...
>> >
>>
>> A leki na depresję coś Ci robią, że nie chcesz ich brać?
>>
>> MK
>>
>>
> nic nie robia, w tym sek... pozatym chcialam w ciaze zajsc.
Chciałaś zajść w ciaże, czy może chciałaś urodzić dziecko czy może chciałaś
założyć rodzinę ?
W Twoim stanie to są wszystko trzy różne sprawy.

Chęć zajścia w ciążę sugeruje jekby posiadanie jakiegoś męża, stałego
partnera - a w wątku tylko o rodzicach wspomniałaś.

Czy Twoje wychodzenie z 'niemocy decyzyjnej' ma polegać a tym,
że "podjęłam decyzję o zajściu w ciążę i urodzeniu dziecka" ?
Nie wydaje Ci się, że szykujesz tu komuś jeszcze większy koszmar niż ten,
w którym sama żyjesz ? Dziecko ma Cię wyleczyć z Twoich problemów ?
Jak to sobie wyobrażasz ?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2011-06-20 07:50:05

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "himera" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
news:itmk8h$9fq$1@inews.gazeta.pl...

> odstawilam bo mi nie pomagaly, 4 lata (ponad) brania lekow i zaczelo robic
> sie
> gorzej...

Co to znaczy 'nie pomagały' ? Znaczy sietwierdzisz, że po ich odstawieniu
jest 'tak samo' ? Ja mam jakoś wrażenie, że jest gorzej.
A jak siezaczyna robić gorzej, to najrozsądniej jest wrócić do lekarza
i mu to powiedziec, jest szansa, że okresowo zwiększy dawkę albo
zmieni lek.
Jedna moja znajoma próbowała dwóch leków, pierwszy był 'nie bardzo',
drugi znacznie lepszy a po jakimś czasie można było zmniejszyć dawkę.
Tylko, że takie sprawy trzeba robić w orozumieniu z lekarzem. Bez tego
sama sćiagasz z niego odpowiedzialność. W takiej też sytuacji niejeden
lekarz po prostu macha ręką "pacjent nie współpracuje, szkoda czasu".

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2011-06-20 08:06:15

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-20 09:45, zażółcony pisze:
> Użytkownik "himera" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:itmime$63l$1@inews.gazeta.pl...
>>> > ja pierdole...
>>> >
>>>
>>> A leki na depresję coś Ci robią, że nie chcesz ich brać?
>>>
>>> MK
>>>
>>>
>> nic nie robia, w tym sek... pozatym chcialam w ciaze zajsc.
> Chciałaś zajść w ciaże, czy może chciałaś urodzić dziecko czy może
> chciałaś
> założyć rodzinę ?
> W Twoim stanie to są wszystko trzy różne sprawy.
>
> Chęć zajścia w ciążę sugeruje jekby posiadanie jakiegoś męża, stałego
> partnera - a w wątku tylko o rodzicach wspomniałaś.
>
> Czy Twoje wychodzenie z 'niemocy decyzyjnej' ma polegać a tym,
> że "podjęłam decyzję o zajściu w ciążę i urodzeniu dziecka" ?
> Nie wydaje Ci się, że szykujesz tu komuś jeszcze większy koszmar niż ten,
> w którym sama żyjesz ? Dziecko ma Cię wyleczyć z Twoich problemów ?
> Jak to sobie wyobrażasz ?

Nie to, żebym była za rozwiązywaniem własnych problemów za pomocą
dziecka, bo generalnie nie popieram, ale tak naprawdę nie wiemy (ja nie
wiem, być może ty wiesz), ile Kaśka ma lat, w jakiej jest sytuacji
życiowej, i czy być może niespełnione potrzeby macierzyńskie nie są
przyczyną jej choroby.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2011-06-20 08:13:32

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:itmv1n$b7s$1@news.onet.pl...

> Nie to, żebym była za rozwiązywaniem własnych problemów za pomocą dziecka,
> bo generalnie nie popieram, ale tak naprawdę nie wiemy (ja nie wiem, być
> może ty wiesz), ile Kaśka ma lat, w jakiej jest sytuacji życiowej, i czy
> być może niespełnione potrzeby macierzyńskie nie są przyczyną jej choroby.

A nawet jeśli są, to tylko w sposób pośredni. Nie mam żadnych danych,
ale strzelam: 5% szans, że po urodzeniu dziecka coś drgnie, organizm
się przebudzi i wejdzie na inne obroty (pytanie: na jak długo ?).
30% szans, że to nic nie zmieni. Na koniec 65% szans, że porodowi
będzie towarzyszyć głęboka depresja poporodowa, a Himera
nie będzie nawet w calu funkcjonować tak, jak powinna funkcjonować
matka. Urodzi małego potwora, który będzie wysysać z niej resztki
energii. Rozmowy ze znajomymi męczące ? Unikanie konfliktów
i przytakiwanie ? To wszystko PIKUŚ.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2011-06-20 08:34:22

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: zażółcony <r...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:itmv1n$b7s$1@news.onet.pl...

> Nie to, żebym była za rozwiązywaniem własnych problemów za pomocą dziecka,
> bo generalnie nie popieram, ale tak naprawdę nie wiemy (ja nie wiem, być
> może ty wiesz), ile Kaśka ma lat, w jakiej jest sytuacji życiowej, i czy
> być może niespełnione potrzeby macierzyńskie nie są przyczyną jej choroby.

Tak sobie rzuciłem w googla zapytanie w temacie i jeden z wyników:
http://www.psychiatria.pl/txt/a,3339,0,rodzice-zaraz
aja-swoje-dzieci-zaburzeniami-lekowymi-i-depresja

Takie mała uwaga do artykułu: tam nawet nie jest pokazane, jak sytuacja
wygląda
w rodzinie 'bez ojca'. Natomiast wykazano potrzebę istnienia zdrowego,
ciepłego
ojca u boku matki jako czynnika zmniejszającego ryzyka wystąpienia problemów
psychicznych u dzieci.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2011-06-20 08:40:13

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-20 10:13, zażółcony pisze:
> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:itmv1n$b7s$1@news.onet.pl...
>
>> Nie to, żebym była za rozwiązywaniem własnych problemów za pomocą
>> dziecka, bo generalnie nie popieram, ale tak naprawdę nie wiemy (ja
>> nie wiem, być może ty wiesz), ile Kaśka ma lat, w jakiej jest
>> sytuacji życiowej, i czy być może niespełnione potrzeby macierzyńskie
>> nie są przyczyną jej choroby.
>
> A nawet jeśli są, to tylko w sposób pośredni. Nie mam żadnych danych,
> ale strzelam: 5% szans, że po urodzeniu dziecka coś drgnie, organizm
> się przebudzi i wejdzie na inne obroty (pytanie: na jak długo ?).
> 30% szans, że to nic nie zmieni. Na koniec 65% szans, że porodowi
> będzie towarzyszyć głęboka depresja poporodowa, a Himera
> nie będzie nawet w calu funkcjonować tak, jak powinna funkcjonować
> matka. Urodzi małego potwora, który będzie wysysać z niej resztki
> energii. Rozmowy ze znajomymi męczące ? Unikanie konfliktów
> i przytakiwanie ? To wszystko PIKUŚ.

Pomijając wiarygodność danych procentowych ;), w dużym stopniu mogłabym
się zgodzić, gdyby nie jedno małe "ale" - kondycja psychiczna kobiety
jest w dużym stopniu uzależniona od jej gospodarki hormonalnej. Być może
nie u każdej tak samo mocno, ale warto to brać pod uwagę, zwłaszcza że
Himery nie znamy.
Ciąża to rewolucja hormonalna, która może przynieść wiele dobrego.
Jeżeli nawet jest to matematyka, to na pewno wyższa.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2011-06-20 08:42:11

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-20 10:34, zażółcony pisze:
>
> Takie mała uwaga do artykułu: tam nawet nie jest pokazane, jak
> sytuacja wygląda
> w rodzinie 'bez ojca'. Natomiast wykazano potrzebę istnienia zdrowego,
> ciepłego
> ojca u boku matki jako czynnika zmniejszającego ryzyka wystąpienia
> problemów
> psychicznych u dzieci.

O ile dobrze pamiętam, himera kilka lat temu wyszła za mąż.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2011-06-20 08:48:44

Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-20 10:40, medea pisze:

> Pomijając wiarygodność danych procentowych ;), w dużym stopniu mogłabym
> się zgodzić, gdyby nie jedno małe "ale" - kondycja psychiczna kobiety
> jest w dużym stopniu uzależniona od jej gospodarki hormonalnej.

hehe i to jest koronny argument usprawiedliwiajacy wszystkie chore jazdy
kazdej idiotki. Ktos da rade tu go obalic, czy wszyscy sie z tym
zgadzaja bezkrytycznie?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 50 ... 134


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

odpowiedzialnosc
Odpalą?
Bogatego stać.
pelnia, ba, zacmiernie nawet
Nie widzicie? Pewnie, że nie.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »