« poprzedni wątek | następny wątek » |
1161. Data: 2011-07-11 21:29:09
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Użytkownik "Piotrek" <p...@p...na.berdyczow.info> napisał w wiadomości
news:4e176f5f$0$2452$65785112@news.neostrada.pl...
> On 2011-07-08 22:40, R wrote:
>> A to dlaczego? Uważasz, że taki rozwód nie pogorszy stanu psychicznego
>> osoby zarówno chorej jak i zdrowej o ewentualnych dzieciach już nie
>> wspominając.
>
> Jeśli uważasz, że zmniejszanie liczby rozwodów ma wpływ na cokolwiek poza
> statystykami, to ja Ci podam proste "pacaneum".
Nie, nie uważam tak. A już zwłaszcza jeżeli ludzie się ze sobą męczą
straszliwie - wtedy wręcz uważam, że powinni się rozwieść. Dla dobra
własnego i własnych dzieci. Za to uważam, że główną przyczyną rozwodów są
śluby. Oraz, ze zmieniejszenie liczby naprawdę źle rokujących ślubów
zmniejszy liczbę rozwodów (zakładam tutaj, że jeżeli ludzie się rozwodzą to
znaczy, że znaleźli się już wcześniej w złej kondycji psychicznej i rozwód -
w znaczeniu wszelkie procedury prawne - ten stan tylko pogorszy, rozstanie
bez konieczności mieszania do tego prawników byłoby łatwiejsze pod względem
emocjonalno-psychicznym).
> Wprowadźmy zakaz rozwodów, albo jakieś zaporowe kryteria których
> spełnienie będzie niezbędne do uzyskania rozwodu.
>
> I już! Jeden prosty trick i wszyscy znajdziemy się w krainie nieustającej
> szczęśliwości.
No więc z mojego punktu patrząc nasza rozmowa wygląda mniej więcej tak:
ja: pudru X nie powinni stosować wszyscy bo często wywołuje pryszcze, w
szczególności osoby o skłonnościach do alergii powinny poradzić się
dermatologa.
Ty: ale to niesprawiedliwe, żeby tylko ich do dermatologa odsyłać, pryszczy
mogą dostać wszyscy.
ja: to niech przynajmniej wszyscy w drogerii wypełnią ankietę i sprzedający
ich poinformuje, że takie a takie problemy z cerą mogą się pogłębić.
Ty: A ogólnie to pryszcze pojawiają się nie tylko od tego pudru.
ja: Ale tym sposobem (konsultacja alergików z dermatologiem lub przynajmniej
ankieta) możnaby ograniczyć liczbę występowania pryszczy u ludzi.
Ty: Na to mam świetny sposób: przecież można zastosować korektor, podkład
kryjący i jeszcze grubiej przypudrować.
> Niemazaco.
>
> Ale to chyba to nie o to chodziło ...
Mnie nie. Ja cały czas o profilaktyce nie o leczeniu skutków.
--
Renata
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1162. Data: 2011-07-11 23:08:35
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Użytkownik "R" <r...@p...interia.pl> napisał w wiadomości
news:ivfnkd$ac0$1@news.onet.pl...
Zadałaś kilka pytań (ściślej może: poruszyłaś kilka kwestii)- jednak nadal
nie rozumiesz, co zaszło. Wszelka rozmowa nie pójdzie dalej-
bo_nie_mówimy_tym_samym_językiem. Nie chodzi o "łapanie za słówka". Po
prostu- pewnymi często potocznymi stwierdzeniami wykrzywia się
rzeczywistość- a dalej to już wnioskowanie z fałszu, czyli (najczęściej)-
fałszywy wniosek. Jeśli chcemy z kimś się porozumieć, coś ustalić- mam
głębokie przekonanie, podobnie jak Konfucjusz- że należy naprawić pojęcia.
Od tego trzeba zacząć. Zaproponowałem to medei- nie udało się. Proponuję
Tobie; weźmy coś z Twojego postu teraz- żeby nie szukać daleko:
"Dla Ciebie Twoich, dla mnie moich itp. owszem jest trudno przewidywalne.
Ale osób trzecich już niekonieczne (choć akurat Ty mnie stale zaskakujesz)."
jak sobie tak po prostu "gadulcujemy"- to można rzec: wiadomo o co chodzi.
Jeśli chcemy pogadać poważniej, coś ustalić- w szczególności na grupie która
ma "sci" i jeszcze traktuje o psychologii- chcąc się porozumieć, wyciągnąć
wspólne wnioski (choć przecież nie koniecznie te same)- dojść bliżej prawdy-
to należy zauważyć, że ja_Ciebie_nie_zaskakuję. Bo jak? Nie mam takiej
możliwości. To Ty masz jakieś wyobrażenie o mnie, i gdy dochodzisz do
wniosku, że właśnie się coś zadziało, co do tych wyobrażeń nie pasuje-
czujesz się zaskoczona. Podkreślam: to jednak w żadnym razie nie ja Cię
zaskoczyłem. Nie jest to ważne (może) w takiej zwykłej rozmowie- ale w
dyskusji- w moim głębokim przekonaniu- jest. Na przykład ustawia Cię w
jakiś- tam sposób emocjonalny do mnie. No bo "ty mnie zaskoczyłeś". Może to
drobiazg- i nie ma kluczowego znaczenia w tym momencie, ale ma znaczenie w
ogóle. Ileś takich drobiazgów w ogóle uniemożliwi dyskusję.
Tutaj więc:
" W moim odczuciu to wcale nie musiał być sąd absolutny. Jako, że chyba
zrozumiałam co Cię w tym zdaniu oburzyło (wierz mi lub nie ale wcześniej
czegoś takiego w tym zdaniu nie widziałam) to napiszę: dopóki Ewa nie
napisze wyraźnie, że zamierzała zkomunkować wszystkim że Ty i Ikselka
powiedzielibyście coś takiego dziecku z niezalegalizowanego związku to nie
uwierzę w to że takie miało być główne przesłanie tego jej zdania."
jest to całkowicie nietrafione. Spróbuję po raz kolejny:
"Ale wiesz, że taki jad może wsączyć dziecku tylko i wyłącznie osoba,
która nie chce zaakceptować, że inni mogą żyć inaczej? Czyli osoba o
podobnej mentalności, co Ty i XL."
Ta wypowiedź to 2 zdania: pierwsze stawia tezę, że taki jad może wsączyć
wyłącznie osoba, która nie chce zaakceptować tego, że inni mogą żyć inaczej.
To teza, z którą można dyskutować, lub nie. Jednak emocjonalnie jest mi
obojętna. Można nawet rzec, że jest to rodzaj wyroku, jaki wydała medea-
tyle, że to wyrok nie na mnie- a na jakąś- tam nieokreśloną osobę. IMO-
łatwo tę tezę także podważyć i obalić- ale zostawmy to zdanie.
Drugie zdanie jednak odnosi się bezpośrednio do mnie (nie tylko). Gdyby to
zdanie brzmiało: "Czyli w mojej opinii osoba o podobnej mentalności, co Ty i
XL." - wyrażało by zdanie medei, jej opinię o mnie (i Ixi). "Ja, Ewa uważam,
że jesteś squrwielem". Jest to już obraźliwe- choć wyrażające tylko Ewy
pogląd o mnie. Jednak- to tylko jej pogląd, można z poglądem dyskutować. Ewa
poszła jednak dalej: nie wyraziła nawet swojej opinii, ale formułując to w
ten sposób- wydała wyrok: "Ja, Ewa oświadczam ci, że jesteś squrwielem". Tu
już nawet nie ma miejsca na jakąkolwiek dyskusję.
Ja mam swoje wyobrażenia o ludziach- lecz wbrew temu, co napisała medea- nie
zamierzam nikogo do nich dopasowywać. Jednak- pewnym ludziom czasem
"podnoszę poprzeczkę" (jak medei czy Tobie)- chyba, że uznam, że nie są w
stanie jej przeskoczyć (jak Iwon(K)a- choć autentycznie wydaje mi się
sympatyczna i ją lubię).
Renato- czy teraz wiesz, o czym piszę?
Chiron u Karola w gościnie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1163. Data: 2011-07-12 00:24:01
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Użytkownik "zażółcony" <r...@x...pl> napisał w wiadomości
news:iven6a$229$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:iv56hn$ndu$1@node2.news.atman.pl...
>
>>> A o podejściu do nauki będzie innym razem, znikam weekendowo na wieś.
>>
>> To dla mnie żadna nowina. Piszę o Bogu- zdając sobie sprawę, że to
>> pojęcie
>> praktycznie buddyzmowi obce. Jak mnie uczyła moja nauczycielka- pojęcia
>> "bóg" i "dusza" to coś takiego, jak dodatkowe 2 kółka dla małego dziecka,
>> które uczy się jazdy rowerkiem. Właściwie może nawet i dobre- ale tylko w
>> początkowym etapie. W pewnym momencie- żeby naprawdę jeździć rowerem-
>> trzeba te kółka wyrzucić. Tyle, że w tym sensie- to należy ze względu na
>> krańcowe różnice pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem- temat "buddyzm a
>> chrześcijaństwo" po prostu zakończyć. To 2 zbiory bez części wspólnej.
>> Jeśli chce się je porównać- należy IMO przyjąć pewne uproszczenia. Jak
>> myślisz?
>
> Moim zdaniem uproszczenia bardziej by się przydały, gdyby celem było
> poszukiwanie cześci wspólnej - a ta również jest ogromna. Jednak
> moim celem w tym wątku jest akurat wyeksponowanie pewnej różnicy
> w reakcji obu religii (a raczej: ich światowych przywódców) na zmiany
> zachodzące we współczesnym świecie a także różnicę w podejściu
> tych religii do własnych ograniczeń i do autoreform. Moim zdaniem
> przy tak postawionym celu nie ma specjalnie powodu, żeby zanadto
> upraszczać. Uproszczenia są potrzebne tam, gdzie nie ma możliwości
> przekazu precyzyjnego (bo np. odbiorca posługuje się innym językiem
> albo nadawca sam czegoś do końca nie rozumie).
>
> Tak w ogóle to najbardziej mnie interesuje kąt pod jakim Ty sam
> siebie ustawiasz do różnych religii. Jesteś weganinem, co jest bardzo
> 'w duchu' buddyjskim (czy szerzej: w duchu dżinizmu, który istniał
> przed buddyzmem, a buddyzm chętnie przyjął od niego ideę 'ahimsy'),
> a raczej neutralne/nierealne z punktu widzenia chrześcijaństwa.
Jest kilka wersji śmierci Buddy. Jednak dosyć prawdopodobna wydaje się ta,
że zmarł po zjedzeniu nieświeżego (zgniłego) mięsa. Zasada ahimsa w wielu
odmianach buddyzmu oznacza też, że można jeść mięso- ale nie wolno zabijać
ani kazać zabić, czy chcieć, żeby ktoś zabił. No ale jak ktoś nas poczęstuje
mięsem- to już jest ok. Redart- naprawdę uważasz, że możemy rozmawiać na tak
szerokie tematy- i że w sumie chociażby dysponujemy do tego niezbędną
wiedzą, która pozwoli na wyrobienie sobie poglądu? Celowo Ci napisałem- bo
tak mi się skojarzyła nasza dyskusja- jak by to wyglądało w takiej sytuacji:
Indie, świeżo wychrzczony katolik rozmawia z buddystą. Mają internet- i
znajdują, że papież jest całkowicie przeciw antykoncepcji i głosi, że
homoseksualiści sami się wykluczają poprzez praktykowanie - ze społeczności
chrześcijan.. Drugi znajduje, że w Szwecji jak najbardziej chrześcijański
pastor dał ślub 2 panom, a także zgadza się z koniecznością kontroli
urodzin, stosowaniem antykoncepcji, aborcji. W sąsiednim mieście- w zborze
protestanckim tego samego obrządku- inny pastor gromi homoseksualizm i
aborcję- za co trafia do pierdla (autentyczne).
Redart- nie znając dokładnie historii Europy, obecnych uwarunkowań
politycznych, nie czując naszej kultury- będą mieszać różne rzeczy, wrzucać
do jednego worka wszystkich chrześcijan- tak, jak to robisz Ty z buddyzmem.
Co im z takiej dyskusji wyjdzie?
> Jednocześnie też często, jak piszesz o tym, w jaki sposób czerpiesz
> pewne idee buddyjskie i w jaki sposób wspierasz na nich swój własny
> światopogląd - to wydajesz mi się iść dokładnie wbrew temu, co się
> kryje w buddyzmie głębiej.
> Przykład: dość mocno lgniesz do idei karmy, lubisz posługiwać
> się nią do racjonalizowania ludzkich nieszczęść. Jednocześnie
> jesteś dość mocno zamknięty na zmiany (w różnych kontekstach
> jako argument podajesz 'reguł się nie zmienia'). Rzucony w obszar
> najtrudniejszych tematów naszego świata, jakimi m.in. jest
Pokręciłeś. Po pierwsze- nie ma czegoś takiego, jak "w buddyzmie głębiej"-
bo jest wiele sprzecznych ze sobą filozofii byddyjskich. Kolejna sprawa-
buddyzm jest dla elit, pewnych wąskich grup. A całemu buddyjskiemu
"proletariatowi" mówi się pewne uproszczone rzeczy, aby cośkolwiek "skumał".
Tak, podobnie robi się w każdej (chyba) innej religii- jednak IMO buddyzm
nie stara się swoich przekazów "proletariatowi" objaśniać. Na przykład KRK
robi to na wielu różnych poziomach, starając się przyciągnąć do siebie jak
najwięcej wiernych. Buddyzm- działa wśród "maluczkich" na zasadzie
nieweryfikowalnych autorytetów (to jest 13 Dalaj Lama- inkarnacja ...itd-
macie go słuchać), które czasem coś powiedzą- i nie mają zamiaru tego im
tłumaczyć. Buddyzm działa w ramach pewnych tradycji, np związanych z daną
szkołą- które budowane są przez stulecia. Według danej tradycji- stanowią
holistyczną całość- i nie wolno jej zmieniać. Cokolwiek zmienić (ulepszyć)-
ewentualnie może tylko mistrz danej tradycji. Całkiem to nie do pomyślenia w
chrześcijaństwie, gdzie prosty mnich zostaje reformatorem religii
(np.Luter).
> A. konflikt izraelsko-palestyński, czy
> B. problemy przeludnienia świata,
>
> reagujesz w sposób:
>
> A. 'niech się pozabijają',
Czytając to- pomyślałem sobie: "a co to właściwie znaczy, że ktoś coś
uważa?" No bo ilu ludzi- choćby w naszym gronie- lansuje pewne tezy, tyle-
że tak wcale nie uważa. Pisząc coś, co się uważa (przy czym przecież
najczęściej nie wiemy, dlaczego tak uważamy- a nie inaczej)- możemy się
narazić na ostracyzm środowiska- jak np ja, pisząc o reakcji na całujących
się homo, czy też pisząc, że dla Polski lepiej, jak konflikt izraelsko-
palestyński będzie trwał cały czas. No tak uważam- możesz mnie lubić czy też
nie- ale_ja_tak_uważam. I to nie ma znaczenia, że pod np tym, co napisałem o
konflikcie izraelsko - palestyńskim zapewne nie podpisało by się wielu
duchownych chrześcijańskich- ale_ja_tak_uważam. I przecież nie przestanę tak
uważać tylko dlatego, że ktoś mi wyłuszczy swoje argumenty i mnie nimi
przekona, czy autorytet (np: papieża) mnie przytłoczy. Bo_to_tak_nie_działa.
Mógłbym co najwyżej zacząć siebie sam okłamywać, racjonalizować pewne
rzeczy, żeby np uniknąć ostracyzmu ludzi, którzy często uważają podobnie,
ale nie przyznają się do tego nawet (może i przede wszystkim) przed sobą
samym. Owszem- konfrontując się z wojną- nawłasnej skórze- angażując swoje
emocje- być może zmienił bym zdanie na temat konfliktu Izrael- Palestyna.
Oczywiście mam na myśli sytuację, kiedy by to było szczere.
W związku z tym mam do Ciebie pytanie: dlaczego- Redarcie- dlaczego masz
pretensje do mnie o to, że staram się pisać prawdę? Pytasz o to, co myślę,
czuję- a nie pytasz przecież, jak być może to powinno być np w idealnym,
świecie?!
> B. choć do tematu wprost się nie odnosiłeś, to generalnie
> zachowujesz się po myśli zwolenników maltuzjanizmu. Na bazie
> dyskusji o homoseksualiźmie - z odnogami w kierunku
> antykoncepcji, seksu oralnego, aborcji - widać wyraźnie,
> że szukasz uniwersalizmów rozwiązujących problemy w
> podtrzymywaniu(wzmacnianiu) rygorystycznej moralności
> w obszarze ludzkiej seksualności. Należy dodać: przy jednoczesnym
> daleko posuniętym odrzucaniu współczesnej wiedzy biologicznej
> i zdobyczy techniki ułatwiających m.in. kontrolę urodzin.
Dosyć podobnie, a nawet dalej- idą w tej kwestii autorytety buddyjskie- choć
oczywiście nie wszystkie.
> B. Dalajlama w sprawie przeludnienia, potrafi radykalnie
> uciąć niepotrzebne 'starożytne dywagacje' na temat
> moralności, a ludzką seksualność ujmuje w nowe ramy,
> które wymagają metodycznego, naukowego podejścia.
> W szczególności konfrontacji rzeczywistości statystyk,
> udokumentowanych zniszczeń i prognoz na przyszłość,
> niewiedzy, prostolinijności, bezradności ludności, której
> temat najboleśniej dotyczy - z odpowiedzialnością
> autorytetów religijnych za obecny stan rzeczy. Zauważa, że
> chrześcijańskie idee bezwzględnej afirmacji życia ludzkiego
> nie są w stanie specjalnie zaszkodzić krajom rozwinietym.
> W tych krajach, wbrew temu, co głosi kościół,
> wypracowano silną moralność opierającą się na zasadach
> humanizmu oderwanego od dogmatów religijnych - dzieki
> temu edukacja dot. antykoncepcji od dawna już jest
> powszechnie akceptowana, a nauki kościoła bierze się
> w gruby nawias i traktuje z przymrużeniem oka.
> Zupełnie zaś inaczej sprawa ma się w krajach afrykańskich
> i w Ameryce Łacińskiej - gdzie kościół bardzo silnie
> narzucił w przeszłości swój światopogląd, a jednocześnie
> nie potrafi dzisiaj sprostać brzemieniu odpowiedzialności,
> która się z tym wiąże - podtrzymuje szkodliwe idee.
>
>
Nie do końca- naciągasz. Powtórzę, co Ci już napisałem: mam przekonanie, że
dla Ciebie prawdziwą religią nie jest buddyzm, lecz NAUKA. Najpotężniejsza,
wszechwładna Pani Bogini. W głowie Ci się wręcz nie mieści, że ktoś tak
oświecony jak Dalaj Lama może np mieć tak "zacofane" poglądy i wierzyć, że
są na świecie prawdy, które nie zmieniły się od początku ludzkości. On, jako
strażnik tych prawd- ma za zadanie strzec czystości przekazu. A jak sądzę-
Ty uznałeś, że on w pewnych momentach robi oko do ludzi- i mówi: wiecie-
trzeba będzie to jakoś dostosować do współczesności- i jakoś to wytłumaczyć
maluczkim.
Redart- pewne rzeczy już były. I rozwiązłość seksualna, i nawet
przeludnienie planety (sic!)- choć wtedy inną liczbę ludności uznawano za
graniczną. Mam tu na myśli czasy przed wynalezieniem nawozów sztucznych w 19
wieku. Z tego nie wynika, że można zmienić zasadę nie krzywdzenia (ahimsa) i
zabijać nienarodzone dzieci, bo spłodzono je w sposób
nieodpowiedzialny.Owszem, konsekwentnie Dalaj Lama mówi, że nie wolno też
krzwdzić ich niedoszłych matek.
pozdrawiam
Chiron u Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1164. Data: 2011-07-12 07:53:58
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoOn 2011-07-11 23:29, R wrote:
> Nie, nie uważam tak. A już zwłaszcza jeżeli ludzie się ze sobą męczą
> straszliwie - wtedy wręcz uważam, że powinni się rozwieść. Dla dobra
> własnego i własnych dzieci.
No to tu się zgadzamy.
> Za to uważam, że główną przyczyną rozwodów
> są śluby.
Tu też trudno mieć odmienne zdanie :-)
> Oraz, ze zmieniejszenie liczby naprawdę źle rokujących ślubów
> zmniejszy liczbę rozwodów (zakładam tutaj, że jeżeli ludzie się rozwodzą
> to znaczy, że znaleźli się już wcześniej w złej kondycji psychicznej i
> rozwód - w znaczeniu wszelkie procedury prawne - ten stan tylko
> pogorszy, rozstanie bez konieczności mieszania do tego prawników byłoby
> łatwiejsze pod względem emocjonalno-psychicznym).
A po czym poznajesz, że ślub (małżeństwo) źle rokuje?
Z dyskusji wykluczam oczywiste przypadki, kiedy generalnie człowiek nie
potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości (wtedy powinien
zostać formalnie ubezwłasnowolniony w niezbędnym zakresie, ażeby nie
zrobić sobie krzywdy).
I dlaczego chcesz odbierać ludziom ich niezbywalne prawo do podejmowania
decyzji we własnym imieniu, skoro są do tego zdolni.
>
> No więc z mojego punktu patrząc nasza rozmowa wygląda mniej więcej tak:
> ja: pudru X nie powinni stosować wszyscy bo często wywołuje pryszcze, w
> szczególności osoby o skłonnościach do alergii powinny poradzić się
> dermatologa.
> Ty: ale to niesprawiedliwe, żeby tylko ich do dermatologa odsyłać,
> pryszczy mogą dostać wszyscy.
> ja: to niech przynajmniej wszyscy w drogerii wypełnią ankietę i
> sprzedający ich poinformuje, że takie a takie problemy z cerą mogą się
> pogłębić.
> Ty: A ogólnie to pryszcze pojawiają się nie tylko od tego pudru.
> ja: Ale tym sposobem (konsultacja alergików z dermatologiem lub
> przynajmniej ankieta) możnaby ograniczyć liczbę występowania pryszczy u
> ludzi.
> Ty: Na to mam świetny sposób: przecież można zastosować korektor,
> podkład kryjący i jeszcze grubiej przypudrować.
Myślę, że zarówno Ty jak i ja dysponujemy dostateczną inteligencją,
ażeby w dyskusji odpuścić sobie podawanie dziecinnych przykładów.
Ale jeśli już użyjemy Twojego przykładu, to ja po prostu odróżniam
zasugerowanie konsultacji z dermatologiem od obowiązkowego doprowadzenia
na badanie, być może jeszcze w asyście policji.
>
>> Niemazaco.
>>
>> Ale to chyba to nie o to chodziło ...
>
> Mnie nie. Ja cały czas o profilaktyce nie o leczeniu skutków.
>
Profilaktyka to jest fajna rzecz tak długo, jak długo nie przynosi
więcej szkody niż pożytku.
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1165. Data: 2011-07-12 07:56:06
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoDnia Tue, 12 Jul 2011 09:53:58 +0200, Piotrek napisał(a):
> A po czym poznajesz, że ślub (małżeństwo) źle rokuje?
Po powodach tego ślubu. Proste jak budowa cepa.
--
XL
Prawda o GMO:
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91628,9569172
,GMO___lobbing__wiara_i_polityczna_wola.html#ixzz1Pr
YQPpgy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1166. Data: 2011-07-12 08:03:14
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoOn 2011-07-12 09:56, Ikselka wrote:
> Dnia Tue, 12 Jul 2011 09:53:58 +0200, Piotrek napisał(a):
>
>> A po czym poznajesz, że ślub (małżeństwo) źle rokuje?
>
> Po powodach tego ślubu. Proste jak budowa cepa.
Ale po powodach deklarowanych? Czy rzeczywistych?
Bo jeśli po deklarowanych to istotnie sprawa jest prosta jak konstrukcja
cepa. Ale i jakby nieco bezprzedmiotowa.
Natomiast jeśli po rzeczywistych, to jeszcze powiedz skąd wziąć taką
liczbę kryształowych kul, ażeby wystarczyło dla każdego urzędnika czy to
kościelnego czy świeckiego.
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1167. Data: 2011-07-12 08:14:21
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoOn 12.07.2011 10:03, Piotrek wrote:
> On 2011-07-12 09:56, Ikselka wrote:
>> Dnia Tue, 12 Jul 2011 09:53:58 +0200, Piotrek napisał(a):
>>
>>> A po czym poznajesz, że ślub (małżeństwo) źle rokuje?
>>
>> Po powodach tego ślubu. Proste jak budowa cepa.
>
> Ale po powodach deklarowanych? Czy rzeczywistych?
>
> Bo jeśli po deklarowanych to istotnie sprawa jest prosta jak konstrukcja
> cepa. Ale i jakby nieco bezprzedmiotowa.
Ale jakie pole do popisu dla biurokracji. Oczyma wyobraźni widzę
formularz małżeński z pytaniami typu:
Dlaczego zamierza Pan/Pani zawrzeć związek małżeński?:
A. Z rozsądku
B. Z musu
C. Dla zabawy
D. Z miłości
Jak scharakteryzował(a) by Pan/Pani swój obecny stan emocjonalny?
A. Życie mija, a ja niczyja
B. Co ludzie powiedzą?
...
itd. itp. etc. :-)
Stalker
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1168. Data: 2011-07-12 10:21:55
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:ivgvou$f7g$1@usenet.news.interia.pl...
>
> Ale jakie pole do popisu dla biurokracji. Oczyma wyobraźni widzę formularz
> małżeński z pytaniami typu:
>
> Dlaczego zamierza Pan/Pani zawrzeć związek małżeński?:
>
> A. Z rozsądku
> B. Z musu
> C. Dla zabawy
> D. Z miłości
>
> Jak scharakteryzował(a) by Pan/Pani swój obecny stan emocjonalny?
>
> A. Życie mija, a ja niczyja
> B. Co ludzie powiedzą?
> ...
>
> itd. itp. etc. :-)
>
:-)))))), MK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1169. Data: 2011-07-12 10:26:40
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoW dniu 2011-07-12 10:14, Stalker pisze:
> On 12.07.2011 10:03, Piotrek wrote:
>> On 2011-07-12 09:56, Ikselka wrote:
>>> Dnia Tue, 12 Jul 2011 09:53:58 +0200, Piotrek napisał(a):
>>>
>>>> A po czym poznajesz, że ślub (małżeństwo) źle rokuje?
>>>
>>> Po powodach tego ślubu. Proste jak budowa cepa.
>>
>> Ale po powodach deklarowanych? Czy rzeczywistych?
>>
>> Bo jeśli po deklarowanych to istotnie sprawa jest prosta jak konstrukcja
>> cepa. Ale i jakby nieco bezprzedmiotowa.
>
> Ale jakie pole do popisu dla biurokracji. Oczyma wyobraźni widzę
> formularz małżeński z pytaniami typu:
>
> Dlaczego zamierza Pan/Pani zawrzeć związek małżeński?:
>
> A. Z rozsądku
> B. Z musu
> C. Dla zabawy
> D. Z miłości
>
> Jak scharakteryzował(a) by Pan/Pani swój obecny stan emocjonalny?
>
> A. Życie mija, a ja niczyja
> B. Co ludzie powiedzą?
> ...
>
> itd. itp. etc. :-)
A można by też powołać Konsylium ds Oceny Intencji Przyszłych Małżonków,
złożone - dajmy na to - z lekarzy psychiatrów, psychologów oraz
szanowanych obywateli pozostających w wieloletnich i szczęśliwych
związkach małżeńskich.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1170. Data: 2011-07-12 10:38:10
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoOn 2011-07-12 12:26, medea wrote:
> A można by też powołać Konsylium ds Oceny Intencji Przyszłych Małżonków,
> złożone - dajmy na to - z lekarzy psychiatrów, psychologów oraz
> szanowanych obywateli pozostających w wieloletnich i szczęśliwych
> związkach małżeńskich.
>
> Ewa
>
I koniecznie dołączyłbym małpę.
Hint: "portfel małpy" przy inwestycjach giełdowych.
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |