Data: 2000-02-13 12:24:21
Temat: Re: Homoseksualizm - czy to jest problem ?
Od: "adam" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
No tak pierwsza rzecz jaka mi sie nasuwa po przeczytaniu Twojego posta to
straszny chaos. Mowisz o chorobie, swoim chlopaku, gitarze i szukasz
odpowiedzi wsrod grupowiczow. Kolego jesli jestes gay'em lub hetero to
mozesz wyjechac na bezludna wyspe lub zajac sie tysiacem spraw - i tak
zawsze bedziesz o tym myslal. Pociag plciowy nie zniknie w tym wieku:)
Co Ciebie obchodza inni ludzie i ich opinie? Jesli sam wiesz czego chcesz to
nie wahaj sie i rob wszystko zeby Tobie bylo dobrze.
Pozdrowienia
nycpd
"Rand" <r...@p...onet.pl> wrote in message
news:zDup4.8413$Q3.208450@news.tpnet.pl...
> Stoję nad krawędzią pewnego dylematu i praktycznie nie mogę się ruszyć.
Czy
> pójść za głosem tych, którzy mówią, że homoseksualizm to choroba ? Mówią:
> "Nie pakuj się w to, będziesz miał tylko kłopoty, najlepiej o tym nie
myśl,
> zerwij wszystkie kontakty, wierz nam na słowo - jesteśmy starsi, ty masz
> zaledwie 21 lat". Czy homoseksualiści są faktycznie niebezpieczni i czy -
> jak niektórzy przekonują - stosują metody przekonywania niczym świadkowie
> Jehowy, że zakręcą w głowie tak, że człowiek nawet nie wie, że dzieje się
mu
> krzywda i zaczyna godzić się ze swoim pociągiem do chłopaków...
> Gdzie jest dylemat ? Mogę się od tego wszystkiego odsunąć, zerwać
wszystkie
> kontakty, zająć się pracą, zainteresowaniami, zająć czymś swe myśli.
Mówią,
> że wtedy nie będę miał kłopotów, że wtedy inni ludzie mnie nie odrzucą i
nie
> zaszkodzę sobie fizycznie i psychicznie.
> Teraz się boję. Stałem się podejrzliwy, spięty i zamknięty przed swoim
> chłopakiem. Zacząłem też myśleć, czy aby nie jestem chory i czy sobie
raczej
> nie wmówiłem swojego homoseksualizmu.
> Spotkałem się kiedyś z taką opinią: "Możesz całe życie siedzieć na strychu
> wyglądając jedynie przez okno. Możesz tam siedzieć bojąc się zejść ze
> schodów - przecież słyszałeś o tylu wypadkach na schodach - ale co to za
> życie...".
> Druga strona jest taka: "Przyjdź na spotkanie, jest naprawdę wspaniale,
> zawsze jest tam tylu ludzi, i nikt nie uważa cię za chorego, nikt się z
> ciebie nie śmieje, nie patrzy z pogardą, może nawet spotkasz miłość
swojego
> życia". Jestem coraz bliższy przekonaniu, że "Miłość życia" to utopia.
> Nierealne marzenie. Pojawia się wątpliwość w sens bliższych spotkań z
innymi
> ludźmi, nawet seksu - na to akurat jest sposób.
> Dostrzegam piękno w ludziach obojga płci. Miałem kiedyś dziewczynę, miałem
> chłopaka. Teraz się boję wszelkich związków. Muszę porozmawiać ze swoim
> chłopakiem i myślę, że to już będzie koniec - nie czuję się już swobodnie.
> Może zajmę się czymś o czym zawsze marzyłem, kupię sobie gitarę i
przestanę
> o tym wszystkim myśleć...
>
> Czy ten podział ludzi na hetero, homo i bi seksualistów jest w ogóle
realny.
> Może chrzanić to wszystko. Przestać dzielić i nazywać.
>
> Ale tak naprawdę nie wiem co robić. Czuję w sobie konflikt. Jak odzyskać
> spokój i przestać ze sobą walczyć... ?
>
> Kuba
>
>
>
>
|