Data: 2004-06-16 22:22:11
Temat: Re: I komu tu wierzyć...?
Od: "Jacek S." <o...@n...cy>
Pokaż wszystkie nagłówki
MarcinS wrote:
||
|| w ogole mam wrazenie ze poprawianie wad do 0,75 nawet do 1 jest, jak
|| by to powiedziec, kosmetyczne... zyje sie bez okularow normalnie a
|| klopoty sa raczej tylko z czytaniem z duzej odleglosci (no czasami
|| sie znajomych nie rozpoznaje na ulicy, ale np. w drzwi zawsze
|| trafiam)... takze oklulary warto miec bo w niektorych sytuacjach
|| (np. wyklady) sie przydaja...
No ja mam taką właśnie niby nie wielką wade... Nie pamietam dokładnie,a
papierów nie chce mi sie o tej porze szukać:)
Bodajże minus 0,75 na jedno i minus1,0 na drugie oko ( nawet nie pamietam na
które!! no ale ja jestem laikiem jezeli chodzi o okulistyke;) ), i powiem
szczerze... Nie potrafie normalnie funkcjonować bez okularów!! I właśnie tak
się zastanawiam. że przecież jest tak jak piszesz, znam wielu ludzi, którzy
przy takiej wadzie i wiekszych nie nosza szkieł... I niby, jak to piszesz, w
drzwi trafiam, no ale... Czegoś brakuje - ja to zawsze opisuje jak widzenie
poprzez łzy - i tak sobie myśle, zgaduje, strzelam - czy to właśnie aby nie
jest wspomniany przez ciebie, a także rozpoznany u mnie astygmatyzm?? Czy to
jest właśnie tak, jak sobie myśle, ze sama wada "minusowa" to jest całkiem
jeszcze słaba, ale właśnie astygmatyzm jest przyczyną takiego stanu rzeczy?
Przecież rano jak wstaje, to pierwszą rzeczą jaką musze znaleść są szkła -
bez nich mam wrażenie, ze oczy mi oblano wodą :( ( tnz. - nie mam mokrych,
załzawionych oczu, tylko takie wrażenie, sposób widzenia, jak by były "za
kroplą wody" )... Nie mówiąc już o wejściu do auta bez okularów... Chyba bym
spod domu nie ruszył...
--
Jacek S.
|