Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!newsfeed.silweb.
pl!news.onet.pl!newsgate.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "Diana" <a...@v...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Ile warta jest solidarność zawodowa psychologów
Date: 22 Nov 2005 14:26:16 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 78
Message-ID: <1...@n...onet.pl>
References: <dlv2f1$dpd$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1132665976 7135 213.180.130.18 (22 Nov 2005 13:26:16
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 22 Nov 2005 13:26:16 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 213.17.161.19, 192.168.243.38
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:334029
Ukryj nagłówki
> W drugim - brak badań nie prowadzi do żadnych konsekwencji, a
> > niewłaściwa interpretacja tychże - może prowadzić.
>
> Podobnie jak niewłaściwa interpretacja sygnałów dźwiękowych i świetlnych na
> niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Wysnułbym nawet tezę ,ze ta ostatnia
> jest znacznie bardziej niebezpieczna dla życia lub zdrowia.
Właśnie dlatego tam, gdzie jest to możliwe, należy ograniczać ewentualne
negatywne skutki niewłaściwych ludzkich działań. W wymiarze globalnym jest to
np. istnienie państwa i uregulowań prawnych.
> Jednak dotyczy
> to tylko działań podjętych bez poznania ewentualnych nastepstw.
Jasne. Bo ludzie ginący na niestrzeżonych przejazdach kolejowych nie wiedzą co
ich może spotkać.
> A co z tymi
> , którzy je znają? Czy już nikt nie uznaje zasady "chcącemu nie dzieje się
> krzywda"?
Ta zasada jest codziennie notorycznie i niezmiennie od wieków łamana. Cała
historia ludzkości to historia ciągłych i tych samych błędów, popełnianych
pomimo "chcenia" i "traktowania dorosłych jak dorosłych".
> .Dorosłość nie jest synonimem racjonalnego
> myślenia
> > ani tym bardziej wszechstronnej wiedzy we wszystkich dziedzinach.
>
> A jest synonimem wolności osobistej? Ja wiem ,ze nie dla wszystkich. Być
> może tu jest pies pogrzebany. Jestem za głupi na zadbanie o swoją starosc,
> co tam starosc o bezpieczny przejazd samochodem to i test mnie zabije.
Zabić nie zabije. Ciebie może nawet nie obejdzie. Innych - czasami obchodzi
zbyt mocno, niewspółmiernie do wyników, nieadekwatnie do testu. I - tak, masz
rację, o to właśnie chodzi. O to, że jak ktoś się uprze, to do testów znajdzie
dojście. Wykona je, zinterpretuje jak chce. Na własną odpowiedzialność. I albo
rzuci w kąt, nie przejmując się wynikiem (choć z drugiej strony tym, którzy
się nie przejmują i nie chcą sprawdzać w ten sposób, po prostu nie zależy na
dotarciu do testów) albo, niestety, będzie to miało dla niego spore znaczenie
w sensie zmian w poczuciu własnej wartości. Chwała Tobie, jeśli jesteś odporny
i pewny siebie. Mnie zależy na tych, którzy nie są.
> Zastanawiam się również jak jest możliwe zbawienia przy takiej naszej
> naturze. Czy kasta "racjonalnie myślących" mogłaby Twoim zdaniem zostać
> dopuszczona do Wielkiej Tajemnicy? I kto ewentualnie by dzelił ludzi na
> racjonalnych i nieracjonalnych?
Nie dokonuj, proszę, nadinterpretacji tego co piszę. To Twoje stwierdzenie
zabrzmiało jak apoteoza dorosłości. Ja jestem tylko realistką. Człowiek ZAWSZE
będzie działał i zachowywał się nieracjonalnie, tyle że różni ludzie w różnych
obszarach, zależnie od tego, jakie obszary ich funkcjonowania są dla ich
samooceny szczególnie istotne. Dotyczy to także mnie. Wiedza daje tylko
większą świadomość pewnych procesów, nie chroni przed ich zachodzeniem.
>> Możesz podać kilka powszechnych skutków (koszty psychiczne) niewłasciwej
> interpretacji dla badanego?
> Jak duze są to koszty w porównaniu z innymi
> kosztami złych interpretacji zjawisk na niebie i ziemi. x
W jakim celu chcesz dokonywać gradacji tych kosztów? Działanie w kierunku ich
minimalizacji ma sens, kiedy podchodzimy do niego globalnie i od podstaw. To
zupełnie jakby dyrektor wielkiej korporacji grzmiał na temat etyki w biznesie
("nie bierzemy i nie dajemy łapówek, nie chcemy być złodziejami!"), a
tolerował drobne wzajemne kradzieże jedzenia z biurowej lodówki. M. in. na
zrozumieniu tej zależności bazował np. program ograniczenia przestępczości w
Nowym Jorku. Nie chcę tu tworzyć jakichkolwiek paraleli, ale zmuszasz mnie do
takiego rozumowania, dokonując nieuzasadnionych porównań. Nie ma dla mnie
znaczenia, że w przypadku innych zdarzeń koszty zaniedbań czy błędów są dużo
bardziej poważne. Mnie interesuje podejście 0-1. Fakt, że nigdy nie da się
osiągnąć 1, nie oznacza, iż należy pozwolić na 0. To, że zdarzają się
przypadki łamania prawa nie oznacza, że należy zlikwidować prawo.
Pozdrawiam,
Diana
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|