Marcin 'Cooler' Kuliński wrote:

>>Karola
>
> Gdzie bylas jak Cie nie bylo? :)

Wyprowadziłam się. Od około miesiąca nie jestem już Wrocławianką, bu.
Teraz jestem podrzeszowską wieśniaczką. =] I właśnie weryfikuję swoje
poglądy nt.: "Jak już będę mieszkać na wsi, to będę mieć dostęp do
zdrowego, wiejskiego jedzenia". Akurat. Chyba, że sama się zajmę
prowadzeniem ogródka albo hodowlą kur na jajka, bo póki co to widzę
okolicznych chłopów, jak przychodzą po warzywa do Biedronki... Pamiętam,
że gdy w szczenięcych latach jeździłam na wieś do śp. Dziadków, to przed
lub za _każdym_ domem widać było kilka kur, czasem kaczkę czy gęś, a
przydomowa działka warzywna była przedmiotem dumy każdej szanującej się
gospodyni. A tutaj, praktycznie w samym sercu Puszczy Sandomierskiej,
gdzie jest czysto i ogólnie sympatycznie NIE MAM GDZIE KUPIĆ ZDROWEGO
ŻARCIA! I na co mi to gadanie, że trzeba jeść świeże, nieprzetworzone,
bez chemii, skoro nawet na wsi łatwiej znaleźć Świętego Graala, niż
porządne jajko?


Pozdrawiam z głębin rozgoryczenia i rozczarowania dietetycznego,
Karola