Data: 2000-08-18 20:56:32
Temat: Re: Internet a ludzie
Od: Nina Mazur Miller <n...@p...ninka.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
"CzlowiekX" <c...@g...pl> writes:
> Powiem Ci cos z wlasnych obserwacji moich krewnych. Kiedy nie mieli oni
> jeszcze telefonow, trzeba bylo w kazdej sprawie przybyc osobiscie. A jak sie
> juz przybylo, to nie wypadalo tak od razu wracac, wiec kazde odwiedziny
> trwaly min. 30 min. Dzis prawie kazda wizyte zastepuje 1-2 minutowa rozmowa
> telefoniczna. Podobnie widze to wsrod swoich znajomych. Kiedys chciales cos
> pozyczyc, to wybrales sie do tej osoby, a dzis telefon:"Masz moze [..] nie
> to szkoda... a jak tam leci [..] to czesc, spytam sie jeszcze Jacka".
Zgadzam sie. Sama tez zauwazylam to zjawisko.
ALE:
Uwazam, ze telefon wystepuje tutaj w roli hm.. specyficznego "filtra".
Otoz, kiedys jak telefonow nie bylo to faktycznie jak sie mialo sprawe
to trzeba bylo pojsc, posiedziec, nie wypadalo wyjsc od razu itp.
Prawda. Tyle, ze mnie osobiscie w wielu wypadkach takie wizyty
doprowadzaly do szalu. Po prostu, nie mialam z tymi ludzmi o czym
rozmawiac i nudzilam sie potwornie. najgorsze byly wizyty rodzinne
zreszta.
Teraz dzieki wynalazkowi telefonu moge sie od tego znacznie latwiej
wykrecic.
A ludzie, z ktorymi mam o czym rozmawiac i w ktorych towarzystwie
przebywac lubie - to i tak to robie, niezaleznie od srodka
komunikacji.
Moge przejechac pol Polski zeby sie z kims spotkac jak naprawde chce.
To tylko kwestia checi i organizacji czasu wlasnego.
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
|