« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2003-02-12 08:50:19
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwap...@o...pl wrote:
>
> Wynika jedno: na utrzymanie wspólnego gospodarstwa składa się praca własna +
> kasa. Pierwsze ustalone. I tu nie ma żadnych pytań. Każdy wie co ma wykonać i
> jest OK.
I o tym podziale decyduje wartosc poszczegolnych prac domowych?
> Chodzi tylko o ustalenie poziomu wkładu finansowego /kasy/ przez
> każdego z małżonków.
A jak TZ straci premie i nie bedzie mogl dorzucic ustalonej
kwoty, to bedzie musial odpracowac czy jak?
Nie jestem w stanie sobie wyobrazic takich kalkulacji pomiedzy
kochajacymi sie ludzmi, przykro mi, staram sie od wczoraj, ale
nie daje rady.
Nie twierdze, ze wszystkie pary powinny miec wspolne konta, bo
to jedyny sposob. Umiem sobie wyobrazic opisywana niedawno
sytuacje, ze maz "wydziela" zonie kase na utrzymanie domu. Wiem,
ze nie kazdy musi miec pelnomocnictwa do konta TZ. Rozumiem
podzial "z grubsza", z tego konta placimy rachunki i raty, a z
tego tankujemy i robimy zakupy. Ale za cholere nie potrafie
wyobrazic sobie takich wyliczen, jakie opisujesz.
Jak TZ zarazi Cie grypa, to kto finansuje leki?
A jak zlapiesz gume, bo TZ uprze sie, zeby pojechac jakims
skrotem, to kto placi wulkanizatorowi?
A jesli Ty rzadziej zapraszasz kogos do domu na kawe i ciastka,
to TZ musi miec osobny zestaw kawowo-deserowy na potrzeby swoich
gosci?
No, naprawde nie rozumiem...
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2003-02-12 09:02:27
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwa
Użytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisał w
wiadomości news:3E4A0ACB.E45395E9@man.szczecin.pl...
> p...@o...pl wrote:
> >
> Jak TZ zarazi Cie grypa, to kto finansuje leki?
> A jak zlapiesz gume, bo TZ uprze sie, zeby pojechac jakims
> skrotem, to kto placi wulkanizatorowi?
> A jesli Ty rzadziej zapraszasz kogos do domu na kawe i ciastka,
> to TZ musi miec osobny zestaw kawowo-deserowy na potrzeby swoich
> gosci?
>
> No, naprawde nie rozumiem...
> Dominika
bo ty sie dogadałaś z TŻ i budżet domowy jest wspólny, nawet jeśli jest
kilka kont bez pełnomocnictw, natomiast jak się mieszka w tym samym
mieszkaniu ale nie razem to są jak widać problemy z ustalaniem płatności za
wydatki
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2003-02-12 09:09:07
Temat: Re: [OT troszkeJak dzielić koszty utrzymania wspólnego gosp.Agati\(Aga\) <a...@w...pl> napisał(a):
> Troche nas to kłotni kosztowało zanim ja przestałam wydawac zgodnie z zasada
> "na zywioł",
Uff, to znaczy ze nie tylko ja mam/mialam ten syndrom :-))
>a zaczełam zgodnie z zasada " mam tyle i trzeba to rozsadnie
> podzielic".No, ale to lata pracy mojego TZ nade mna (i tak zawsze zaraz po
> wypłacie sobie poszaleje, a potem dopiero licze ile zostało,w koncu troche
> musze i po swojemu powydawac ;-)).
U mnie tez powoli praca meza nad moim żywiołowym podejsciem do kasy zaczyna
przynosić efekty. Czasem zdarzają sie wpadki ale teraz już tylko czasem a
nie zazwyczaj ;-).
Pozdrawiam Gosia
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2003-02-12 09:21:03
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwaJojo wrote:
>
> bo ty sie dogadałaś z TŻ i budżet domowy jest wspólny, nawet jeśli jest
> kilka kont bez pełnomocnictw,
U nas to akurat kont kilka z pelnomocnictwami, ale nie o to
chodzi. :-)
Mialam na mysli to, ze zdaje sobie sprawe, ze mozna inaczej niz
my.
Ale zeby az tak, jak poczta39?
> natomiast jak się mieszka w tym samym
> mieszkaniu ale nie razem to są jak widać problemy z ustalaniem płatności za
> wydatki
Gdyby zalozyc, ze poczta39 i jego TZ mieszkaja razem, ale nie sa
razem, to ja wprawdzie nie rozumiem, po co mieszkaja razem, ale
rozumiem, ze sobie kalkuluja.
Wydaje mi sie jednak, ze poczta39 i jego TZ mieszkaja razem i sa
razem, no a wtedy - nie rozumiem tych kalkulacji.
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2003-02-12 09:30:36
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwa
Użytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisał w
wiadomości news:3E4A11FF.AF8148FA@man.szczecin.pl...
>
> Gdyby zalozyc, ze poczta39 i jego TZ mieszkaja razem, ale nie sa
> razem, to ja wprawdzie nie rozumiem, po co mieszkaja razem, ale
> rozumiem, ze sobie kalkuluja.
> Wydaje mi sie jednak, ze poczta39 i jego TZ mieszkaja razem i sa
> razem, no a wtedy - nie rozumiem tych kalkulacji.
jak się jest razem tzn. tworzy rodzinę to wtedy wydatki planuje się
rodzinnie niezależnie od tego kto ile wnosi i z jakich kont to leci,
natomiast jak sie tylko mieszka razem ( niezaleznie od stopnia
zalegalizowania zwiazku) ale nie ma się ochoty na wspólnoty szeroko pojete
to wtedy sa kalkulacje finansowe
wydaje mi się, ze pytanie pierwotne było zbyt ogólne i dlatego pytajacy nie
dostał konkretnych odpowiedzi tylko mnóstwo zdziwienia
pozdr.Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2003-02-12 10:05:56
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwa
> A jak TZ straci premie i nie bedzie mogl dorzucic ustalonej
> kwoty, to bedzie musial odpracowac czy jak?
Ile zabraknie? 500zł? 5000zł? To je uzupełnie zakładając, że mam w tej chwili.
To że ustalamy jaki wkład finansowy będziemy wnosić do gospodarstwa to tylko
pomaga nam zaplanować ile każdemu w miesiącu zostanie nadwyżki. A ją można
obracać, zrobić inwestycje w firmie itp.
A wogóle jak ktoś ledwo koniec z końcem wiąże , że byle strata premi powoduje
"niewypłacalność" to ma wspólne konto i żyje szczęśliwie z ukochaną osobą ;).
>
> Nie jestem w stanie sobie wyobrazic takich kalkulacji pomiedzy
> kochajacymi sie ludzmi, przykro mi, staram sie od wczoraj, ale
> nie daje rady.
Bez urazy ale użycie słowa kalkulacja nie jest tu właściwe ponieważ posiada ono
- przynajmniej dla mnie - zabarwienie wyrachowania, cwaniactwa i itp złych
cech. Jeżeli ludzie się kochają to co maja do tego pieniądze? Przykłady
"degeneractwa" w społeczeństwie proszę pominąć bo nie mają one w tym przypadku
zastosowania.
>Umiem sobie wyobrazic opisywana niedawno
> sytuacje, ze maz "wydziela" zonie kase na utrzymanie domu.
A ja nie bardzo :(.
Zatrudnia żonę do prania, sprzątania, gotowania i łóżka?
To faktycznie jest to prawdziwa miłość ;).
> Jak TZ zarazi Cie grypa, to kto finansuje leki?
> A jak zlapiesz gume, bo TZ uprze sie, zeby pojechac jakims
> skrotem, to kto placi wulkanizatorowi?
> A jesli Ty rzadziej zapraszasz kogos do domu na kawe i ciastka,
> to TZ musi miec osobny zestaw kawowo-deserowy na potrzeby swoich
> gosci?
A czy to jest wspólne gospodarstwo?
Jeżeli tak to przecież sami chcemy się dowiedzieć jak to inni rozwiązali. Dwa
nasze pomysły w pierwszym poście. Kto wskaże inne?
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2003-02-12 10:32:19
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwap...@o...pl wrote:
>
> Ile zabraknie? 500zł? 5000zł? To je uzupełnie zakładając, że mam w tej chwili.
> To że ustalamy jaki wkład finansowy będziemy wnosić do gospodarstwa to tylko
> pomaga nam zaplanować ile każdemu w miesiącu zostanie nadwyżki. A ją można
> obracać, zrobić inwestycje w firmie itp.
Zeby wiedziec, ile zostanie nadwyzki, nie trzeba ustalac, kto
ile.
Nam nie robi roznicy, na ktorym koncie ew. nadwyzka zalega.
Co z nia zrobic ustalamy wspolnie. Tez niewazne, z ktorego konta
na co ja spozytkujemy.
> A wogóle jak ktoś ledwo koniec z końcem wiąże , że byle strata premi powoduje
> "niewypłacalność" to ma wspólne konto i żyje szczęśliwie z ukochaną osobą ;).
Odnosze wlasnie wrazenie, ze jesli ktos oblicza, ile ma dorzucac
do kociolka, to w sytuacji jakiegos dolka jedna osoba ma niezly
dyskomfort.
> Bez urazy ale użycie słowa kalkulacja nie jest tu właściwe ponieważ posiada ono
> - przynajmniej dla mnie - zabarwienie wyrachowania, cwaniactwa i itp złych
> cech. Jeżeli ludzie się kochają to co maja do tego pieniądze?
No wlasnie, co te pieniadze do tego maja? Jak mozna wyliczyc te
udzialy?
> >Umiem sobie wyobrazic opisywana niedawno
> > sytuacje, ze maz "wydziela" zonie kase na utrzymanie domu.
> A ja nie bardzo :(.
> Zatrudnia żonę do prania, sprzątania, gotowania i łóżka?
> To faktycznie jest to prawdziwa miłość ;).
Ja nie oceniam zadnej z opisanych sytuacji. Wiem, ze tak bywa i
ze to jakos funkcjonuje.
Ale naprawde nie umiem wyobrazic sobie obliczenia, kto ile
dorzuca do kociolka.
Ja nie mowie, ze tak jest gorzej, nize gdy maz "wydziela".
Chodzi mi tylko o to, ze jedna sytuacje umiem sobie wyobrazic, a
drugiej nie.
:-))))))))))))
> > Jak TZ zarazi Cie grypa, to kto finansuje leki?
> > A jak zlapiesz gume, bo TZ uprze sie, zeby pojechac jakims
> > skrotem, to kto placi wulkanizatorowi?
> > A jesli Ty rzadziej zapraszasz kogos do domu na kawe i ciastka,
> > to TZ musi miec osobny zestaw kawowo-deserowy na potrzeby swoich
> > gosci?
> A czy to jest wspólne gospodarstwo?
No wlasnie nie wiem...
:-)
> Jeżeli tak to przecież sami chcemy się dowiedzieć jak to inni rozwiązali. Dwa
> nasze pomysły w pierwszym poście. Kto wskaże inne?
Moze zatem - skoro sa jakies nadwyzki, to oplaty stale na pol, a
eksploatacja miesiac jedno, miesiac drugie?
:-))))))))
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2003-02-12 10:53:26
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwap...@o...pl napisał(a):
>
> > A jak TZ straci premie i nie bedzie mogl dorzucic ustalonej
> > kwoty, to bedzie musial odpracowac czy jak?
>
> Ile zabraknie? 500zł? 5000zł? To je uzupełnie zakładając, że mam w tej
chwili.
> To że ustalamy jaki wkład finansowy będziemy wnosić do gospodarstwa to tylko
> pomaga nam zaplanować ile każdemu w miesiącu zostanie nadwyżki. A ją można
> obracać, zrobić inwestycje w firmie itp.
Ja juz za bardzo nie wiem, jaki masz problem. Na poczatku podalas dwa
rozwiazania, wybierz jedno z nich i czesc, skoro ci to pasuje.
> A wogóle jak ktoś ledwo koniec z końcem wiąże , że byle strata premi
powoduje
> "niewypłacalność" to ma wspólne konto i żyje szczęśliwie z ukochaną osobą
;).
Bywa i tak, i to nawet bardzo czesto. Co wcale ludziom nie przeszkadza w
szczesliwym zyciu.
Jak widac z powyzszego obrazka, to nadmiar moze okazac sie klopotliwy...
Dunia
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2003-02-12 11:55:57
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwaZeby wiedziec, ile zostanie nadwyzki, nie trzeba ustalac, kto
> ile.
Poważnie?
A ja głupi myślałem, że:
1) przy wspólnym koncie trzeba wiedzieć ile się wydaje choć niekoniecznie kto
2) przy odzielnych i ile i czyjego konta to dotyczy ;)
> Nam nie robi roznicy, na ktorym koncie ew. nadwyzka zalega.
> Co z nia zrobic ustalamy wspolnie. Tez niewazne, z ktorego konta
> na co ja spozytkujemy.
Wiem, że większość małżeństw ma taki układ ale nie wszystkie.
A poza tym - wspólnie to można sobie ustalać z małżonkiem to co dotyczy tylko
waszego wspólnego majatku. Ale jak któreś z was ma jakiś majątek odrębny i
związane z tym co miesięczne koszty utrzymania to może się okazać, że będziesz
musiała jeszcze do nich dokładać . I czy też będzie Ci to obojętne?.
> Odnosze wlasnie wrazenie, ze jesli ktos oblicza, ile ma dorzucac
> do kociolka, to w sytuacji jakiegos dolka jedna osoba ma niezly
> dyskomfort.
Ma to miejsce w każdej sytuacji gdy brak miłości i szacunku dla partnera. Ale
tu i tak nic nie pomoże.
> Ale naprawde nie umiem wyobrazic sobie obliczenia, kto ile
> dorzuca do kociolka.
To może z drugiej strony: zamiast dorzuca - to wyrzuca :). Wyobraż sobie że
macie wspólne konto i co miesiąc pracodawca przelewa na nie wasze wynagrodzenie
powiedzmy każdy po 5000zł. Zatem co miesiąc macie stan +10000zł. To są wasze
wspólne pieniążki. Sprawa prosta każdy dorzuca sie tyle ile może zarobić. Ale
powiedzmy Twój mąż ma fabryczkę jako majatek odrębny jeszcze z przed ślubu. No
i musi powiedzmy ciągle w nią władać kasę /chociażby utrzymanie, remonty,
podatki itp./ powiedzmy 3000zł/miesiąc. A że sytuacja gospodarcza nieciekawa,
duża konkurencja, pełno przetargów więc jakieś prezenty w UM i inne wydatki
reprezentacyjne tak, że wychodzi że jeszcze niekiedy jej finansowanie
przekracza to co wkłada.
I co w takim przypadku?
> > A czy to jest wspólne gospodarstwo?
>
> No wlasnie nie wiem...
> :-)
I tu tkwi klucz do odpowiedzi :). Dokładnie taki jak na pytanie w temacie.
Jeżeli ustliliśmy , że chcemy jechać skrótem a autko jest moje to ewentualne
zrzucanie winy za złapanie gumy na żonkę to nie dotrzymywanie wspólnych
ustaleń. W końcu zgodziłem się jechać tędy. Co innego gdyby mi żonka kałacha
przystawiła ....... ale wtedy tym bardziej bym się na wszystko zgodził :).
> Moze zatem - skoro sa jakies nadwyzki, to oplaty stale na pol, a
> eksploatacja miesiac jedno, miesiac drugie?
> :-))))))))
A powiem Ci, że z żonką też do tego wariantu doszliśmy bo nie sposób przecież
dzielić się na codzień: 70gr za mleko 15gr bułka ale dwie to 30gr :)
W sumie było śmiesznie :)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2003-02-12 13:47:25
Temat: Re: Jak dzielić koszty utrzymania wspólnego gospodarstwa> Dwa nasze pomysły w pierwszym poście. Kto wskaże inne?
My tak gospodarstwa co prawda nie prowadzimy, ale wydaje mi się, że rozumiem
takie podejście do finansów i mam jakieś pomysły.
Wydatki na dom są prawdopodobnie dość stałe, można je traktować jako rodzaj
podatku. Do dowolnego rozporządzania pozostaje reszta, coś na wzór zarobku
netto... Dobrze rozumuję? :-) Ma to swoje zalety: poczucie wolności finansowej
przy jednoczesnej odpowiedzialności za dobro wspólne :-)
Jeśli tak, to poszukałabym rozwiązań właśnie w różnych systemach podatkowych :-)
W ogóle to najpierw trzeba ustalić, jak duże są te wydatki, budżet powinien być
zrównoważony. Nie chcemy przecież dziury podatkowej. Nadmiaru dość łatwo jest
uniknąć w przypadku tak małego "państwa" w postaci zwrotu nadpłaconego podatku.
Sensowność sposobu opodatkowania zależy od różnic w Waszych zarobkach i poziomu
wygodnictwa w wyliczaniu :-)
Stała suma, połowa kosztów.
Zaleta: łatwo to wyliczyć.
Ale jeśli różnica jest pomiędzy nimi zbyt duża, to ta mniej zarabiająca osoba
może czuć się pokrzywdzona, a może nawet jej zarobki nie przekraczają połowy
wydatków na dom? No i w razie np. urodzenia dziecka może dojść do tragedii,
jeśli sztywno będziecie się tego trzymali... Tak czy inaczej przecież tata
piersią nie nakarmi, prawdopodobnie najrozsądniej w takiej sytuacji będzie,
jeśli to mama zrezygnuje z pracy.
Procent od zarobków.
Wszystko zależy od waszego poczucia sprawiedliwości.
Wada: tu osoba zarabiająca dużo więcej może się poczuć tą wykorzystywaną
stroną.
Zaleta: jak poprzednio, łatwość wyliczeń.
Progi podatkowe :-)
Zaleta: nie ignorują zupełnie ani możliwości zarobkowych, ani stopnia wkładu
finansowego.
Wady: jak każdy kompromis mogą być przyczyną niezadowolenia każdej ze stron,
wyliczenia bardziej skomplikowane.
Można iść dalej - ulgi podatkowe :-))))))))
na inwestycje w biznes, naukę itd. odliczane zanim weźmie się pod uwagę
pozostałą część zarobków do ustalenia "podatku"... Wady wszyscy znamy: super
skomplikowane wyliczenia, z ulg na ogół mogą korzystać tylko wystarczająco
bogaci.
To było tak pół żartem pół serio, ale może coś się przyda :-) Jak się rzuci sto
głupich pomysłów to może choć jeden będzie niegłupi :-)
Marta
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |