Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.man.lodz.pl!not-for-mail
From: "Marek Bieniek" <m...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: Jak się dostać na medycynę???
Date: Tue, 30 Apr 2002 16:41:27 +0200
Organization: LODMAN - Metropolitan Area Network in LODZ, Poland
Lines: 66
Message-ID: <aama9v$ahg$1@kujawiak.man.lodz.pl>
References: <aak26e$spk$1@opat.biskupin.wroc.pl>
<1...@n...onet.pl>
<aakbi5$kt9$1@opat.biskupin.wroc.pl>
<aakfja$36u$1@arrakis.solutions.net.pl>
<f...@4...com>
<aalj0l$l0u$1@opat.biskupin.wroc.pl>
NNTP-Posting-Host: afazja.am.lodz.pl
X-Trace: kujawiak.man.lodz.pl 1020177535 10800 212.51.199.198 (30 Apr 2002 14:38:55
GMT)
X-Complaints-To: a...@m...lodz.pl
NNTP-Posting-Date: 30 Apr 2002 14:38:55 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4522.1200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4522.1200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:70583
Ukryj nagłówki
Hej,
Użytkownik "Ewa W" <e...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
news:aalj0l$l0u$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> ><8 Pamięta Pan zapewne czas (chyba trzy lata temu), gdy wszystkie
> specjalizacje były pozamykane? Część ludzi przetrwała w pogotowiu i w POZ,
> część na wolontariacie w szpitalu(przy wsparciu finansowym rodziny), a
> niektórzy stacili nadzieję i poszli do firm. We wszystkich tych
przypadkach
> była to dla nich konieczność, a nie wybór.
O wlasnie...
Ja mialem ogromne szczescie po studiach, bo tylko 2 miesiace bylem na
zasilku i cudem dostalem etat i mozliwosc specjalizacji w dziedzinie, ktora
kiedys krotko sie interesowalem. Ale przyznam, ze przez 3 ostatnie lata
studiow spedzalem kazda wolna chwile w zupelnie innej klinice, robiac
zupelnie co innego (szykowalem sie na endokrynologa dzieciecego, zostalem
neurologiem (jeszcze in tractu, bo czekalem kawal czasu na normalizacje
przepisow specjalizacyjnych) 'doroslym'). Studentem bylem niezlym (18 lokata
na roku).
Inni moi znajomi nie mieli tak dobrze. Nieliczni zaczeli studia doktoranckie
w ulubionej dziedzinie. Wiekszosc byla zmuszona albo zostac akwizytorami,
albo otworzyc rezydenture z medycyny rodzinnej. Niektorzy z duzymi
ambicjami, z dobrymi wynikami na studiach, z publikacjami, trelami morelami
i tak dalej. Faktem jest, ze w takiej sytuacji bardzo pomaga 'manie' tatusia
lub mamusi kierownika kliniki lub instytutu, ale tez nie zawsze.
To teraz przelece sie po akwizytorach i rodzinnych:
Bycie repem to calkiem ciezka praca, malo wdzieczna, stresujaca, ale w
odroznieniu od bycia lekarzem (takim jak ja i wielu mnie podobnych) niezle
platna (regularna nienajmniejsza pensja plus samochod, komorka itd.). Dla
wielu moich znajomych byl to jedyny sposob na zapewnienie sobie jakiegos
standardu zycia. Z medycyna ma to wspolnego niewiele. Lekarze nie przepadaja
za repami: przychodza do pracy, zajmuja cenny czas, zbieraja pieczatki i
inkasuja za to kase o rzad wielkosci wieksza, niz stemplujacy. Repowie nie
lubia lekarzy, bo ci: nie chca dawac pieczatek, chca dostawac ksiazki,
sprzet medyczny lub dofinansowanie szkolen i innych wyjazdow, nie chca
wypisywac ich produktu. Tak w skrocie i bardzo stronniczo przedstawia sie
sytuacja z repami.
Bycie rodzinnym to praca ciezka, stresujaca, malo wdzieczna i bardzo roznie
platna. Ci, ktorzy prowadza wlasne ZOZ'y musza oszczedzac na wzystkim, bo ze
stalej puli pieniedzy musza zapewnic swoim podopiecznym diagnostyke,
rehabilitacje, fizykoterapie, konsultacje specjalistow. Dlatego czesto
kieruja do szpitali bez koniecznosci leczenia, a ze wskazaniami do badan,
ktore moga byc wykonane ambulatoryjnie, lub do konsultacji. Jesli duzo
zaoszczedza - pojada na wakacje. Dlatego lekarze w szpitalach nie lubia
takich rodzinnych i vice versa. Rodzinni w pulicznych ZOZ'ach nie maja
wgladu w ich finanse i ich wynagrodzenie nie zalezy od wynikow finansowych
ZOZ'ow, chyba, ze te upadna, i jest z reguly kiepskie. Kiedy rodzinny
publiczny wyda za duzo pieniedzy na diagnostyke (nie wystawiajac z powodu
byle za przeproszeniem pierdoly skierowania do szpitala) - przychodzi do
niego dyrektor ZOZ'u i mowi, ze ma przestac kierowac, bo jak nie, to go
zwolni. I taki biedny rodzinny musi sonbie jakos radzic, konfrontujac swoja
wiedze medyczna i dobra wole z realiami.
Lekarze w szpitalach maja o tyle lepiej, ze moga robic badania (bo kasa
chorych za troche im zwroci), a konsultacje w zasadzie ich nie kosztuja, o
ile sa w obrebie tego samego ZOZ'u. Placi im sie nedznie, ale komfort pracy
maja nieco lepszy.
Co do tego jaki - kiedys juz tu sie uzewnetrznialem na ten temat, zreszta
nie tylko ja...
Ufff, alez mi sie polecialo... Koncze, bo dzwonia do mnie...
m.
|