Data: 2001-11-09 12:24:41
Temat: Re: Jak wykorzystac komputery i W szkole uczymy sie .....
Od: M...@f...edu.pl (Marek Pawlowski)
Pokaż wszystkie nagłówki
Roman Stachowiak wrote:
> Podejrzewam, że w ten sposób zaakceptować się da tylko to, że trzeba się
> uczyć.
Jeśli uzgadnianie zostanie sprowadzone do przekrzykiwania się i
przegłosowywania,
to niewątpliwie tak. Jeśli zasadniczym etapem uzgadniania będzie
przekonywanie,
to jest szansa, że nie. Tyle, że umiejętność przekonywania (do racji, a
nie do swojego
uśmiechu) to bardzo deficytowy towar. Z tym zgoda, ale to nie powód by
dawać
waklowera lub marzyć o Mojżeszu, Ludwiku, Stalinie czy Wiekim Bracie, który
weźmie sprawy w swoje mocne, nieomylne dłonie i wszystkich nas urządzi.
> W składzie 3 (słownie: trzy) osobowym :-(
> Szerszego, akceptowanego przez wszystkie siły polityczne gremium, nie widzę.
Przemawia przez Pana wielki pesymizm. To bardzo destruktywne.
> W sądzie nie pracują wybierani przez siły poliyczne sędziowie.
Ależ oczywiście, że w pewnym sensie tak! Proszę prześledzić procedurę
mianowania
sędziów, poczynając od góry.
> Są to ludzie,
> którzy lata całe uczą się by zostać sędziami.
A Pan by chciał, by kształt programowy i organizacyjny systemu edukacyjnego
załatwili nam posłowie po podstawówce przyuczeni na kursokonferencji?
Domyślam się, że nie i mi też nie o takich chodzi.
> Przy ferowaniu wyroków
> opierają się na dowodach, a nie na opinii ugrupowań politycznych
Dokładnie na takich podstawach powinno opierać się działanie każdego gremium
przygotowującego organizację dowolnego ważnego fragmentu funkconowania
państawa.
Na argumentach i ich wadze! Rola ugrupowań politycznych powinna polegać
na sprawnym wyszukaniu takich ludzi, którzy "uczyli się całe lata" i
udowodnili, że czegoś
się nauczyli, na kontroli, czy rzeczywiście zadziałali oni rzetelnie i
roztrzyganiu
tych kwestii, które nie są merytoryczne, a właśnie polityczne - na
przykład na jak
doskonałe rozwiązanie jest nas stać, biorąc pod uwagę jego koszty.
> (patrz: ostatni wyrok w sprawie "Wujka").
Tu pozostanę odmiennego zdania, ale to NTG,
> Jak można z sądem porównywać gremium, które Pan proponuje?
Moim zdaniem można i trzeba porównywać tryby podejmowania decyzji, wymogi
co do uzasadnienia i możliwość kontroli (j.w.).
> Blizsze zatem jest mi zdanie sąsiadującego w tym wątku "zairazki", że to do
> Ministerstwa należy decyzja. Powinno ono konsultować swe decyzje z możliwie
> szerokim gremium, ale ostateczna decyzja należy do niego.
Pomijając niewłaściwość "konstytucyjną", o której pisałem, myślę, że to
zawsze jest źle, gdy ta sama osoba tworzy dzieło mające służyć innym, a
potem je obsługuje. Nigdy potem nie można dojść czy to dzieło jest złe,
czy obsługa do kitu. Najczęściej staje na tym, że to odbiorcy wymagają
cudów-niewidów
("dziury w drogach były, są i będą, bo taka jest natura asfaltu i basta!").
> Nic nie pokręciłem.
Właśnie sam Pan odkręca, to co wyszło trochę koślawo w poprzedniej
wypowiedzi:
>> może przez cały nie uczyć się,
>> zbierać najniższe oceny, a i tak - jeśli tylko PRZYSTĄPI do egzaminu (bez
>> konieczności jego zaliczenia) - to szkołę ukończy,
>
Najniższe oceny, to oczywiście jedynki, a Pan słusznie prostuje, że
jednak trzeba
mieć te dwójki. Tylko o to mi chodziło.
> Na razie wszystko oprócz egzaminów opiera się o jakąś formę oceny.
Nieprawda! Pewnie odchował Pan już w jakimś stopniu własne dzieci?
Czy nigdy się nie zdarzło, by słuchały z zainteresowaniem tego co miał Pan
im do powiedzenia, pokazania, mimo, że nie wiązała się z tym
zainteresowaniem
żadna widoczna marchewka, ani żaden kij, ani nie straszył Pan ich
brukarzem?
Moim dzieciom nadal zdarza się mnie słuchać, mimo, że najstarszy syn ma
już prawie 16 lat. Boleję, że coraz rzadziej, ale to dlatego, że coraz
mniej mam
im do zaoferowania, coraz trudniej jest mi odpowiadać na ich potrzeby,
a widzę je wyraźnie. Wiem, że gdybym miał większą wiedzę, to chłonęli by
ją nadal,
oczywiście bardziej "na inspirację" i "na odpowiedź" niż na komendę.
Czy jest w tym wszystkim choć cień motywacji "marchewkowej" czy "brukowej"?
O tym piszę, a nie o cyferkach czy wymyślnych cenzurkach.
O odpowiadaniu na naturalne potrzeby i zainteresowania. O inspirowaniu
tych potrzeb i zainteresowań. I tylko niech Pan nie próbuje przekonywać,
że trzepakowcy, blokersi, komputerowcy czy wieczorni bywalcy wiaty na
wiejskim przystanku PKS-u nie mają żadnych potrzeb, żadnych
potencjalnych zainteresowań.
Dla nich tylko nie było żadnej rozsądnej oferty, poczynając od wieku
przedszkola. Później - gdy brak ciągłości ofert - podać rozsądną ofertę jest
coraz trudniej. Ale z tego nie daje się wyciągnąć wniosku, że jest to
niemożliwe. Liczne przykłady - kilka mógłbym podać z osobistych
doświadczeń - wyraźnie temu zaprzeczają.
> I co wtedy zrobić z 'plewami' ? Rozumiem sito po liceum, rozumiem także sito
> po gimnazjum, ale co z sitem po SP? Lepsze i gorsze gimnazja? Przecież
> zgodnie z założeniami gimnazjum miało spełniać funkcję wyrównywania wiedzy i
> umiejętności.
W tej chwili, jak rozumiem, na "plewy" (bardzo złe słowo, ale trzymam
Pana poetykę)
macha się reką, udając, że jest to machanie w stylu "jak się masz,
kochanie?".
Po prostu przeciąga się za uszy, rozumując - pewnie słusznie - że ta
szkoła to i tak
do niczego w życiu nie będzie im przydatna, poza tym, że trzeba ją
przetrwać.
Chore jest i podejście, i szkoła, która ma właśnie taki charakter.
Trudno zmienić jedno bez drugiego.
Jeśli szkoła ulegnie zmianie, tak by ukończenie jej na poziomie dostatecznym
oznaczało opanowanie żelaznego niezbędnika wiadomości i umiejetności
pomocnych w normalnym życiu (rozumienie źródeł wojen, korupcji i śmierdzącej
wody w studni uważam także za przydatne, a nie tylko umiejętność otwierania
puszki z piwem) to trzeba będzie - i warto będzie - stanąć na głowie, by
"plewy"
także otrzymały ten niezbędnik. Jak długo zaliczenie szkoły na poziomie
dostatecznym
oznacza opanowanie co drugiej umiejetności z listy akademickiej, czy co
drugiej
strony z encyklopedii, to nie jestem pewien, czy obecne "praktyczne"
podejście,
nie jest najlepsze.
Pozdrawiam,
MP
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.edukacja
|