Data: 2004-02-23 12:54:02
Temat: Re: Jeśli mogę w czymś pomóc.
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"eTaTa" w news:c1752c$4de$1@news.onet.pl...
/.../
> > Najciekawsze zaś jest to, ze funkcje modularne Ramanujana stały się
> > składnikiem współczesnej, dziesięciowymiarowej teorii strun, jedynej,
> > choć dotychczas nieweryfikowalnej eksperymentalnie "teorii wszystkiego".
> > All
> Głupi hindus. Nie dość, że z butami w naukę wlazł. To jeszcze nie zdążył
> wydać "epokowego dzieła". Dureń :-)))
To cud, że w ogóle jeszcze o nim słychać. Całe szczęście nie wszyscy
"przełożeni" nadają się na stos ;).
Jego protektor - Hardy, był na tyle szczery, ze po zbadaniu sprawy i z dystansu,
określił w 100 stopniowej skali wartość tego fenomenu dla świata matematyki.
Sobie dał 25 punktów, matematyka uznawanego powszechnie za jednego
z największych XIX wieku - Davida Hilberta oszacował na 80 punktów,
a Ramanujana na 100.
Potem wojna, bieda, gruźlica .. i gościa nie ma.
A jego prace nadal zagadkowe.
Znana jest anegdotka. Gdy Hardy przyjechał w odwiedziny do będącego w szpitalu
Ramanujana wspomniał numer taksówki którą przyjechał - 1729, który wydawał
mu się całkiem nieciekawy. Hindus natychmiast zaprotestował wskazując, że jest to
najmniejsza liczba wyrażająca sumę dwóch sześcianów na dwa różne sposoby:
1 x 1 x 1 i 12 x 12 x 12 oraz 9 x 9 x 9 i 10 x 10 x 10.
> A przebili go, osikowym kołkiem?
> Heh! Wiem. Nie przebili, bo by się nie pelentał.
>
> Ale, szybko, diabły go wzięły. Nie?
No i to jest tą częścią fenomenu, jednak dość powtarzalnego.
Ile tracimy z przyczyn istniejących barier, ludzkich czy też losowych...?
Rzecz w tym, że ewolucji jest z tym całkiem do twarzy i "gance gall".
> van Gog? Go gę? Mas trio a ja ni?
> Bet o ven? Ma te jajko? Nie men?
> Ein sztein? Di re:? Rubin sztein?
> Że Wam tak poradze?
> Pu tin? Pa tę?
> Lut do słuchawek?
> Rama nie Jana?
> Haj Terier? Busz lew ski?
>
> Zimno się robi :-))
Szczególnie wtedy, gdy maczają w tym palce sami ludzie.
A tego uniknąć nie sposób.
> ett
> Durnej pale, nic, po_chwale.
> "Świat jest zagadkowy" - przypomniałem sobie :-)))
>
> Autorytet. Znasz li, to slowo?
>
> - Mistrzu, po jakiemu on mówi?
> - Garbus? Wszystkimi językami, i zarazem, żadnym.
> :-))
>
> Inkwizytor:
> - Oto jest dowód!!!
> Czarny kot i kura!
> To! Rytuał szatana!
Dorzucę własny przykład. Również kiedyś zderzyłem się z autorytetem.
Fachowcem wyrosłym na latach praktyki, aktywnym. Warunki się jednak
zmieniły i tu, młody buntownik wyskakuje z nową, własną koncepcją na
rozwiązanie problemu. Gdzie idzie? Do autoryteta, po opinię... oczywiście.
Co słyszy? ...- hmmm.. no tak, ale publikować nie warto... to nieistotne.
Oczywiście zniechęcenie.
Szczęśliwie zbiegł się jeszcze jeden czynnik - technologiczny.
Wskazany "autorytet" nie nadążał za siłami obliczeniowymi komputerów.
Po dwóch latach można więc było śmiało zaatakować wieżę jeszcze raz,
o wiele mocniej i z pełną dokumentacją.
Wieża padła. Nastały inne czasy.
Podobne znam z historii dwóch młodych fizyków studiujących w CERN,
a pracujących nad tym samym niezależnie od siebie (przypadkowe źródło
odkrycia teorii strun), Mahiko Suzuki i Gabriel Veneziano.
Mimo iż obaj odkryli to samo, pierwszy z nich został zniechęcony do publikacji
przez swego przełożonego. I długo o nim nie pamiętano.
> Proces.
> - Tak! Przypomniałem sobie!
> Że, napycham brzuch. Wale konia.
> Okradam wieśniaków. Poję tyłek Watykanu.
> I to, że zapomniałem o tym, czemu życie całe,
> chciałem poświęcić.
>
> Na palu:
> - Tfu! Jedynym szatanem jakiego znam.
> Jesteś Ty, Inkwizytorze.
>
> (wolny przekład etta)
> Ale dobrze, że Ci się chciało, przypomnieć.
> :-)))
Na ile przydadzą się wnioski?
Loteria...
All
|