Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kary cielesne

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kary cielesne

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 163


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2011-09-05 18:11:33

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Tomaszek <t...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-09-05 13:10, b...@o...pl pisze:
Złapałem ją za rękę i przyłożyłem kilka razy w tyłek,
> popłakała chwilę, ale się uspokoiła I zaczęła słuchać tego, co do niej
> mówiłem.
> Później żona przyznała, że zasłużyła sobie i powiedziała, że dobrze
> zrobiłem.
> Powiem szczerze, że nie był to jedyny taki przypadek, potem niestety
> również zdarzały się od czasu do czasu podobne historie, jak
> widziałem, że rzeczywiście zaczyna się robić niebezpiecznie, to
> przykładałem kilka klapsów na otrzeźwienie.

Może tu chodzi o to, tylko nie chce lub wstydzi się powiedzieć:
http://domowa-dyscyplina.blog.onet.pl/

Gość na pierwszej już stronie wyjaśnia ten rodzaj związku. Popytaj, może
tu jest "pies pogrzebany"
--
| TOMASZEK te miejsca omija:
| gazeta.pl*tvn24.pl*facebook.pl*nk.pl
| Niestety, Polska to kraj totalitarny :(

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2011-09-05 19:23:40

Temat: Re: Kary cielesne
Od: b...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

On 5 Wrz, 17:37, "Iwon\(K\)a" <i...@p...onet.pl> wrote:
> <b...@o...pl> wrote in message
>
> news:a3ed1da9-7d4e-4899-a17c-94400e611d81@eb1g2000vb
b.googlegroups.com...
>
> > Nie, nie po czułym uśmiechnięciu się, ani po czułym obiedzie.
> > Czasami żona jest bardzo zdenerwowana i wpada w autentyczną
> > furię, niezbyt kontroluje wtedy to co mówi/robi. Staram się wtedy ją
> > uspokoić, wyciszyć, ale samą rozmową nie zawsze mi się udaje :(
>
> zona potrzebuje profesjonlanej pomocy- psycholog/psychiatra- a nie
> infantylnego

Tak, i byliśmy u specjalisty.

> zachowania. Bo i twoje klapsy, jaki i jej reakcja na nie srednio powaznie
> wygladaja.

Cóż, możliwe, że wyglądają średnio poważne, ale że pomagają jest
faktem.

> Nawet jesli chwilowo pomogly, to jesli sie tym nie zajmiecie to i one
> przestana
> "pomagac".

Już się tym zajęliśmy i dalej zajmujemy, w krytycznych sytuacjach,
klapsy, może dzięki
temu pomagają.

>> Czasami żona jest bardzo zdenerwowana i wpada w autentyczną
>> furię, niezbyt kontroluje wtedy to co mówi/robi. Staram się wtedy ją
>> uspokoić, wyciszyć, ale samą rozmową nie zawsze mi się udaje :(

Hanka wrote:
> Myślę podobnie jak Iwon(K)a - to nie jest sprawa dla Ciebie,
> czy dla was - lecz dla specjalisty.

Tak, masz rację, to jest również sprawa dla specjalisty, ale również
dla mnie, może nawet bardziej, tzn. do specjalisty idzie się raz na
jakiś czas,
nawet jeżeli chodzi się regularnie, ale większość czasu żona spędza ze
mną
(z czego się rzecz jasna cieszę), to przy mnie ma wybuchy złości i ode
mnie przede
wszystkim oczekuje wsparcia i pomocy w trudnych chwilach, bo jestem
jej mężem.
Wizyty u specjalisty istotnie pomogły, ale nie jest tak, że załatwiły
wszystko w 100%.
Piszesz, że to sprawa dla specjalisty, do specjalisty się idzie i on
pomaga załagodzić
problem, ale nie zawsze jest tak, że zawsze zdoła, szczególnie w
krótkim czasie, go
całkowicie rozwiązać. A problem ma nie specjalista, tylko żona.

Qrczak wrote:
>Sam widzisz - ataki / napady furii są zapewne zupełnie
>poza jej kontrolą.

Dokładnie.

> >Nie jestem trollem. To, co piszę miało miejsce. Piszesz, że
>> moja metoda to abstrakcja do kwadratu. Zastanawiałem się, co
>> by mogła zrobić kobieta, której facet zacząłby rozwalać dom. Jedyne
>> co mi przychodzi, to zadzwonić po policję.

>Nie - jeśli już, to po karetkę.

Tak, mógłbym zadzwonić po karetkę, ale nie chcę robić obciachu żonie.
Powiesz może, że to żaden obciach i jeżeli tak, to masz rację. Rzecz
jednak w tym, że żona tak by to odczuła, a nie w tym jakbym ja to
postrzegał.
Gdybym musiał zadzwoniłbym po karetkę, ale jeżeli w krytycznej
sytuacji
mogę ją uspokoić kilkoma klapsami, to wolę sprać jej tyłek, niż
dopuścić, żeby
naprawdę obciachowo się czuła.

>Pójdź z nią do lekarza.
>Wytłumacz, ze to jedyny sposób na wasz wspólny spokój.

Wytłumaczyłem, byliśmy.

>Ok, ok.
>Sam widzisz, że Twoje "metody" nic nie dają.
>Ataki furii powtarzają się - i może być tak, że
>będą się powtarzać coraz częściej. Co wtedy?
>Będziesz bił coraz mocniej? Żeby dotarło?

No właśnie odwrotnie, widzę, że jeżeli żona ma atak furii, to moja
metoda jako jedyna nadaje się do przywrócenia żonie spokoju.
Byliśmy u lekarza i udało nam się doprowadzić do tego, że ataki
furii zdarzają się coraz rzadziej, ale nie jest tak, że w ogóle się
nie zdarzają.
Na pewno nie będę bił żony pasem, czy jakimś innym narzędziem, ale
jeżeli
kilka klapsów pozwala jej dojść do siebie, to wolę ją sprać, niż
dzwonić po karetkę
zgodnie ze wcześniejszą sugestią.
Nie jest tak, że leję żonę, bo tak mi się podoba, czy mam zły humor,
czy coś mi
nie wyszło. Jest tak, że w krytycznej sytuacji, jeżeli żaden inny
sposób nie skutkuje
przyłożę jej parę razy ręką w tyłek i to pomaga.

> >Pytałem żony, czy rodzice ją bili, mówiła, że nigdy. Prawda jest taka,
> >że geneza
> >takich zachowań ze strony żony jest trochę inna.

>Czyli jaka? Bo jak na razie to się koncentrujesz na wytłumaczaniu swojej
>działalności: "sklapsowałem ją, bo taka była wyższa konieczność".

Cóż, geneza takich zachowań jest związana z pracą żony. Żona ma fajną,
interesującą pracę, która sprawia jej wiele satysfakcji, ale
jednocześnie taką,
która jest trudna, wymaga ciągłego zaangażowania i przede wszystkim
opiera się
na ustawicznej rywalizacji. Z jednej strony jest to fajne, z drugiej
strony rozumiem, że
nie daje to takiego poczucia stabilizacji, jaką by miała przy
wykonywaniu innego rodzaju
pracy. Powiem szczerze, że nie dziwię się jej, że jest strasznie
znerwicowana.

Może niektórzy doradzą, że w takim razie powinna porzucić tą pracę,
ale moja żona tego
nie zrobi, jest bardzo ambitna i często mówi, że w tym zawodzie, który
wykonuje może się
prawdziwie realizować.

Nie ma powodu do kompleksów, bo ma wspaniałe sukcesy, ale to, że
towarzyszy jej psychiczne
napięcie jest zrozumiałe.

> No to może warto by się zastanowić, dlaczego żona tak robi.

Wiem, dlaczego żona tak robi - pw.

> Qrczak wrote:
>> Właśnie właśnie. A czasami potem nie znajdzie się taki, co podtrzymuje
>> dobrze zapamiętane działania i dupa zbita. To znaczy właśnie nie bardzo.

> Nie bardzo rozumiem ten komentarz.

Tego komentarza, jak już. Rozwinięcie było poniżej, ale tego też nie
musisz rozumieć.
Zdaje mi się, że w ogóle nie musisz rozumieć sytuacji, kiedy ktoś
stara
się zwrócić na siebie uwagę lub coś osiągnąć w sobie najbardziej znany
sposób.

Oczywiście nie muszę rozumieć, Ty też nie musisz wszystkiego rozumieć,
ale
faktem jest, że nie bardzo rozumiem tego komentarza (na pewno tak jest
prawidłowo?),
więc nie wiem, czemu nie chcesz wyjaśnić.

>Czyli napisałeś, co napisałeś, bo chciałeś usprawiedliwienia, tak jak
>sam zacząłeś usprawiedliwiać klapsowanie dzieci przez "troskliwych"
>rodziców"? Jak jest jakaś geneza, to jest od czego zacząć.

Ja nie chcę usprawiedliwienia i zauważ, że ja nie zacząłem
usprawiedliwiać
klapsowania dzieci.

> Niech wyładowuje się w jakimś sporcie. Np. walki.

Żona wyładowuje się w sporcie o tyle, o ile ma na to czas, ale to
czasami nie wystarcza.

> Zaprowadź więc żonę do psychologa/psychiatry/terapeuty zanim
> sobie/Tobie/dziecku krzywdę zrobi.

Byliśmy u terapeuty. Dzieci nie mamy. Wiem, że żona mi krzywdy nie
zrobi,
ani nie pozwolę, żeby sobie zrobiła.
Gdyby sytuacja wyglądała odwrotnie, rzeczywiście byłoby gorzej,
i nie możnaby doradzać żonie, by w takiej sytuacji zajmowała się
wspieraniem męża. Ale jako facet jestem fizycznie silniejszy i w tej
całej
sytuacji jest to duży plus.

> Uważasz, że powinni byli bić? Że teraz trzeba nadrobić stracony czas?

Oczywiście, że nie. Ja nie nadrabiam "straconego czasu", jak to
nazywasz.
Ja jedynie przykładam żonie kilka klapsów w tyłek, jeżeli jest to
krytyczna sytuacja.
Uważasz, że nie jest to dobry sposób. Ale jednak faktem jest, że
przywraca jej to
panowanie nad sobą.

>Jest jakiś moment, granica, po której przekroczeniu mógłbyś rozważać
>interwencję policji?
>Aha... macie jakieś dzieci?

Nie zastanawiałem się nad tym, czy jest taki moment albo granica
i prawdę mówiąc nie chcę zastanawiać. Nie uważasz, że w stosunku do
osoby, którą się kocha, to dosyć dziwne rozważania? Wiem, że żona
mnie kocha i mnie nie skrzywdzi, ja również ją kocham, jak w tej
sytuacji mógłbym rozważać interwencję policji?
Gdyby sytuacja odwrotnie wyglądała, to miałoby sens, ale faktem
jest, że jestem większy i fizycznie silniejszy od żony, więc nie boję
się, że
coś mi zrobi.
Nie na tym polega moja rola, żeby jej się bać, tylko ją wspierać i
pomagać jej.
Pytasz o dzieci, nie mamy dzieci, oczywiście gdybyśmy mieli dzieci,
to wyglądałoby to inaczej, ale faktem jest, że w domu jesteśmy tylko
my, więc
mogę się spokojnie skoncentrować na tym, żeby jej pomagać.

>Biłeś dłonią?

Tak, kilka klapsów w tyłek.

> A co, jakby w swej furii przestała odczuwać klepanie ręką?
>Zastosowałbyś jakieś bardziej odczuwalne wsparcie?

Oczywiście nie.

>No dobra... a co ona później, jak juz jej opadnie wścieklizna? Wyraża
>skruchę i na tym się kończy? Ty się fochasz czy jesteś "do rany
>przyłóż", kochający mąż?

Jeżeli chodzi Ci o ataki furii, które jestem zmuszony przerwać
daniem jej kilku klapsów, to później, zabieram ją do pokoju, ona
kładzie się na wersalce, przytulam ją i czekam, aż zaśnie.
Oczywiście w żadnym wypadku nie focham się w takiej sytuacji, staram
się jej niczym nie denerwować.

Hanka wrote:
>Czy wiesz, dlaczego się złości?
>Co ją wyprowadza z równowagi?
>Bo potem, po pierwszym wybuchu to już jest
>samonakręcanie.

Co ją wyprowadza z równowagi, to jak pisałem wyżej, praca.

>Raz w życiu zdarzyła mi się taka sytuacja.
>Byłam wtedy w ciąży i jedynie huśtawka hormonalna
>może wytłumaczyć to, co zrobiłam - a rozwaliłam
>o podłogę, metodycznie talerz po talerzu, plus minus
>połowę zastawy stołowej, ze świeżo kupionego kompletu
>zresztą.
>Dziś nie pamiętam, co było iskrą zapalną - pamiętam
>tylko to "samonakręcanie się" - kolejny talerz - coraz
>większa furia - wulkan w głowie, dosłownie.

No właśnie, moja żona niekiedy też ma huśtawkę hormonalną.

>Znajdź źródło agresji.
>Nazwij - spróbuj nazwać te iskry zapalne, które
>wywołują w żonie zachowania histeryczne.
>(wiesz, to może być nawet jakieś jedno Twoje słowo,
>zachowanie, którego ona podświadomie nie znosi)

Masz rację, ale ma to znikomy sens, bo gdy żona jest
rozdrażniona, to tych iskier zapalnych jest zbyt dużo, by móc
z tym coś zrobić, w dodatku, jeżeli powiedzmy raz iskrą zapalną
jest to, że książki stoją pionowo, to innym razem jest to, że są one
poziomo ustawione, także nie tędy droga.

>Ale niezależnie od tego - i w pierwszej kolejności -
>pomoc profesjonalistów.

Jak pisałem, byliśmy u specjalisty.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2011-09-05 19:37:27

Temat: Re: Kary cielesne
Od: "Iwon\(K\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

<b...@o...pl> wrote in message
news:2c4ae4a7-7582-4438-b260-64eae3e796d6@19g2000vbv
.googlegroups.com...
> On 5 Wrz, 17:37, "Iwon\(K\)a" <i...@p...onet.pl> wrote:
>> <b...@o...pl> wrote in message
>>
>> news:a3ed1da9-7d4e-4899-a17c-94400e611d81@eb1g2000vb
b.googlegroups.com...
>>
>> > Nie, nie po czułym uśmiechnięciu się, ani po czułym obiedzie.
>> > Czasami żona jest bardzo zdenerwowana i wpada w autentyczną
>> > furię, niezbyt kontroluje wtedy to co mówi/robi. Staram się wtedy ją
>> > uspokoić, wyciszyć, ale samą rozmową nie zawsze mi się udaje :(
>>
>> zona potrzebuje profesjonlanej pomocy- psycholog/psychiatra- a nie
>> infantylnego
>
> Tak, i byliśmy u specjalisty.

i jak widac malo z tego skorzystaliscie, skoro Ty wymyslasz metody
uspokojenia zony a nie
on. (btw powiedziales mu o swoich sposobach??)

> No właśnie odwrotnie, widzę, że jeżeli żona ma atak furii, to moja
> metoda jako jedyna nadaje się do przywrócenia żonie spokoju.
> Jeżeli chodzi Ci o ataki furii, które jestem zmuszony przerwać
> daniem jej kilku klapsów, to później, zabieram ją do pokoju, ona
> kładzie się na wersalce, przytulam ją i czekam, aż zaśnie.
> Oczywiście w żadnym wypadku nie focham się w takiej sytuacji, staram
> się jej niczym nie denerwować.

srednio to wyglada na stres zwiazany z praca.. ataki furii, po ktorych zona
pada zmeczona i zasypia zakrawaja juz na patologie a nie na "upust nerwow"

> Jak pisałem, byliśmy u specjalisty.

i co powiedzial na temat klaspow w tylek ?

i.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2011-09-05 19:39:02

Temat: Re: Kary cielesne
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <b...@o...pl> napisał w wiadomości
news:83ba8c2c-ae22-4abf-aa40-7148e4b5595a@s2g2000vby
.googlegroups.com...

Tak to czytam sobie "po całości" i...... ależ wy jesteście poprawni
politycznie, o matko.

Ze swojego doświadczenia wiem, że metodyczne wpadanie w histerię (czytaj:
terroryzowanie otoczenia) bywa momentami całkiem przyjemne (zabawne). A
jeszcze przyjemniejsze jest kiedy ktoś zorientuje się w regułach gry i powie
(w ten, czy inny sposób), że "dosyć".
Co prawda manta nigdy nie dostałam. Ale mam wrażenie, że momentami należało
mi się....

To jakby z drugiej strony :-). tak dla równowagi.

MK



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2011-09-05 19:42:43

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwon(K)a pisze:

>> No właśnie odwrotnie, widzę, że jeżeli żona ma atak furii, to moja
>> metoda jako jedyna nadaje się do przywrócenia żonie spokoju.
>> Jeżeli chodzi Ci o ataki furii, które jestem zmuszony przerwać
>> daniem jej kilku klapsów, to później, zabieram ją do pokoju, ona
>> kładzie się na wersalce, przytulam ją i czekam, aż zaśnie.
>> Oczywiście w żadnym wypadku nie focham się w takiej sytuacji, staram
>> się jej niczym nie denerwować.
>
> srednio to wyglada na stres zwiazany z praca.. ataki furii, po ktorych zona
> pada zmeczona i zasypia zakrawaja juz na patologie a nie na "upust nerwow"

Mi to wygląda na klasyczny bunt dwulatka u rodziców stosujących kary
cielesne ;)


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2011-09-05 20:00:05

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Qrczak <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2011-09-05 21:42, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
> Iwon(K)a pisze:
>
>>> No właśnie odwrotnie, widzę, że jeżeli żona ma atak furii, to moja
>>> metoda jako jedyna nadaje się do przywrócenia żonie spokoju.
>>> Jeżeli chodzi Ci o ataki furii, które jestem zmuszony przerwać
>>> daniem jej kilku klapsów, to później, zabieram ją do pokoju, ona
>>> kładzie się na wersalce, przytulam ją i czekam, aż zaśnie.
>>> Oczywiście w żadnym wypadku nie focham się w takiej sytuacji, staram
>>> się jej niczym nie denerwować.
>>
>> srednio to wyglada na stres zwiazany z praca.. ataki furii, po ktorych
>> zona
>> pada zmeczona i zasypia zakrawaja juz na patologie a nie na "upust
>> nerwow"
>
> Mi to wygląda na klasyczny bunt dwulatka u rodziców stosujących kary
> cielesne ;)

I w dodatku duża rywalizacja w przedszkolu jest.

Qra
--
żyć nie umierać

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2011-09-05 20:00:39

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Hanka <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 5 Wrz, 21:23, b...@o...pl wrote:
> tych iskier zapalnych jest zbyt dużo, by móc
> z tym coś zrobić, w dodatku, jeżeli powiedzmy raz iskrą zapalną
> jest to, że książki stoją pionowo, to innym razem jest to, że są one
> poziomo ustawione, tak że nie tędy droga.

Czy możesz powiedzieć na następujące pytania:
(jeśli nie możesz - nie odpowiadaj)
Jak długo jesteście razem?
Czy żona jest jedynaczką?
Czy wobec tak znacznego zaangażowania
żony w pracę, która ma dla niej wielkie znaczenie
- wchodzi w grę posiadanie przez was potomstwa?

Dlaczego zadałam to ostatnie pytanie:
Bo w przypadku urodzenia dziecka jest prawdopodobne
(choć ja, laik, mogę tylko rzec:"prawdopodobne" - po
potwierdzenie / zaprzeczenie proszę do fachowców),
że żona z kapryśnego wybuchowego dziecka, którym
z taką troskliwością się opiekujesz, zmieni się w osobę,
która sama będzie musiała się kimś zaopiekować -
swoim dzieckiem - a wtedy nie będzie miała czasu
ani warunków, by wpadać w pułapki swojego wnętrza.





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2011-09-05 20:02:40

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Qrczak <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2011-09-05 21:39, niebożę Vilar wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik <b...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:83ba8c2c-ae22-4abf-aa40-7148e4b5595a@s2g2000vby
.googlegroups.com...
>
> Tak to czytam sobie "po całości" i...... ależ wy jesteście poprawni
> politycznie, o matko.

A Ty Matka Teresa cierpliwa.

> Ze swojego doświadczenia wiem, że metodyczne wpadanie w histerię
> (czytaj: terroryzowanie otoczenia) bywa momentami całkiem przyjemne
> (zabawne). A jeszcze przyjemniejsze jest kiedy ktoś zorientuje się w
> regułach gry i powie (w ten, czy inny sposób), że "dosyć".
> Co prawda manta nigdy nie dostałam. Ale mam wrażenie, że momentami
> należało mi się....
>
> To jakby z drugiej strony :-). tak dla równowagi.

Też mam wrażenie, że ta żona ma z tej okazji jakieś profity.

Qra
--
no ale niech ma, jak chce

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2011-09-05 20:02:52

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Hanka <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 5 Wrz, 22:00, Hanka <c...@g...com> wrote:

> Czy możesz powiedzieć na następujące pytania:

Korekta:
odpowiedzieć

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2011-09-05 20:05:25

Temat: Re: Kary cielesne
Od: Qrczak <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2011-09-05 22:00, niebożę Hanka wylazło do ludzi i marudzi:
> On 5 Wrz, 21:23, b...@o...pl wrote:
>> tych iskier zapalnych jest zbyt dużo, by móc
>> z tym coś zrobić, w dodatku, jeżeli powiedzmy raz iskrą zapalną
>> jest to, że książki stoją pionowo, to innym razem jest to, że są one
>> poziomo ustawione, tak że nie tędy droga.
>
> Czy możesz powiedzieć na następujące pytania:
> (jeśli nie możesz - nie odpowiadaj)
> Jak długo jesteście razem?
> Czy żona jest jedynaczką?
> Czy wobec tak znacznego zaangażowania
> żony w pracę, która ma dla niej wielkie znaczenie
> - wchodzi w grę posiadanie przez was potomstwa?
>
> Dlaczego zadałam to ostatnie pytanie:
> Bo w przypadku urodzenia dziecka jest prawdopodobne
> (choć ja, laik, mogę tylko rzec:"prawdopodobne" - po
> potwierdzenie / zaprzeczenie proszę do fachowców),
> że żona z kapryśnego wybuchowego dziecka, którym
> z taką troskliwością się opiekujesz, zmieni się w osobę,
> która sama będzie musiała się kimś zaopiekować -
> swoim dzieckiem - a wtedy nie będzie miała czasu
> ani warunków, by wpadać w pułapki swojego wnętrza.

Szansa jakaś tam jest, ale tylko na tej się nadziei opierać? Ryzykowne dość.

Qra
--
- ja tu chciałam być wolnym ptakiem, a za niedługo bede kurą domową :P
- i gołębiem pocztowym ;d
- czemu gołębiem?
- no ktoś musi latać po piwo ;d

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jestem sentymentalny
misiu
I Bóg stworzył...
Siła rażenia psp... -owania.
odrobina raju

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »