Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kary cielesne Re: Kary cielesne

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Kary cielesne

« poprzedni post następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!wsisiz.edu.pl!plix.pl!newsfeed1.plix.pl
!goblin1!goblin.stu.neva.ru!postnews.google.com!19g2000vbv.googlegroups.com!not
-for-mail
From: b...@o...pl
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Kary cielesne
Date: Mon, 5 Sep 2011 12:23:40 -0700 (PDT)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 306
Message-ID: <2...@1...googlegroups.com>
References: <8...@s...googlegroups.com>
<j42dtn$bku$1@news.onet.pl> <4e64bf9e$0$2438$65785112@news.neostrada.pl>
<a...@e...googlegroups.com>
<j42qdr$gld$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: 79.185.242.62
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1315250620 20711 127.0.0.1 (5 Sep 2011 19:23:40 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Mon, 5 Sep 2011 19:23:40 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: 19g2000vbv.googlegroups.com; posting-host=79.185.242.62;
posting-account=T-uCQgoAAAAYh21TtCwRmDiZ37A6SK_Q
User-Agent: G2/1.0
X-Google-Web-Client: true
X-Google-Header-Order: HUALESNKRC
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 5.1; pl; rv:1.9.2.21)
Gecko/20110830 Firefox/3.6.21 (.NET CLR 3.5.30729),gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:606381
Ukryj nagłówki

On 5 Wrz, 17:37, "Iwon\(K\)a" <i...@p...onet.pl> wrote:
> <b...@o...pl> wrote in message
>
> news:a3ed1da9-7d4e-4899-a17c-94400e611d81@eb1g2000vb
b.googlegroups.com...
>
> > Nie, nie po czułym uśmiechnięciu się, ani po czułym obiedzie.
> > Czasami żona jest bardzo zdenerwowana i wpada w autentyczną
> > furię, niezbyt kontroluje wtedy to co mówi/robi. Staram się wtedy ją
> > uspokoić, wyciszyć, ale samą rozmową nie zawsze mi się udaje :(
>
> zona potrzebuje profesjonlanej pomocy- psycholog/psychiatra- a nie
> infantylnego

Tak, i byliśmy u specjalisty.

> zachowania. Bo i twoje klapsy, jaki i jej reakcja na nie srednio powaznie
> wygladaja.

Cóż, możliwe, że wyglądają średnio poważne, ale że pomagają jest
faktem.

> Nawet jesli chwilowo pomogly, to jesli sie tym nie zajmiecie to i one
> przestana
> "pomagac".

Już się tym zajęliśmy i dalej zajmujemy, w krytycznych sytuacjach,
klapsy, może dzięki
temu pomagają.

>> Czasami żona jest bardzo zdenerwowana i wpada w autentyczną
>> furię, niezbyt kontroluje wtedy to co mówi/robi. Staram się wtedy ją
>> uspokoić, wyciszyć, ale samą rozmową nie zawsze mi się udaje :(

Hanka wrote:
> Myślę podobnie jak Iwon(K)a - to nie jest sprawa dla Ciebie,
> czy dla was - lecz dla specjalisty.

Tak, masz rację, to jest również sprawa dla specjalisty, ale również
dla mnie, może nawet bardziej, tzn. do specjalisty idzie się raz na
jakiś czas,
nawet jeżeli chodzi się regularnie, ale większość czasu żona spędza ze
mną
(z czego się rzecz jasna cieszę), to przy mnie ma wybuchy złości i ode
mnie przede
wszystkim oczekuje wsparcia i pomocy w trudnych chwilach, bo jestem
jej mężem.
Wizyty u specjalisty istotnie pomogły, ale nie jest tak, że załatwiły
wszystko w 100%.
Piszesz, że to sprawa dla specjalisty, do specjalisty się idzie i on
pomaga załagodzić
problem, ale nie zawsze jest tak, że zawsze zdoła, szczególnie w
krótkim czasie, go
całkowicie rozwiązać. A problem ma nie specjalista, tylko żona.

Qrczak wrote:
>Sam widzisz - ataki / napady furii są zapewne zupełnie
>poza jej kontrolą.

Dokładnie.

> >Nie jestem trollem. To, co piszę miało miejsce. Piszesz, że
>> moja metoda to abstrakcja do kwadratu. Zastanawiałem się, co
>> by mogła zrobić kobieta, której facet zacząłby rozwalać dom. Jedyne
>> co mi przychodzi, to zadzwonić po policję.

>Nie - jeśli już, to po karetkę.

Tak, mógłbym zadzwonić po karetkę, ale nie chcę robić obciachu żonie.
Powiesz może, że to żaden obciach i jeżeli tak, to masz rację. Rzecz
jednak w tym, że żona tak by to odczuła, a nie w tym jakbym ja to
postrzegał.
Gdybym musiał zadzwoniłbym po karetkę, ale jeżeli w krytycznej
sytuacji
mogę ją uspokoić kilkoma klapsami, to wolę sprać jej tyłek, niż
dopuścić, żeby
naprawdę obciachowo się czuła.

>Pójdź z nią do lekarza.
>Wytłumacz, ze to jedyny sposób na wasz wspólny spokój.

Wytłumaczyłem, byliśmy.

>Ok, ok.
>Sam widzisz, że Twoje "metody" nic nie dają.
>Ataki furii powtarzają się - i może być tak, że
>będą się powtarzać coraz częściej. Co wtedy?
>Będziesz bił coraz mocniej? Żeby dotarło?

No właśnie odwrotnie, widzę, że jeżeli żona ma atak furii, to moja
metoda jako jedyna nadaje się do przywrócenia żonie spokoju.
Byliśmy u lekarza i udało nam się doprowadzić do tego, że ataki
furii zdarzają się coraz rzadziej, ale nie jest tak, że w ogóle się
nie zdarzają.
Na pewno nie będę bił żony pasem, czy jakimś innym narzędziem, ale
jeżeli
kilka klapsów pozwala jej dojść do siebie, to wolę ją sprać, niż
dzwonić po karetkę
zgodnie ze wcześniejszą sugestią.
Nie jest tak, że leję żonę, bo tak mi się podoba, czy mam zły humor,
czy coś mi
nie wyszło. Jest tak, że w krytycznej sytuacji, jeżeli żaden inny
sposób nie skutkuje
przyłożę jej parę razy ręką w tyłek i to pomaga.

> >Pytałem żony, czy rodzice ją bili, mówiła, że nigdy. Prawda jest taka,
> >że geneza
> >takich zachowań ze strony żony jest trochę inna.

>Czyli jaka? Bo jak na razie to się koncentrujesz na wytłumaczaniu swojej
>działalności: "sklapsowałem ją, bo taka była wyższa konieczność".

Cóż, geneza takich zachowań jest związana z pracą żony. Żona ma fajną,
interesującą pracę, która sprawia jej wiele satysfakcji, ale
jednocześnie taką,
która jest trudna, wymaga ciągłego zaangażowania i przede wszystkim
opiera się
na ustawicznej rywalizacji. Z jednej strony jest to fajne, z drugiej
strony rozumiem, że
nie daje to takiego poczucia stabilizacji, jaką by miała przy
wykonywaniu innego rodzaju
pracy. Powiem szczerze, że nie dziwię się jej, że jest strasznie
znerwicowana.

Może niektórzy doradzą, że w takim razie powinna porzucić tą pracę,
ale moja żona tego
nie zrobi, jest bardzo ambitna i często mówi, że w tym zawodzie, który
wykonuje może się
prawdziwie realizować.

Nie ma powodu do kompleksów, bo ma wspaniałe sukcesy, ale to, że
towarzyszy jej psychiczne
napięcie jest zrozumiałe.

> No to może warto by się zastanowić, dlaczego żona tak robi.

Wiem, dlaczego żona tak robi - pw.

> Qrczak wrote:
>> Właśnie właśnie. A czasami potem nie znajdzie się taki, co podtrzymuje
>> dobrze zapamiętane działania i dupa zbita. To znaczy właśnie nie bardzo.

> Nie bardzo rozumiem ten komentarz.

Tego komentarza, jak już. Rozwinięcie było poniżej, ale tego też nie
musisz rozumieć.
Zdaje mi się, że w ogóle nie musisz rozumieć sytuacji, kiedy ktoś
stara
się zwrócić na siebie uwagę lub coś osiągnąć w sobie najbardziej znany
sposób.

Oczywiście nie muszę rozumieć, Ty też nie musisz wszystkiego rozumieć,
ale
faktem jest, że nie bardzo rozumiem tego komentarza (na pewno tak jest
prawidłowo?),
więc nie wiem, czemu nie chcesz wyjaśnić.

>Czyli napisałeś, co napisałeś, bo chciałeś usprawiedliwienia, tak jak
>sam zacząłeś usprawiedliwiać klapsowanie dzieci przez "troskliwych"
>rodziców"? Jak jest jakaś geneza, to jest od czego zacząć.

Ja nie chcę usprawiedliwienia i zauważ, że ja nie zacząłem
usprawiedliwiać
klapsowania dzieci.

> Niech wyładowuje się w jakimś sporcie. Np. walki.

Żona wyładowuje się w sporcie o tyle, o ile ma na to czas, ale to
czasami nie wystarcza.

> Zaprowadź więc żonę do psychologa/psychiatry/terapeuty zanim
> sobie/Tobie/dziecku krzywdę zrobi.

Byliśmy u terapeuty. Dzieci nie mamy. Wiem, że żona mi krzywdy nie
zrobi,
ani nie pozwolę, żeby sobie zrobiła.
Gdyby sytuacja wyglądała odwrotnie, rzeczywiście byłoby gorzej,
i nie możnaby doradzać żonie, by w takiej sytuacji zajmowała się
wspieraniem męża. Ale jako facet jestem fizycznie silniejszy i w tej
całej
sytuacji jest to duży plus.

> Uważasz, że powinni byli bić? Że teraz trzeba nadrobić stracony czas?

Oczywiście, że nie. Ja nie nadrabiam "straconego czasu", jak to
nazywasz.
Ja jedynie przykładam żonie kilka klapsów w tyłek, jeżeli jest to
krytyczna sytuacja.
Uważasz, że nie jest to dobry sposób. Ale jednak faktem jest, że
przywraca jej to
panowanie nad sobą.

>Jest jakiś moment, granica, po której przekroczeniu mógłbyś rozważać
>interwencję policji?
>Aha... macie jakieś dzieci?

Nie zastanawiałem się nad tym, czy jest taki moment albo granica
i prawdę mówiąc nie chcę zastanawiać. Nie uważasz, że w stosunku do
osoby, którą się kocha, to dosyć dziwne rozważania? Wiem, że żona
mnie kocha i mnie nie skrzywdzi, ja również ją kocham, jak w tej
sytuacji mógłbym rozważać interwencję policji?
Gdyby sytuacja odwrotnie wyglądała, to miałoby sens, ale faktem
jest, że jestem większy i fizycznie silniejszy od żony, więc nie boję
się, że
coś mi zrobi.
Nie na tym polega moja rola, żeby jej się bać, tylko ją wspierać i
pomagać jej.
Pytasz o dzieci, nie mamy dzieci, oczywiście gdybyśmy mieli dzieci,
to wyglądałoby to inaczej, ale faktem jest, że w domu jesteśmy tylko
my, więc
mogę się spokojnie skoncentrować na tym, żeby jej pomagać.

>Biłeś dłonią?

Tak, kilka klapsów w tyłek.

> A co, jakby w swej furii przestała odczuwać klepanie ręką?
>Zastosowałbyś jakieś bardziej odczuwalne wsparcie?

Oczywiście nie.

>No dobra... a co ona później, jak juz jej opadnie wścieklizna? Wyraża
>skruchę i na tym się kończy? Ty się fochasz czy jesteś "do rany
>przyłóż", kochający mąż?

Jeżeli chodzi Ci o ataki furii, które jestem zmuszony przerwać
daniem jej kilku klapsów, to później, zabieram ją do pokoju, ona
kładzie się na wersalce, przytulam ją i czekam, aż zaśnie.
Oczywiście w żadnym wypadku nie focham się w takiej sytuacji, staram
się jej niczym nie denerwować.

Hanka wrote:
>Czy wiesz, dlaczego się złości?
>Co ją wyprowadza z równowagi?
>Bo potem, po pierwszym wybuchu to już jest
>samonakręcanie.

Co ją wyprowadza z równowagi, to jak pisałem wyżej, praca.

>Raz w życiu zdarzyła mi się taka sytuacja.
>Byłam wtedy w ciąży i jedynie huśtawka hormonalna
>może wytłumaczyć to, co zrobiłam - a rozwaliłam
>o podłogę, metodycznie talerz po talerzu, plus minus
>połowę zastawy stołowej, ze świeżo kupionego kompletu
>zresztą.
>Dziś nie pamiętam, co było iskrą zapalną - pamiętam
>tylko to "samonakręcanie się" - kolejny talerz - coraz
>większa furia - wulkan w głowie, dosłownie.

No właśnie, moja żona niekiedy też ma huśtawkę hormonalną.

>Znajdź źródło agresji.
>Nazwij - spróbuj nazwać te iskry zapalne, które
>wywołują w żonie zachowania histeryczne.
>(wiesz, to może być nawet jakieś jedno Twoje słowo,
>zachowanie, którego ona podświadomie nie znosi)

Masz rację, ale ma to znikomy sens, bo gdy żona jest
rozdrażniona, to tych iskier zapalnych jest zbyt dużo, by móc
z tym coś zrobić, w dodatku, jeżeli powiedzmy raz iskrą zapalną
jest to, że książki stoją pionowo, to innym razem jest to, że są one
poziomo ustawione, także nie tędy droga.

>Ale niezależnie od tego - i w pierwszej kolejności -
>pomoc profesjonalistów.

Jak pisałem, byliśmy u specjalisty.

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
05.09 Iwon\(K\)a
05.09 Vilar
05.09 Paulinka
05.09 Qrczak
05.09 Hanka
05.09 Qrczak
05.09 Qrczak
05.09 Hanka
05.09 Paulinka
05.09 Hanka
05.09 Hanka
05.09 Hanka
05.09 Aicha
05.09 Paulinka
05.09 Aicha
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6