Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-04-24 14:32:15

Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Marcin Maj" <j...@o...pl> wrote in message
news:c6d2ai$4eo$1@news.onet.pl...
> Nie bardzo rozumiem. Masz na myśli jakąś niezgodność niewerbalną?

Nie tryle niezgodnosc, ile konflikt wynikajacy z prob wdaracia sie
werbalizmem w to co niewerbowalne (pisze o tym w poscie poczatkujacym ten
watek).
> Właściwie to fakt, że czasem nie trzeba nawet różnicy poglądów aby
> doszło do kłótni, bo nie raz widziałem przypadki jak ludzie kłócili się
> mając to same stanowsiko.

O, wlasnie!
Dlaczego wiec sie kloca?
> Mimo wszystko jednak wolałbym mówić o niwłaściwym używaniu sygnałów
> niewerbalnych, a nie o jakiejś "niezgodności obszaru niewerb.". Wiesz,
> chodzi o ścisłość. Może teaz się czepiam i wyciągam złe wnieski. Jeśli
> tak to prosze zwrócić mi uwagę. :-)

To nie jest "niezgodnosc" ale fakt istnienia takich stref prywatnosci, do
ktorych nikt inny, poza mna nie ma dostepu, zas i ja sama chocbym sie
wsciekla, nie moge tam nikogo wpuscic.

Zastanawiam sie, ile klotni rodzi sie wlasnie w wyniku nieprzyjmowania do
wiadomosci tej oczywistosci i namolnych probach zaprzeczania jej.
> Czyli wszystko jasne :-)

Nie. Bo klotnia jest aktem emocjonalnym ale werbalnym t e z. Mozna czuc
gniew, ale sie nie klocic. Klotnia wiec, choc pojawia sie zawsze w obecnosci
negatywnych ( co za slowo - ale innego teraz nie chce mi sie szukac) emocji,
owe emocje nie koniecznie owocowac musza klotnia.
> > Czy ta maska, to na pewno jest wykreowana przez "maskowicza" ( jak
> > sugerujesz)
> > czy raczej gombrowiczowska geba?
>
> Nie mieszałbym literatury gombrowicza z prawdziwą psychologią.

Zjawisko przyprawiania geby akurat opisal trafnie, zas samo pojecie weszlo
do bogactwa jezykowego jako calkiem udana metafora procesow znanych i
opisanych takze przez "prawdziwa" psychologie.

Mam tu na
> myśli maski opisywane np. przez Goffmana (nie jestem pewny czy nazwisko
> pisze się przez dwa f, ale chyba tak).
> Chodzi o to że człowiek:
> - przekazuje coś
> - wywołuje wrażenia
> Często chcemy wywołać pewne wrażenie w celach instrumentalnych, po
> pewnym czasie ożemy stać się bardzo szczerymi odtwórcami ról i bardzo
> mocno wierzyć w słuszność przekonań, które chętnie obalilibyśmy w innej
> sytuacji, grając inną rolę.
> o taką maskę mi chodzi.

A to ja maske rozumiem, jako swiadome oklamywanie. "Zakladamy maske" -
przeciez sygnalizuje swiadomy akt.

Zas to o czym piszesz - tak, ot jest prawdziwy kanal. Jezeli masz pomysl,
jak z niego wychodzic - napisz. Bardzo by mi sie przydal. Zaznaczam,ze nie)
chodzi mi o sytuacje, w ktorych zdobycie wiedzy ( argumentowanie
intelektualne) jest skuteczne.
> Wierz mi, ja nie zawsze bede sie z tobą zgadzał. Z czasem robie się
> wredny :-)

A co wolisz - kurze meki, czy pokrzywke? ( wole sie od razu spytac co by
potem zachodu sobie oszczedzic);););)

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-04-24 19:48:19

Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: Marcin Maj <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pyzol wrote:

>>Właściwie to fakt, że czasem nie trzeba nawet różnicy poglądów aby
>>doszło do kłótni, bo nie raz widziałem przypadki jak ludzie kłócili się
>>mając to same stanowsiko.
>
>
> O, wlasnie!
> Dlaczego wiec sie kloca?

Żeby utrzymać wrażenie własnych kompetencji w poruszanej w kłótni
kwestii (w sensie zajmowania właściwszego stanowiska).
>
>>Mimo wszystko jednak wolałbym mówić o niwłaściwym używaniu sygnałów
>>niewerbalnych, a nie o jakiejś "niezgodności obszaru niewerb.". Wiesz,
>>chodzi o ścisłość. Może teaz się czepiam i wyciągam złe wnieski. Jeśli
>>tak to prosze zwrócić mi uwagę. :-)
>
>
> To nie jest "niezgodnosc" ale fakt istnienia takich stref prywatnosci, do
> ktorych nikt inny, poza mna nie ma dostepu, zas i ja sama chocbym sie
> wsciekla, nie moge tam nikogo wpuscic.

Mozna się z kimś zgodzić, wcale nie dopuszczając go do swojej
prywatności i nie zgadzać się z kimś z kim dzieli się swoją tożsamością.
Nie łączył bym "ustalania definicji sytuacji" z faktem wyzbywania się
prywatności.
>
> Zastanawiam sie, ile klotni rodzi sie wlasnie w wyniku nieprzyjmowania do
> wiadomosci tej oczywistosci i namolnych probach zaprzeczania jej.

A to inna sprawa. Ale, powiedz mi jedną rzecz. Po co mi czyjaś pełna
prywatnośc?
Fakt, czasem irytujemy się bo ktoś nam czegoś nie mówi, ale jest to
raczej kwestia podejrzliwości (on/ona cos ukrywa) niż jakiejś panicznej
chęci wejścia w czyjeś myśli tak po prostu. Prywatna strefa drugiej
osoby najczęscięj nikogo nie interesuje, dopóki w tej strefie nie
znajdzie się coś co budzi podejrzenia.
Idąc dalej tym tropem nasuwa się pytanie: czy żona pytająca męża o ślady
szminki na koszuli bestialsko atakuje jego prywatność?




>>> Czy ta maska, to na pewno jest wykreowana przez "maskowicza" ( jak
>>>sugerujesz)
>>>czy raczej gombrowiczowska geba?
>>
>>Nie mieszałbym literatury gombrowicza z prawdziwą psychologią.
>
>
> Zjawisko przyprawiania geby akurat opisal trafnie, zas samo pojecie weszlo
> do bogactwa jezykowego jako calkiem udana metafora procesow znanych i
> opisanych takze przez "prawdziwa" psychologie.
>
> Mam tu na
>
>>myśli maski opisywane np. przez Goffmana (nie jestem pewny czy nazwisko
>>pisze się przez dwa f, ale chyba tak).
>>Chodzi o to że człowiek:
>>- przekazuje coś
>>- wywołuje wrażenia
>>Często chcemy wywołać pewne wrażenie w celach instrumentalnych, po
>>pewnym czasie ożemy stać się bardzo szczerymi odtwórcami ról i bardzo
>>mocno wierzyć w słuszność przekonań, które chętnie obalilibyśmy w innej
>>sytuacji, grając inną rolę.
>>o taką maskę mi chodzi.
>
>
> A to ja maske rozumiem, jako swiadome oklamywanie. "Zakladamy maske" -
> przeciez sygnalizuje swiadomy akt.

Nie do końca świadomny. Świadomość może być tutaj zmienna - mała duża,
żadna, ogromna. Własnie w tym leży idea Goffmanowskiego "grania roli".
Jakąś maske mamy zawsze i jest nam potrzebne aby innych informować o
swoich przekonaniach, racjach, poglądach itd. To element porozumiewania
się i to baaardzo ważny. No to gdzie jest pogrzebany ten cały pies? Ano
w tym, że masce mozna ufać lub nie, można jej znać lub nie znać, mozna
się jej wyrzec lub bronić... i to wszystko na setki sposobów.
>
> Zas to o czym piszesz - tak, ot jest prawdziwy kanal. Jezeli masz pomysl,
> jak z niego wychodzic - napisz. Bardzo by mi sie przydal. Zaznaczam,ze nie)
> chodzi mi o sytuacje, w ktorych zdobycie wiedzy ( argumentowanie
> intelektualne) jest skuteczne.

Nie bardzo wiem jak rozumieć słowo "kanał".
>
>>Wierz mi, ja nie zawsze bede sie z tobą zgadzał. Z czasem robie się
>>wredny :-)
>
>
> A co wolisz - kurze meki, czy pokrzywke? ( wole sie od razu spytac co by
> potem zachodu sobie oszczedzic);););)

poprosze o inny zestam pytań.





--
_________________Linux_registred_user_#352462_______
_____________
|In the world without walls and fences | www.wikipedia.org |
|Who needs Windows and Gates? | :-) |
----------------------------------------------------
-------------

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-04-26 22:02:18

Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Marcin Maj" <j...@o...pl> wrote in message
news:c6eg9p$nao$1@news.onet.pl...
> Żeby utrzymać wrażenie własnych kompetencji w poruszanej w kłótni
> kwestii (w sensie zajmowania właściwszego stanowiska).

Wow - to ciekawe spostrzezenie.
> Mozna się z kimś zgodzić, wcale nie dopuszczając go do swojej
> prywatności i nie zgadzać się z kimś z kim dzieli się swoją tożsamością.
> Nie łączył bym "ustalania definicji sytuacji" z faktem wyzbywania się
> prywatności.

Ty ( i nie tylko) caly czas mowicie o sytuacji, kiedy czlowiek dokonuje
wyboru, ja o procesach, faktach nieswiadomych -ale i nieuswiadamialnych za
pomoca czystego intelektu. Kiedy cos "czujemy" ale nie sposob to wyrazic.

Mnie np. wszyscy lekarze chwala, jak precyzyjnie potrafie opowiedziec o
symptomach, z ktorymi sie do nich zwracam. Piotrek takiej latwosci nie ma
( choc jego angielski jest lepszy od mojego!). Czy roznica wynika tylko z
tego,ze ja znacznie uwazniej siebie obserwuje, jestem znacznie bardziej
"wygadana" tka mnei kiedys okreslil : "Ty nie jestes gadatliwa, ty jestes
wygadana").

Czasami wlasnie mam wrazenie, ze ja probuje sie czego so nim dowiedziec,
czego on mi powiedziec nie moze, nie umie. Kiedy probuje to nazwac,
zaprzecza,ze to "Nie jest dokladnie to".

Ludowa medycyna ;) nazywa to "wierceniem dziury w brzuchu". Od czasu kiedy
sobie uswiadomilam istnienie tej wlasnie niewypowiadalnej "czesci" , nasze
klotnie zrobily sie znacznie rzadsze. No, ale przeciezze wcale nie wygasly
zupelnie.

M.in. stad ta tutaj rozmowa, termat poruszony w ktoryms watku, zapachnial mi
znajomo...
> A to inna sprawa. Ale, powiedz mi jedną rzecz. Po co mi czyjaś pełna
> prywatnośc?

Po to, aby zrozumiec cos czego nie rozumiem, naprawic cos co mi przeszkadza
zyc, co prowadzi do nieporozumien.
> Fakt, czasem irytujemy się bo ktoś nam czegoś nie mówi, ale jest to
> raczej kwestia podejrzliwości (on/ona cos ukrywa) niż jakiejś panicznej
> chęci wejścia w czyjeś myśli tak po prostu. Prywatna strefa drugiej
> osoby najczęscięj nikogo nie interesuje, dopóki w tej strefie nie
> znajdzie się coś co budzi podejrzenia.

Niekoniecznie podejrzenia, wystarczy ze ktos nie reaguje zgodnie z naszymi
oczekiwaniami..
> Idąc dalej tym tropem nasuwa się pytanie: czy żona pytająca męża o ślady
> szminki na koszuli bestialsko atakuje jego prywatność?

To nie ten przypadek. .

Patrz, jak czesto ludzie tlumacza sobie nieporozumienia, rzekoma "zmiana" u
partnera:
"Kiedys, kiedy go poznalam/em, byl inny/a", a ludzie przeciez sie az tak
bardzo nie zmieniaja.

> Jakąś maske mamy zawsze i jest nam potrzebne aby innych informować o
> swoich przekonaniach, racjach, poglądach itd. To element porozumiewania
> się i to baaardzo ważny. No to gdzie jest pogrzebany ten cały pies? Ano
> w tym, że masce mozna ufać lub nie, można jej znać lub nie znać, mozna
> się jej wyrzec lub bronić... i to wszystko na setki sposobów.

Acha. Lapie.
> Nie bardzo wiem jak rozumieć słowo "kanał".

Duzy problem - no co ty, nie znasz takiego powiedzenia?
> poprosze o inny zestam pytań.


No widzisz? No widzisz!!!!!
Ja mam do zalatwienia wazny problem - co wybierasz, pytam jak czlowiek
czlowieka, a ty sie wykrecasz!;););)

Przeciez musze wiedziec,bo potem bedziesz krecil, ze wolales kurze meki!
Skad mam wiedziec, jezeli mi tego nie w y j a s n i sz? ;)))))))) Czyzbys
chcial przede mna u k r y c, co wolisz? ;)

( to byla, oczywiscie, taka "mala probka";)


Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Szukam testu na samoocene!!!
Re: normalny wariat

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »