Data: 2008-06-12 21:16:29
Temat: Re: Kolejna histeria - w sprawie 14 letniej "zgwalconej"
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
A może tego... no... Dżingis Hana?
<<Pewnego poranka mongolski wódz Dżyngis-chan wyruszył ze swą
świtą na łowy. Rycerze wieźli strzały i łuki, a Dżyngis-chan trzymał
na ramieniu swego ulubionego sokoła, który był lepszy i zwinniejszy
od najszybszej strzały, ponieważ potrafił wzbić się ku niebu i zobaczyć
to, czego nigdy nie ujrzy człowiek.
Jednak mimo starań niczego nie upolowano.
Zniechęcony Dżyngis-chan zawrócił w stronę obozowiska. Nie chcąc
wyładować złości na swych towarzyszach, odłączył się od grupy
i jechał samotnie.
Myśliwi spędzili w lesie więcej czasu, niż zamierzali, dlatego Chan
umierał ze zmęczenia i pragnienia. Upalne lato sprawiło, że powysychały
strumyki i nigdzie nie można było znaleźć wody, aż tu nagle cud!
Zobaczył przed sobą spływającą po kamieniach strużkę wody.
Szybko zdjął z ramienia sokoła, wyjął srebrny kielich, który zawsze
nosił przy sobie, długo czekał, aż się napełni, lecz gdy zbliżył go
do ust, podleciał sokół, chwycił naczynie i odrzucił je na bok.
Dżyngis-chan wpadł we wściekłość. Jednak było to jego ulubione
zwierzę, pewnie też było spragnione. Podniósł więc kielich, wytarł
z piachu i znów zaczął napełniać wodą. Gdy naczynie zapełniło się
do połowy, sokół ponownie zaatakował pana i wylał wodę.
Dżyngis-chan kochał swego sokoła, ale wiedział, że w żadnym razie
nie może pozwolić na taki despekt. Ktoś mógł go z daleka obserwować,
a potem opowiedzieć wojownikom, że wielki zdobywca nie umie okiełznać
ptaka. Tym razem wyjął z pochwy szablę, podniósł kielich i znów zaczął
go napełniać, patrząc na źródło i jednocześnie pilnie obserwując sokoła.
Kiedy nabrał wystarczająco dużo wody, by się napić, sokół znów podleciał.
Chan jednym pchnię- ciem szabli przeszył jego pierś... Jednak strużka
wody wyschła. Chanowi tak bardzo chciało się pić, że wdrapał się na
skałę w poszukiwa- niu źródła. Ku swemu zaskoczeniu rzeczywiście
znalazł małe oczko wodne, ale na jego dnie leżał zdechły wąż, jeden
z najbardziej jadowitych, jakie żyły na tych terenach. Gdyby napił się
wody ze źródła, niechybnie przeniósłby się na tamten świat.
Chan wrócił do obozu z martwym sokołem w dłoniach. Kazał odlać
w złocie podobiznę ptaka i na jednym jego skrzydle wyryć taki oto napis:
"Nawet gdy przyjaciel działa wbrew tobie, wciąż jest twoim przyjacielem"....
Na drugim skrzydle kazał napisać:
"Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę".>>
To by nawet pasowało...
bo on też miał dziurę w mózgu jak widać.
--
CB
Użytkownik <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:jxbcls709i8g$.hh2gbwke4fjf.dlg@40tude.net...
> Nie masz pojęcia o wyobrażeniu, czyimi jestEŚMY potomkam :-)
|