| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-07-07 10:45:45
Temat: Komplikacje po operacjiTydzień temu , moja żona miała operacje usunięcia guza na macicy.
Już na drugi dzień po operacji zaczęła narzekać na straszny ból w nerkach,
(nigdy przedtem nie chorowała na nerki).
Ból w nerkach do dnia dzisiejszego jest silniejszy od innych boli
pooperacyjnych.
Cały czas podawano żonie antybiotyki i środki przeciwbólowe w kroplówce.
Cały czas utrzymywała się lekka gorączka (ok 37 - 38 st)
Po wypisaniu do domu natychmiast bóle się nasiliły, pojawiły się wymioty.
Powróciła do szpitala ponownie.
Na USG stwierdzono powiększenie lewej nerki o 2 cm.
Od czego mogą być takie objawy po operacji , czy może taki efekt wystąpić na
skutek zatrucia nerek przez lekarstwa podawane podczas operacji? W jakim
kierunku należy skierować leczenie?
Rozumiem że lekarz prowadzący operacje ocenia sytuację zbyt subiektywnie,
dlatego prośże o
o jakiekolwiek sugestie ludzi niezależnych.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-07-07 11:00:43
Temat: Re: Komplikacje po operacjiOn Mon, 7 Jul 2003 12:45:45 +0200, Tomasz wrote:
[...]
> Rozumiem ?e lekarz prowadz?cy operacje ocenia sytuacj? zbyt subiektywnie,
> dlatego pro??e o
> o jakiekolwiek sugestie ludzi niezale?nych.
W tym wypadku 'niezależnych' oznacza 'niepoinformowanych', a nawet
'niekompetentnych'. Na podstawie tego co piszesz można podejrzewać
bardzo różne rzeczy, nic konkretnie.
Właśnie lekarz prowadzący ma pełny obraz i to on dysponuje wystarczającą
wiedzą.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
Umieranie człowieka jest większym problemem dla osób pozostających
przy życiu, niż dla niego samego. /Tomasz Mann/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-07-08 12:12:04
Temat: Re: Komplikacje po operacji
Użytkownik "Marek Bieniek" <m...@p...wytnij.onet.pl> napisał
> Na podstawie tego co piszesz można podejrzewać
> bardzo różne rzeczy, nic konkretnie.
Właśnie po dalszych badaniach okazało się ze problem z nerka jest marginalny
i ustępuje.
Poważniejszy problem okazał się z jelitami, stwierdzono opuchniecie i
niedrożność jelita.
Żonę czeka następna operacja w celu udrożnienia jelit.
Przypuszczają że jelito podczas , czy po operacji się zagięło i powstała
niedrożność.
Mam pytanie, czy tego typu niedrożność po operacji można usunąć jedynie
operacyjnie czy może istnieją
inne metody udrożnienia?
Drugie pytanie to czy ta powtórna operację należy traktować jako kontynuacje
poprzedniej operacji (cos w rodzaju naprawy gwarancyjnej ) czy tez jest to
problem niezależny od operacji głównej.
Pytam dlatego ze operacje usunięcia guza na macicy żona robiła w płatnej,
prywatnej klinice.
Za operacje już zapłaciliśmy a teraz okazuje się ze to jeszcze nie koniec.
Na razie nikt jeszcze nie mówił nic o finansowaniu tej operacji naprawczej
ale chciałbym wiedzieć jakie powinniśmy zając stanowisko.
Za wszelki sugestie z góry dziękuję.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-07-08 12:57:57
Temat: Re: Komplikacje po operacjiOn Tue, 8 Jul 2003 14:12:04 +0200, Tomasz wrote:
> Mam pytanie, czy tego typu niedro?no?? po operacji mo?na usun?? jedynie
> operacyjnie czy mo?e istniej?
> inne metody udro?nienia?
Nie jestem chirurgiem, ale wydaje mi się, że nie ma co liczyć na lecznie
zachowawcze w takiej sytuacji.
> Drugie pytanie to czy ta powtórna operacj? nale?y traktowa? jako kontynuacje
> poprzedniej operacji (cos w rodzaju naprawy gwarancyjnej ) czy tez jest to
> problem niezale?ny od operacji g?ównej.
Nie mam pojęcia.
To zależy od owej prywatnej "kliniki"...
Ale jeśli istnieje choćby podejrzenie, że sprawa może wynikać z
przeprowadzonej tam operacji - podejrzewam, że "klinika" zrobi co będzie
możliwe, żeby sprawę załagodzić i 'naprawić' (w końcu nie jest im na
rękę pozew z waszej strony, nieprawdaż?...)
(pisze "kliniki", ponieważ w języku polskim termin ten nie oznacza
przychodni (jak 'clinic' po anggielsku) ani jakiegokolwiek oddziału
szpitalnego, nawet, jeśli tytularnie kieruje nią jakiś profesor -
oznacza placówkę leczenia zamkniętego (oddział szpitalny), najczęściej w
ramach instytutu / uniwersytetu, _zajmującą się działalnością naukowo -
badawczą i dydaktyczną_. Czyli prywatny oddział chirurgiczny/
jakikolwiek, zajmujący się tylko leczeniem, choćby i na najwyższym
poziomie, nie ma prawa się tak określać po prostu, ponieważ nie kształci
lekarzy i nie prowadzi badań naukowych.)
> Na razie nikt jeszcze nie mówi? nic o finansowaniu tej operacji naprawczej
> ale chcia?bym wiedzie? jakie powinni?my zaj?c stanowisko.
Niech ten ktoś powie - będziecie wiedzieć co dalej robić.
Swoją drogą - niestety nie mam pojęcia jak to jest uregulowane prawnie.
W przypadku publicznej służby zdrowia (a w takiej pracuję) takie rzeczy
nie wchodzą w grę...
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
Zadziwiające jest, że mało dokształcający sie lekarz może praktykować
medycynę, nie dziwi jednak, że robi to źle /Sir William Osler/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |