Opowiem Ci pewną historię. Bardzo, bardzo dzwno temu (xx lat wstecz) był
sobie facet, którego właśnie zostawiła ta jedyna. Postanowiła wyjść za
swojego poprzedniego. Bardzo cierpiał ale jak to facet (paskudna natura)
postanowił jakoś złagodzić ból i znalazł sobie inną kobietę w zastępstwie
(ze swiadomościa że to nie jest jeszcze ta druga jedyna). Zamiast siedzieć w
domu i rozpamiętywać to co boli korzystał normalnie z życia i jego
przyjemności. A tak na marginesie to jak się okazało ta jedyna, która go
zostawiła też przez określony czas zabijała nim ból po stracie swojego
poprzedniego jedynego.
Po pewnym czasie chodzenia z "lekarstwem" (sorry za określenie ale taką
funkcję pełniłą ta wspaniała kobieta - poza tym wiedziała o tym) poznał
osobę z którą spędził następne 10 lat i kolejne 3 lata ale już w
"zalegalizowanym" szczęśliwym związku. Teraz wspólnie wychowują 2 letniego
synka i są szczęśliwi.

Taka jest kolej rzeczy na świecie. Każdy ma swoją drugą połówkę a kiedy na
nią trafi i ile miłych wspomnień zbierze w miedzy czasie nikt nie wie.
Uśmiechnij się i pomyśl, że za jakiś czas wiele chwil z tego związku
będziesz wspominała jako pięknę i co ciekawe wcale nie będziesz chciała o
nich zapomnieć.

Pzdr
Paco
-------------
To iż jesteś na djecie nie oznacza że nie możesz przeczytać menu.


Użytkownik "Słoneczko" <a...@k...com.pl> napisał w wiadomości
news:anue4h$2df$1@news.tpi.pl...
>
> Zostawiła mnie kochana osoba, a minęło już 1,5 roku i wciąż nie potrafie
o
> nim zapomnieć... Często porównuję facetów do mojego byłego. Nie potrafię
> znaleźć drugiego mężczyzny, a może go nie szukam...? Nie, nie szukam... to
i
> tak nie ma sensu. Często czuję się bardzo samotna, niechciana, niekochana!
> Ostatnio coraz bardziej brakuje mi bliskiej osoby, ale po co z kimś być,
jak
> nic się do tej osoby nie czuje?? Nie potrafię już wytrzymać, nie wiem co
> robić. Zuważyłam, że ma to wielki wpływ na mój stan psychiczny! Nie
> wiedziałam, że aż tak bardzo może brakować bliskiej osoby, która Cię
> zrozumie, przytuli. Wszystko mnie drażni. Nie wiem, jak długo jeszcze mam
> czekać? Czy Wy też tak się czujecie?
>
>