| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2001-12-19 20:46:05
Temat: Re: LUMBAGO lub cos w tym stylu
"Krzysztof Dołharz" wrote:
>
> Rozumiem, ale czym leczą?
Ojciecm dostal korzonkow gdy poszlismy do lasu na grzyby w gorach.
Mial kurtke i sie spocil.
Potem zeszlismy i odpoczywalismy w bacowce.
Palilo sie ognisko. Z przodu bylo cieplo, a tylu mial spocone plecy i
bylo chlodno.
Gdy przyjechal to chodzil na zastrzyki.
Mowil ze jak jechal to go skrecalo , ale wytrzymal i nie wyl z bolu.
Matka znow tak miala ze kiedys sie rano obudzila i zaczela wydawac
dzikie wrzaski. Myslalem ze sie wyglupia, a naprawde miala takie silne
bole od korzonkow, ze nie mogla sie ruszyc.
Przyjechala karetka, dostala zastrzyk (chyba przeciwbolowy) i zabrali ja
do szpitala.
2 tygodnie na neurologii, zastrzyki, tabletki i potem sie to juz nie
powrocilo.
Gdy mnie zlapalo podobne dranstwo i nie moglem sie ruszyc na lozku,
a gdy chialem wziac glebszy oddech to mnie cala klatka bolala,
ale mowie nie dam sie i powoli, powoli sie sturlalem na podlege i na
czorakach zaczalem sie przeciagac i tak przez okolo 4 dni, a potem
odpuscilo i jakos teraz nie czuje.
Zatem kazdy pewnie inaczej reaguje to i leczenie moze byc inne, bardziej
intensywne.
Zadzwon na neurologie lub na pogotowie.
Jacek
PS.
Myslalem ze mi lumbago zostanie i bede chodzil pochylony o 60 stopni do
przodu ;)
> Krzysiek
> >
> >Mialem to samo , a takze niektorzy w rodzinie.
> >Chyb a zapalenie korzonkow.
> >
> >Mnie to samo przeszlo, ale zejsc z lozka sie nie dalo ;)
> >Musialem sie staczac, a nawet gdy chcialem gleboko oddychac, to bol mnie
> >skrecal.
> >
> >Korzonki lecza na neurologii.
> >
> >Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2001-12-19 20:46:13
Temat: Re: LUMBAGO lub cos w tym stylu
"Krzysztof Dołharz" wrote:
>
> Rozumiem, ale czym leczą?
Ojciecm dostal korzonkow gdy poszlismy do lasu na grzyby w gorach.
Mial kurtke i sie spocil.
Potem zeszlismy i odpoczywalismy w bacowce.
Palilo sie ognisko. Z przodu bylo cieplo, a tylu mial spocone plecy i
bylo chlodno.
Gdy przyjechal to chodzil na zastrzyki.
Mowil ze jak jechal to go skrecalo , ale wytrzymal i nie wyl z bolu.
Matka znow tak miala ze kiedys sie rano obudzila i zaczela wydawac
dzikie wrzaski. Myslalem ze sie wyglupia, a naprawde miala takie silne
bole od korzonkow, ze nie mogla sie ruszyc.
Przyjechala karetka, dostala zastrzyk (chyba przeciwbolowy) i zabrali ja
do szpitala.
2 tygodnie na neurologii, zastrzyki, tabletki i potem sie to juz nie
powrocilo.
Gdy mnie zlapalo podobne dranstwo i nie moglem sie ruszyc na lozku,
a gdy chialem wziac glebszy oddech to mnie cala klatka bolala,
ale mowie nie dam sie i powoli, powoli sie sturlalem na podlege i na
czorakach zaczalem sie przeciagac i tak przez okolo 4 dni, a potem
odpuscilo i jakos teraz nie czuje.
Zatem kazdy pewnie inaczej reaguje to i leczenie moze byc inne, bardziej
intensywne.
Zadzwon na neurologie lub na pogotowie.
Jacek
PS.
Myslalem ze mi lumbago zostanie i bede chodzil pochylony o 60 stopni do
przodu ;)
> Krzysiek
> >
> >Mialem to samo , a takze niektorzy w rodzinie.
> >Chyb a zapalenie korzonkow.
> >
> >Mnie to samo przeszlo, ale zejsc z lozka sie nie dalo ;)
> >Musialem sie staczac, a nawet gdy chcialem gleboko oddychac, to bol mnie
> >skrecal.
> >
> >Korzonki lecza na neurologii.
> >
> >Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2001-12-19 20:50:26
Temat: Re: LUMBAGO lub cos w tym stylu
Waldemar Krzok wrote:
>
> > Tak na szybko - leżenie (bez zbędnego wstawania - tylko do klopa!) w
> > ciepełku na płasko. To b. ważne. Do tego NLPZ-ty... może być aspiryna,
> > ale najlepszy jakiś diklofenak - doustnie + ew. jakowyś żel np
> > Voltaren (ale to raczej słabo pomaga).
> Diclophenac i Voltaren to to samo. I jedno i drugie jest w postaci żelu,
> doustne, domięśniowe i dod.. znaczy czopki. Nie przesadzać z doustnym,
> idzie na żołądek. Mi też paracetamol pomagał.
>
> > Jeśli będzie się nasilało , a jeszcze nie daj bóg pojawi się
> > zatrzymanie moczu to w te pędy do szpitala.
> albo na odwrót, nie trzymanie. Tak samo cierpnięcie kończyn czy
> niedowład palców.
>
> > Generalnie radze konsultację u lekarza, neurologa, neurochirurga.
> > Trzeba by zbadać pare rzeczy żeby potwierdzić zwykłe zapalenie
> > korzonków.
> > A granie w piątek to sobie wybij z głowy - jak dobrze pójdzie to
> > dopiero będziesz mógł normalnie chodzić w piątek.
>
> słusznie prawisz!
>
> A tak, to jeszcze ciepło trzymać.
Dokladnie.
Lumbago to pierwsza oznaka starosci.
Cieple kalesony, welniane skarpety zima.
Na plecy szeroki szal welniany i cieple kapcie
a wieczorami siedzenie przy piecu kaflowym ;)
I zapijanie ziolkami.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2001-12-20 19:29:02
Temat: Re: LUMBAGO lub cos w tym stylu
Użytkownik "Dariusz" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3C20FC8D.342D56AA@poczta.onet.pl...
> Gdy mnie zlapalo podobne dranstwo i nie moglem sie ruszyc na lozku,
Przeszedłem lekkie przeszkolenie u pana dr Andrzeja Rakowskiego, autora
książki "Kręgosłup w stresie". Na temat tzw. "korzonków" mówił, ze jest to
bardzo rzadka choroba mylona nawet przez lekarzy z zespołem przeciążeniowym
mięśni. Tzw. "korzonki" jest to stan zapalny nerwów, a to drugie, stan
zapalny przyczepów mięśni. Chodzi o to, że pod wpływem określonego stresu i
stałego napięcia skracają się mięśnie pleców okolic pasa. Wywołuje to ich
usztywnienie i zwiększone siły działające na przyczepy. Wystarczy wtedy małe
przewianie i powstaje bardzo bolesny stan zapalny przyczepów i mięśni.
> a gdy chialem wziac glebszy oddech to mnie cala klatka bolala,
> ale mowie nie dam sie i powoli, powoli sie sturlalem na podlege i na
> czorakach zaczalem sie przeciagac
Najlepszym lekarstwem jest właśnie przeciąganie się, zwijanie w kłębek i
inne takie ćwiczenia powodujące rozciąganie tych mięśni.
Najgorszą rzeczą jest odginanie się do tyłu, co powoduje jeszcze większe
skrócenie mięśni.
i tak przez okolo 4 dni, a potem
> odpuscilo i jakos teraz nie czuje.
No właśnie. Gdyby to były "korzonki", to pewnie byś leżał 4 tygodnie, a nie
4 dni.
>
> Zatem kazdy pewnie inaczej reaguje to i leczenie moze byc inne, bardziej
> intensywne.
Jest bardzo dobre ćwiczenie, ale wymaga pomocnika. Chory leży na plecach na
dywanie. Od strony nóg w przyklęku pomocnik. Pomocnik pomału podnosi
podtrzymując za piętę jedną wyprostowaną nogę chorego, aż do wystąpienia
bólu. Zatrzymuje wtedy podnoszenie, a chory piętą naciska przez 10 sekund na
rękę podtrzymującego. Na hasło "puść" przestaje naciskać, a podtrzymujący
podnosi nogę do następnego oporu (bólu). Tak ze trzy stopnie. Czasami udaje
się nogę doprowadzić prawie do pionu. Następnie to samo z drugą nogą. Jeżeli
przy podnoszeniu nogi o około 30 cm wystąpi silny ból w okolicy kręgosłupa,
to podnoszenie należy przerwać, bo może to sygnalizować przemieszczenie
dysku.
Pozdrawiam
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |