Data: 2015-02-05 18:05:50
Temat: Re: Leczyć skutki zamiast usunąć przyczynę mutacji
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-02-04 22:00, obywatel LeoTar uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>> Dnia 2015-02-04 18:59, obywatel LeoTar uprzejmie donosi:
>>> Qrczak pisze:
>>>> Dnia 2015-02-04 08:10, obywatel LeoTar uprzejmie donosi:
>>>>> Qrczak pisze:
>>>>>> Dnia 2015-02-03 21:02, obywatel zdumiony uprzejmie donosi:
>>>>>>> W dniu 2015-02-03 o 20:42, LeoTar pisze:
>
>>>>>>>> Ja natomiast przeżyłem prowokację mojej córki, która - aczkolwiek
>>>>>>>> bardzo
>>>>>>>> delikatnie - prowokowała mnie do współżycia. Mam więc informacje
>>>>>>>> nie od
>
>>>>>>> Więc albo Twoja córka została patologicznie wychowana, albo po
>>>>>>> prostu to
>>>>>>> Ty miałeś chęć na nią i uważałeś że Cię prowokowała, często
>>>>>>> mężczyźni
>>>>>>> twierdzą że są prowokowani, podczas gdy kobiecie nawet przez myśl
>>>>>>> nie
>>>>>>> przejdzie.
>>>>>>> Ale zostawmy sprawy kulturowe i skupmy się na czystym biologizmie. O
>>>>>>> ile stosunki młodszej kobiety ze starszym mężczyzną są naturalne to
>>>>>>> odwrotnie jest czymś niespotykanym. Nie zdarza się by mężczyzna
>>>>>>> napalał
>>>>>>> się na starszą o pokolenie kobietę, chyba że jest na narkotykach.
>>>>>>> Młody mężczyzna marzy o młodej kobiecie.
>
>>>>>> Ale zdarza się, że ojciec się napala na córkę. I to się w fachowej
>>>>>> terminologii nazywa.
>>>>>> Q
>
>>>>> Qrko. A moja była, pod moja nieobecność, rozbierała się do naga i
>>>>> paradowała przed synami. To jak to nazwać?
>
>>>> Synom wtedy coś stało (się)?
>>>> Q
>
>>> Matka zachęcająca seksualnie synów nie popełnia błędu natomiast jak jej
>>> córka prowokuje ojca to winien jest ojciec? Dość pokrętna logika, według
>>> której zawsze winien jest mężczyzna. Winien jest tego, że matce brakuje
>>> poczucia własnej wartości i by się dowartościować kieruje ona swoje
>>> zainteresowanie na młodszych oraz bezbronnych i uzależnionych od niej
>>> mężczyzn (synów). Czy nie warto się zastanowić dlaczego tak postępuje?
>>> Bo takie postępowanie kobiety-matki jest zarzewiem konfliktu między
>>> synami a ojcem.
>
>> Jeśli zdarzenie, kiedy córka biegnie przez pokoje z gołym dupskiem (np.
>> zapomniała zabrać ze sobą do łazienki piżamkę czy ręcznik), u ojca
>> wywołuje podniecenie, oznacza jasno, prosto i zdecydowanie, że to ojciec
>> ma problem ze sobą. Nie córka. Nie matka. Nie UFO.
>> I żeby Ci nie było szczególnie szowinistycznie: kiedy goły tyłek syna
>> niezdrowo jara matkę, to matka ma problem. Nie syn i nie UFO.
>
> Nie, moja córka nie biegała nago przede mną. Żeby było jaśniej opowiem
> krótko jak było. Pewnej niedzieli leżałem w łóżku z młodszym synem i
> córką. Dla Twojej informacji: byliśmy ubrani w pidżamy. W pewnym
> momencie Kasia obróciła się do mnie tyłem i wtuliła swoją pupę w moje
> podbrzusze a po chwili zaczęła delikatnie poruszać pupą, tak, jakby
> chciała sprawdzić czy uda się jej mnie podniecić. Musiałem się odwrócić
> w drugą stronę by nie poczuła, że istotnie to się jej udało. I nie
> obciążam ją za to poczuciem winy ale sam również nie czuję się winien.
> To jej zachowanie stało się dla mnie, w późniejszym czasie, jednym z
> argumentów na poparcie hipotezy wychowawczej, którą tutaj przedstawiam.
>
> A szowinistką jesteś ponieważ chcesz tak obrócić to co jest napisane aby
> pasowało to twierdzenia kobiet, że i tak zawsze jest winien mężczyzna.
> Wyraźnie napisałem, że moja była żona paradowała nago przed naszymi
> synami podczas mojej nieobecności. Uważam, że dzieci powinny być
> zapoznawane z nagością obojga rodziców od samego początku. Podkreślam z
> nagością obojga rodziców a nie tylko jednego. Zachowanie rodzica w
> pojedynkę może wskazywać na to że rodzic rozbierający się przed dziećmi
> indywidualnie chce wywołać u dzieci zainteresowanie swoim seksem.
>
> Nade wszystko chciałbym jednak byś zrozumiała, że nie jest moim celem
> szukanie winnych: czy winnym jest mężczyzna czy też winną jest kobieta.
> Chodzi o to by zrezygnować z wzajemnego obciążania się winą bo uważam,
> że odwieczny konflikt między Kobietą i Mężczyzną został wywołany przez
> nieświadomość obojga a zatem żadne z nich nie jest winne.
>
>
>> Dorabianie do takich sytuacji pewnych prezentowanych już teorii wskazuje
>> na problem potężny.
>
> Przemoc i okrucieństwo ludzi, tak mężczyzn jak i kobiet, jest faktem.
> Przemoc prowadzi do zagłady a więc mamy rzeczywiście potężny problem i
> chyba nic złego w tym, że poszukujemy - tak świadomie jak i nieświadomie
> - rozwiązania tego problemu. Seks od zawsze wzbudzał wielkie emocje i
> rodził nadzieje. Moje doświadczenia życiowe doprowadziły mnie do
> wniosków, które mam odwagę przedstawiać publicznie i chętnie będę
> dyskutował z każdym, kto potrafi z szacunkiem rozmawiać o sprawach
> wychowania seksualnego. Bo właśnie w tej sferze ludzkiego życia
> doszukałem się przyczyny wszelkiego zła, zjawiska, które zostało uznane
> za tabu nie do dyskutowania. Żeby móc się świadomie opowiedzieć za lub
> przeciw mojej hipotezie nie można jednak chować głowy w piasek i
> odwoływać się do tradycji z jej zakazami i nakazami. Trzeba spojrzeć
> prawdzie w oczy.
>
> Dotychczasowe wychowanie, a właściwie brak wychowania seksualnego
> sprawia, że nad sferą seksualna dominują kobiety. Dzięki seksowi
> sprawują nad mężczyznami władzę, są zdolne poniżać mężczyzn. Ale z
> drugiej strony ta władza obraca się przeciwko kobietom gdyż w
> małżeństwach czują się niczym prostytutki (pisałem o tym wiele razy).
> Władza za życie w poniżeniu? Czy to warto? I napędzanie rywalizacji
> wśród mężczyzn aż do wzajemnego wyniszczania się... Czy o to chodzi czy
> też o to by obie płci żyły ze sobą w zgodzie, by współpracowały ze sobą.
>
> Ja doszukałem się praprzyczyny przemocy w zakazie, wszak zakaz jest
> najprostszym sposobem poniżenia człowieka przez człowieka (przemocą
> emocjonalną), a zaczyna się od poniżenia dziecka przez nieświadomego
> rodzica. A później to już leci jak z górki i spirala przemocy rozkręca
> się na dobre. I im bardziej zagłębiam się w temat tym bardziej
> przekonywające widzę uzasadnienie dla mojej hipotezy. Dlatego Qrko
> zapraszam do szczerej rozmowy na temat zamiast obrzucania się epitetami.
Szczerze?
Nie mam o czym rozmawiać z kimś, kto się podnieca na widok własnego
dziecka i jeszcze w nie same wmawia intencję seksualnej prowokacji.
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|