Data: 2008-09-09 22:15:38
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Od: bazzzant <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 9 Wrz, 16:54, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w
wiadomościnews:5b013fe5-b957-48fc-ad3c-9fe1eccbdb60@
k7g2000hsd.googlegroups.com...
> On 7 Wrz, 16:01, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
>
> > Chcesz powiedzieć że to rodzaj marketingu, mającego na celu eksponować
> > "pozytywnie" kojarzące się symbole religijne?
>
> W dzisiejszym świecie aż strach mówić, że coś nie ma nic wspólnego
> z marketingiem, bo wszyscy już wszystkim próbują handlować ...
>
> Ale ja osobiście nie mówiłbym tu o 'marketingu'. Przychodzi
> mi na myśl raczej szpital, w którym nieprzyjemne sceny
> (sale operacyjne, składziki odpadów pooperacyjnych,
> kostnice) raczej się chowa przed przypadkowymi gapiami.
>
> Te wizerunki służą różnym praktykom religijnym, które
> po prostu wymagają komentarza. Budzą różne emocje i uczucia
> określane epitetem 'trudne' - bo z tym się w buddyzmie
> tantrycznym pracuje. Posługując się terminologią szpitalną
> - mają wybebeszać umysł ;) Ale nie chodzi o to, by turyści
> wychodzili ze świątyń rozpruci ;) z jakimiś przypadkowymi
> koncepcjami na temat tego z czym się spotkali.
Łapię, nie ma co wzbudzać niepotrzebnych dysonansów. Zresztą co się
dziwić, jak trzeba czytać trudne słowa w stylu bodhisattwa,
pratjekabudda czy bodhiczitta łatwo wybebeszyć sobie umysł ;) Ja się
poddałem, wolę chyba jednak czerpać z buddyzmu biernie, tzn popatrzyć
sobie na mnichów w tych pomarańczowych togach jak łażą po ulicach i
zbierają datki, czy na dziewczyny jak w ilościach przemysłowych
obrywają płatki kwiatów żeby potem z nimi zrobić coś buddyjskiego.
|