In article <jnsaqs$t3g$1@inews.gazeta.pl>,
n...@g...pl says...

> Onanista wie, że to co robi jest nienaturalne i zaczynaj? się wyrzuty
> sumienia oraz odosabnianie.

A skąd wie? ;> Pewnie już nie pamięta, albo sobie nie
uświadamia, ale wie bo ktoś powiedział czy przeczytał. Albo
dlatego, że powszechny przekaz kulturowy dot. seksu informuje
go, że "do seksu trzeba dwojga". Czyli robi coś sprzecznego z
tym, co przeważnie widzi.

> Czasami przelotne zwi?zki, które nie daj?
> satysfakcji, ponieważ nie harmonizuj? z fantazjami seksualnymi. Zaczyna się
> koszmar i ten dar, który powinien nas cieszyć w małżeństwie i służyć
> zacie?nianiu więzów, seks, zaczyna być czym? uci?żliwym, niepoż?danym.
> Wówczas nalezy zacz?ć się leczyć, bo takie odczucia mog? doprowadzić ro
> rozkładu egzystencji. Jak to powiedział Piotr Braczak (znałem go osobi?cie):
> "jeżeli erotomania nie jest uzależnieniem ,to nie ma uzależnień".
>
> ZAJRZYJ KONIECZNIE
>
> http://pornografia.ovh.org/terapeuci/piotr_barczak.h
tm

Daj se spokój - mnie [nas] katecheżka straszyła tym, że onanizm
jest zły, bo białka nie idą na budowę mózgu [głupia była, bo
plemniki cały czas się tworzą, niezależnie od onanizmu i seksu,
no ale ona nigdy nie miała polucji, więc skąd miała wiedzieć
;>]. Sam w sobie onanizm szkodzi jedynie temu, że "programuje"
członka do odbierania określonych bodźców, które de facto nie
różnią się zbytnio od orgiastycznych ruchów mięśni macicy. No i
onanizm chroni przed kontaktem z obcym ciałem, którego
mężczyźni, jako bardziej autystyczni od kobiet, zbytnio nie
lubią "na dzień dobry".

Bardziej szkodliowe są wszelkie okołoonanistyczne fantazje,
wyobrażenia i wiedza wynoszona z oglądania pornografii, jeżeli
rozumie się ją dosłownie.

Onanizm może być jedynym wyjściem [wtedy niczemu nie szkodzi],
ucieczką [wtedy też nie szkodzi, bo jest jednymn z n narzędzi,
które może człowiek wykorzystać] lub dewiacją [to jest
mniejszość mniejszości]. Ale od tego ostateniego są seksuolodzy
a nie nawiedzeni Duchem Świętym terapeuci. ;>

PF