Data: 2004-03-26 11:44:51
Temat: Re: Mechanizmy podczytywaczy.
Od: "vonBraun" <i...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Odp do news:5a33.0000296e.4063f9dc@newsgate.onet.pl
Poczytałem trochę polecaną stronę i
szczerze mówiąc mam mnóstwo pytań:
Po pierwsze przypomniałem sobie
coś co jest tak oczywiste jak powietrze
o którym zwykle zapominamy,
a mianowicie, że istnieje kulturowa presja
na uczyniene mężczyzny lub
kobiety z każdego z nas - w tym
z osoby urodzonej z hermafrodytyzmem.
Presja ta w tym ostatnim wypadku
przejawiać się może także w podejmowaniu
rozlicznych działań medycznych mających na celu
wytworzenie określonych narządów płciowych (chirurgia)
i oddziaływanie hormonalne wpływające w dłuższej
perspektywie na szereg cech płciowych.,
wreszcie oddziaływania wychowawcze i szerzej kulturowe.
Jest ona zrozumiała o tyle, że w wielu czynnościach
-nawet w mowie ( w wielu językach) używamy mówiąc o sobie lub do siebie
form gramatycznych wskazujących na rodzaj - męski lub żeński,
Rodzice, lekarze podejmujący się tego wierzą zapewne
że oszczędzą pacjentowi cierpień.
Okazuje się wciąż, że zaskakująco wiele czynności
związanych z "normalnym" (podkreślmy ten cudzysłów) życiem społecznym
możemy wykonywać pod warunkiem zadeklarowania/posiadania
określonej płci - nawet w "uważanych za rozwinięte"
społeczeństwach. (por. zamieszczony na wspomnianej stronie przykład z
osobą która walczyła o usunięcie płci z jej dokumentów)
Zastanawiam się jednak, czy rodzice dziecka są
uprawnieni do zezwalania na opisane działania medyczne?
Bo czy w okresie dzieciństwa można rzeczywiście
przewidzieć ostateczną płeć
psychologiczną osoby z hermafrodytyzmem co choć w części
usprawiedliwiałyby takie działania?
Mam tu pewne wątpliwości
zważywszy, że "płeć mózgu" wydaje się być
w wielu wypadkach niezależna od wychowania
(jako chłopiec/dziewczynka)
A może poczucie własnej płci jest u "nieleczonego"
(znów podkreślmy cudzysłów) zasadniczo odmienne
od tego, które przeciętny człowiek potrafi
sobie wyobrazić (na marginesie też - co z ukierunkowaniem
tzw. "popędu płciowego")?
Może należy to uszanować?
Jak to się ma do całej różnorodności przejawów hermafrodytyzmu
(zapewne są duże różnice indywidualne)?
Zatem ponawiam pytanie: "leczyć" czy zostawiać jak jest?
Czy lepsze jest wpasowanie osoby do istniejącego wzorca kulturowego
za wszelką cenę?
Czy też pozostawienie jego rozwoju naturze,
przez to umożliwienie mu rozwoju zarówno męskiego
i żeńskiego aspektu jego osoby?
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|