Data: 2004-11-29 11:32:23
Temat: Re: Męskość
Od: "Kaja" <z...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik Jo <J...@m...wp.pl>:
> > Potrzebuję waszej opinii do pracy, która piszę.
> > Pytanie brzmi: "co wg Ciebie cechuje Męskość
> > (nie uwzgledniając aspektu fizycznego)?".
> > Z góry dzieki za odpowiedz, i prosiłabym o
> > podanie swojej płci przy odpowiedzi (jest to b. istotne).
> > Pzdrv
> > Jo
>
> Dla mnie męskością jest umiejętność sprostania wymaganiom kobiety, przy
> jednoczesnej umiejętności powiedzenia jej kategorycznego 'nie'. Męskość to
> również odpowiedzialność, jednak zastrzegam, że nie uważam, że męskość musi
> się charakteryzować zdolnością zapewnienia kobiecie bezpieczeństwa. Trzeba
> bowiem zauważyć, że skończyły się już czasy, kiedy obowiązkiem mężczyzny
> było rozpalenia ogniska, upolowanie dzikiego zwierza i odpędzenie od jaskini
> drapieżników. Dzisiaj żyjemy w takim świecie, że nikt nikomu nie może
> zapewnić całkowitego bezpieczeństwa - jak napisał Krzysiek, mężczyzna może
> dać kobiecie tylko jego poczucie.
> Myślę również, że o męstwie trzeba rozmawiać tak, jak się rozmawia o
> pięknie. Czyli trzeba rozmawiać w ten sposób, że należy wziąć pod uwagę to,
> że definicja męstwa jest niestała, że jest różna dla różnych ludzi, i że
> ciągle ulega przeobrażeniom. To skłania mnie do zastanowienia się nad tym,
> która przemiana zachodzi pierwsza i powoduje drugą przemianę; tj. czy
> przemiana kobiecości w model 'nowoczesnej kobiety' powoduje przemianę
> męskości w 'nowoczesną męskość', czy odwrotnie.
> Współczesna kobieta to już nie jest ta kobieta, którą pamiętam z opowiadań
> Stendhala.
to tylko mały fragmencik:
– Tam spędzę życie z tobą! – wykrzyknął Missirilli.
– Moim losem jest obecnie ważyć się na wszystko – odparła Vanina z
westchnieniem. – Zgubię się dla ciebie, ale mniejsza... Czy będziesz mógł
kochać dziewczynę zniesławioną?
– Czyż nie jesteś żoną moją – rzekł Missirilli – i to żoną
ubóstwianą na
wieki? Potrafię cię kochać i bronić....koniec cytatu!
I uwierz mi ,że są jeszcze kobiety które nie chca być"wyzwolone" a mężczyzna
nie jest dla nich balastem......ale to nie dotyczy feministek;))
Pewnie mnie czeka niezła krytyka za to co napisałam/od niektórych kobiet
oczywiscie/....ale taka już jestem,facet mnie skrzywdził a ja dalej nie
przekresliłam naszej przyszlosci
Te tzw. nowoczesne kobiety bywają bardziej męskie od mężczyzn;
I to mężczyzn "rajcuje"....chyba nie wszystkich,raczej czasem czują
się "zagrożeni".....to z obserwacji na własnym podwórku
> stać je na większe poświęcenie i wytrwałość, potrafią się o siebie
> zatroszczyć,
Tutaj się zgadzam.....jest tak
a mężczyzna jest dla nich niejednokrotnie tylko balastem.
....nie dla mnie:)
> Oczywiście na takie nowoczesne kobiety czyhają zagrożenia spowodowane ich
> naturą, która wynika z biologicznej potrzeby rozmnażania się - następuje
> sprzeczność ich ekspansywnego ego z naturalnymi instynktami, co prowadzi do
> wyparć i nerwic... ale o tym przecież wszyscy wiemy, więc nie będę się
> wymądrzał.
> Spójrzmy więc na tę męskość. Tak się składa, że miałem przyjemność (o czym
> pisałem jakieś pół roku temu) spotkać kobietę, która była moim żeńskim
> odpowiednikiem. Z psychicznego punktu widzenia byliśmy sobie tożsami, a
> wręcz kompatybilni. Mieliśmy te same kompleksy, natręctwa, a nawet
> dziwactwa*. Kobieta ta tym jeszcze była do mnie podobna, że tak jak ja
> jestem bardziej kobiecy niż męski, ona była bardziej męska niż kobieca. To
> ona proponowała mi wspólne spotkania i miejsca ich realizacji, to ona była
> głównym inicjatorem, z nas dwojga to ona była facetem...
> Pamiętam zdarzenie, gdy siedzieliśmy na przeciw siebie w pubie i wyraźnie
> wyczułem, że ona chce, abym ją przytulił. Zapytana wtedy przeze mnie o naszą
> wspólną przyszłość odpowiedziała, że nie chce abym był jej chłopakiem,
> ponieważ jestem za mało stanowczy, zbyt niezdecydowany i brak mi pewności
> siebie, a tego ona właśnie wymaga od mężczyzny (to, że nie jestem zbyt
> samczy jak na samca była dla mnie w pełni zrozumiałe - zdziwiło mnie jednak
> to, że nie potrafiła ona tego zaakceptować, potraktować tego jak coś
> zabawnego, czy zjawiskowego - przecież ona posiadała wszystkie te cechy,
> których mi brakowało, a więc razem byli byśmy całością). Cóż, nie
> przytuliłem jej wtedy, mówiąc, że nie potrafię; że będę czuł się skrępowany
> tuląc do siebie kobietę, dla której znaczę mniej, niż tego pragnę; i że
> jeśli się do niej przytulę, to będzie to miało duże znaczenie tylko dla
> mnie, a nie dla niej; i że wiedząc, że tuląc ją odczuwam coś innego niż ona,
> będzie mi z tym źle (tak naprawdę jednak, to chciałem, a żeby to ona
> przytuliła się do mnie).
> Muszę przyznać, że wtedy po raz kolejny pomyliłem się. Kobieta ta, z powodu
> tego, że jej nie przytuliłem, poczuła się chyba odrzucona, zawiedziona lub
> poniżona. W każdym razie zamilkła i nie odzywała się do mnie przez pół
> godziny; dopiero gdy odprowadziłem ją na przystanek, siedliśmy na ławce i
> zapytałem ją, czy teraz mogę ją przytulić - przytaknęła głową. Przytuliłem
> więc ją wtedy najczulej jak potrafię i powiedziałem, że po prostu tak jestem
> skonstruowany, że okazywanie uczuć nie przychodzi mi łatwo**.
> Nie wiem po co to wszystko napisałem... Czy jest w tym jakieś męstwo?
>
> * Dziwactwa - czynności i myśli, najczęściej abstrakcyjne i nie posiadające
> podstaw logicznych, będące jednak trwałym elementem danej świadomości, i
> przez tę świadomość usprawiedliwione i zaakceptowane, np. chodzenie przez
> trzy lata w jednych spodniach uargumentowane tym, że te spodnie najlepiej
> odzwierciedlają osobowość ich właściciela; lub inny przykład: spożywanie
> posiłków (śniadań i kolacji) na stojąco, gdyż to ułatwia trawienie.
> ** Okazywanie uczuć nie przychodzi mi łatwo, chyba, że je okazuje
> nieszczerze osobie na której mi nie zależy, lub gdy po prostu tylko piszę o
> uczuciach.
>
A z okazywaniem uczuć bywa różnie.......czasem w dzieciństwie poprostu rodzice
tego nie potrafią nauczyć i potem czlowiek chce, a za diabła mu nie wychodzi.
Mój mąż tez ma problemy z okazywaniem/uczuć/.....ale ja go tego uczę....i
chyba mi nie wyszlo /bo mnie zdradził/...chociaż wyszło mi tylko okazał je
innej z nawiązka/ale to na marginesie/
Podoba mi się to co napisałeś
Pozdrawiam Kaja
PS.Jestem gotowa znieść każdą krytykę.....dziewczyny przecież jestesmy
romantyczne? TAK czy NIE?
> Pozdrawiam
> Łukasz
> www.nawrocki.blog.pl
>
> --
> E:\Chemical Brothers\Come With Us\Hoops.mp3
>
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|