Bede ciac, bo mnie Litewka inaczej zabije:)))

> Bo mnie wyszło że miłość nie tylko jest poligamiczna, ale również jest tylko
> dodatkiem do sexu... co wy na to???

No to rzeczywiscie Ameryke odkryles:)))
A moze odwrotnie? Moze seks jest dodatkiem do milosci? Mysl, mysl... wielu na
tym skorzysta.

> hm... no ale uważam że jest miłość i miłość... jedna to miłość do siebie,
> miłość
> do ludzi (przyjaźń), a druga to ta seksualna do partnera.

To tez zadna nowosc - milosc do matki, milosc do dziecka, milosc do
przyjaciela, milosc do ludzi... A Milosc - to mit, jedno z platonskich zludzen.
Ale wazne jest, by szukac. I jeszcze wazniejsze, by znalezc.
>

> ale również mam też nieodparte wrażenie że ta miłość tak naprawdę jest
> niezależna
> od seksu i jest biseksualna i że facet hetero może kochać faceta taką
> miłością z
> chemią.... No bo raz się w sobie naprawdę zakochałem i czułem że to właśnie
> ta chemia...
>
> i  w sumie to już pogubiłem się ;)

No i o to wlasnie chodzi - o pytanie, o niepewnosc, o poszukiwanie wlasnych
definicji, niezaleznych od uznanych za jedyne prawdziwe.

>
> Jak to jest kochani? :)


Co ja o tym mysle?
Trzeba kochac, a nie szukac milosci. Milosc to czyn, a nie blyskawica, ktora
spada z nieba. Milosc to tez decyzja - co i komu damy. A wiec tez decyzja
odnosnie mono- albo poligamii.

pzdr.
Jo.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl