Data: 2009-05-31 20:17:34
Temat: Re: Narkotyki
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 31 May 2009 22:03:39 +0200, jadrys napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Dnia Sun, 31 May 2009 00:01:12 +0200, jadrys napisał(a):
>>
>>
>>
>>> Taki zwykły, pospolity na pewno nie, natomiast taki małżeński? Chyba w
>>> takich przypadkach to trudno mówić o gwałcie.
>>>
>>
>> Mąż wraca z delegacji po kilku dniach, żona czeka w domu. Mąż podchmielony,
>> ppzwolił sobie na kilka głębszych z kumplami, bo właśnie załatwił dobry
>> kontrakt. Już od drzwi pretensje do żony o wszystko. Zupa nie taka, jak by
>> chciał. Rzuca talerzem o scianę. Rzuca się na żonę, żąda od niej uległości,
>> ta się broni. Zaciąga ją do sypialni, drze na niej bieliznę, do krwi
>> rozbija nos, wykręca rękę w nagdarstku, ręka puchnie natychmiast, kobieta
>> płacze, prosi o lekarza. Mąż nie zwraca uwagi, bielizna pęka na niej,
>> pojawia się krew na rozciętej nicmi skórze. On robi swoje, ona jest już
>> cicho. Płacze. On zasypia.
>>
>> To jedna ze scen opisanych mi przez moją siostrę.
>> Jesli to nie jest gwałt, to sorry, nie mamy o czym mówić.
>> W seksie, zwłaszcza małzeńskim, chodzi o satysfakcję obu stron, a nie o
>> indywidualne spuszczanie spermy w kogoś, kto nie chce być tylko i wyłacznie
>> naczyniem.
>>
>
> To straszne co opisałaś.. Nigdy bym sobie nie pozwolił na coś takiego
> wobec mojej partnerki..
> Jednak Twój opis jest taki jakiś jednostronny - ona niewiniątko, on bestia.
Dokładnie tak było. On wpędził ja w depresję, w poczucie winy wręcz, nie
smiała zrobić kroku bez jego pozwolenia. On ma obecnie wyrok w zawieszeniu.
Są po rozwodzie - przyznał się do winy, bo nie miał wyjścia - wyrok zapadł
jeszcze w okresie trwania małżenstwa.
|