Data: 2007-10-04 18:54:00
Temat: Re: Natura rzeczy
Od: meliana <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 3 Oct 2007 20:43:48 +0200, Chiron napisał(a):
>> no a jesli swiadomie chce...a mu nie wychodzi? to co?
> To tylko zależy od tego, jak bardzo chce:-)
no a jak chce bardzo...i mu nie wychodzi?
>
>
>> ale co? samemu trzeba?
>> wymazanie czego? no i skad?
> To czasem długotrwały proces. I to na ogół wieloetapowy. Często ludzie
> obwiniają kogoś o swoje "przewiny". Zrozumienie, że to (na ogół) nie "oni"
> są winni, tylko my sami może spowodować, że miejsce nienawiści zajmie
> zrozumienie, a za nim przyjdzie przebaczenie.
niezle to sobie ktos wykombinowal :)
> Można wtedy relacje z tymi do
> tej pory znienawidzonymi ludźmi wypełnić miłością.
doswiadczyles tego osobiscie?
> Czsem to może wyglądać
> zupełnie inaczej. To wszystko kwestia doświadczenia- własnego doświadczenia.
> I konkretnej sytuacji. Po to podałem przykład.
to byl bardzo lajcikowy przyklad
>>> a kilka minut później by o tym nie
>>> pamiętała. Jak to zrozumie- zrozumie też swoją nienawiść.
>>
>> do konca?
> Na to nie ma reguł. Może i nie. Może dopiero by rozpoczęła pewien proces.
no tak mysle
> Nie jestem aszechwiedzący- czemu uważasz, że znam odpowiedź na tak
> szczegółowe pytania?
wrecz przeciwnie...uwazam ze nie znasz, ale stwarzasz pozory jakbys
uwierzyl ze to jedyna (wlasciwa) sciezka
>>> Oj- sporo tego do przerobienia, niestety:-(
>>
>> przerobienie...to ulepszenie?
> Przerobienie na ogół pociąga za sobą zrozumienie. Zrozumienie swych uczuć.
a co daje ci pewnosc ze wlasciwie zrozumiales swoje uczucia?
> Bez tego trudno sensownie kierować swym życiem. Czy to ulepszenie- sama
> oceń.
mysle ze proba ulepszenia
> Czasem może to pociągnąć odsunięcie się od osób, które do tej pory
> uważaliśmy za bliskie.
owszem
>
>
>>> I tam wszędzie
>>> należałoby wpleść proces przebaczenia.
>>
>> a jakby tak wplesc proces uwalniania zblokowanej energii?
> A nie widzisz związku? Przecież ktoś, kto nie przebaczył- wiąże na to
> chowanie urazy energię.
a moze dlatego ze blokuje emocje?
>
>
>>> może...jak chce.
>>
>> a jesli nie chce...i to w pelni akceptuje? czyli akceptuje siebie "nie
>> chcaca wybaczyc"? bez oceny i poczucia winy? to co?
> Dziwne pytanie. Czyli: czy ktoś w pełni może akceptować siebie
> nienawidzącego?
owszem :)
> No cóż- skoro tak chce...Ja uważam, że nie- ale to tylko
> moja skromna opinia.
jesli nie ocenia to moze
>
>
>
>>> "Po co?" to bardzo ważne pytanie. Jedną z odpowiedzi jest
>>> to, że nienawiść zabija nas samych,
>>
>> ha ha
>> naprawde?
>> byc moze...ale tylko wtedy
>> jesli to uczucie ocenimy(oczywiscie negatywnie)
>> czyli go nie zaakceptujemy
>> a ono, samo w sobie jest niewinne
> To Twoje zdanie.
no oczywiscie ;)
> Pozwolisz, że zupełnie się z nim nie zgodzę?
ty zawsze jestes taki "grzeczny"? ;)
> W końcu- coś
> nas powinno różnić:-)
:)
>>> a miłość leczy.
> O- to właśnie moje zdanie. Ale- przecież nie musi być Twoim.
alez nie twierdze ze nie jest ;)
> W moim przekonaniu bardzo relatywizujesz dobro i zło. Wydaje mi się, że
> lansujesz tezę, że nic nie jest dobre ani też złe-
a twoje radykalne wybaczanie tak nie zaklada?
na glebszych poziomach?
wiec chyba nie do konca zrozumiales co autor mial na mysli
a ja? wiem tylko ze sa pewne rzeczy ktore sprawiaja ze do czegos doze lub
czegos unikam
> Dla mnie prawda po prostu istnieje-
dla mnie tez a jej azymutem jest poprostu autentycznosc i szczerosc (nawet
jesli boli)
wiesz...najciemniej jest zawsze pod latarnia (podobno)
oczywiscie w kontekscie tu i teraz (zawsze)
> a my możemy starać się ją poznać.
wymyslajac coraz to nowsze, "ulepszajace"/"zbawiajace" teorie
> Są jednak ludzie, którzy uważają, że albo
> nie można jej poznać, albo ona w ogóle nie istnieje. Wydaje mi się, że ten
> drugi pogląd jest Tobie bliski.
:)
czyzby?
no to powiem ci ze diametralnie sie pomyliles
"naleze do osob" ktore czuja, ze prawda istnieje i ze prawda juz jest w nas
a sposobem jej poznania jest poznanie samych siebie, bez "ulepszania"
kluczem jest autentycznosc i jej akceptacja czyli milosc o ktorej piszesz
ze leczy ;)
piszesz:
> Dla mnie prawda po prostu istnieje-
i co z tego? skoro mamisz swoj umysl iluzjami?
podkrelsam jeszcze raz...nie twierdze ze wybaczanie nie jest mozliwe...jest
jak najbardziej...ale nie ze zblokowanymi emocjami
jesli tu i teraz czujesz zlosc to ja poprostu czuj, doswiadczaj jej a moze
zobaczysz co sie pod nia kryje
i mysle ze ty nalezysz do osob ktore zachlysnely sie kolejna nowa iluzja
dzialajaca jak narkotyk (tylko tymczasowo)
moje doswiadczenia sa zbyt glebokie i szerokie wiec wiem co mowie
> nie wszystko da się wyjaśnić sugestią czy hipnozą. Doświadczenie- bodajże
> opisuje je Charcot- zahipnotyzowana studentka wykonywała sugestie tylko do
> pewnego momentu- kiedy okazały się zbyt sprzeczne z nią samą-
a o czym ja caly czas mowie?
chyba o zgodnosci z soba samym tak? caly czas o tym nawijam a ty mi
wyskakujesz z tekstem o "sprzecznosci ze soba" ;)
> wybudziła się.
> Ponadto- sugestie (hipnoza) może nam pomóc w czymś, czego tak naprawdę sami
> chcemy.
normalnie Ameryka w konserwach ;)
i masz odpowiedz na samego siebie :)
ale czy potrafisz ja rozszyfrowac???
> Jeśli jednak jest drogą "za bardzo na skróty"- nic z niej nie
> zostanie (ilu alkoholikom pomogło leczenie hipnotyczne? Z tego, co wiem- to
> trudno kogoś takiego znaleźć.
podobno Mel Gibson (ale on tez jest troche "nawiedzony", no moze wlasnie
tacy sa podatni na roznego rodzaju iluzje/hipnozy)
bez urazy
>>> Ponadto- jeśli uznasz podobnie, jak
>>> ja, że nie ma przypadków (no tak, poza gramatyką:-) )- czyli nic nie
>>> dzieje
>>> się bez przyczyny
>>
>> owszem...tak uwazam
>
> czyli i to nasze pisanie też:-)
tez
--
mel
... bo upadłe anioły noszą czarne skrzydła ...
są zatracone, osamotnione
czekają na nocy mrok ...
... nie kryj się ...
wyjdź z cienia i pokaż swoje skrzydła ...
pokaż swe oblicze - wojowniku ciemności ...
|