Data: 2011-09-21 18:23:51
Temat: Re: ...Nergala!
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 21 Sep 2011 11:06:29 -0700 (PDT), tadek niejadek napisał(a):
> On 21 Wrz, 17:59, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Wed, 21 Sep 2011 17:50:51 +0200, Qrczak napisał(a):
>>
>>
>>
>>
>>
>>
>>
>>
>>
>>> Dnia 2011-09-21 17:17, niebożę Ikselka wylazło do ludzi i marudzi:
>>>> Dnia Wed, 21 Sep 2011 16:47:45 +0200, Qrczak napisał(a):
>>>>> Dnia 2011-09-21 15:33, niebożę Ikselka wylazło do ludzi i marudzi:
>>>>>> Dnia Wed, 21 Sep 2011 05:17:14 -0700 (PDT), tadek niejadek napisał(a):
>>>>>>> On 21 Wrz, 12:23, Ikselka<i...@g...pl> wrote:
>>>>>>>>http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,10323
174,Religia_w_Poniatowej_...
>>>>>>>> Owszem, dzieci nie powinno si w to miesza .
>>>>>>>> Nergal zawini i ju . Lecz cudownym zrz dzeniem tego, kogo si wypar ,
>>>>>>>> zosta uniewinniony - c , sztuka, panie, sztuka! //he he
>>
>>>>>>>> Spr bowa by zniszczy publicznie Koran albo Talmud. Wtedy tzw Rada Etyki
>>>>>>>> Medi w nie zostawi aby na nim suchej nitki i ba by si chodzi ulic - i
>>>>>>>> doskonale wiem(y), dlaczego.
>>
>>>>>>>> --
>>>>>>>> XL
>>
>>>>>>> co za roznica - ksiazka jest ksiazka, czyli papier zadrukowany, i
>>>>>>> costam do kupy laczace tenze papier.
>>
>>>>>> Chyba jest różnica, skoro nie odważył się podrzeć Talmudu czy Koranu, a w
>>>>>> chorobie JEDNAK wziął do ręki Biblię.
>>
>>>>> I znowu podarł?
>>
>>>>> Qra
>>
>>>> Oj, Qra - najpierw podarł, a potem jednak się zainteresował... i wziął
>>>> nową. Pewnie mu Doda podrzuciła ;-P
>>
>>> Musi mu się spodobała, skoro jeszcze jej nie podarł.
>>
>> "(...)A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy:
>>>>Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do
>> pierwszych<<. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po
>> denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni
>> otrzymali po denarze.
>> Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: >>Ci ostatni jedną
>> godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i
>> spiekoty<<. Na to odrzekł jednemu z nich: >>Przyjacielu, nie czynię ci
>> krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź.
>> Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić
>> ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry<<. Tak
>> ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi"."
>>
>> Przypowieść o robotnikach w winnicy.
>>
>> --
>> XL
>
> Emanuel Leibowitz byl juz na emeryturze i mieszkal w malym miasteczku
> na Florydzie. Pewnego dnia gdy siedzial na ganku swojego domu, poczul
> straszny smrod. Rozejrzal sie odookola, by zobaczyc co moze tak
> smierdziec. Zobaczyl farmera kierujacago para koni ciagnacych woz.
> Paskudny odor musial z tego wozu. Emanuel wyszedl na droge, - Dzien
> dobry zawolal do farmera, a tamten skinal glowa i wymamrotal: - Dzien
> dobry. Gdzie p-an jedzie? - spytal Leibowitz. - Do Milville. A co pan
> wiezie? - Gnoj. Leibowitz byl zaklopotany. Wiedzial co to slowo
> znaczy, lecz nigdy nie mial do czynienia z kims, kto sprzedawalby cos
> takiego. - A co pan robi z tym nawozem? - spytal Leibowitz. - Rycam
> pod truskawki. Leibowitz zastanowil sie przez chwile, a potem
> powiedzial: - Niech pan wpadnie kiedys na lunch - sprobuje pan, jak my
> je podajemy - ze smietanka.
MŚK z ojcem, będąc dawnymi czasy na rybach i spinningując nieco,
przechodzili obok pola, gdzie starsza kobieta rozsypywała azotox na
owocujace krzaczki truskawek. Teść, człek dobry i spokojny, chcąc jej
zwrócić uwagę na niewłaściwość jej postępowania, zagadnął:
- A po cóż pani to robi? teraz? kiedy już owocują? Potrujecie się!
Kobiecina odparła:
- To nie do jedzenio ino na przedoż!
--
XL
|