Data: 2005-08-27 20:21:02
Temat: Re: Nienawidzę własnych rodziców.
Od: "driada leśna" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
> Nie prosiłaś, ale pzryjęłaś.
Nie sądzę, abym miała inne wyjście. Słysząc dzień w dzień: "jak będziesz
miała 18 lat to cię wyjebiemy [sic!] z domu", to cieszyłam się, że chociaż
zapewnili mi jakiś pewny byt.
> To, że coś Ci dali niby nic nie oznacza, ale
> oni mogą mieć inne zdanie na ten temat.
Raczej nie wydaje mi się, aby oni wymagali ode mnie czegokolwiek z racji
tego, że podarowali mi dom. Nigdy mi nie wypominają, że ja taka i siaka, a
oni przecież dali mi mieszkanie. To wszystko jest na innej zasadzie. Dopiero
widząc, że nic sobie nie robię z ich docinek, to nie wiedząc jak mi dopiec,
mówią, że mnie wyrzucą z domu. Tyle tylko, że ja wiem, że nie wyrzucą, bo to
jest tylko taka gra. Nie wiem czemu ma ona służyć. Są za to zadowoleni, że
dbam o dom, że mam czysto, pachnąco i schludnie, poza tym chwalą się
ludziom, że to tak dobrze, iż córka mieszka blisko nich. Ciężko jest mi
powiedzieć o co dokładnie w tym wszystkim chodzi... Nie chodzi na pewno o
brak wdzięczności z mojej strony z powodu podarowanego mi domu, bo doskonale
o tym wiedzą, że odczuwam ją dużą.
> Podstawową sprawą jest to, że
> powinnaś się zająć własnym życiem, a nie marzeniem o tym, że rodzice się
> zmienią i rozpaczaniem nad faktem, że to jeszcze nie nastąpiło.
Tyle tylko, że ja chcę się zająć swoim życiem, a oni bez przerwy się w nie
wciskają.
Wymyślają w dodatku na mój i męża temat różne bajki i rozgadują wszystkim
wkoło. Gdyby chociaż trzymali się tylko faktów..
> Są jacy są,
> możliwe, że tak już im zostanie. I co? Planujesz cierpieć z tego powodu do
> końca ich życia?
Nie planuję, dlatego koniecznie chcę coś z tym zrobić. Jakoś nie umiem się
za to porządnie zabrać.
Chciałabym wniknąć w ich psychiki, wiedzieć dlaczego tak postępują i umieć
to zmienić. Sama jednak nie dam sobie z tym rady.. Może oni potrzebują
pomocy, a ja nie potrafię im jej dać.
Podświadomie jednak dudni mi w głowie myśl, że nie ma innego wyjścia od
przeprowadzki.
Pozdrawiam,
Ania
|