Data: 2010-10-19 16:47:04
Temat: Re: Nienawiść
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Frank Einstein wrote:
> vonBraun pisze:
>
>> Vilar wrote:
>>
>>> Zupełnie przez przypadek.
>>>
>>> Przesłana dziś przez kolegę rejsowego - wiersz Szymborskiej w
>>> wykonaniu Hanny Banaszak.....
>>>
>>> http://mp3.cafepl.com/mp3,banaszak,-,nienawisc,7926.
html
>>>
>>> MK
>>>
>>
>> No cóż, niby przypadkiem zastanawiałem się akurat dziś czy jestem
>> człowiekiem wolnym od nienawiści.
>> Bo zgodnie z aktualnie obowiązującą wersją moich poglądów - jeśli
>> przeżywa się nienawiść oznacza to że czegoś, kogoś tak na prawdę nie
>> rozumiemy.
>>
>> "Wszystko ROZUMIEĆ" to przecież "wszystko wybaczyć".
>>
>> Wnioski są przygnębiające. Po ponad 20 latach pracy psychologa,
>> licznych treningach uwrażliwiających, pracy nad sobą, pracy innych
>> nade mną zdarzają się sytuacje w których przezywam uczucie, którego
>> nie umiem nazwać inaczej. Po prostu na chwilę krew mnie zalewa. Na
>> sekundę, na chwilę zanim lata treningu powodują, że skutecznie włączam
>> sobie element zrozumienia. Ale jednak zalewa. Nie ROZUMIEM więc na
>> poziomie intuicyjnym, natychmiastowym, pozapercepcyjnym, bezpośrednim.
>> To niestety tylko wyuczone.
>>
>> Idę dziś koło parkingu pod uczelnią. I widzę pięćdziesięcioletnia
>> kobietę ze smutnym wzrokiem. Obok niej idzie jej jedyny przyjaciel,
>> czyli jakaś "spanielojamnicza" krzyżówka. I jest to pies tak strasznie
>> SPASIONY, że przypomina PARÓWKĘ Z KTÓREJ WYSTAJĄ KRÓCIÓTKIE NÓŻKI.
>> Pies porusza się z trudem, ledwie utrzymuje na cienkich nóżkach swój
>> tłusty baleron. Przez ułamek sekundy ogarnia mnie wściekłość. Jak
>> można tak traktować w pełni uzależnioną od nas istotę żywą tylko po to
>> aby zrobić sobie dobrze! Uspokajam się po sekundzie. Myślę o
>> niezrealizowanym instynkcie macierzyńskim "natrafiającym" na osobę,
>> która nie ma dość siły aby poddać go kontroli. Myślę o potrzebie
>> doznawania wdzięczności tak silnej, że nie może oprzeć się
>> racjonalizmowi i podaje psu kolejny dziesiąty tego dnia smakołyk. Pomaga.
>>
>> Po południu przeglądam prasę internerową. I widzę zdjęcie Anny Fotygi
>> z charakterystycznym dla niej wyrazem twarzy. I przypominam sobie tą
>> twarz wiecznie skrzywioną, ten stale niezadowolony ton, tą manierę,
>> która z obrażenia i skrzywdzenia uczyniła sposób na życie. Nawet jej
>> uśmiech jest uśmiechem zniekształconym przez nakładany na niego
>> "obowiązkowo" grymas niechęci. Przez chwilę cholera mnie bierze. JAK
>> MOŻNA STALE WYTWARZAC WOKÓŁ SIEBIE TAKĄ AURĘ, to musi być niszczące
>> dla niej i dla otoczenia, dalsze myśli o treściach zbliżonych do BDSM
>> pominę. Po sekundzie włączam racjonalizm - nie wybierała matki i ojca
>> którzy ja ukształtowali to raz, nie znam jej osobiście, po drugie "to
>> tylko twarz" - przebijałem się do wnętrza ludzi bardziej
>> "odpychających" na pierwszy rzut oka i znajdowałem tam sensowne
>> rzeczy. Pomaga.
>>
>> Też tak macie - czy iść się leczyć?
>>
>> vB
>
>
> Jeśli faktycznie jest tak jak napisałeś, to czemu jeszcze nie wrzuciłeś
> sobie tej racjonalizacji w odruchy warunkowe?
>
Nie wiem - ewidentnie cos w tym mi przeszkadza.
vB
|