« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2005-01-18 14:42:31
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiMam tego swiadmosc...wiem,ze to choroba...nawet probowalam ja kiedys
leczyyc,ale niestety braklo samozaparcia ze strony zainteresowanej(tzn...nie
widzi problemu,ale to normalne).........i "teoretycznie"wiem,ze psycholog by
pomógl,ale cos we mnie peklo i po prawie 20 latach znoszenia tego stanu nie
umiem.....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2005-01-18 15:14:07
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiAnia wrote:
> Coś w tym jest:)
> (niestety moja mama jest uzależniona)...
Zeby sobie poukladac emocje i relacje, sprobuj poszukac pomocy przez
Al-Anon, DDA, AA. Jesli mama pije, to opcja Joli Pers jest jak
najbardziej na miejscu. Przynajmniej na poczatek.
Trzymam kciuki!
Dominika
--
unikatowa biżuteria i srebro użytkowe
http://rakowska.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2005-01-18 23:01:10
Temat: Odp: Nienawiść do własnej matki
Użytkownik Ania <a...@N...alpha.net.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:IU8Hd.960721$O...@n...easynews.com...
> (...)ale po każdej jej wizycie
> jestem poprostu chora.....i mam przed oczami:moją komunie,egzaminy do
> liceum,,mature,pózniej studia,wyprowadzke z domu 21 lat,2
> studnia......kariera coś tam po drodze.....ZAWSZE w tych momentach była
> pijana
> i nie moge patrzeć jak
> zachowuje się gdyby nic się nie stalo,jakby nie pamiętała ,że zdązyła mnie
> tyle razy podebtać..owszem ma żal,że jestem chłodna ,urzędowa....ale nie
> umiem,niestety.....
Bardzo poruszył mnie Twój post... A ja myślałem, że jestem sam w takiej
sytuacji... Czułem się sam... Mam 27 lat i mieszkałem z matką na szczęście
tylko do 18 roku życia... Już 9 lat niezależny, od 4 w związku... Ale
problem nie zniknął, i jest łudząco podobny do wyżej opisanego...
Dzieciństwo w domu opłaciłem nerwicą i kilkoma drobnymi skrzywieniami, z
których żona usilnie mnie wyciąga... I jest lepiej, ale problem z matką
pozostał... Kiedy tylko mamy okazję się spotkać (jest chora i muszę czasami
pomóc w domu,albo zawieźć ją do szpitala)... Powiem krótko - mam dobre
intencje, które kończą się fatalnie. Co można czuć do osoby (w tym przypadku
matki), która przy mojej żonie mówi do innej dziewczyny, że chciałaby mieć
taką synową? A to tylko najmniej drastyczny przykład... Nienawiść... Emocje,
które są nam ciężarem, ale musimy je jakoś ukierunkować... Choćby nie na
osobę, ale na jej chorobę... To "szybkie zapominanie" mnie zabijało,
wmawiała mi, że nic takiego nie miało miejsca, a ja mam urojenia... Jeśli
słyszy się coś dość często, wiadomo co dzieje się z człowiekiem... Ale takie
postępowanie nie jest oznaką wrogości do dziecka, ale efektem ubocznym
"choroby" i tak na to trzeba patrzeć, z dużej perspektywy i z przymrużeniem
oka ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2005-01-19 05:48:32
Temat: Re: Nienawiść do własnej matki
Użytkownik "misiczka" <U...@w...pl> napisał w
wiadomości news:csj2gr$nv6$1@news.onet.pl...
> Niestety, to nie jest IMHVO najlepsza rada. Rodzina jest systemem
> zamkniętym i odcinanie się od któregoś z członków zawsze odbija się
> negatywnie w ten czy inny sposób na reszcie.
Tak, ale trzeba tu rozwazyc mozliwe konsekwencje utrzymywania kontaktu:
chocby same nerwy, wplyw na swoje rodzine (bo nie zapominaj ze autorka
listu powinna raczej myslec o swojej rodzinie: dziecku, parnerze), itd.
Polecam
tutaj film; "Ksiega Ruth", ktory lecial niedawno i kiedys na Hallmarku,
gdzie
okazuje sie ze niekoniecznie bycie na sile razem jesr dobrym rozwiazaniem.
> To co napisałam wynika z autopsji. Sama wiele lat usiłowałam ignorować
> problem i stosować metodę nie utrzymywania kontaktów. Potem przyszedł czas
> na ciężką pracę nad sobą i to zaowocowało dobrymi kontaktami z rodziną -
> także z moją matką.
To typowa sytuacja. Tzn. najpierw nie mialyscie ze soba kontaktu przez
dluzszy czas.
Po tym okresie odnowilyscie Go na nowych warunkach. A wiec nie dalo sie od
razu pracowac nad soba, potrzeba bylo pewnej, dlugiej przerwy. To
rzeczywiscie daje
rezultaty.
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2005-01-19 05:53:46
Temat: Re: Nienawiść do własnej matki
Użytkownik "Ania" <a...@N...alpha.net.pl> napisał w wiadomości
news:rf9Hd.961401$O24.142944@news.easynews.com...
> Mam tego swiadmosc...wiem,ze to choroba...nawet probowalam ja kiedys
> leczyyc,ale niestety braklo samozaparcia ze strony
> zainteresowanej(tzn...nie
> widzi problemu,ale to normalne).........i "teoretycznie"wiem,ze psycholog
> by
> pomógl,ale cos we mnie peklo i po prawie 20 latach znoszenia tego stanu
> nie
> umiem.....
>
>
Choroba choroba ale tu trzeba podjac decyzje odnosnie swojego syna. Musisz
wybrac czy wolisz trwac w chorym ukladzie i obarczac tym syna (bo przeciez
nie umiesz sie wyizolowac, nie okazywac swoich emocji) czy lepiej zeby
twoj syn wychowywal sie w zdrowej atmosferze i sam nie byl znowu obarczony,
jako
ktorys z kolei "sukcesor". To wazny wybor a swojej mamie i tak juz nie
pomozesz,
jak sie to nie udalo przez 20 lat. Dopiero taka gruntowna zmiana moze ew.
dac
nadzieje ze cos Ona zmieni w swoim postepowaniu. A argumet o chorobie jest
po prostu ucieczka od bardziej zdecydowanych dzialan.
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2005-01-19 05:59:58
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiW twoim przypadku jest jakas choroba, cos co trzeba leczyc i objawia sie
zanikami pamieci, w tamtym rpzypadku jest rowniez (poza pewnie charakterem)
alkoholizm, ktory zupelnie nie pozbawai swiadomosci swojego dzialania. Gdyby
bylo inaczej to np. sprawcy wypadkow po alkoholu nie odpowiadali by
za swoje czyny a przeciez odpowiadaja. Niech wiec i mama Jolanty
w koncu rowniez za nie odpowie.
Natomiast zwrocilem uwage na wazny sposob rozwiazania. Otoz oparcie
w partnerze. Przyznam sie, ze mnie osobiscie to wlasnie pomolgo zapomniec
o traumach z dziecinstwa. To oczywiscie trwalo kilka lat (taka terapia).
Inaczej
jest trudno (bo nie ma sie dobrego porownania). Dlatego Pani Jolanta,
mogla by poszukac oparcia (bo nie wiem czy ma partnera czy nie) w
przyjazni, zyczliwych ludziach. Moze w innej czesci swojej rodziny?
Powinna od czasu do czasu gdzies wyjechac z synem. Moze zmienic
miejsce zamieszkania. Miasto? Ona musi pomyslec przede wszystkim
o swojej rodzinie.
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2005-01-19 13:10:28
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiDziś umowiłam się na wizyte uy psychologa......ide ,może mi pomoże sie
wyprostować...całe szczęście,że mam troche zdrowego rozsądku i potrafie
jeszcze rozróżniać....jadąc rano samochodem pomyślałam,że "używam"własnego
dziecka w naszych relacjach......syna chciałabym mieć tylko dla siebie,no w
końcu nie może zająć się nim czasem ktoś kto nie potarfił o mnie zadbać..to
chore przecież::)))I tak: pojde do psychologa i powiem,że kipi we mnie o
niczym innym nie myśle tylko o tym jak ją ukarać....raz a dobrze...przecież
powinniśmy odpowiadac za to co robimy,jeśli się o czymś nie mowi,nie znaczy
,że tego nie ma...Kochani...będę opowiadać Wam o moich "postępach"bo jeśli
ukarać się nie da....jeśli do kogoś się coś mowi a on i tak nie "trybi"...to
przynajmniej ja się wyprostuje......bo nienawiśc mnie wykończy,nie mam już
siły,a chiałabym troche pożyć w końcu mam 32 lata:)))))))))
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2005-01-19 13:29:00
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiAnia wrote:
> Dzi? umowi?am si? na wizyte uy psychologa......ide ,mo?e mi pomo?e sie
> wyprostowaae..
Wspaniale.
> ca?e szcz??cie,?e mam troche zdrowego rozs?dku i potrafie
> jeszcze rozró?niaae....jad?c rano samochodem pomy?la?am,?e "u?ywam"w?asnego
> dziecka w naszych relacjach......syna chcia?abym mieae tylko dla siebie,no w
> ko?cu nie mo?e zaj?ae si? nim czasem kto? kto nie potarfi? o mnie zadbaae..to
> chore przecie?::)))I tak: pojde do psychologa i powiem,?e kipi we mnie o
> niczym innym nie my?le tylko o tym jak j? ukaraae....raz a dobrze...przecie?
> powinni?my odpowiadac za to co robimy,je?li si? o czym? nie mowi,nie znaczy
> ,?e tego nie ma...
Ukarac... Tylko co dalej? Wiesz sama, ze nie poprzez zemste prowadzi
droga do Twojego spokoju i normalnego zycia, a w koncu to sobie musisz
codziennie patrzec w oczy. Zemsta to chyba takie znizenie sie do poziomu
tej drugiej strony, a nie podejrzewam, ze to jest Twoim priorytetem?
To, co Tobie jest potrzebne, to minimalna, skuteczna akcja(reakcja) na
wszystko, co matka zrobila. Moze to byc list (wyslany lub nie, moze to
byc rozmowa telefoniczna, a moze w cztery oczy - w kazdym razie cos, co
pozwoli Ci na powiedzenie jej, co o tym wszystkim sadzisz (spokojnie i
bez emocji - najlepiej sobie spisac w punktach), co pozwoli jej na
zrozumienie tego, jak bardzo Cie skrzywdzila, i co wreszcie pozwoli Ci
na zamkniecie tego etapu. Jeszcze raz podkreslam wage przebaczenia.
> Kochani...b?d? opowiadaae Wam o moich "post?pach"bo je?li
> ukaraae si? nie da....je?li do kogo? si? co? mowi a on i tak nie "trybi"...to
> przynajmniej ja si? wyprostuje......bo nienawi?c mnie wyko?czy,nie mam ju?
> si?y,a chia?abym troche po?yae w ko?cu mam 32 lata:)))))))))
Dokladnie o to chodzi.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2005-01-19 14:10:01
Temat: Re: Nienawiść do własnej matki
Uzytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisal w wiadomosci
news:cslnat$ied$1@inews.gazeta.pl...
Aniu, teraz bedzie dowcip, nie zwiazany zupelnie z Twoim problemem, ale nie
moglam sie opanowac. Wybacz mi.
> Ukarac... Tylko co dalej?
Hmmmm...
Masz racje - nie tedy droga...
Mysle, ze to moment, w którym powinnismy uzyc wiedzacego pola ;)
pozdr
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2005-01-19 14:10:09
Temat: Re: Nienawiść do własnej matkiidiom wrote:
> Mysle, ze to moment, w którym powinnismy uzyc wiedzacego pola ;)
:-)
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |