Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
.pl!news.nask.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-fo
r-mail
From: "jagusia" <j...@p...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Date: Wed, 11 Aug 2004 11:14:03 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 43
Message-ID: <cfcp7d$odp$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <X...@1...0.0.1> <cesbbu$ru6$1@inews.gazeta.pl>
<cet5hk$c0i$1@nemesis.news.tpi.pl> <cet8l5$s8i$1@news.onet.pl>
<cfbkqj$fme$1@inews.gazeta.pl> <cfchru$gl6$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 80.50.221.34
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1092216877 25017 80.50.221.34 (11 Aug 2004 09:34:37 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 11 Aug 2004 09:34:37 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1437
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1441
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:283422
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cfchru$gl6$1@news.onet.pl...
> A kiedy są dzieci to "po prostu" sprawa wygląda zupełnie inaczej. A dzieci raczej
nie
> są
> wyjątkiem w związkach (dawno nie zaglądałem do rocznika statystycznego :), stąd
> "styl" może w pełni realizować niewielka liczba ludzi.
kiedy sa dzieci sytuacja pomiedzy dwojgiem sie nie zmienia.
polepszac rzadko kiedy sie polepsza.
rozklad najczesciej jest jeszcze wiekszy i nie sadze, zeby przygladajace sie temu
dzieci
wyniosly z tego cos pozytywnego na przyszlosc.
jestem za tym zeby pomimo dzieci sie rozstawac i zeby dzieci nei obserwowaly tej
porazki.
nei ma usprawiedliwienia, ze to dla ich dobra, bo w koncowym efekcie ani jedno
wyjscie ani
drugie nie jest dobre.
> Bardzo lubię określenie "nawet papier toaletowy - żeby żyć - musi się rozwijać" :).
rozwijac sie przez pryzmat zwiazku?
przez rozwiazywanie problemow?
ok.
tylko pytanei jakim kosztem.
czysta kalkulacja. jesli ten koszt przekracza zyski (to co oczekiwalismy po zwiazku,
a
najczesciej czegos w nim oczekujemy, bo jesli nei oczekujemy to zyjemy obok siebie, a
to
wedlug was jest BE), to dla mnie nei ma innego rozwiazania jak rozstanie.
zmuszanie sie do czegos, wyrazny dyskomfort nie lezy w moim charakterze.
na to moga pojsc ci, ktorym sie "chce", ktorzy potrafia siebie samego przekonac, ze
warto.
ale czesto ten system jest samonakrecajacy sie, jest problem, on narasta, widzisz
inne
problemy, nie widzisz ich rozwiazania..
> nad skłonnością do poszukiwania przyczyn "niezadowolenia" na zewnątrz
> - w partnerze, w ogólnie pojętym związku, w abstrakcyjnym "niedopasowaniu",
> we własnym dzieciństwie i rodzicach, w dzieciństwie i rodzicach partnera ...
> Zawsze łatwiej znaleźć ograniczenia, niż otwartą przestrzeń ...
no tak ale mozna tez znalezc wine w sobie.
i mozna jej nie chciec naprawiac, bo dlaczego zmieniac siebie jesli siebie takiego
zaakceptowalismy i dobrze nam sie ze soba zyje.
a to chyba najwazniejsze?
oczywscie to tez kwestia tego w jakich obszarach dopuszczamy zmiane siebe samego.
|