Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-09-25 16:43:44

Temat: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Tylko tym razem czytaj parę razy, w wolnych (dla ostrego my-
ślenia) chwilach i ... powolutku, bo ... cytując ciebie:
"Co nagle to po diable" !

Pierwszy raz zacznij od tekstu Drury'ego, i _dopiero_potem_
zauważ mój 'wstęp' !

Wlodzimierz Holsztynski <w...@w...com>
napisał w <d...@p...google.com>...
> Wlodzimierz Holsztynski

> PRZESTRZENIE LINIOWE. LACZNOSC LINIOWEGO KOMBINOWANIA.
[...]
> LC o Lin(f) = f o LC
>
> Czyli wynik liniowej kombinacji obrazow rowna sie obrazowi
> wyniku liniowej kombinacji.

No i nadal jest aktualne pytanie, czy jesteś "Matematykiem",
czy "znamienitą miernotą" ? [Wczytałeś się _ze_smakiem_ w "Za-
bójczą hipotezę" ?)
Różnica jest diametralna - druga 'wersja' to "Wielka Primabale-
rina", która co prawda genialnie tańczy, ale poza tym jest naj-
tępszą blondynką ze wszystkich blondynek, w pełni zasługującą
(bo to jedynie bezwolne narzędzie w rękach zakulisowego 'mafio-
za') na dowolnej marki epitetologię. Równie genialny... młotek,
co wymię krowy w łapach chama; jedyna różnica jest taka, że da-
jący _konkretnie_ inne 'mleko geniuszu'. Samoświadomość (zdol-
ność do zrozumiałego opisu samego siebie) genialnego cycka jest
po prostu tego rzędu, że w pełni zasługuje miast 'wszelkich za-
szczytów' na epitetologię nawet w stylu:
<< Z wściekłością walnął pięścią w półkę nad kominkiem.
- Ten dupek Hardy! Nazwał moją metodę geometryczną - dziecinadą,
jakby cokolwiek z niej zrozumiał!
- Ależ stryjku, nie możesz nazywać Hardy'ego dupkiem!
- Był dupkiem, a do tego sodomitą! Wielki G. H. Hardy - królowa
pedałów teorii liczb!
Wybuch ten zupełnie nie pasował do niego. >>
[Apostolos Doxiadis, "Zabójcza hipoteza"
http://znak.com.pl/doxiadis ]
Oj pasował, pasował do każdego Człowieka z Dużej Litery...

Epitety dotyczą _świadomości_ cycka, a _nie_cycka_ ! Rozumiesz
różnicę ?

----------
Wiesz, już trochę czasu temu ~zacząłem newsowe 'pisalnictwo' od
postu: "O pewnym równaniu" (98.02.15), którego 'meritum' teraz
jeszcze raz zacytuję:

>Można zapisać powyższe rozumowanie w takiej formie
> obiekt=reszta Wszechświata

Jeśli nie pojmiesz, że chodzi o to samo co i tobie, toś kiep...
Ale zarówno twoje jak i moje 'wyprowadzenia' są tyle samo g...
warte, bo mogą być równie dobrze zrozumiane przez publikę, co
i sens napisu "Trójca Św." z 'wyjaśnieniami samego Jezusa'...
których Jezus - świadomy podobnie jak Sokrates kluczowo istotne-
go powodu, dlaczego jakikolwiek zapis nie przekaże żadnej popraw-
nej treści - po prostu nie zapisał. Tłumacząc to "jak dla trupa":
Zapis nie 'przenosi' ABSTRAKTU, czyli "holonomicznego" sensu. Moż-
liwy kierunek jest odwrotny - jeśli SAM nauczyłeś się jakimś 'bo-
skim cudem' "holonomicznie"/abstrakcyjnie Myśleć, to tylko wtedy
jesteś w stanie odczytać z jakichkolwiek ABSTRAKCYJNYCH 'zapisów'
ich poprawną treść, inaczej odczytasz wyłącznie 'specyficznie
indywidualną' interpretację tj. kompletne bzdury i ani kawałecz-
ka więcej...
Jeszcze bardziej "krowie na miedzy":
Poprawnie jadący 'pod klientem' rower jest abstrakcyjnie/"holono-
micznie" zupełnie czymś innym (i to w każdym momencie swojego ru-
chu) niż dokładnie ten sam rower stojący pod ścianą.
To stwierdzenie jest więcej warte od "wszystkich nobli świata"
bo daje poprawną wskazówkę, jaki może być "holonomicznie" popraw-
ny język:
Musi być "multimedialnie" DYNAMICZNY. Kropka. Wykonujący się w
pc-cie algorytm to fizycznie coś ABSOLUTNIE innego, niż jego
zapis w jakimkolwiek statycznym, KONKRETNYM języku. To drugie
(tekst) ZAWSZE wymaga poprawnej kompilacji do treści, czyli po-
siadania umiejętności MYŚLENIA. ŚWIADOMIE ABSTRAKCYJNEGO, by moż-
na było mówić o jakiejkolwiek Prawdzie i jakiejkolwiek Nauce a
nie tańcu 'genialnej' ... miernoty. Czytać to trzeba (Umieć) dy-
namiczną, oryginalną rzeczywistość, a nie konkretny papier... toa-
letowy...

W poniższym tekście jest jeszcze wiele zacięć/"soczewek"/odstęp-
stw od abstraktu czyli po prostu bzdur/fałszu, dlatego faceci
byli/są dość blisko celu, ale wystarczająco daleko, by najistot-
niejszych wniosków w ogóle nie zauważyć...

A teraz przeczytaj (w spokoju, z najwyższą uwagą i wiele razy
aż dotrze...):
====================================================
==========
[Nevill Drury, "Psychologia transpersonalna"
[Rozdz.: "Percepcja, 'rzeczywistość' i holograficzny model świado-
mości."]

Zupełnie niezależnie od problemu różnych "jaźni" reagujących na
zewnętrzny świat pojawia się pytanie, czy to, co postrzegamy, jest
w jakimś stopniu "rzeczywiste". Wiadomo, że nasze postrzeganie zwią-
zane jest z intensywnym procesem filtrowania. Na przykład oko prze-
kazuje mniej niż jedną trylionową informacji, jakie docierają do je-
go powierzchni. Istnieje więc olbrzymia różnica między dostępnymi
danymi zmysłowymi docierającymi do gałki ocznej a tym, co mózg na-
stępnie konstruuje jako "rzeczywistość". Nasze zmysły najwyraźniej
funkcjonują w określonym spektrum i widzimy tak, jak widzimy, i zga-
dzamy się na to, co obecnie wielu psychologów określa jako "zgodna
rzeczywistość", głównie dlatego, że jako ludzie wszyscy rozwijaliśmy
się z podobnymi zdolnościami. Po raz kolejny cytuję Ornsteina:

<< Świadomość jednostki zorientowana jest na zewnątrz. Wydaje się,
że podstawowym celem, dla którego się rozwinęła, było zapewnienie
jednostce biologicznego przetrwania... Najpierw z masy docierających
do nas informacji wybieramy sensoryczną modalność własnej świadomo-
ści. Dokonuje się przez to wielopoziomowy proces filtracji, który
wybiera przede wszystkim bodźce służące naszemu przeżyciu. Następnie
z tych danych, które przeszły przez proces filtracji, możemy skon-
struować stabilną świadomość. >> (1)

Selektywność percepcji, filtrowanie danych, służące tworzeniu zmody-
fikowanej "rzeczywistości", zaintrygowało również neurochirurga
Karla Pribrama z Yale. Według niego naszych umysłowych zdolności
używamy, aby "dostroić się" do określonej rzeczywistości. "Korę móz-
gową można wyobrazić sobie jako płytę rezonansową pianina, gdzie
każda komórka, gdy pobudzona, rozbrzmiewa maksymalnie do określonej
częstotliwości, której szerokie pasmo dostraja się w przybliżeniu
do jednej oktawy. Jedyna różnica polega na tym, że w wyobraźni czę-
stotliwości są "przestrzenne" (2).

Pribram jest również czołowym rzecznikiem poglądu, niosącego ze sobą
potencjalnie dalekosiężne implikacje, który już wywarł znaczny wpływ
na Ruch Ludzkiego Potencjału, iż mózg pod wieloma względami przypomi-
na hologram.

Pribrama intrygował fakt, że wiele ofiar urazów i uszkodzeń głowy nie
utraciło śladów pamięci. Wydaje się, że ośrodki pamięci znajdują się
w całym mózgu, nawet wtedy, gdy brakuje dużych jego połaci. W połowie
lat sześćdziesiątych Pribram zaproponował holograficzną hipotezę
funkcjonowania mózgu, w której sugerował, ze holografia może dostar-
czyć użytecznego sposobu badania fizjologii mózgu.

Hologram jest pewnego rodzaju trójwymiarową bezsoczewkową fotografią.
Technikę holografii opracował Dennis Gabor, który w 1971 r. otrzymał
za nią Nagrodę Nobla. Hologram fotograficzny powstaje, gdy promień
światła, który padł na jakiś obiekt interferuje z drugim promieniem,
który na ten obiekt nie padł. Hologram tworzy trójwymiarowy zapis ob-
razu interferencyjnego, podczas gdy zwykła fotografia jest jedynie
dwuwymiarowym obrazem obiektu widzianego z jednej strony.

Podczas swoich eksperymentów Pribram przeprowadził rozległe badania
na mózgach małp z użyciem wszczepionych elektrod. Te badania zdają
się poświadczać, że zanim wizualna informacja dotrze do korowego ośrod-
ka wzroku, podlega radykalnej modyfikacji. Miał on wrażenie, ze wcho-
dząca informacja "koliduje" niejako ze zgromadzoną pamięcią i oczeki-
waniami - tworząc "obraz interferencyjny", analogiczny do tego, który
występuje w hologramie. Interesujący dla Pribrama był również fakt,
że mały fragment hologramu zachowuje wszystkie cechy całego obrazu.
Tak samo dowolna cześć mózgu wydaje się mieć dostęp do całej zawarto-
ści pamięci.

Pribram wykonywał również eksperymenty, wykorzystując "bialy chaos"
na ekranie telewizyjnym. Tym "chaosem" byl system kropek, zawierają-
cy "wszystkie możliwe wzorce". Pribrama interesowało to, czy komórki
mózgu mogą reagować na pola kropek i wyławiać porządek ze stanu pozor-
nego chaosu. Odkrył, że komórki mózgowe rzeczywiście mogą wyławiać wzor-
ce z białego chaosu, i to doprowadziło go do stwierdzenia:

<< Przez cały czas konstruujemy własna rzeczywistość z wielkiej ilości
tego, co zwykle wydaje sie chaosem. Ale ten chaos ma swoją strukturę:
mamy uszy niczym dostrajacze radiowe i oczy niczym dostrajacze
telewizyjne, które wybierają określone programy. Mając inne dostraja-
cze, moglibyśmy słuchać innych programów. >> (3)

W innym miejscu Pribram rozwija szerzej ten pogląd, porównując wzorce
holograficznej interferencji fal z tym, co dzieje się w mózgu:

<< Fale są wibracjami i wszystko świadczy o tym, ze poszczególne ko-
mórki w korze mózgowej odczytują częstotliwość fal w określonej szero-
kości pasma. Tak jak struny instrumentu muzycznego rezonują w okre-
ślonym zakresie częstotliwości, tak samo rezonują komórki kory mózgo-
wej. >> (4)

W tym miejscu powinniśmy nawiązać do filozoficznych teorii wybitnego
fizyka Davida Bohma, które wpłynęły na koncepcje Karla Pribrama o
holograficznym działaniu mózgu i ją uzupełniają.

Bohm, profesor honorowy na uniwersytecie londyńskim, amerykańskiego
pochodzenia, wcześniej pracował z Einsteinem i jest autorem klasycz-
nych prac z teorii względności oraz mechaniki kwantowej. Podobnie
jak Pribram, Bohm jest przeświadczony, że ograniczone sposoby percep-
cji zawęziły nasze naukowe rozumowanie.

Praca w dziedzinie fizyki kwantowej doprowadziła Bohma do poglądu,
że wszechświat na najbardziej fundamentalnym poziomie charakteryzuje
się "jednolitą całością" lub - jego własnymi słowami - "tym co jest".
Dla niego wszystkie rzeczy, łącznie z przestrzenią, czasem i materią,
są aspektami tej jednolitej całości lub egzystencji w całej jej roz-
ciąglości, którą nazywa "zwiniętym" lub "ukrytym" porządkiem.
Jednakże nasza nauka pod wpływem filozofii kartezjańskiej dostrzega
jedynie poszczególne części wszechświata, które Bohm nazywa "rozwinię-
tym" lub "odkrytym" porządkiem. Stosowanie przez współczesną naukę
redukcjonistycznych metod uniemożliwia nam zrozumienie, że wszystkie
rzeczy zawdzieczają swą egzystencję jednolitej całości - nieskończone-
mu procesowi bezustannego przepływu, który Bohm zwie "ruchem powszech-
nym". Uważa on, że wszechświat przypomina totalny organizm, w którym
części mają sens jedynie w odniesieniu do całości.

Położenie nacisku na całość wiąże konceptualny system Bohma z poglą-
dami Pribrama, gdyż na podstawowym poziomie indywidualna świadomość,
według Bohma, musi być częścią totalnej uniwersalnej świadomości -
inteligencja na swym najgłębszym poziomie zakorzeniona jest w ruchu
powszechnym. Niestety, stosując soczewki i inne optyczne urządzenia
do naukowych pomiarów i ocen, rozwinęliśmy naukę, która skupia się
na określonych aspektach przejawionego wszechświata zamiast na peł-
niejszej rzeczywistości powszechnego ruchu.

Tymczasem Pribram zauważa, że skoro hologramy tworzone są bez pomocy
soczewek, to rodzi to ważne pytanie: jak by wyglądała rzeczywistość,
gdybyśmy nie mieli soczewek w naszych oczach? Soczewki, dowodzi, two-
rzą swój własny rodzaj rzeczywistości: są filtrami dającymi specyficz-
ny rodzaj percepcji. W rozprawie "Holograficzne hipotezy funkcjonowa-
nia mózgu" Pribram pisze:

<< Znaczenie holonomicznej rzeczywistości polega na tym, że tworzy to,
co David Bohm nazywa "zwiniętym" lub "ukrytym porządkiem", który... jest
również rozpowszechnionym porządkiem. Wszystko jest zwinięte we wszystko
inne i rozprowadzone po całym systemie. Naszymi organami zmysłów i
teleskopami - soczewkami w ogólności - odkrywamy, rozwijamy ten zwinięty
porządek. Nasze teleskopy i mikroskopy nazywają się nawet "obiektywami".
Oto jak rozwijamy rzeczy: za pomocą soczewek w naszych zmysłach robimy
z nich obiekty. Nie tylko oczy, lecz również skóra i uszy są soczewkowa-
tymi strukturami. Davidowi Bohmowi zawdzięczamy wyjaśnienie, że we wszech-
świecie istnieje porządek - ukryty porządek - który jest nieprzestrzenny
i bezczasowy w tym sensie, ze przestrzeń i czas są w nim ukryte. Stwier-
dzamy obecnie, że istotny aspekt funkcji mózgu realizowany jest również
w holonomicznej dziedzinie.... Ale ten holonomiczny porządek nie jest pu-
sty; jest przestrzenią wypełniającą się i płynącą.
Odkrycie tych cech holonomicznego porządku w fizyce i pracach nad móz-
giem zaintrygowało mistyków i uczonych, obeznanych z ezoterycznymi
tradycjami Wschodu i Zachodu, bo czyż nie tego doświadczali przez cały
czas? >> (5)

Implikacje stanowisk Pribrama i Bohma wobec mózgu i świadomości są
dalekosiężne. Zaczynamy rozumieć, że na podstawowym poziomie we
wszechświecie wszystko jest wzajemnie powiązane, że jednostkowa
świadomość jest złudzeniem; że ta fikcja, którą uważamy za indywidual-
ną świadomość, zawiera w istocie cały potencjał uniwersalnej świadomo-
ści; że ta "rzeczywistość", której jesteśmy tak pewni, stanowi być mo-
że jedną małą cześć o wiele większego spektrum, do którego nie możemy
się właściwie dostroić za pomocą naszych obecnych, niewątpliwie ograni-
czonych, umysłowych możliwości. Stało się również jasne, że rzeczywi-
stość jako taka nie jest "ustalona", jak zawsze zakładaliśmy, lecz jest
stwarzana przez nasze mózgi, abyśmy mogli nadać jej jakiś sens.

Ponieważ jednym z głównych zadań Ruchu Ludzkiego Potencjału jest wyja-
śnienie tajemnic świadomości, odkrycia Pribrama i Bohma mają ogromne
znaczenie. Ale jednocześnie pole badań znacznie się poszerzyło, obej-
mując nie tylko fizykę i psychologię, ale również obszary tradycyjnie
związane z religią, metafizyką i mistycyzmem. Na ogólniejszym poziomie
są to również obszary zainteresowań New Age.

Rzecznicy zarówno Ruchu Ludzkiego Potencjału, jak i New Age podkreślają
doniosłość badania nowych stanów istnienia, tworzenia nowej terminolo-
gii dla opisania niezwykłych sfer świadomości. Ta podróż nieuchronnie
przenosi nas poza ustalone systemy wierzeń, poza wyznania wiary, ku
szerszym wymiarom doświadczenia. Jest to poszukiwanie, które zaczyna
przekraczać znajome ramy religii i sięga do najdalszych krańców psy-
chologii - integrując fizyczne, umysłowe i duchowe aspekty naszego
istnienia, aby posiąść uniwersalną, świętą gnozę. Nowa świadomość jest
przede wszystkim przygodą przekształcania jaźni, która ostatecznie
przenosi nas poza jaźń. Jest to podróż do całości, do totalności istnie-
nia.

Jednak Ruch Ludzkiego Potencjału jest wynikiem stale rozwijającego się
procesu, zawdzięczającego wiele tym pionierom psychologii, którzy pier-
wsi zaczęli badać świadomość na Zachodzie. Aby opowiedzieć o tym proce-
sie, musimy zacząć od początku.

------------
1) R.Ornstein, The Psychology of Consciousness, op. cit., s.17,

2) K.Pribram, The Holographic Hypothesis of Brain Functioning, [w:]
S.Grof (wyd.): Ancient Wisdom, Modern Science, State University of New
York Press, 1984, s.174-175.

3) Tamze, s.178.

4) K.Pribram, Behaviorism, Phenomenology and Holism [w:] The Metaphors
of Consciousness, red.R.S.Valle, R. von Eckartsberg, Plenum Press, 1981,
s.148.

5) K.Pribram, The Holographic Hypothesis of Brain Functioning, op. cit.,
s.178-179.
====================================================
====================


> Pozdrawiam,
Wypchaj się z wtresowaną w przedszkolu stadną głupotą...

> Wlodek

Cześć i ?

JeT.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-09-25 17:09:40

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "Jakub Wróblewski" <j...@m...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam,

Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:01c145e0$c5189d00$0b01a8c0@jtt...
>
> Tylko tym razem czytaj parę razy, w wolnych (dla ostrego my-
> ślenia) chwilach i ... powolutku, bo ... cytując ciebie:
> "Co nagle to po diable" !
(...............)
> > Pozdrawiam,
> Wypchaj się z wtresowaną w przedszkolu stadną głupotą...
>
> JeT.

Psychologie od biedy rozumiem... Tylko po co to crosspostowac na matematyke
i fizyke?

Pozdrawiam,
Jakub Wroblewski


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-25 22:44:11

Temat: Odp: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jakub Wróblewski" <j...@m...edu.pl> napisał w
wiadomości news:9oqdrn$cg7$1@news.tpi.pl...

> Psychologie od biedy rozumiem... Tylko po co to crosspostowac na
matematyke
> i fizyke?

A z jakiej racji akurat psychologia?

krzysztof(ek)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-25 23:56:31

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: Andrzej Lewandowski <l...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

On 25 Sep 2001 16:43:44 GMT, "Jerzy Turynski" <j...@p...com> wrote:

>
>Wlodzimierz Holsztynski <w...@w...com>
>napisał w <d...@p...google.com>...
>> Wlodzimierz Holsztynski
>
>> PRZESTRZENIE LINIOWE. LACZNOSC LINIOWEGO KOMBINOWANIA.
>[...]
>> LC o Lin(f) = f o LC
>>
>> Czyli wynik liniowej kombinacji obrazow rowna sie obrazowi
>> wyniku liniowej kombinacji.
>
>No i nadal jest aktualne pytanie, czy jesteś "Matematykiem",
>czy "znamienitą miernotą" ? [Wczytałeś się _ze_smakiem_ w "Za-
>bójczą hipotezę" ?)
>Różnica jest diametralna - druga 'wersja' to "Wielka Primabale-
>rina", która co prawda genialnie tańczy, ale poza tym jest naj-
>t...

Panie Turynski, czy Pan uwaza ze niesluszne jest stwierdzenie ze, cytuje: "...wynik
liniowej kombinacji obrazow rowna sie obrazowi wyniku liniowej kombinacji...."

Jezeli tak Pan uwaza, to prosze przeprowadzic dowod, tylko formalnie, bez
filozoficznego
slinotoku i belkotu, bez inwektyw i powolywania sia na Kanta, Spinoze czy kogo tam.

A.L.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-25 23:59:49

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Jakub Wróblewski <j...@m...edu.pl>
nastukał w <9oqdrn$cg7$1@news.tpi.pl>...
> Witam,
>
> Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
> news:01c145e0$c5189d00$0b01a8c0@jtt...
> >
> > Tylko tym razem czytaj parę razy, w wolnych (dla ostrego my-
> > ślenia) chwilach i ... powolutku, bo ... cytując ciebie:
> > "Co nagle to po diable" !
> (...............)
> > > Pozdrawiam,
> > Wypchaj się z wtresowaną w przedszkolu stadną głupotą...
> >
> > JeT.
>
> Psychologie od biedy rozumiem... Tylko po co to crosspostowac na
> matematyke i fizyke?

Wszystko "od biedy" 'rozumiesz' (a już szczególnie psychologię...
własnej głowy)...
Dokładnie tak samo jak to:
> > Tylko tym razem czytaj parę razy, w wolnych (dla ostrego my-
> > ślenia) chwilach i ... powolutku, bo ... cytując ciebie:
> > "Co nagle to po diable" !

> Pozdrawiam,
Albo to:
> > Wypchaj się z wtresowaną w przedszkolu stadną głupotą...

Albo "cóż to za zwierz":
> Jakub Wroblewski

Odpowiedź DLACZEGO crosspostuję 'jest w tekście'...
Tylko że nijak jej właściwie nie pojmiesz... Dlaczego ?
Właśnie to "Dlaczego?" jest odpowiedzią ! Patrz Wheeler, Bohm,
Newton, Einstein, Feynman itd. a nie nomen omen tutejsze góry,
o pardon, _szczyty_ fizyki. (W rozumieniu rzecz jasna:
O kurwa, to jest "szczyt"! (w sensie: kurwa/udawaczka czegoś zu-
pełnie innego)! Po co wulgaryzmy ? Znów jak dla (emocjonalnego)
trupa: Polecam ćwiczenie A. Samsona, jakie zadaje swoim studen-
tom: "Proszę przekazać w naukowym języku _treść_ komunikatu:
"Pocałuj mnie w dupę !"). Na marginesie: pow. epitetologia jest
czysto LOGICZNIE znacznie bardziej poprawna od 'oceny' Papachri-
stosa 'postawionej' Hardy'emu...

To _Głowy_ tamtych facetów były Fizyką a nie 'z przeproszeniem'
papier toaletowy, którym pracowicie zaśmiecasz/cie sobie wła-
sne...

Cześć !
JeT.

P.S.
~Wszystko ma "sci" w nagłówku (przylepia se na łepetynach, bo
ładnie błyszczy) ale Nauki nawet z daleka nie powąchało...

Ot, poprawna 'definicja':
<< W dodatku, wielu ludzi uważa, że skoro ich mózg pracuje prawi-
dłowo, nie ma powodu, by się nim zajmować. Są przekonani, że za-
sadniczy problem dotyczący ludzkich mózgów polega na tym, jak je
leczyć, gdy coś przestaje działać.
Tylko nieliczni, skłonni do podejścia naukowego
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
posuwają się dalej i zadają pytanie:
co dokładnie dzieje się w moim mózgu, gdy coś widzę ? >>
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
^
[Francis Crick, "Zdumiewająca hipoteza"]
Podkreśliłem "jak dla trupa" co najistotniejsze, a i tak nie poj-
miesz... Ale może są tu jakieś choć częściowe wyjątki, więc to sa-
mo co powyżej jeszcze raz i innymi (tym razem moimi) słowami,
w skrócie:
Tyle poprawności pomiaru, ile Rozumienia (zasady) _działania_
miernika, jakim się pomiar wykonuje. Włącznie z mózgiem !
Wszystko inne jest jedynie nieświadomą, bezrozumną, bezmyślną, wy-
tresowaną _obsługą_, bez jakiejkolwiek szansy na chociażby zgrubne
oszacowanie poprawności uzyskiwanych 'wyników'.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-25 23:59:56

Temat: Do eTaty i... Kobiet przez duże K. (i wszystkich, co zechcą przeczytać)
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Cześć !

Toż to 'takie proste': 'Normalny' nie jest w stanie 'holono-
ma' pojąć/zrozumieć, a jedynie 'przyzwyczaić się i zapamię-
tać', bo po prostu zupełnie inaczej działa jego mózg. Zawsze
wychodzi dyskusja Einsteina z ambasadorem/kamerdynerem, kie-
dyś podawałem tu zestaw odpowiednich cytacików, zresztą jest
tego wszędzie pełno... a nie do pojęcia i 'zauważania'...

Holonom ma _zupełnie_inny_ "zdrowy rozsądek", tyle że zdrowy
jest u 'holonoma' a nie "normalnego" (mimo, że ten pierwszy
to 'wariat').

Tłumaczę różnicę: Jakikolwiek poprawny argument(/fakt) jest
w stanie u 'holonoma' zmodyfikować ~CAŁY MÓZG, wszystkie sy-
napsy jednocześnie, zaś do normalnego "dociera", 'gdy pasuje'
do jego indywidualnie niepowtarzalnej mózgownicy, albo "nie
dociera" gdy nie pasuje, zupełnie niezależnie od poprawności
argumentu.

Łopatologicznie: np. 'kobiecość'/'męskość' (jak i każda inna
cecha) jest 'zapisana' w każdej synapsie niczym obraz w każ-
dym kawałku hologramu, (skoro jest 'zapisana' w każdej komór-
ce, to dlaczego nie miałaby _to_ być wielce prawdopodobna hi-
poteza ? Dla mnie to oczywistość... a nie żadna hipoteza...)
Choćby dlatego wśród geniuszy było tylu 'homików', bo po 'naru-
szeniu instynktu' niekoniecznie łatwo jest wrócić do 'zewnętrz-
nego' instynktu. (n/b. 'holonom' ze mnie jeszcze kiepski, sko-
ro nazwijmy to - w celach ekstremalnie _naukowo_ badawczych
_własnej_ (podkreślam!) świadomości nie jestem w stanie wyobra-
zić sobie świata myśli 'pedała' (nie tylko płciowego, ale i fi-
nansowego) wzdychającego np. do teraz wielce 'atrakcyjnej' buź-
ki Millera... tudzież jego teczek...
Cóż, stale wygrywa obrzydzenie nad 'ochotą', ale myślę że to
nieduża skaza, bo i to "doświadczenie myślowe", (szczególnie
"płciowe", przyznaję to z pokorą) - jest ekstremalnie szurnię-
te. :-)))

Ale - nieźle mi to wychodziło z kobietami, choć 'za boga' i
strasznie długo nie mogłem pojąć, dlaczego one nie były w sta-
nie odpłacać pięknym za nadobne i 'przestawiać' tak swoich móz-
gownic, jak ja to potrafię...

Od walenia główką w ową (dla mnie wyraźnie niczym narysowaną)
granicę 'to' się zaczęło... Dawno temu... Patrz romantycy...

W największym trudzie, ba... wręcz 'szaleństwie' wyławiałem
pierwsze sformułowania/próbowałem paru 'interesantkom' (zafa-
scynowanym 'z zewnątrz' atrakcyjnym... choć nie 'majętnym'
buhajkiem) wyłożyć, w czym rzecz. Tj. to, w jaki sposób ja
potrafię percypować ich psychikę/"duszę", a one za cholerę...
Dopiero po wielu latach sięgając do pierwszej książeczki o
Einsteinie podskoczyłem jak 'rażony gromem', gdy zobaczyłem
w niej 'czarno na białym':

<< Wzajemne porozumienie możliwe jest tylko poprzez wysiłek,
aby tak całkowicie zrozumieć myśli, pobudki i obawy swego
przeciwnika, żeby spojrzeć na świat jego oczyma. >>
[Albert Einstein]

Toż DOKŁADNIE TO tłumaczyłem na milion możliwych i niemożliwych
sposobów 'mojej' "jednej i drugiej" 'owieczce' ... jak "krowie
na miedzy"! Na co w odpowiedzi 'słyszałem' wyłącznie upiorne
"meee, ja chcę barana!". Oj niedoczekanie - 'albo albo'! Bo mo-
że jestem nienormalny, ale baranem to ja nie jestem, a na pewno
nie wyłącznie. Jeśli naprawdę chcesz, to warunek _konieczny_
jest 'prosty' :-): masz dobrze pojąć, co we mnie jest _ponad_
baraniną, inaczej nici z wspólego meczenia/produkcji baranią-
tek... _Musi_ być Miłość, a nie 'hodowla' z 'dupnego automata'.
No i owieczki ... poszły sobie na 'fajniejsze pastwiska' owiecz-
kami pozostając; mizerne to 'pocieszenie' że Albertowi lepiej
wyjaśnianie onego 'drobiazga' nie wychodziło...

Nie tylko zresztą jemu - ot:
<< Antonia była mężatką, inne "ukochane" zanadto przewyższały kompozy-
tora pod względem pozycji społecznej. Być może w głębi ducha Beethoven
wolał, żeby tak właśnie było. Są dowody na to, że kompozytor nie żył
w zupełnym celibacie. Możliwe, że nie bronił się przed zdarzającym mu
się od czasu do czasu flirtem. Jego uczeń Ferdinand Ries wspomina, jak
pewnego razu przyszedł na lekcję i zastał kompozytora w towarzystwie
"przystojnej kobiety siedzącej wraz z nim na sofie. Czując, że przyby-
łem w nieodpowiednim momencie, chciałem wyjść jak najszybciej, lecz
Beethoven zatrzymał mnie i powiedział: "Usiądź i graj przez chwilę!"
Oboje z damą przez cały czas siedzieli za moimi plecami. Niedługo
potem: "Coś melancholijnego!" Następnie "coś namiętnego" i tak dalej."
Ries nie potrafił nam powiedzieć, czy ta niezwykła próba uwiedzenia
udała się. Istnieje jednak wiele mówiący zapis w notatniku Beethovena
z 1817 roku:
"Zmysłowa rozkosz bez zjednoczenia dusz jest i zawsze będzie zwierzęca.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Nie pozostają po niej wyższe uczucia, tylko wyrzuty sumienia".
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
^^^^^^^^^^
Może to nasuwać przypuszczenie, że Beethoven znał te "wyrzuty sumienia"
z własnego doświadczenia. Jakkolwiek było naprawdę, jego poczucie osa-
motnienia i skłonność do patrzenia w swą duszę, które zauważono u niego
już w dzieciństwie, miały się pogłębić w latach po napisaniu listu do
"Nieśmiertelnej Ukochanej". To także, tak jak wcześniejsze zmagania z
losem, miało znaleźć odzwierciedlenie w jego muzyce. >>

[Stephen Johnson "Beethoven" Przekład: Maciej Tumasz
Wydawnictwo naukowe PWN Warszawa-Poznań str. 82]
Celowo przytaczam z kontekstem, byście mogli potrenować i zauważyć,
(co ja widzę na pierwszy rzut oka), że 'komentował' typowy baran,
nie mający pojęcia o owej tajemniczej zoofobii takoż samo jak i o
"uczuciach wyższych". Cóż, normalny, a dla nich to zupełnie nie do
pojęcia. Na pastwisko a nie komentować Beethovenów ! Albo zacząć
uczyć się Myśleć... holonomicznie.

Ot, ile ja już o tym piszę i poza Januszem H. - jak grochem o ścia-
nę: (Fragment postu np.: Re: Terapia grupowa 99.07.01)
<< Może więc powinniśmy pogadać o empatii? (Jako niezbędnym elemen-
cie terapii umysłu, w istocie zawsze samodzielnej...)
Jak ją budować i odkrywać jej istnienie lub nie u siebie i innych...
(by zwiewać gdzie pieprz rośnie od psychologów, którzy jej nie mają????)
Przyznam, że z empatią miałem problemy.
Z jej nadmiarem. Byłem i dalej jestem święcie przekonany, że wyrobiłem
sobie ten nadmiar rozumowo (!), ale za diabła nie mogłem nakłonić żadnej
z moich (niewielu) kobiet do powtórzenia takiego treningu, jaki sam so-
bie fundowałem. >>
---------------------
Powtórzę istotny cytat o 'holonomie' w widoku... z zewnątrz:
<< Albert Einstein jest tu, razem z nami, z krwi i kości - jak najbardziej,
biorąc żywy udział w rozmowie, promieniejąc życiem, witalnością, zwyczajną
radością istnienia. Jest nas dwoje lub troje albo też pokój jest pełen
gości. Einstein właśnie kończy zdanie lub zdaje się przysłuchiwać bardzo
uważnie rozmowie. Nagle milknie, nie słucha dalej. Wstaje bez słowa albo
siedzi bez ruchu. Ten sam efekt. Nie można już z nim nawiązac kontaktu.
Bez względu na to, czy jest głośno, czy też panuje milczenie jeszcze
bardziej krępujące, choć wszystkie spojrzenia skupiaja sie na nim,
Einstein nie widzi nas ani nie słyszy. Ten stan nie ma nic wspólnego
z roztargnieniem człowieka pochłoniętego swymi myślami, który choć
popełnia niedorzeczne pomyłki, nie odrywa się od rzeczywistości - u
Einsteina wyłączenie się jest całkowite. Pozornie nic nie zmieniło się
w wyrazie jego twarzy. Cień uśmiechu tai się jeszcze w kącikach warg,
jeśli przedtem się śmiał, zmarszczka troski rysuje sie jeszcze, jeśli
rozmowa toczyła sie na przykry temat, ale w niczym nie przypomina już
Einstein człowieka, którym był przed chwilą. Przymyka ciężkie liliowawe
powieki albo ma oczy wciąż szeroko otwarte, lecz tak czarne i bez blasku
jak oczy niewidomego. Może będzie tak nieobecny bardzo długo albo drzwi
otworzą się nagle, tak jakby zamknął je przez pomyłkę; może będzie trwał
tak nieruchomo przez czas, który wyda nam się wiecznością, albo powróci
do nas tak szybko, że będzie się nam zdawało, iż śniliśmy. Jego powroty
są tak nagłe jak odejścia. Ale nie będziemuy już mogli pozbyć się wraże-
nia, że jego obecność między nami to tylko chwilowy dar.>>
[A. Vallentin Dramat AE str. 41]

Pojmujesz jak diametralnie jest to inny tryb pracy mózgu, skoro 'wyłą-
cza' zmysły, motorykę itd. itp. ? Ale to właśnie on dostarcza skoja-
rzeń, po nabyciu których... sens dobrych tekstów, ba, całych działek
wiedzy, których nigdy wcześniej na oczy w książkach się nie widziało
jest... znajomy bardziej, niż własna twarz. Wszystkie cytaty, które
przytaczam należą właśnie do tej 'klasy'. Rozumiałem je przed prze-
czytaniem (!), po prostu sam to - czego dotyczą - wcześniej przeżyłem
na 'własnym mózgu'... we własnej wyobraźni...

A są to jedyne naprawdę poprawne skojarzenia i cała sztuka w nabyciu
'tajemniczej' i pozornie nie do wysłowienia - umiejętności odróżnia-
nia ich od fałszywych...

Poniżej jest przykład takiego tekstu. Powinieneś załapać, o co w nim
chodzi: żadna konkretna wskazówka, ani jakikowiek 'najprawdziwszy fakt'
nie jest w stanie 'przekonać' normalnego, jeśli nie nauczył się My-
śleć... i odwrotnie - żaden 'normalny' nie przekona do niczego typo-
wego wariata, bo nijak nie jest w stanie go zrozumieć (odtworzyć jego
myśli), a tym samym pokazać mu jego błędy i słabe miejsca rozumowania.
By wariat był 'grzeczny' - normalny 'fachowiec' może jedynie elektrycz-
ną (jeszcze niedawno) bądź chemiczną (teraz) _pałką_ w białym kitlu
zamias kaptura dać mu...w łeb, co 'pomaga' na krótko, jak każde solid-
ne 'ogłuszenie'... lub na zawsze, gdy troszkę przesoli...
Nie ten tryb pracy mózgu. Potrzebny jest 'holonom', a takiego wśród
psychologów czy psychiatrów ze świecą szukać... Jak już się znajdzie,
to 'normalni' zaraz go sądami i nagonką na noże ześlą za ocean, niczym
K. Jankowskiego. Polecam uwadze...
'Ślepy' zna i 'rozumie' edukacyjną wersję "konsensusu miernot", która
z pełnym Rozumieniem Geniuszy nie ma ani _jednego_punktu_wspólnego_.
Stąd od zawsze odbywała się i odbywa - w miejsce totalnych mitów "sza-
cunku dla mędrców" - krzyżykiem symbolizowana "huzia na Józia" vel
'wieża samotnika'... Ów mit jest obalalny najprostszą logiką: za co ma
być ów mityczny szacunek dla mędrców, skoro głupcy nijak nie są w sta-
nie pojąć owej holonomicznej mądrości? Więc wymagają tego, co sami uz-
nają za mądrość - zewnętrznej SYMBOLIKI: "grzeczności", "powagi", su-
mienności, załatwiania od ręki kasy, stołka autorytetu/biskupa czy
innego profesora, naprawiania od ręki 'nienaprawialnego', pasowania
do któregoś z ich hurtem kretyńskich wzorców itp. _idiotyzmów_. Nic z
nich się nie potwierdza, bo zwyczajnie w "holonomii"/w ogóle nie mają
sensu, no i skutkiem tego głupcy 'odwiecznie' wrzucają mozartów do do-
łów dla ubogich, częstują cykutą itd. itp. - przed tym najczęściej...
na dokładkę - skutecznie doprowadzając ich do rzeczywistego szaleństwa.
P. Leotar - który ponoć na początku newsowania "gadał całkiem inteli-
gentnie", był oczytany itd. itp. 'Dziwnym trafem' oszalał... no cóż
"trudno", kara boska za 'jego grzechy' i oddech zadowolenia cymbałów,
gdy wreszcie zniknął... bo się 'udało'.

By poprawić błędną interpretację 'ślepego' trzeba by _jednocześnie_
poprawić fałsze tkwiące we WSZYSTKICH jego interpretacjach WSZYSTKIE-
GO, bo wszystkiego źle się po trochu 'nauczył', a tego nie byli w sta-
nie wykonać nawet najwięksi... Cały czas oczywiście działa holonomicz-
ne 'sprzężenie zwrotne...' 'naprawiające' ew. poprawki... stąd owa
absolutna, permamentna 'niemożność'.)
------------------------------------------
Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie

Chociaż Milarepa żył w XI wieku, Tybetańczycy do dziś opowiadają o
cienkich, białych i często obszarpanych bawełnianych szatach, które
nosił przez cały rok w zaśnieżonej głuszy Himalajów. Milarepa uważany
jest za największego jogina; niektórzy mówią, że włożył w praktykę
tak wielki wysiłek, że Koło Dharmy, którym obrócił kręci się do dziś,
a błogosławieństwo płynące z jego praktyki wciąż rośnie.

Bohaterem tej historii o Milarepie jest jego uczeń, oddany lekarz i
mnich, Gampopa, który głęboko ukochał swego mistrza. Kiedy po wielu
latach Gampopa musiał opuścić swego nauczyciela, poprosił go o ostat-
nią naukę, wskazówkę, którą mógłby się kierować. Początkowo Milarepa
był niechętny do udzielania nauk, powtarzając, że po tylu latach je-
dyną potrzebną rzeczą jest większy wysiłek, a nie jeszcze jedna wska-
zówka.
Jednak kiedy Gampopa wyruszył w drogę i przekroczył wąski strumyk
oddzielający go od mistrza, Milarepa krzyknął : "Hej, doktorku! Mam
jedną, niezwykle głęboko tajemną wskazówkę. Jest ona zbyt cenna abym
dał ją komuś, kto na nią nie zasługuje." Gampopa przystanął aby z ra-
dością przyjąć ostatnią naukę od swego umiłowanego mistrza, który
odwrócił się, schylił i uniósł w górę swoje liche szaty. Pośladki Mi-
larepy były dziobate jak końskie kopyto, całe pokryte odciskami i
stwardniałe po latach spędzonych na medytacji na twardych kamieniach.
Wtedy Milarepa wykrzyknął : "Oto moja ostatnia nauka mój synu! Zrób
to!"
-------------------
Jak to się ma do tutejszych i ... wszystkich 'dyskusji', w tym te-
lewizyjnych ? Konkret za konkret, niczym 'rozmowa' w rysunkowych
jaskiniowcach i to w obowiązkowej masce "grzeczności"...

Pozdrawiam (powyższym, jeśli powyższe zrozumiecie...)

JeT.

P.S. Cały ten post to przykład na pączkowanie bezsensownego sło-
wotwórstwa, więc podkreślę: holonom='zabytkowy' geniusz i tyle...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-26 00:20:23

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: Andrzej Lewandowski <l...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

On 25 Sep 2001 23:59:49 GMT, "Jerzy Turynski" <j...@p...com> wrote:

>
>Odpowiedź DLACZEGO crosspostuję 'jest w tekście'...
>Tylko że nijak jej właściwie nie pojmiesz... Dlaczego ?
>Właśnie to "Dlaczego?" jest odpowiedzią ! Patrz Wheeler, Bohm,

Panie Turynski, tylko dlatego Pan nie jest u mnie w Kill Fajlu ze dostarcza mi Pan
tyle
rozrywki... Wielkei dzieki!

A.L.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-26 02:13:55

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "Michal Misiurewicz" <m...@m...iupui.edu> szukaj wiadomości tego autora

"krzysztof(ek)" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:9or7ll$rbc$2@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Jakub Wróblewski" <j...@m...edu.pl> napisał w
> wiadomości news:9oqdrn$cg7$1@news.tpi.pl...
>
> > Psychologie od biedy rozumiem... Tylko po co to crosspostowac na
> matematyke
> > i fizyke?
>
> A z jakiej racji akurat psychologia?

Sluszne pytanie. To raczej psychiatria, ciezki przypadek.
Chyba, ze pan JeT pisal to wszystko po pijanemu.

Proponuje nie podejmowac dyskusji z belkotem - to nigdy
nie przynosi rezultatow, tylko kolejny belkot. Ignorowac i
KillFilowac.

Pozdrowienia,
Michal

--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-26 05:49:17

Temat: Odp: Do eTaty i... Kobiet przez duże K. (i wszystkich, co zechcą przeczytać)
Od: "eTaTa - eChild" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Jerzy Turynski sklecił wreszcie jakieś pytanie....
-Oczywiście powie, że to jest pytanie dla niego retoryczne i napisał
je tylko po to byśmy sami sobie je zadali. No cóż....:-))

Jeszcze przed Twoim postem, jedna z uwag Joanny pobudziła mnie
do zastanowienia nad przyczynami tychże udręk (komunikacyjnych).
Ale nad tym warto popracować nie gadać toteż napiszę w oddzielnym poście.

Przeczytałem post wyżej dotyczący holograficznej pamięci.
Jesteś niezbędnym ogniwem w naszym łańcuszku pokarmowym :-))
Mi wystarczyła kiedyś informacja "w/g mnie pamięć jest holgraficzna"
bym całowicie zrozumial co miał autor na myśli, następnie przetrawił.
Następnie założyłem, że to prawda. A następnie obaliłem, jako koncepcje
wysoce uproszczoną i niedokładną. Oczywiście nie przecze, że jest to
wstępny poziom zrozumienia. I może dobrze od hologramu zacząć.
Ale koniec końców trzymanie się tego prowadzi na manowce.
Jednak by porozumieć się muszę użyć pisma obrazkowego, nad czym
pracuję i jak będzie gotowe to Ci przekażę.

Wracając do tego postu, tu znów trudno się nie zgodzić, ale... :-))
Pokaże Ci nieścisłości i niepotrzebne elementy.

<< Wzajemne porozumienie możliwe jest tylko poprzez wysiłek,
> aby tak całkowicie zrozumieć myśli, pobudki i obawy swego
> przeciwnika, żeby spojrzeć na świat jego oczyma. >>
> [Albert Einstein]

AE nieszczęśliwie używa słowa "przeciwnik". Być może używa go w kontekście
rozmowy o walce, a nie komunikacji kobieta - mężczyzna
Choć wtedy brzmiałoby to tak samo, a zamiast "przeciwnik" byłoby "partner"
Tak na Ciebie działa slowo "przeciwnik", że nawet tej subtelnej
różnicy nie zauważasz.

> Tłumaczę różnicę: Jakikolwiek poprawny argument(/fakt) jest
> w stanie u 'holonoma' zmodyfikować ~CAŁY MÓZG, wszystkie sy-
> napsy jednocześnie, zaś do normalnego "dociera", 'gdy pasuje'
> do jego indywidualnie niepowtarzalnej mózgownicy, albo "nie
> dociera" gdy nie pasuje, zupełnie niezależnie od poprawności
> argumentu.

i tu powiedzmy się zgadzam, ale....

> Toż DOKŁADNIE TO tłumaczyłem na milion możliwych i niemożliwych
> sposobów 'mojej' "jednej i drugiej" 'owieczce' ... jak "krowie
> na miedzy"! Na co w odpowiedzi 'słyszałem' wyłącznie upiorne
> "meee, ja chcę barana!".

I tu zachowujesz się jak przeciętna krasula dodając:

> Oj niedoczekanie - 'albo albo'!

Uparcie chcesz zupę zjeść widelcem. Co Ci się uda jak zupa
do Ciebie się dostosuje i zgęstnieje :-))
(przepraszam panie za porównanie)

> Przyznam, że z empatią miałem problemy.
> Z jej nadmiarem. Byłem i dalej jestem święcie przekonany, że wyrobiłem
> sobie ten nadmiar rozumowo (!), ale za diabła nie mogłem nakłonić żadnej
> z moich (niewielu) kobiet do powtórzenia takiego treningu, jaki sam so-
> bie fundowałem. >>

No i może dobrze. Bo od empatii do depresji jeden krok.
Twoje empatyczne próby przedarcia przez stado baranów - to stres
jeśli potrwa, to zafundujesz sobie deprechę, aż miło.
Przecież żyjesz wśród baranów, to od nich zależy, czy do pyska coś włożysz.
(niezbędne do odżywienia mózgu)
Od Ciebie zależy, czy toksyny z organizmu wydalisz.
(zbędne do pracy mózgu)
Ale jak wiesz pożeranie i wydalanie nie wymaga specjalnie pofałdowanej kory.

Pytanie czy chcesz wśród Baranów żyć pomimo wszystko.
Czy rozpoczniemy nowy wątek: "Jak popełnić samobójstwo, by wśród baranów nie żyć?"

> "Zmysłowa rozkosz bez zjednoczenia dusz jest i zawsze będzie zwierzęca.
> Nie pozostają po niej wyższe uczucia, tylko wyrzuty sumienia".

I to racja. Ale nic nie jest tak banalnie proste. Trzeba znaleźć swoje rozwiązanie.
Ja się nauczyłem nie nauczać na siłę. Pomaga w tym Sztuka. Wgłębianie się
w odczucia, chłonięcie, bez zrozumienia. Właśnie po to, by dać wyższą
pożywkę "zwierzęcym instynktom". Miłość do kobiety, to odczuwanie,
a nie rozumienie. Zwłaszcza rozumienie odczuwania i jego dobrodziejstwa.

Nie spotkałem się z dobrym opisem stresu, więc i to musiałem wypracować,
na własny użytek. Popatrz:

> Jest nas dwoje lub troje albo też pokój jest pełen
> gości. Einstein właśnie kończy zdanie lub zdaje się przysłuchiwać bardzo
> uważnie rozmowie. Nagle milknie, nie słucha dalej. Wstaje bez słowa albo
> siedzi bez ruchu. Ten sam efekt. Nie można już z nim nawiązac kontaktu.

Tak standardowy stres. Mózg otrzymuje z zewnątrz, lub z wnętrza sygnał.
Sygnał, który jest tak mocny, że mózg zajmuje się natychmiastowo,
próbą jego rozszyfrowania - nie rozumie. Świadomie lub podświadomie
zajmuje się obróbką uniemożliwiającą komunikację z otoczeniem.
I wszystko jest ok. Stres jest dobry.
Ma tylko dwa niuansiki.
Pierwszy - to jeśli jest zbyt długi lub zbyt częsty, wywala w mózgu ścieżkę
jak magistralę. Później, zewnętrzne (inne) sygnały, wszystkie walą tą magistralą.
Nawet do tego stopnia, że osobnik przestaje jeść i wydalać. Skutków
chyba nie muszę opisywać :-))
Drugi to jeśli jest zbyt krótki i zbyt silny. Znów wywala tym razem
pewien obraz pojęciowy, ale nie magistralę. Stąd delikwent. Nie kojarzy go później
świadomie, a jednak przy próbach pojmowania innych rzeczy,
mózg sprawdza i odwołuje się do tego silnego obrazu.
Te niuansiki możesz sobie prześledzić na biografiach.
I zauważyć jak krucha jest granica, geniusz-wariat.

Zawsze tu zaznaczam: Nic nie wyprodukuje "szczęśliwy" umysł.
Ale również wariat nic nam ze swojej mądrości nie przekaże bo
brak komunikacji.

Idealnym wzorcem byłby geniusz, z kobietą komunikatorem. :-))
Byłby? Jest! Był!
Geniusz może być oczywiście homoseksualista. (chyba)
ale nad tym nie chce mi się myśleć.

Geniusz męski komunikuje się ze swoim komunikatorem
za pomocą "wyższego stopnia zrozumienia i odczuwania"
nie za pomocą logiki i słów.:-))

> Wtedy Milarepa wykrzyknął : "Oto moja ostatnia nauka mój synu! Zrób
> to!"

I nie jestem przekonany czy dobrze tą naukę zrozumiałeś:-))
Nie chodzi w niej o wypięcie się na świat!
Tylko o wykonanie czynności poniżej rozwoju umysłowego
czegoś co jest tak szalone i głupie, że nawet mędrca odstresuje.

A ja bym Cię prosił osobiście:
Nie czytaj tych ksiąg jak biblii, nie rób tego co zarzucasz innym.

Dla mnie idealnym wzorcem mózgu jest taki, który jest rozproszony na wejściu
a dążący do ostatecznego rozwiązania w swoim apogeum.
Mózg który dowolny sygnał odebrany ostatecznie jest wstanie przetrawić,
A nie zawiesić się w okrzyku "gówno!"

> Toż to 'takie proste': 'Normalny' nie jest w stanie 'holono-
> ma' pojąć/zrozumieć, a jedynie 'przyzwyczaić się i zapamię-
> tać', bo po prostu zupełnie inaczej działa jego mózg.

I tym optymistycznym.... :-)))

eTaTa

PS
-------------------
> Jak to się ma do tutejszych i ... wszystkich 'dyskusji', w tym te-
> lewizyjnych ? Konkret za konkret, niczym 'rozmowa' w rysunkowych
> jaskiniowcach i to w obowiązkowej masce "grzeczności"...
-------------------
Więc widzisz, ze mną niema o czym gadać
bo ....
> P.S. Cały ten post to przykład na pączkowanie bezsensownego sło-
> wotwórstwa, więc podkreślę: holonom='zabytkowy' geniusz i tyle...
ja nie uważam tego za zabytek.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-09-26 05:55:59

Temat: Re: Holonomia albo geniusz vs miernota ? było: Re: Przestrzenie liniowe [...]
Od: "Jakub Wróblewski" <j...@m...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam,

Użytkownik "Michal Misiurewicz" <m...@m...iupui.edu> napisał w wiadomości
news:9oreum$38o$1@hercules.iupui.edu...
> "krzysztof(ek)" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:9or7ll$rbc$2@news.onet.pl...
> >
> > Użytkownik "Jakub Wróblewski" <j...@m...edu.pl> napisał w
> > wiadomości news:9oqdrn$cg7$1@news.tpi.pl...
> >
> > > Psychologie od biedy rozumiem... Tylko po co to crosspostowac na
> > matematyke
> > > i fizyke?
> >
> > A z jakiej racji akurat psychologia?
>
> Sluszne pytanie. To raczej psychiatria, ciezki przypadek.

Totez napisalem, ze "od biedy"...

Pozdrawiam,
Jakub Wroblewski


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

testy
Pod Wawelem.
Nocleg przeze mnie organizowany
Szukam osób, które są po psychoterapii lub właśnie ją odbywają
Szukam osób, które są po psychoterapii lub właśnie ją odbywają.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »