Data: 2003-04-24 17:31:54
Temat: Re: Odp: Odp: Do PowerBoks
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sun, 20 Apr 2003 00:32:36 +0200, "PowerBox" <p...@w...pl> wrote:
>- właśnie przypuszczałem, że chodzi Ci o muzułmanina, bo islamista to
>człowiek będący specjalistą w dziedzinie Islamu.
A specjalista w dziedzinie faszyzmu - to faszysta? :-)
Jest pewną ułomnością języka polskiego, że nie zawsze radzi on sobie z
pewnymi dystynkcjami. Zasadniczo reprezentant "-izmu" jest "-istą"
(socjalizm - socjalista, biseksualizm - biseksualista, islamizm -
islamista itd.). W naszym ojczystym języku pojawiają się jednak inni
"-iści" (np. iberysta - od iberystyki, internista - od interny); tak
się utarło, ale nie są to zbyt szczęśliwe formy MZ. Zwłaszcza w
sytuacji kiedy pojawiają się konkurencyjni "-iści" tak, jak w tym
przypadku. "Islamista" bardziej pasuje do rzecznika islamizmu czyli
doktryny politycznej opartej na fanatycznym islamie niż do znawcy
islamu. Tak też w fachowej literaturze "islamistę" się traktuje. Wraz
z rozpowszechniającym się fenomenem "islamizmu", pojęcie "islamisty" w
podanym przez Ciebie znaczeniu będzie raczej odchodzić w niebyt.
Potraktujmy to jako pozytywny wkład ruchu islamskiego w porządkowanie
języka polskiego.
>- można być sztywniakiem i nie mieć pojęcia o samokontroli i można być
>spontanicznym jak cholera i mieć jakby co możliwość innego wyboru. Inna
>sprawa, że czasami spontaniczność jest równoznaczna z postępowaniem
>irracjonalnym - no cóż, wówczas osobiście chętnie zostałbym "robotem" - bo
>nie sztuka cieszyć się z byle czego i wpaść w oszołomieniu pod samochód -to
>nie znaczy, że nie można się spontanicznie śmiać do rozpuku kiedy są do tego
>odpowiednie warunki (np gumowy pokój:) - w odróżnieniu do spontanicznego
>śmiania się na pogrzebie albo na prelekcji. Generalnie wcale się nie martwię
>brakiem spontana w niektórych warunkach.
Ja też nie, ale nie będzie żadnego spontana w jakichkolwiek warunkach,
gdy Twoją teorię wcieli się w życie.
>- pozostawanie w przygnębieniu podczas, gdy na około wszystko jest OK jest
>jak walenie sobie młotkiem w głowę. Oczywiście zdołowani wierzą, że jest to
>zachowanie racjonalne, że mają do tego ważne powody - ale i tak w głębi
>wiedzą, że to nieprawda i idą do lekarza po pomoc.
Całkowicie bezpodstawnie sugerujesz, że osoba nie korzystająca z
Twoich teorii będzie "irracjonalnie zdołowana". Zdecydowana większość
tych, którzy wg Ciebie "wali sobie młotkiem w głowę" nie ma żadnych
problemów ze sobą. Znaczna część "racjonalnych i samokontrolujących
się" ma takie problemy.
>> Takich i podobnych wizji było już parę.
>> Taki Marks na ten przykład, zarzucał robotnikom ciemnotę, bo nie
>> chcieli zapisywać się do partii komunistycznych. Oni mówili: bez
>> komunizmu nam jest dobrze! Marks mógłby im też odpowiedzieć, że dobrze
>> jest im "walić sobie w głowę młotkiem".
>- można dojść do istotnego pytania jak odróżnić wizję dobrą od złej...
Każda wizja jest "dobra" według jej rzecznika/autora. MZ każda wizja
tak redukcjonistyczna jak Twoja, jest z gruntu fałszywa.
>- oczywiście jak zwykle nie zgadzam się - w rzeczywistości gracza giełdowego
>można zamodelować wyraźnie emocje - dzięki ich dużemu nasyceniu i
>skrajności. Interesuje mnie szczęście człowieka - ale rozumiem, że nie da
>rady o tym rozstrzygać w oderwaniu od fizycznej rzeczywistości.
O szczęściu człowieka nade wszystko nie da się rozstrzygać w oderwaniu
od tego, jak konkretny człowiek to szczęście rozumie.
>Można sobie
>pomyśleć, że "jest fajnie" bez względu na okoliczności i być szczęśliwym -
>tak wielu ludzi robi i to, że czują się fajnie tylko utwierdza ich w błędnym
>przekonaniu, że myślą mieli wpływ na rzeczywistość
Hmm. Czują się fajnie, ale Ty wiesz lepiej od nich, że tak naprawdę
nie czują się fajnie...
>- filozofia obiektywna pozwala na sprecyzowanie kilku śliskich kwestii. Np
>prawdą jest zgodność przekonań z obiektywną rzeczywistością (mapa
>przystająca do terenu). Rzeczywistość - znaczy tak jak istnieje, tak jak
>jest metafizycznie dana. Obiektywny - istniejący niezależnie od świadomości.
>W innych filozofiach to wygląda inaczej - prawdą jest cokolwiek mówi premier
>rządu, papież albo jakiś autorytet, prawdą jest cokolwiek mi się wydaje, że
>jest, cokolwiek chcę, żeby było itd. W mojej filozofii każdy dochodzi do
>tych samych prawd a w innych - każdy ma własną prawdę, która w dodatku jest
>niestabilna, bo zupełnie niezwiązana z obiektywną rzeczywistością.
To jest właśnie ten Twój zaczarowany świat.
>> >której w odróżnieniu od prawdziwej kastracji w dowolnym momencie można
>> >świadomie zrezygnować.
>>
>> Nie można. Pisałem o tym wyżej.
>
>- ja mogę.
Guzik prawda. ;-) Sądzę, że nie potrafiłbyś np. uwolnić się od teorii,
którą tutaj prezentujesz. Jesteś jej niewolnikiem, nie zauważyłeś
jeszcze tego?
>> A dokonując takiego "wyboru przekonań" czym się kierujesz? Jakie
>> kryteria bierzesz pod uwagę?
>
>- obiektywne.
Chciałem, żebyś wyartykułował te kryteria, a nie podał jedną z ich
cech. (- Czy mógłbyś powiedzieć jakie lubisz zupy? - Słone)
>> No i pytanie następne: czy owe kryteria
>> (jakiekolwiek one są) są również przedmiotem wyboru?
>
>- tak, możesz mieć dowolne kryterium.
No, a jakie kryterium stosujesz dokonując wyboru tego kryterium? Nie
zauważyłeś, że możemy tak w nieskończoność? Ergo pierwotne kryteria
nie_mogą być wynikiem wyboru.
>>Jeśli nie, to czy
>> możesz mówić o autentycznym wyborze przekonań? A jeśli tak, to w
>> oparciu o jakie pra-kryteria dokonujesz wyboru kryteriów?
>
>- też w oparciu o obiektywne, tzn mające coś wspólnego z rzeczywistością.
Ale jakie konkretnie?
--
Amnesiac
|