« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2005-06-09 11:25:26
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Zobaczcie co znalazłam:
http://www.bip.przodkowo.pl/index.php?mn=4
Rozdz. VI, par.25, pkt.4
http://www.gim1.kwidzyn.pl/prawo/statut.html
Dział Rodzice oraz uczniowie, par.46
Niestety na stronie internetowej szkoły mojej córki nie znalazłam statutu
:( ale podejrzewam, że ten punkt jest wszędzie taki sam. I co teraz?
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2005-06-09 11:38:34
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyUżytkownik "Orka" ...
>
> Zobaczcie co znalazłam:
> http://www.bip.przodkowo.pl/index.php?mn=4
> Rozdz. VI, par.25, pkt.4
>
> http://www.gim1.kwidzyn.pl/prawo/statut.html
> Dział Rodzice oraz uczniowie, par.46
>
> Niestety na stronie internetowej szkoły mojej córki nie znalazłam statutu
> :( ale podejrzewam, że ten punkt jest wszędzie taki sam. I co teraz?
>
Ano to, że OP nie dopilnował zatwierdzając dokumentację szkoły i dopuścił
zapis sprzeczny z prawem wyższego rzędu. Statut szkoły jest aktem prawnym b.
niskiej rangi, nieporównywalnym z cytowanym wcześniej KC.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2005-06-09 11:54:21
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Użytkownik "Old Rena " <o...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:d898dm$7hi$1@inews.gazeta.pl...
> Orka <o...@p...onet.pl> napisała:
> > Masz jeszcze możliwość zwrotu naprawionego łańcuszka mamusi z
jednoczesnym
> złożeniem pisma na ręce wychowawczyni (i w sekretariacie do wiadomości
> dyrektora szkoły) z suchym opisaniem faktów, powołaniem się - z cytatem -
na
> art.427 k.c. i wyraźnym wskazaniem winy nauczycielki, podaniem
poniesionych
> przez Ciebie kosztów oraz żądaniem zwrotu tychże kosztów przez
nauczycielkę
> nadzorującą zabawę dzieci.
Dziękuję Ci za radę. Pisemko zaczęłam już pisać, dam razem z naprawionym
łańcuszkiem. Plus do ewentualnego odpierania ataków :) informacja od Ewy-że
nawet jeśli statut szkoły twierdzi inaczej, to jest on niezgodny z
obowiązującymi, nadrzędnymi aktami prawnymi.
Pozdrawiam
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2005-06-09 11:55:46
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d89a1b$lo0$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ano to, że OP nie dopilnował zatwierdzając dokumentację szkoły i dopuścił
> zapis sprzeczny z prawem wyższego rzędu. Statut szkoły jest aktem prawnym
b.
> niskiej rangi, nieporównywalnym z cytowanym wcześniej KC.
Dziękuję, wiem już czego się trzymać, choć dla pewności jeszcze zapytałam na
prawie, ciekawe, czy ktoś odpowie.
Pozdrawiam
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2005-06-09 14:46:00
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyDnia Thu, 9 Jun 2005 11:16:06 +0000 (UTC), Old Rena napisał(a):
> art.427 k.c. i wyraźnym wskazaniem winy nauczycielki
Co do ogłnej zasady zgadzam się - formalnie dziecko było pod opieką szkoły.
Gdzie jednak widzisz winę nauczycielki? Bo w mojej ocenie zdarzenie było
tylko wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.
RG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2005-06-09 14:51:39
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyDnia Thu, 9 Jun 2005 13:24:26 +0200, Harun al Rashid napisał(a):
> Prrrrrrrr. To nie Ty masz ją przekonać.To ona Tobie musi udowodnić, że masz
> wysupłać jakąś kasę. Mówisz nie, i kropka. Na tym zazwyczaj problem się
> kończy :). Bardzo nieładnie Pani dyrektor, odpowiedzialność pośrednio
> spoczywa na Pani, nie na rodzicu.
Chyba raczej matka poszkodowanej powinna udowodnić komuś winę: albo
rodzicom sprawcy, albo szkole. Czemu od razu ustawiasz się z założenia
przeciwko dyrektorce i to z nią radzisz walczyć? To jest sprawa między
matkami.
> Swoją drogą takie wmawianie też imo podpada pod artykuł. Pewnie na prawie
> wyszukają odpowiedni.
Nie rozśmieszaj mnie:)
RG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2005-06-09 15:01:55
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
> powołaniem się - z cytatem - na
> art.427 k.c. i wyraźnym wskazaniem winy nauczycielki, podaniem
> poniesionych
> przez Ciebie kosztów oraz żądaniem zwrotu tychże kosztów przez
> nauczycielkę
> nadzorującą zabawę dzieci. Jeśli Ci się chce wykazać teraz asertywnością.
> Ewentualnie chłodne zwrócenie uwagi, że pierwszy i ostatni raz odpowiadasz
> za
> szkodę, do jakiej przyczyniło się Twoje dziecko pod nadzorem nauczycielki,
> bo... i tu odesłanie Pani do poduczenia się stosownego przepisu.
>
Jestem nauczycielką i gdybym miała z własnej kieszeni płacic za wszystkie
"nieszczęśliwe zbiegi okoliczności", to pensja starczyłaby mi na tydzień. W
ciagu ostatnich dwóch tygodni jeden delikwent włożył szpilkę do zamka, drugi
przy naprawianiu poza wiedzą nauczyciela rozwalił framugę. Dodatkowo inny,
zrzucając winę na emocje (ADHD), kopnął przy nauczycielu w dzrwi i but mu w
nich został, a więc i dziura średnicy ok. 10 cm (gimnazjalista). Czy w takim
razie mam za wszystko płacić, czy też jednak odpowiedzialność winna ciążyć
na rodzicach, że nie wychowali dziecka?
Irmina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2005-06-09 15:08:43
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyRoman G. <r...@g...pl> napisała:
> Dnia Thu, 9 Jun 2005 11:16:06 +0000 (UTC), Old Rena napisał(a):
>
> > art.427 k.c. i wyraźnym wskazaniem winy nauczycielki
>
> Co do ogłnej zasady zgadzam się - formalnie dziecko było pod opieką szkoły.
> Gdzie jednak widzisz winę nauczycielki? Bo w mojej ocenie zdarzenie było
> tylko wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.
Faktycznie się zagalopowałam w pośpiechu, nie "winy" w sensie prawnym, miałam
na myśli niedopatrzenie - Orka pisała, że np. przed wf-em dzieci oddają
nauczycielowi na przechowanie takie rzeczy, jak ozdobny łańcuszek . Powinno
być +/- tak: "i wyraźnym wskazaniem konkretnej nauczycielki, pod której
nadzorem były dzieci naówczas" plus ewentualna podpowiedź na przyszłość, by
przed zabawami ruchowymi dzieci oddawały nauczycielce ozdoby i inne
przedmioty mogące ulec przypadkowemu zniszczeniu.
A zniszczenie, jak to podczas zabawy, przypadkowe.
--
Old Rena
[Renata Gierbisz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2005-06-09 15:17:19
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodywapir <p...@g...pl> napisał(a):
> Jestem nauczycielką i gdybym miała z własnej kieszeni płacic za wszystkie
> "nieszczęśliwe zbiegi okoliczności", to pensja starczyłaby mi na tydzień. W
> ciagu ostatnich dwóch tygodni jeden delikwent włożył szpilkę do zamka,
drugi
> przy naprawianiu poza wiedzą nauczyciela rozwalił framugę. Dodatkowo inny,
> zrzucając winę na emocje (ADHD), kopnął przy nauczycielu w dzrwi i but mu w
> nich został, a więc i dziura średnicy ok. 10 cm (gimnazjalista). Czy w
takim
> razie mam za wszystko płacić, czy też jednak odpowiedzialność winna ciążyć
> na rodzicach, że nie wychowali dziecka?
Nie przypisuj mi intencji, których nie miałam. Napisałam Orce o przypadku jej
małej córki. O nieumyślnie spowodowanej podczas zabawy szkodzie.
Włożenie - świadomie to zrobił, prawda? - przez gimnazjalistę szpilki do
zamka w drzwiach nie jest tym samym.
--
Old Rena
[Renata Gierbisz]
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2005-06-09 15:22:47
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyRoman G. wrote:
> Dnia Thu, 9 Jun 2005 13:24:26 +0200, Harun al Rashid napisał(a):
>
>> Prrrrrrrr. To nie Ty masz ją przekonać.To ona Tobie musi udowodnić,
>> że masz wysupłać jakąś kasę. Mówisz nie, i kropka. Na tym zazwyczaj
>> problem się kończy :). Bardzo nieładnie Pani dyrektor,
>> odpowiedzialność pośrednio spoczywa na Pani, nie na rodzicu.
>
> Chyba raczej matka poszkodowanej powinna udowodnić komuś winę: albo
> rodzicom sprawcy, albo szkole. Czemu od razu ustawiasz się z założenia
> przeciwko dyrektorce i to z nią radzisz walczyć? To jest sprawa między
> matkami.
Wlasnie. Tak sobie czytam i sie zastanawam. Jak pozwolilbym swojemu dziecku
nosic drogi lancuszek do szkoly, to albo mial bym pretensje do siebie albo
do syna. A na pewno nie do rodzica pechowej dziewczynki czy do szkoly. W
koncu wypadek w czasie zabawy, bez przesady. Bo rozumiem, ze skoro moj syn
przychodzi srednio raz na tydzien w spodniach z przetartymi kolanami, to
powinienem wyslac rachunek za nowe spodnie dyrektorce/nauczycielce, ze nie
dopilnowaly i pozwolily mu jezdzic na kolanach na przerwie po korytarzu?
jakis bulshit :)
MaDu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |