Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!wroclaw.rmf.pl!poznan.rmf.pl!news.man.pozna
n.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "Aneta" <a...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: PILNE!!!
Date: Thu, 19 Feb 2004 21:51:15 +0000 (UTC)
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 102
Message-ID: <c13b4j$hv7$1@inews.gazeta.pl>
References: <c11p14$5lh$1@inews.gazeta.pl> <7...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: host-81-15-137-82.kalisz.mm.pl
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1077227475 18407 172.20.26.240 (19 Feb 2004 21:51:15 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 19 Feb 2004 21:51:15 +0000 (UTC)
X-User: aneta10ta
X-Forwarded-For: 193.42.231.52
X-Remote-IP: host-81-15-137-82.kalisz.mm.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:257025
Ukryj nagłówki
vonBraun <i...@s...pl> napisał(a):
> Tu akurat mam bardzo zdecydowane i skrajne poglądy.
> Uważam, że należy w miarę
> możliwości dobierać sobie takich pacjentów którzy nam
> "leżą", bo zapału do pracy musi wystarczyć na lata.
> Jeśli to tylko możliwe unikam tych dla których
> musiałbym robić coś czego organicznie nie znoszę.
> Wydaje się, że dzięki temu mam siłę zająć się
> tymi którym pomagam, że nie zajmuję się
> tymi których "nie czuję".
> Nie zbawię tego świata, a jest dość takich osób
> którym potrafię pomóc nie pozbywając się przy tym
> poczucia, że robię coś co lubię.
> Nie wpływa to też zasadniczo na opinię zawodową,
> zwykle unikanie pewnych zajęć można skompensować
> bardzo dobrym wykonywaniem innych.
Reprezentujesz postawę rasoewgo psygoterapeytu, z którą notabene w 100% się
zgadzam. W penych serah nie da się grać przeciwko sobie.
> Już raz pisałem w jednym poście:
> "chcesz mieć sukces -
> dobierz sobie pacjentów".
> Inna sprawa, że nie wierzę też specjalnie
> w "poczucie misji", cudowne podszepty,
> "katolicką miłość człowieka"
> jako szczególnie ważny czynnik
> w pracy z pacjentem.
> To trudne do zweryfikowania aspekty pracy.
> Nie pracuję w Armii Zbawienia.
> Gdybym tak chciał się realizować zmieniłbym zajęcie.
Masz masz rację,to się sprawda w schronisku dla zwierząt.
> Pracę widzę głównie jako sposób realizacji
> własnego profesjonalizmu, który trwa w
> godzinach przedpołudniowych i
> o którym zapominam po powrocie do domu.
> Przy takim podejściu pyta się raczej o to
> czy umiem pomóc, niż czy "lubię"
> zwykle jak umiem to i lubię
> (zatem i sytuacji konfliktu wewnętrznego jest
> wtedy mniej).
Moja sytuacja jest inna, a może to tylko cecha mojej osobowości.Wiem, że
niebezpieczna, bo grozi zawodowym wypaleniem. Ja do wszelkich zadań
pedagogicznych, gdzie zależy mi na extremalnie korzystnych wynikach,
pochodząę z takim zaaangażowaniem, na jakie mnie stać, to znaczy wydobędę ciń
cienia. Nie liczę kosztów, bo przyjmuję, że muszą być adekwatne do zamierzeń.
> Przy tym
> > dziecku czuję się jakbym miała karczować lasy na zabagnionym terenie.
> > Rola
> > wyrobnika to jedna z ostatnich, jaką chciałabym przyjąć. Pedagogika ma
> > przecież w sobie coś z artyzmu.
>
> Tu z kolei się nie zgadzam.
> Także w pracy z pacjentami z uszkodzeniami mózgu
> jest miejsce na artyzm, twórczość, pomysłowość.
> Wydaje mi się, że po prostu nigdy
> nie widziałaś jak to się robi, i sądzisz , że musi to być
> jakiś koszmar.
Zwyczajnę sie boję, podjąc czegoś, czego nigdy dotąd nie robiłam. Ale czy w
tym nie tkwi moja siła? Brak rutyny toświeżość i odkrywczość, gotowośc
przyjęcia, co _nowe_.
Muslę,że w stosunku do tego dziecka zaktualiziowałam, jakieś stare urazy, nie
zawze uświadomione i przeniesione z innych prac zakończonych porażką, a słowa
o zapomnieniu pozostały pustymi dźwiękami. Moja trudność polega na
niumiejetności patrzenia_teraz_, a nie przypatrywaniu się przez szybki
dawnych niepowodzeń, drobnych nieporozumień i ogromnego zmęczenia. Oprócz
podopiecznego mam przecież inne problemy natury osobistej. Jednak towarzyszy
mi poczucie, że nie uporawszy się z tym uczniem, nie postawię dalej słusznego
kroku w zadnym kierunku.
Opowiedzem Ci, o dzisiaj zdarzyło mi się na zajęcich. Zapadam na ciężkie
migreny, Które biorą początek w fatalnych skoliozach. W sytyacjach
krytycznych sięgam po oryginalny specyfik; wyłącza bół głowy, ale ma poważe
skutki uboczne w postaci utraty równowagi i nieskoordynowanej mowy.
Gówniarz połapałsię momentalnie, że tak coś jest nie tak. Ułożył mnie na
kanapce, okrył ciepłym kocem i trzymał za rękę. Drzwi zamknąl na klucz, żeby
nie wpuśić matki. Nogłaby zrezygnować z takiej pieki dla syna.On nie widzi
problemu.Nrmalka.
Pzypomnę Ci początek naszej znajomości. Mały latał z plastrami, przykladał
kompresy. Widział, że cięzko oberwałam w jkiejś walce, gdzie ktoś za nic miał
reguły. Podbite oko, rozkwaszona warga, ogolny niedowład,. Nie pytał o
przyczyny. Ratował z cierpliwością lepszej sprawy. Pomyliłeś się w/g mnie;
tak zachowują się dojrzali mężczyźni, nie chłopcy. A to znaczy szacunek
Mam przekonanie, że coś wyłowisz z tego chaosu. Bądź ze mną. Bardzo mi
pomags=asz swoim obiektywizmem. Dalaczego miałabym Ci tego nie powiedzieć?
Przesież to normalne :przyjmować od innych. Isnieja druga opsj: oddaj to
komuś innemu. Z opoprami, ale tu procentuje to, czego parę lat temu nauczyła
mnie pewna kobieta.
Pozdrawiam
Aneta
> pozdrawiam
> vonBraun
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|