Data: 2007-06-17 22:05:20
Temat: Re: PODZIEKOWANIE
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer wrote:
> michał; <f53sbf$t23$1@inews.gazeta.pl> :
>
>> A przy podejściu, o którym mowa, sprawdzasz, czego w "umowie" nie
>> przewidziałeś, a powinieneś. I widzisz wtedy jak na dłoni, że te
>> wszystkie bzdury powyżej, to nie jest prawda. Płakałeś
>> niepotrzebnie,
>> bo nie rozumiałeś, co się rozgrywa.
> Ja tam wiedziałem co się rozgrywa, oczywiście jeżeli uznać, że
> deklaracje z usenetu i bloga były aktualne, innych nie miałem.
> A wracajac do tego tekstu. Po pierwsze część z elementów umowy jest
> zawita w źródłach prawa, czyli normach społecznych, np. zasada
> wzajemności świadczeń, zakaz popełniania przestępstw, więc nie muszą
> one występowac w umowach, jeżeli występują, to są świadectwem
> nieufności jednej ze stron.
Dla mnie jest oczywiśte, że tego rodzaju "umowa" mieści się w ramach
obowiazującego prawa i nie ma sensu obiecywać sobie, że "cię nie
okradnę" albo "nie zabiję". Z grubsza można by to ująć tak, że
uzgadnia się rzeczy, których niedotrzymanie nie powoduje
odpowiedzialności karnej, tylko narusza zaufanie w związku.
Po drugie, panie mniej więcej w moim
> wieku mają karykaturalny obraz "umów" - przedstawiają w nich kupę
> wymagań, które i tak nie zmienią tego, że gdzies tam w głębi one nie
> chcą już się wiązać, bo wiele razy doznawały urazów i nie potrafią
> się przystosować do zycia z innym człowiekiem.
To są jakieś stworzone przez Twoją wyobraźnie stereotypy. Wolę patrzeć
na każdą kobietę, jak na niezapisaną interesującą białą kartę. Kobieta
po prejściach szukająca partnera nie może kierować się stereotypami.
Musi łamać złe wyobrażenia o mężczyznach i szukać w nich zalet,
których przecież im nie brak. To nie jest prawda, co piszesz. Każda
kobieta w gruncie rzeczy jest inna. Widzę tu kolejne samoograniczanie.
Precz Stereotypom! Brrrr!
>> Więc im bardziej się potłukłeś, tym bardziej przyłożysz się do
>> sporządzenia kolejnej umowy.
>> Takie jest moje zdanie.
> No oczywiście - jak się potłukłem na nartach, to nie będe chciał na
> nich jeździć. Próba stworzenia umowy z nartami, że nie potłukę się
> na
> nich, jest .... <brzydkie słowa>. ;)
No to jest właśnie ta różnica. Ty się potłukłeś na nartach i już nie
zjeżdżasz, a nasępny, co zjeżdżał z tej samej góry i też się potłukł,
zainteresował się budową nart i ulepszył je wyposażając w poduszkę
powietrzną. Zarobił przy tym kupę kasy na patencie.
To jest beznadziejny przykład, ale jaki wyrazisty! ;DDDDDDD
--
pozdrawiam
michał
|