Data: 2004-04-17 14:06:39
Temat: Re: Piszcie ... Idea kopa w dupe.
Od: "Filip Sielimowicz" <s...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "shadowofdarknes" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c5pmol$l5v$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Każdy jest inny, więc darujcie sobie teksty typu kop w
> dupę zawsze pomaga i " Tutaj jest. Jedyna...(...forma pomocy) [Bluzg] ".
> Forma pomocy powinna być adekwatna do rodzaju problemu. Powinna przede
> wszystkim pomóc, wnosić coś, a nie szkodzić.
Widzisz shadow, gdyby z nimi nikt nie rozmawiał, to by tu umarli z nudów
i by sobie poszli. Ale skoro już z nimi i o nich mówimy, to warto tu zwrócić
uwagę na to, co powiedziałeś: "kop w dupę zawsze pomaga".
Jest to pewna idea, którą niektórzy podnoszą do rangi świętości. Jest to
o tyle dobrze zakamuflowane, że "dupa" zazwyczaj nie kojarzy się z "sacrum"
(choć niektórym wszystko kojarzy się z dupą ;). Ale jest to pewien fakt:
taka kopana filozofia niektórym bardzo pasuje. Śmiem twierdzić, że
może być bezpośrednim następstwem nie najlepszych relacji z wymagającym
ojcem. Czyli z braku emocjonalnego zbliżenia do mężczyzny, który odgrywa
fundamentalną rolę w naszym życiu. Być może po prostu ojciec był zbyt
zapracowany i zmęczony po przyjściu z pracy i roztaczał wokół siebie
atmosferę stresu, być może w ogóle go nie było. Być może wcale nie był to
ojciec.
Ale generalnie: taki deficyt emocjonalny może nie mieć nic wspólnego
z inteligencją (którą tak lubisz eksponować ;), więc próba podchodzenia
do tematu od tej strony jest, hmmm... nieprzemyślana.
Co do zaś samej idei "dobrego kopa w dupę" - jest to bezpośrednie
przeniesienie wbudowanego wcześniej schematu:
1. Zgłaszasz problem.
2. Dostajesz kopa.
3. Wychodzisz z tego.
4. Jesteś mądrzejszy, bo każdy rozwiązany problem rozwija.
5. Ostatni etap: poszukujesz tego, kto Ci pomógł, by wyrazić
wdzięczność.
I ten ostatni, 5 etap jest tutaj chyba kluczowy. Jako dziecko nie
możesz jawnie wyrazić wdzięczności ojcu, bo z niego zimny typ
i ogólnie należy przed nim chować emocje. Jako że jednak dziecko
musi jakoś wynagrodzić rodzica (potrzebuje kontaktu dwustronnego
z rodzicem) robi to w sposób ukryty: nagradza jego wewnętrzny obraz.
A razem z nim wszelkie metody, które stosuje. To jest stara prawda:
rodzic nie musi nic robić, a dziecko i tak będzie go kochać i idealizować.
Będzie znajdowało pokrętny sens w każdych środkach i metodach, jakie
on stosuje. Oczywiście do czasu i do pewnych granic, ale to teraz nieistotne.
I co jeszcze ciekawsze: nie będzie tego świadome.
Idąc dalej: w pewnym okresie życia, w okresie dojrzewania, kiedy ma
miejsce chyba najsilniejszy bunt przeciwko rodzicom, bunt ten jest
jawny i skierowany przeciwko osobom, ale w dużo mniejszym stopniu
przeciwko wewnętrznym obrazom, których jesteśmy słabo świadomi,
które postrzegamy jako siebie. Powstaje więc jawny bunt przeciwko
osobie ojca, ale nie ma głębszego buntu przeciwko metodom, które
wobec nas stosował. Bo nie ma alternatywnych (chyba, że mamy silną
matkę, która traktowała nas inaczej i potrafiła przeciwstawic się ojcu,
wtedy jest lepiej).
Wychodzimy więc z domu przekonani, że oziębłość emocjonalna
jest czymś zdrowym, twórczym, prowadzącym do szybkiego
rozwoju. A jednym z dobrych środków wyrazu przy problemach
z emocjami jest mocne słowo, czyli "huj" i "kurwa". A w relacjach
z innymi "spierdalaj, jesteś śmieszny idiota". Lebo też "zrób mi laske",
które to, co tu dużo mówić, jest także strywializowanym, ale konkretnym
odzwierciedleniem ukrytych pragnień. Np. pragnienia bliskości
emocjonalnej z innymi ludźmi. Z jednoczesnym wyrażeniem niemocy,
czyli niezdolności do tworzenia SILNYCH ZWIĄZKÓW
PARTNERSKICH. Ktoś, kto nam robi laskę, jest dla nas kimś
podrzędnym, ale daje nam namiastkę kontaktu z którego można
czerpać przyjemność i rozluźnienie. Nie wymaga zaś od nas angażu
emocjonalnego. Jest to o tyle uzasadnione, że problemy emocjonalne
i związany z nimi stres mogą się przekładać bezpośrednio na
nadpobudliwość seksualną. W związku z tym też, wyobraźnia
takiego zestresowanego człowieka tworzy wulgaryzmy, epitety,
porównania, przenośnie silnie osadzone w kontekście seksualnym.
Seksualność zwulgaryzowana jest wiec pewnym sygnałem do
otoczenia: lubię seks, ale nie lubię związków. Bardzo lubię seks
ale bardzo mi trudno traktować innych jako partnerów, szczególnie
słabszych.
Ale to inna kwestia. Kwesta podstawowa tutaj to fak, że, jak powiedziałeś,
"kop w dupę" nie jest bezwzględnie dobry, tylko takim bywa.
W szczególności bywa dobry, jeśli kryje się za nim silna i zdrowa
relacja, związek. Kiedy kopiesz w dupę, to się jednocześnie odsłaniasz
i dajesz szansę na odwet. Zakładasz, że jako kopiący też być może
popełniasz błąd i w związku z tym ryzykujesz, dajesz kopanemu szansę
dania Ci lekcji zwrotnej. Traktujesz go jako partnera, a nie wychodzisz
z pozycji wszystkowiedzącego boga, którego należy po stopach całować.
Wtedy taki związek jest okazją do rozwoju dla obu stron. Zaś ktoś,
kto nie jest nastawiony na rozwój, coż ... to ktoś, kto umarł za życia.
"Nawet papier toaletowy, żeby żyć - musi się rozwijać".
|