Strona główna Grupy pl.soc.dzieci.starsze Powroty ze szkoly.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Powroty ze szkoly.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 45


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2005-05-04 08:00:08

Temat: Re: Powroty ze szkoly.
Od: "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Roman G." <r...@g...pl> napisał
| Jeżeli już wiek dziecka jest taki, że musi je
| ktoś odbierać, jasne jest, iż powinna to być osoba mająca upoważnienie
| rodziców, a nie ktoś pierwszy lepszy z ulicy. Ale też przecież
| niekoniecznie musi to być upoważnienie pisemne. Mogę pokazać pani w
| przedszkolu, jak wygląda babcia dziecka, i upoważnić ją ustnie do
| odbierania dziecka.
|
nooo nie wiem czy to przejdzie. Z jednej strony patrzę jak to wyglada od
strony biurokratycznej - wpisywanie imienia i nazwiska, serii i numeru
dowodu osobistego osób odbierających dziecko - a z drugoej strony nie
widziałam żeby była przeprowadzana weryfikacja tych danych.
Miałam też raz taką sytuację że córkę odbierała inna babcia - i wystarczyło
że powiedziałam wychowawczyni że dziecko dziś odbierze inna babcia, było o
tyle łatwiej że wychowawczynią córki jest moja koleżanka i zna obie babcie.
A przykłady ze szkoły - nie przypominam sobie żeby moja mama podpisywała
jakieś tam świstki o tym czy dziecko ma samo wracać ze szkoły czy też nie.
Oczywiście w pierwszej klasie zostawała w świetlicy i o 15 mama po nia
jechała - ale to chyba bardziej kwestia obyczajności. Mnie 22 lata temu też
przez rok odprowadzała do szkoły i z niej odbierała.
Teraz Magda ma 11 lat i od 1,5 roku ma swój klucz od domu i prosto ze szkoły
wraca do domu - i wraz sobie nie przypominam żebym słyszała o tym żeby
rodzice wyrażali bądź nie, zgodę na samodzielny powrót dziecka do domu.
Pozatym o ile w klasach 1-3 taka zgoda miałaby sens - wychowawczyni odrazy
po lecji moze weryfikować kto idzie sam a kto zostaje w świetlicy, o tyle w
klasach 4-6 jest to conieco utrudnione :)

--
Kasia + 4 letnia Weronika
http://www.weronika.ckj.edu.pl/
gg 181718


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2005-05-04 08:44:33

Temat: Re: Powroty ze szkoly.
Od: "UlaD" <u...@a...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Roman G." <r...@g...pl> napisał w wiadomości
news:p7igyz0nyrds.wrtyd5e7wi4a$.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 1 May 2005 17:28:56 +0200, Przemek R... napisał(a):
>
> > wiecej wyobrazni !
>

> Nie jestem w stanie nakryć dziecka szklanym kloszem, z tego też zdaję
sobie
> sprawę, ale żyć trzeba. Dla spokoju ducha staram się więc też nie
> przesadzać z nadstawianiem uszu na krakanie podobne twojemu. Uważam,
dzieci
> uczę, ale ani mnie, ani ich nie może przecież strach paraliżować,
> uniemożliwiając normalne, codzienne funkcjonowanie.
>

Powiem tyle - w Warszawie sprawa tych karteczek, kto moze odbierac dziecko
byla traktowana nie do konca rygorystycznie, az zwyrodnialy konkubent matki
utopil w Wisle malego Michalka 5 lat temu i od tego czasu sprawa obierania
dzieci zostala znacznie bardziej sformalizowana. I nie ma co wydziwiac, ze
dlaczego pani w przedszkolu na twarz nie chce wydac dziecka - jedna tam
pracuje, majac pod opieka kilkoro dzieci i znajac ich cala rodzine, razem z
mezem cioci itp.?
No i do tej pory nie napisalaes, le lat maja Twoje dizeci i jak sobie radza
z tym wszystkim, o czym pisales na swoim przykladzie.

Pozdraiwma - Ula


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2005-05-04 19:49:19

Temat: Re: Powroty ze szkoly.
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

Roman G. pisze:

> Chcesz dowieść, że w takich wypadkach można dziecko puścić do
> przedszkola samo?

Ja niczego nie chcę dowodzić. Przecież to wynika bezpośrednio z tego, co sam
napisałeś. Skoro wg Ciebie dziecko do lat 7 nie może poruszać się samo po
drogach publicznych (co oznacza, że po innych drogach może się poruszać), to
w przypadku, gdy droga z przedszkola nie jest drogą publiczną, dziecko może
wracać samo.

>> Zatem nie ustawa o ruchu drogowym ma tu zastosowanie. Tym bardziej,
>> że do szkoły często idą już 6-latki. I co wówczas? One nie mogą wychodzić
>> same ze szkoły, a ich koledzy z klasy już tak?

> I widzisz coś niewłaściwego w takim rozróżnieniu?

Owszem, bo skoro z jakichś względów (m.in. dojrzałość emocjonalna) chodzi do
szkoły z 7-latkami, to znaczy, że powinno być tak samo traktowane. Absurdem
byłoby czekanie do jego 7. urodzin po to, by mogło być traktowane tak, jak
jego koledzy z klasy.

> Czekam, czekam:)

Z góry przepraszam, ale autentycznie nie mam teraz zbyt dużo czasu na
szperanie po sieci. Obiecuję jednak, że jak tylko coś znajdę (albo dowiem
się od kogoś), to dam znać.

> To są dwa różne zagadnienia. Jeżeli już wiek dziecka jest taki, że
> musi je ktoś odbierać, jasne jest, iż powinna to być osoba mająca
> upoważnienie rodziców, a nie ktoś pierwszy lepszy z ulicy. Ale też
> przecież niekoniecznie musi to być upoważnienie pisemne. Mogę pokazać
> pani w przedszkolu, jak wygląda babcia dziecka, i upoważnić ją ustnie
> do odbierania dziecka.

Nie zawsze, ponieważ umowa ustna ma to do siebie, że zawsze można ją
zinterpretować różnorako na swoją korzyść w zależności od sytuacji. Gdy
podkładka jest pisemna, to nie ma już miejsca na dowolne interpretacje.

> Zależnie od ustalenia stanu faktycznego. Sama podkładka nie chroni
> automatycznie przed odpowiedzialnością,

Ale zwalnia przed nią w sposób bardzo znaczący.

> jej brak natomiast nie oznacza automatycznie winy.

Jak wyżej. Brak wyraźnej zgody rodzica na coś, co nie jest na co dzień
praktykowane, a na co pozwolił nauczyciel z jakichś nieznanych przyczyn,
dość poważnie zaważa na jego winie.

>>> Jak dla mnie papier jest potrzebny tylko wtedy, gdy jest potrzebny.

>> Czyli kiedy?

> Kiedy wymaga go konkretny przepis prawa.

To też, ale prawo nie zmienia się tak szybko, jak zmieniają sytuacje w
szkole/przedszkolu.
Dlatego naprawdę nie dziwi mnie fakt żądania przez nauczycieli pisemnych
podkładek ze zgodą rodziców.
Osobiście wolę coś takiego, niż domniemanie nauczyciela/wychowawcy, że
pewnie bym się na coś zgodziła lub nie i podjęcie przez nich samodzielnej
decyzji.

>>> Wyrażam zgodę, akceptując program wycieczki. To wystarczy

>> Nie, ponieważ np. program wycieczki nie przewiduje samodzielnych
>> powrotów.

> Jak to nie, jak tak? Co to za różnica, czy dziecko będzie po wycieczce
> wracać samo spod szkoły, czy spod kina?

Jeśli kino jest przykładowo na drugim końcu miasta, to chyba spora różnica.

> Mam w programie podane, gdzie
> się wycieczka kończy, i akceptuję to jako ojciec.

Zatem przyjmijmy, że wycieczka kończy się pod szkoła, ale Ty wolałbyś, by
dziecko samodzielnie wracało bezpośrednio spod kina, bo np. po drodze
mogłoby wstąpić do cioci czy do szewca. Ja, będąc nauczycielką niestety nie
puściłabym dziecka samego bez Twojej wyraźnej, pisemnej zgody.

>> Nie odpowiedziałeś poza tym na pytanie. Do kogo miałbyś pretensje,
>> gdyby coś się wtedy dziecku stało?

> Do Losu. Tak samo, ja by dziecko wracało ze szkoły i coś by mu się
> stało. Nie widzę różnicy.

A ja widzę różnicę. Drogę ze szkoły do domu znasz i możesz lepiej ocenić
prawdopodobieństwo wydarzenia się tam jakiegoś wypadku, niż na drodze z
drugiego końca miasta do domu.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2005-05-05 07:08:45

Temat: Re: Powroty ze szkoly.
Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> writes:

>>> Zatem nie ustawa o ruchu drogowym ma tu zastosowanie. Tym bardziej,
>>> że do szkoły często idą już 6-latki. I co wówczas? One nie mogą wychodzić
>>> same ze szkoły, a ich koledzy z klasy już tak?
>
>> I widzisz coś niewłaściwego w takim rozróżnieniu?
>
> Owszem, bo skoro z jakichś względów (m.in. dojrzałość emocjonalna)
> chodzi do szkoły z 7-latkami, to znaczy, że powinno być tak samo
> traktowane. Absurdem byłoby czekanie do jego 7. urodzin po to, by
> mogło być traktowane tak, jak jego koledzy z klasy.

Warto dodać, ze prawo uwzględnia podobne sytuacje - np. pełnoletność w
rozumieniu kodeksu cywilnego osiąga sią w wieku lat 18 lub z chwilą
zawarcia małżeństwa. Jesli sąd uzna 16-latkę za dostatecznie dojrzałą
do wyjścia za mąż, to tym samym jest ona zdolna do czynności prawnych.

MJ

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2005-05-07 19:58:02

Temat: Re: Powroty ze szkoly.
Od: "Roman G." <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 4 May 2005 21:49:19 +0200, Nixe napisał(a):

> Skoro wg Ciebie dziecko do lat 7 nie może poruszać się samo po drogach publicznych
> (co oznacza, że po innych drogach może się poruszać), to w przypadku, gdy droga
> z przedszkola nie jest drogą publiczną, dziecko może wracać samo.

Dokładnie przepis brzmi tak:

Art. 43. 1. Dziecko w wieku do 7 lat może korzystać z drogi tylko pod
opieką osoby, która osiągnęła wiek co najmniej 10 lat. Nie dotyczy to
strefy zamieszkania.

Art. 2. Użyte w ustawie określenia oznaczają:
1) droga - wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza,
chodnika, drogi (ścieżki) dla pieszych lub drogi (ścieżki) dla rowerów,
łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego
pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy
wierzchem lub pędzenia zwierząt,
2) droga twarda - drogę z jezdnią o nawierzchni bitumicznej, betonowej,
kostkowej, klinkierowej, brukowcowej, tłuczniowej lub żwirowej oraz z płyt
betonowych lub kamienno-betonowych, jeżeli długość nawierzchni przekracza
20 m; inne drogi są drogami gruntowymi,

Nie jest moim celem rozdmuchiwać wątek i dyskutować o dzieciach 6-letnich,
bo meritum jest jakby inne i dotyczy uczniów pow. 7.r.ż.

> Owszem, bo skoro z jakichś względów (m.in. dojrzałość emocjonalna) chodzi do
> szkoły z 7-latkami, to znaczy, że powinno być tak samo traktowane. Absurdem
> byłoby czekanie do jego 7. urodzin po to, by mogło być traktowane tak, jak
> jego koledzy z klasy.

Dojrzałość szkola ma jak dla mnie raczej mało wspólnego z dojrzałością do
oceny niebezpieczeństw pojawiających się na drodze i do przestrzegania
przepisów Prawa o ruchu drogowym.

> Z góry przepraszam, ale autentycznie nie mam teraz zbyt dużo czasu na
> szperanie po sieci. Obiecuję jednak, że jak tylko coś znajdę (albo dowiem
> się od kogoś), to dam znać.

Czekam, czekam:)

>> Zależnie od ustalenia stanu faktycznego. Sama podkładka nie chroni
>> automatycznie przed odpowiedzialnością,
> Ale zwalnia przed nią w sposób bardzo znaczący.

Niekoniecznie. Za własne zaniedbania i tak odpowiada się samodzielnie.
A za wykonywanie obowiązków z należytą starannością i tak się nie
odpowiada.

> Brak wyraźnej zgody rodzica na coś, co nie jest na co dzień praktykowane,

Pozostaje kwestia oceny, co jest, a co nie jest praktykowanym na co dzień
sposobem opiekowania się dzieckiem. Co do zasady jeżeli na coś
pozwolilibyśmy swojemu dziecku w analogicznej sytuacji, mamy prawo pozwolić
i cudzemu, pozostającemu pod naszą opieką. Podobnie z zakazywaniem.
Zgoda lub niezgoda rodziców nie jest tu kluczem do oceny.

> a na co pozwolił nauczyciel z jakichś nieznanych przyczyn,

Wychowywanie dziecka do samodzielności jest jak najbardziej przyczyną
uzasadnioną.

> Dlatego naprawdę nie dziwi mnie fakt żądania przez nauczycieli pisemnych
> podkładek ze zgodą rodziców.
> Osobiście wolę coś takiego, niż domniemanie nauczyciela/wychowawcy, że
> pewnie bym się na coś zgodziła lub nie i podjęcie przez nich samodzielnej
> decyzji.

Ano właśnie. Rodzice dzisiaj nie ufają nauczycielom, tę nieufność
zaszczepiają swoim dzieciom i tu jest pies pogrzebany.
Gdy zostawiasz dziecko u sąsiadki (obcej osoby bez przygotowania
pedagogicznego), też podpisujesz jej zgodę na każdą pierdołę i też jej tak
nie ufasz?

>> Jak to nie, jak tak? Co to za różnica, czy dziecko będzie po wycieczce
>> wracać samo spod szkoły, czy spod kina?
> Jeśli kino jest przykładowo na drugim końcu miasta, to chyba spora różnica.

Znasz program wycieczki. Sama zdecyduj i umów się z własnym przecież
dzieckiem: czy ma wracać, czy je odbierzesz. Nauczyciel tak to
zorganizował, że się kończy na drugim końcu miasta pod kinem i koniec. Jaki
jest sens ciągnięcia tego tematu? Wnosi to coś do głównego problemu
poruszanego w wątku? Czy zaczniemy się tu zastanawiać, ile diabłow mieści
się na łebku szpilki?

> Zatem przyjmijmy, że wycieczka kończy się pod szkoła, ale Ty wolałbyś, by
> dziecko samodzielnie wracało bezpośrednio spod kina, bo np. po drodze
> mogłoby wstąpić do cioci czy do szewca. Ja, będąc nauczycielką niestety nie
> puściłabym dziecka samego bez Twojej wyraźnej, pisemnej zgody.

To jest całkiem inna sytuacja, Nixe. Skoro w programie jest, że się kończy
pod szkołą, to pod szkołą. Nie o tym pisałem.

> A ja widzę różnicę. Drogę ze szkoły do domu znasz i możesz lepiej ocenić
> prawdopodobieństwo wydarzenia się tam jakiegoś wypadku, niż na drodze z
> drugiego końca miasta do domu.

To przyjedź po własne dziecko własnym samochodem na ten drugi koniec
miasta. Zaakceptowałaś program wycieczki przecież.

RG

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jaka gra planszowa dla 4-latka??
Jak domyć dziecko z flamastra, proszę o szybką radę.
Co kupić dziewczynce na komunię?
Dobry, polecany psycholog w Warszawie lub okolicach
18 urodziny - prezent od chrzesnej

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Statystyki inicjacji seksualnej
Poszukuje tytułu książki
Jak wyobrazacie sobie otwarcie przedszkoli i klas I - III ?
Dobre rady i sprytne sposoby przydatne dla dzieci, młodzieży i dorosłych
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych

zobacz wszyskie »