Data: 2009-04-28 17:19:33
Temat: Re: Pozdrawiam...
Od: "ms" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> To tylko twoje trybiki zgrzytają - na samą myśl o mnie :-)
Myśl o Pani to czysta radość i wesele.
> Nic na to nie poradzę - nie przyjadę i nie nasmaruję.
Naprawdę nie nasmaruje Pani? Zawiodłam się, liczyłam po cichutku na to.
> Nie odczułam nigdy braku wspomnianej akceptacji. Może dlatego, że w
> tej rodzinie zawsze byli i są ludzie na wysokim poziomie, do których
> warto równać. Dlatego nuworyszyzm bije raczej od ciebie, marcysiu.
Akceptowanie Pani = automatycznie wysoki poziom akceptowacza? Ciekawa definicja,
należy ją przemyśleć.
Ma Pani niewątpliwie rację, trzeba równać do wyższego poziomu. Czy może Pani
podzielić się doświadczeniami w tej materii? Wiemy już, że do wyznaczników
wysokiego poziomu należy szczegółowe, a publiczne opowiadanie o anatomii swego
męża i chwalenie się posiadaną biżuterią. Wiemy też, że aspirantki do wyższej
sfery chętnie obrzucają wyzwiskami oponentów i plotkują w internecie na temat
swojej rodziny i sąsiadów oraz zwierzenia z życia intymnego. Ale co jeszcze?
Proszę sobie nie żałować.
> > Powiem Pani na
> > uszko,
>
> To zbytnia bliskość jak dla mnie. Dmuchasz cebulą.
Staram się nie jadać cebuli, ani czosnku, mając w planie kontakty z ludźmi.
Ale zaciekawił mnie ten szampański, jak zwykle w Pani wykonaniu, koncept: czy
pisanie tu o potencjalnym dmuchaniu cebulą ma jakieś podteksty i ukryte sensy,
czy jest tylko reminiscencją własnych doświadczeń?
> Spadaj.
Fi donc, Pani XL.
> Idź nauczać pod strzechy, tam ci focha nie strzelą - ja strzelam.
Gdzie ja te strzechy znajdę...
Jednak nie mam poczucia misji, by nauczać, niestety. I proszę o wyjaśnienie co
znaczy "strzelanie focha"? Czy to jakaś demonstracja urażenia?
> Biblioteczka jest palisandrowa, palisandrowa. A Linde - cóż, pozostał
> w spalonym w epoce kolektywizacji dworze ciotki męża. Teraz marcysie
> tam kury hodują...
Qry, to jak sądzę, odpowiedniejsze dla mnie towarzystwo od wysokich
palisandrowych progów. Więc nie aspiruję.
> Jak widzę, to raczej marcysiom odwala
Odwala?
>na tym punkcie - cyzelujesz te
> swoje wypociny z taką starannością, że aż skrzypi sztuczność w każdym
> słowie.
Przeceniasz mnie Pani XL. Ale dzięki, doceniam to.
> My - XL :-)
Pluralis majestatis. I słusznie, słusznie.
> Jakieś marcysie co i rusz same się tu pchają - a człowiek musi, choc
> nie chce, potykać się o nie.
Nie chcem, ale muszem. Taki już los kowali historii.
>
> Kończę tę wymianę poglądów - nie jest dobrze funkcjonować w poczuciu
> prowadzenia zmagań z istotą podrażnioną i chorą :-)
Szkoda, Pani XL, że tak szybko opuszczasz moje skromne towarzystwo. By nie
powiedzieć, rejterujesz. Ale rozumiem, że bezpośrednie spotkanie z podrażnieniem
i chorobą przerasta Pani możliwości adaptacyjne.
Jednak nie tracę nadziei na jakieś kolejne radosne (dla mnie) spotkanie.
ms
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|