« poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2004-01-30 13:38:49
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Użytkownik "Karolina Matuszewska" <ginger#isp,pl> napisał w
wiadomości
news:2DA8AA784D386E48A4090BA3B1647E10A2B966@jplwant0
03.jasien.net...
> In news:bvdj8u$kkk$1@news.onet.pl,
> Specyjal <s...@o...pl> typed:
>
> >> IMO robił to po to, żeby zobaczyć cudowny uśmiech
> >> własnej Matki. =]
> >
> > Ja wiem ze akurat tutaj sytuacja moze byc inna ale tez
"cudowny
> > usmiech wlasnej matki" wywoluje np. potwierdzenie przez
dziecko ze
> > ojciec jest be albo wziecie na siebie jej problemow
(ktore to ona
> > musi sama rozwiazac).
>
> To kwestia tego, jaka matka. Moim zdaniem matka (ojciec),
która nastawia
> dziecko przeciwko ojcu (matce) -- z jakiegokolwiek
powodu -- zasługuje na...
> hmm, no, teges, potępienie?
Zazcynam Cię lubić!
Jeżeli jeszcze podpadasz pod Wrocławianki to....
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2004-01-30 14:05:07
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Uzytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisal w
wiadomosci news:bvd477$p11$1@zeus.man.szczecin.pl...
> Specyjal wrote:
> >
> > OK. na poczatku powiedzialem bicie ale uscislilbym to do przemoc
>
> No i dopiero wtedy okazuje sie, ze mowimy o tym samym. :-)
Jak widac od poczatku tyle ze 'bicie' bylo nieprecyzyjne
> > Czym sie rozni ograniczenie kontaktow z rodzicem od utrzymania tego
w
> > prawie? Chyba nie zrozumialem czegos.
>
> A. dziecko ma kontakty (wspolne mieszkanie, weekendy, wakacje,
> itp.) z rodzicem zle spelniajacycm swoje powinnosci, tzn.
> rodzic stosuje przemoc lub/i zaniedbuje podstawowe potrzeby
> dziecka itp. -> jest to powod do ograniczenia albo zaniechania
> kontaktow.
Jesli bije to OK. -zaniechanie kontaktow, jesli zaniedbuje to nie -o ile
nie jest opiekunem. Jesli "dochodzacy" rodzic zaniedbuje, to dziecko
samo szuka bezpieczenstwa i w danym przypadku wzorca meskiego. Z tym ze
musi ten zastepczy wzorzec naprawde miec i jesli bedzie dobry to latwo
bedzie konkurowac z kiepskim.
Czy mowimy o tym jaka jest nasza wizja problemu czy chodzi ci o obecny
stan prawny? NIe bardzo rozumiem cel akapitu.
> B. dziecko nie ma kontaktu albo ma powaznie ograniczone
> kontakty z rodzicem, wiec nie ma okazji stwierdzic, czy rodzic
> spelnialby swoje obowiazki
Dlaczego nie ma kontaktu?
-> to nie musi byc powod do
> utrzymania takiego stanu rzeczy wyrokiem sadu
(nie musi, ale moze, bo np. czasem B jest konsekwekncja A).
Tzn. ze sad ma zasadzic zakaz kontaktow w przypadku omawianej przemocy?
Jesli przemocy to zgadzam sie, zaniedbywania nie.
> Teraz jasne?
Oj, nie jestem pewien o co tutaj calosciowo chodzilo.
> > Tacy 'schizoidalni' sa jednak mniejszoscia, czesciej chyba po prostu
> > zalezy matkom na zerwaniu kontaktow z mezem i odebraniu mu dzieci
niz
> > autentycznie na usunieciu "schizoida".
>
> Czy mozesz mi pokazac, gdzie pisalam, ze:
> A. chodzi mi o matki zrywajace kontakt z mezem,
> B. uwazam, ze "schizoidalni" dominuja?
No coz krytykowalem zdanie "lepszy zaden ojciec niz kiepski", ktore
wedlug mnie jest uogolnieniem podszywanym czasem niechecia matki wobec
ojca. Ty podalas jak zrozumialem na poparcie tego twierdzenia przyklad
skrajny.
A ja ciagle pisze to samo przemoc (tylko nie zmyslona przez
wspolmalzonke-opiekuna prawnego) = zakaz kontaktow, zaniedbywanie
=zmiana opiekuna ale nie zakaz kontaktow.
> Ja zabralam glos tylko w jednej kwestii - ze "bicie" to nie
> jedyny powod do ograniczania kontaktow z rodzicem.
>
> > OK. tylko ze jesli ojciec takich komunikatow uzywa to nie wierze ze
> > matka nie bedzie dziecka wychowywac w 'schizoidalnym' zwiazku, ze
zwiaze
>
> Ciekawa implikacja... ;-]
Nie wierze w to ze ludzie dobieraja sie przypadkowo, nie zawsze
swiadomie. Nie wierze w to ze jesli maz ma powazne zaburzenia psychiczne
to zona zadnych zaburzen nie ma.
> > je ze soba tak zeby ono nie moglo sie juz oderwac, albo bedzie
> > maltretowac psychicznie. Z tego co pamietam to zwiazek z matka
> > pelni swoja role w powstawaniu 'socjopatow'.
>
> No i co z tego?
Podaje to jako przyklad odwrotny, poniewaz ciagle mowa tu jest o ojcu
mimo ze czesc osob pisze tylko ogolnie, nie o konkretnym przykladzie to
jakos tak skupia sie to wszystko na facetach -moze dlatego ze pisza
matki?
> > OK. sa tacy, ktorym nalezy odebrac prawa rodzicielskie z powodow jak
> > pisalem -glownie szeroko rozumiana przemoc. Jaki % ojcow moga
stanowic
> > tacy?
>
> Ja nie rozmawiam z Toba o statystyce i sprawiedliwosci
> spolecznej!
Jak mniemam rozmawiamy o problemie ogolnie, wiec warto pamietac o
realiach sadow i realiach spraw zwiazanych z ograniczaniem praw ojcow.
> > Znasz przypadek odebrania dziecka matce z powodow schizoidalnej
> > niekonsekwencji -sprzecznych komunikatow?
>
> Nie znam, ale nie wykluczam, ze zdarzaja sie rzetelne osrodki
> diagnostyczne i sedziowie uwgledniajacy ich opinie.
> Dotyczy to zarowno matek, jak i ojcow.
To raczej wyjatki -sedziowie, sedziny.
> > No coz w polskiej sytuacji nalezaloby stwierdzic ze wyjatkami sa
tacy co
> > daja rowne prawa ojcom i mysle ze ta sprawa nie podlega dyskusji,
> > wytarczy spojrzec na suche statystyki.
>
> Statystyka. Ble. ;-)
Latwo tak odrzucic argument ale ta statystyka jest tez po cos, po to
zeby zauwazyc problem.
Tomasz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2004-01-30 14:11:52
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:32082-1075465524@213.17.138.58...
> > Dla porownania w innej dziedzinie strategia na ilosc nie
> pomogla w
> > pokonaniu USA przez ZSRR.
> > Nie widze powodow dla ktorych nalezy uznac ze jesli dzieci
> jest duzo i
> > kiepsko wychowywanych to bedzie lepiej niz dbanie o jakosc
> dziecinstwa.
>
> Nigdzie tak nie powiedziałem, ale...
> 1. II wojna światowa pokazała że metoda zasypania wroga
> ciałami zabitych (własnych) żołnieży była skuteczna -
> właśnie ZSRR
Jesli wezmiesz pod uwage rok 1941 to jakosc niemieckiej taktyki
przewazyla nad iloscia lepszego sprzetu po stronie ZSRS.
Pozniej jakosc radzieckiego sprzetu tez przewyzszala niemiecki -oprocz
ilosci. Oczywiscie jesli ma sie dla przykladu zolnierza wyszkolonego do
walki z 5 wrogami to 7 wrogow (nauczonych walczyc z 1) go pokona.
Jest nawet jakas teoria ze jakosc to tak naprawde ilosc ale my chyba
operujemy terminami popularnymi.
Czuje zblizajaca sie dyskusje o II w.s....
A wracajac do dzieci to wystarczy spojrzec na to jak radza sobie ci
dobrze wychowani do "masowych" dzieci najczesiej alkoholikow itd.
1 kobieta jest w stanie wychowac z mezem kilkoro dzieci (ile kazda z
osobna to juz inna kwestia) urodzic pewnie moze wiecej -jAK sobie beda
radzic "niewychowane" dzieci w stosunku do tych z opieka? Czy "pokonaja"
genetycznie tych "zaopiekowanych"? Znajda 'samice chetna do rozplodu'?
Czy "geny" pozostajac w kiepskim srodowisku nie beda sie psuc?
Wreszcie, jaki gen nauczy poruszania sie w srodowisku spolecznym -jest
taki?
> 2. Im większa różnorodność (więcej) tym łatwiej o mutacje
> lepiej przystosowane
Ale mieszanie zeby mieszac nie daje wcale lepszego rozwoju. Sama
roznorodnosc to nie wszystko liczy sie przystosowanie, ktore od kilku
tysiecy lat (a moze i dluzej) osiaga sie przez ksztaltowanie
najblizszego srodowiska.
"Dobry gen" powinien byc otoczony pewna opieka.
No i tak w ogole to teoria ewolucyjna ma spore braki.
> > Mysle ze dobrze wiesz, ze geny to nie wszytsko -a razcej
> malo.
> I owszem - geny dają nam "bazę" do możliwości przeżycia a
> czy przeżyjemy to już "wina" środowiska.
Jak powszechnie wiadomo wiekszosc ludzi ma geny wytarczajace do dobrego
startu, lepiej wiec skupic sie na wychowaniu niz na bezsensownym
doskonaleniu czegos co juz nie jest tak niezbedne -nie trzeba miec
dobrego wechu zeby polowac, nie trzeba miec doskonalego wzroku, itd.
Zwlaszcza ze byc moze za kilka pokolen geny da sie zmienic.
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2004-01-30 14:38:58
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiemSpecyjal wrote:
> Jak widac od poczatku tyle ze 'bicie' bylo nieprecyzyjne
Ano, a gdybys wyrazil sie jasniej, w ogole bym sie nie
odzywala. :-)
> Jesli bije to OK. -zaniechanie kontaktow, jesli zaniedbuje to nie -o ile
> nie jest opiekunem.
Ja pisalam "ograniczenie albo zaniechanie". I jesli rodzic
zapomina jedynie karmic dziecko, to ograniczenie polegac moze
na dozorowaniu albo skracaniu tych kontaktow. Zeby z glodu nie
padlo.
> Czy mowimy o tym jaka jest nasza wizja problemu czy chodzi ci o obecny
> stan prawny? NIe bardzo rozumiem cel akapitu.
Mowimy ogolnie, o tym, co naszym zdaniem moze byc przeslanka
do ingerowania w kontakty dziecko-rodzic. Tak przynajmniej
sadze i tego bym chciala sie trzymac.
>>B. dziecko nie ma kontaktu albo ma powaznie ograniczone
>>kontakty z rodzicem, wiec nie ma okazji stwierdzic, czy rodzic
>>spelnialby swoje obowiazki
> Dlaczego nie ma kontaktu?
Bo mu sie nie chce ruszyc tylkoa, bo mieszka zbyt daleko, bo
drugi rodzic uciekl z dzieckiem, bo drugi rodzic utrudnia
kontakty, niewazne, dlaczego. Chodzi mi o kolejnosc zdarzen.
A. jest kontakt -> rozwazamy jego ew. ograniczenie,
B. nie ma kontaktu -> rozwazamy jego ew. przywrocenie.
> Tzn. ze sad ma zasadzic zakaz kontaktow w przypadku omawianej przemocy?
> Jesli przemocy to zgadzam sie, zaniedbywania nie.
A ja sie nie zgadzam, zeby ktokolwiek klasyfikowal sprawy tak
pobieznie. Zakaz kontaktow z powodu jednego klapsa kontra
miesiac wakacji z rodzicem, ktory nie daje jesc i nie robi
prania?
>>Teraz jasne?
> Oj, nie jestem pewien o co tutaj calosciowo chodzilo.
:-(
> No coz krytykowalem zdanie "lepszy zaden ojciec niz kiepski", ktore
> wedlug mnie jest uogolnieniem podszywanym czasem niechecia matki wobec
> ojca. Ty podalas jak zrozumialem na poparcie tego twierdzenia przyklad
> skrajny.
Drogi interlokutorze, zechciej zwrocic uwage, co kto napisal,
i co komu odpisujesz. Albowiem, mnie stwierdzenie "lepszy
zaden ojciec niz kiepski" w ogole nie rusza, wcale sie do
niego nie odnosilam i nie o tym pisze.
> A ja ciagle pisze to samo przemoc (tylko nie zmyslona przez
> wspolmalzonke-opiekuna prawnego) = zakaz kontaktow, zaniedbywanie
> =zmiana opiekuna ale nie zakaz kontaktow.
A ja ciagle pytam, GDZIE JA napisalam, ze uwazam przeciwnie
niz powyzej napisane?
Moje stanowisko jest zupelnie inne. Kazda sytuacja jest inna i
nie widze sensu uogolniania.
> Nie wierze w to ze ludzie dobieraja sie przypadkowo, nie zawsze
> swiadomie. Nie wierze w to ze jesli maz ma powazne zaburzenia psychiczne
> to zona zadnych zaburzen nie ma.
Taaa, tylko czasem jeden rodzic ma problemy mniejsze, inny
wieksze, jeden sie zmienia albo leczy, drugi nie.
Poza tym powyzsze mi zajezdza stanowiskiem, ze ofiara jest
winna swojej sytuacji.
> Podaje to jako przyklad odwrotny, poniewaz ciagle mowa tu jest o ojcu
> mimo ze czesc osob pisze tylko ogolnie, nie o konkretnym przykladzie to
> jakos tak skupia sie to wszystko na facetach -moze dlatego ze pisza
> matki?
JA nie pisze o OJCU. Ja pisze o rodzicu.
> Jak mniemam rozmawiamy o problemie ogolnie, wiec warto pamietac o
> realiach sadow i realiach spraw zwiazanych z ograniczaniem praw ojcow.
Ale te realia, ktore ja znam (kazdy zna jakis wycinek) nie sa
takie calkiem jednoznacznie antyojcowe.
> Latwo tak odrzucic argument ale ta statystyka jest tez po cos, po to
> zeby zauwazyc problem.
Owszem, to moze byc podstawa do rozwazan nad tym, czy polskie
sady sa sprawiedliwe. Ale mowa byla tylko o tym, ze bicie i
przemoc to rozne pojecia.
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2004-01-30 18:10:50
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiemUżytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bvd41e$scd$1@news.onet.pl...
>
>
> Zgadzam sie, a znasz moze chociaz z TV przypadek odebrania matce dziecka
> za
> PSYCHICZNE maltretowanie? Pewnie nie, i ja tez nie, za to jest to czesty
> argument zeby odebrac ojcu prawa rodzica.
> Sady a priori falszywie uznaja ze matka nie moze maltretowac psychicznie
> dzieci natomiast ojcowie to uwielbiaja.
Faktem jest to co piszesz. Niestety. Niemniej jednak była tu mowa o kiepskim
ojcu, a nie matce.
> Jak czesto ojciec jest taki zly ze nalezy zakazac mu kontaktow z
> dzieckiem, bo je bedzie maltretowal? Dlaczego wujek, dziadek, ojczym nie
> moga konkurowac na "wolnym rynku"? Pokazac prawdziwa milosc? Czemu
> konkurencje trzeba od razu wykosic, skoro jest taka kiepska?
Nie mam pojęcia czemu inicjatorka wątku chce odebrać prawa ojcu, więc nie
mogę tu nic na ten temat powiedzieć. Zakładam, że ma ku temu jakieś poważne
przesłanki. Na pewno, jeżeli nie występuje jakakolwiek przemoc to "niech
dziecko wybiera na wolnym rynku".
>
> > Nie wiem jakiego masz ojca,
> > ale na pewno lepiej jednak nie mieć żadnego niż
> kiepskiego/beznadziejnego.
>
> Z taka pewnoscia to piszesz...
> Do zdania "lepsza zadna matka niz kiepska" tez masz taki pewny stosunek?
Tak myślę. Po co rodzic, którego jedynym uczuciem jakim możesz go obdarzyć
jest nienawiść czy niechęć?
Mój ojciec może nie podchodzi pod definicję maltretowania, ale ilekroć
słyszę co wyrabia w stosunku do swoich dzieci (mam dużo młodsze rodzeństwo)
to mi się "nóż w kieszeni otwiera". Nie rozumiem jak można mieć takie
podejście, a właściwie brak podejścia do dzieci i całkowite ich olewanie.
>
> Moj ojciec olal mnie -nie maltretowal, pisalem nawet o tym na grupie. I
> zakazywanie jemu i mnie kontaktowania sie ze soba przyniosloby tylko
> wiecej szkod.
A ja myślę, że u mnie nie wyszło by to na gorsze. Nikt z mojego rodzeństwa
nie chce z nim rozmawiać, a najchętniej znać. Pozostało nam się tylko śmiać
z jego poczynań.
> Jesli ojciec (poza tymi przypadkami maltretowania) jest
> taki kiepski to dziecko samo od niego odejdzie,
Problem polega na tym, że nie zawsze ma jak odejść przynajmniej do czasu jak
całkowiecie się z domu wyprowadzi.
> samo bedzie wiedzialo
> czy moze liczyc na wsparcie itp.-nikt go przeciez sila nie zatrzyma.
Oczywiście, ale jak się z nim mieszka to raczej trudno (mam na myśli swoje
rodzeństwo, bo ja na szczęście jestem już od tego z daleka).
> Tyle ze nie chodzi czesto o jakosc ojcostwa tylko o walke miedzy
> matka a ojcem.
Nie generalizuj.
>
> > > Zdanie "lepszy zaden niz kiepski" slyszalem -od
> > > kobiet kryjacych w ten sposob nienawisc (czasem uzsadniona) do meza.
> >
> > Niestety jakiś banał.
>
> Niestety prawda, slyszalem tak nie raz i bylem pewien ze wplyw na takie
> zdanie ma przede wszytskim nienawisc malzenska i nie chodzi mi tylko o
> moj dom.
Fakt u moich rodziców miała i ma miejsce nienawiść małżeńska, ale to nie ma
nic do tego, że ojciec ma swoje dzieci głęboko. Jako ojciec zupełnie się nie
sprawdził i to nie jest kwestia podburzania przez matkę, bo jako dorosła
osoba to raczej bym to dostrzegła. Ten facet nie powinien mieć dzieci.
> No coz, to zalezy, mysle ze czasem warto przeczekac jakis czas "dla
> dobra dzieci", a czasem nie.
> Ja jakos nie zmienilem pogladow i nie uwazam ze trzeba od razu slaby
> przyklad kasowac, lepiej dawac tych wujkow i ojczymow jako mozliwosc
> wyboru a nie nakaz inaczej mozna podejrzewac zachlannosc matki o
> uczucia.
>
Tu mogę się zgodzić.
Nawet mogę powiedzieć, że wzór mojego ojca był mi potrzebny. Nigdy nie
wiązać się z taką osobą. Na szczęście mój TŻ jest zupełnym jego
przeciwieiństwem.
Niemniej jednak bardzo przykro jest słuchać o kolejnych przykładach zanidbań
dzieci przez niego i myślenia tylko o sobie.
Tak po przeczytaniu tego co napisałam to chyba jednak się zagalopowałam. Nie
odbierałabym prawa kontaktu ojcom kiepskim (oczywiście gdy nie wchodzi w grę
żadna poważne zaniedbanie), ale ja bym wolała swojego ojca nie znać, bo nie
miałabym do Niego tyle żalu.
--
Pozdrawiam serdecznie
Ania >:-)<-< i Rozalka (09.07.03.)
gg. 1355764
z adresu (wywalto)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2004-01-30 19:58:53
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Uzytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisal w
wiadomosci news:bvdq6j$uu7$1@zeus.man.szczecin.pl...
> Specyjal wrote:
> A ja sie nie zgadzam, zeby ktokolwiek klasyfikowal sprawy tak
> pobieznie. Zakaz kontaktow z powodu jednego klapsa kontra
> miesiac wakacji z rodzicem, ktory nie daje jesc i nie robi
> prania?
OK. sama piszes ze rozmawiamy ogolnie -zgadzam sie ze "to zalezy".
> Taaa, tylko czasem jeden rodzic ma problemy mniejsze, inny
> wieksze, jeden sie zmienia albo leczy, drugi nie.
> Poza tym powyzsze mi zajezdza stanowiskiem, ze ofiara jest
> winna swojej sytuacji.
Jesli ojcem jest "schizoid" to zastanawiam sie w ilu przypadkach takze
(chociaz moze i mniej) zaburzona psychicznie matka powinna opiekowac sie
dzieckiem, czy nie jest to juz podstawa do rodziny zastepczej. Kobieta z
lekka np. agorafobia nie zwiaze sie raczej ze schizofrenikiem.
> JA nie pisze o OJCU. Ja pisze o rodzicu.
Wybacz z sie zagalopowalem watek rozkwitl od zdania "lepszy zaden ojciec
niz kiepski".
> Owszem, to moze byc podstawa do rozwazan nad tym, czy polskie
> sady sa sprawiedliwe. Ale mowa byla tylko o tym, ze bicie i
> przemoc to rozne pojecia.
Hahahaha, fakt! Od tego sie zaczelo nasze-dwojga dyskutowanie i jak
widzisz doszlismy do wspolnego
stanowiska -przemoc = podstawa do odebrania ''widzen",
zaniedbania = odebranie opieki.
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2004-01-30 20:01:48
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Użytkownik "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> napisał w wiadomości
news:bve6si$jbb$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:bvd41e$scd$1@news.onet.pl...
[ciach]
> > zakazywanie jemu i mnie kontaktowania sie ze soba przyniosloby tylko
> > wiecej szkod.
>
> A ja myślę, że u mnie nie wyszło by to na gorsze. Nikt z mojego
rodzeństwa
> nie chce z nim rozmawiać, a najchętniej znać. Pozostało nam się tylko
śmiać
> z jego poczynań.
Czy nie majac o nim wiadomosci poza tymi od matki (niewazne czy na +
czy-) nie mialybyscie pragnienia zeby przynajmniej poznac go, zobaczyc
co sie z nim dzieje, moze skrycie marzylybyscie o kontakcie z
nim -niezasluzonym dla niego?
> > Jesli ojciec (poza tymi przypadkami maltretowania) jest
> > taki kiepski to dziecko samo od niego odejdzie,
>
> Problem polega na tym, że nie zawsze ma jak odejść przynajmniej do
czasu jak
> całkowiecie się z domu wyprowadzi.
Piszesz chyba teraz o sytuacji rozpadu rodziny, ktora zyje formalnie
razem.
Rozmawiamy raczej o zakazie kontaktow i "dochodzacym ojcu/matce", czyli
ze
dziecko mieszka z matka a ojca widuje gdy ten przyjdzie po nie lub
dziecko samo pojdzie. W takiej sytuacji jesli maly chce to pojdzie do
ojca a nawet jesli go zaprowadza to gdy mu sie nie spodoba- ojciec nie
zatrzyma.
Nie da sie nijak wyegzekwowac zakazu kontaktu z dziecmi mieszkajac pod
jednym dachem i mysle ze jesli nie wchodzi w gre maltretowanie to nie
nalezy wyrzucac na bruk.
> Oczywiście, ale jak się z nim mieszka to raczej trudno (mam na myśli
swoje
> rodzeństwo, bo ja na szczęście jestem już od tego z daleka).
Czy to rozwod czy rozpad, jak nazwac?
Moi rodzice 8 lat po rozwodzie mieszkali razem. Totalny brak wsparcia
jednak nie byl bardziej/tak samo szkodliwy niz podejrzewam -
ew.znikniecie
ojca.
> Fakt u moich rodziców miała i ma miejsce nienawiść małżeńska, ale to
nie ma
> nic do tego, że ojciec ma swoje dzieci głęboko. Jako ojciec zupełnie
się nie
> sprawdził i to nie jest kwestia podburzania przez matkę, bo jako
dorosła
> osoba to raczej bym to dostrzegła. Ten facet nie powinien mieć dzieci.
Nienawisc miedzy rozwodzacymi sie malzonkami zdarza sie ze zrozumialych
wzgledow czesto, jak mowia psycholodzy to oznaka ciagle zywego uczucia
:-(
Ja pisalem o tym ze tekst "usuwanie zlego ojca" bywa tylko wymowka do zagarniecia
dziecka, co nie znaczy ze nie ma zlych ojcow.
Pozdrawia Tomasz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2004-01-31 12:52:28
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bvedb5$e3j$3@news.onet.pl...
>
>
> Czy nie majac o nim wiadomosci poza tymi od matki (niewazne czy na +
> czy-) nie mialybyscie pragnienia zeby przynajmniej poznac go, zobaczyc
> co sie z nim dzieje, moze skrycie marzylybyscie o kontakcie z
> nim -niezasluzonym dla niego?
Ja mam kontakt ze swoim ojcem tzn. jak odbierze tel. to z nim rozmawiam,
moje rodzeństwo też, bo mieszka z nim (tzn. on pojawia się czasem, bo
pomieszkuje u jakiejś kolejnej swojej lubej). Teraz z nim nie mieszkam i
jakoś nie tęsknię za nim.
> Piszesz chyba teraz o sytuacji rozpadu rodziny, ktora zyje formalnie
> razem.
> Rozmawiamy raczej o zakazie kontaktow i "dochodzacym ojcu/matce", czyli
> ze
> dziecko mieszka z matka a ojca widuje gdy ten przyjdzie po nie lub
> dziecko samo pojdzie. W takiej sytuacji jesli maly chce to pojdzie do
> ojca a nawet jesli go zaprowadza to gdy mu sie nie spodoba- ojciec nie
> zatrzyma.
> Nie da sie nijak wyegzekwowac zakazu kontaktu z dziecmi mieszkajac pod
> jednym dachem i mysle ze jesli nie wchodzi w gre maltretowanie to nie
> nalezy wyrzucac na bruk.
Tak piszę o rozpadzie rodziny, ale mój tekst dotyczył cytatu "lepiej kiepski
ojciec niż żaden" i IMO wolałabym, żeby on z nami nie miaszkał i nie mieć z
nim kontaktu. Może jakby się wyprowadził, jak rozpadło się ich małżeństwo
byłoby lepiej. Nie wiem.
>
> > Oczywiście, ale jak się z nim mieszka to raczej trudno (mam na myśli
> swoje
> > rodzeństwo, bo ja na szczęście jestem już od tego z daleka).
>
> Czy to rozwod czy rozpad, jak nazwac?
Separacja (nie prawna). Niby mieszkają razem, ale ojciec pojawia się raz na
tydzień lub rzadziej - mieszka z inną kobietą.
>
> Moi rodzice 8 lat po rozwodzie mieszkali razem. Totalny brak wsparcia
> jednak nie byl bardziej/tak samo szkodliwy niz podejrzewam -
> ew.znikniecie
> ojca.
A ja myślę, że jakby zniknął byłby mniej szkodliwy, bo uniknęłabym sporo
niepotrzebnych nerwów i przykrości z jego strony.
> Ja pisalem o tym ze tekst "usuwanie zlego ojca" bywa tylko wymowka do
zagarniecia dziecka, co nie znaczy ze nie ma zlych ojcow.
Bywa wymówką, ale nie zawsze.
--
Pozdrawiam serdecznie
Ania >:-)<-< i Rozalka (09.07.03.)
gg. 1355764
z adresu (wywalto)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2004-02-01 04:42:11
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiemA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Qwax" <...@...Q> mówiąc:
>> Ale dziecku milosc "sie nalezy".
>
>Nie!
>To że my CHCEMY ją okazywać i CHCEMY uważać że dziecku "się
>ona należy" to NASZE zdanie a nie prawda obiektywna.
A jaka jest ta prawda obiektywna?
Agnieszka (hedgehopping)
--
GG 1584 (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2004-02-02 20:04:02
Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiemPiękna teoria U mnie praktyka jest taka że to o czym piszesz stosowała
przewrażliwiona mamusia naszego syna i to ona właśnie doastała dziecko do
opieki. Sąd w ogóle nie zwraca uwagi na ojca - z góry jest przegrany. A
argumenty że żyjąc osobno (po rozwodzie) a mimo wszystko można żyć z własnym
dzieckiem są chore. Matka zabiera Ci dziecko i nie masz już dziecka.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |