Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem

Grupy

Szukaj w grupach

 

Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 102


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2004-01-29 16:17:55

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Olga" <o...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Arfi" <l...@p...onet.pl.nospam> napisał w wiadomości
news:bvbb10$pkl$1@news.onet.pl...
> Użytkownik Karolina Matuszewska napisał:
>
> > Tłumaczysz to mi -- dorosłej kobiecie z poukładanym życiem, czy mi --
> > dziewięciolatce, która za nic w świecie nie może pojąć, dlaczego inne
dzieci
> > mają tatusiów, a ona nie?

> Bez przesady - dziewieciolatek to nie mały dzidziuś i dokładnie wie że
> różnie to w życiu bywa ( jedne mają tatusiów a inne nie).
> Arfi ( mama dziewięciolatka )

I co z tego, ze wie?
Moj kolezanka tez czekała godzinami z nosem przyklejonym do szyby, bo tatuś
obiecał, ze przyjdzie ją odwiedzić. Sama wizja odwiedzin tak ją
elektryzowała, ze o niczym innym nie marzyła...tylko TATUŚ I TATUŚ.
A tatuś nie przychodził. Dzwonił np. 3 dni później, ze wtedy nie mógł, bo
"coś mu wypadło".
IMo najgorsze w tym wszystkim było, że tata dawał nadzieję, dziecko
czekało - a on je robił w trąbę.
Trudno wymagać od małej dziewczynki w tym momencie zimnej krwi i hartu ducha
oraz refleksji "óznie to w zyciu bywa".
Przypomnijmy sobie jakąś sytuację, w której z kimś się umówiliśmy, a ten
ktoś nie przyszedł. Bylismy wśiekli? Byliśmy.
Ola
Ola
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2004-01-29 16:20:04

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Uzytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> napisal w
wiadomosci news:bvarns$6ml$1@zeus.man.szczecin.pl...
> Specyjal wrote:
> >
> > To jednak tez pod bicie -bo przemoc.
>
> No coz, ja slowo "bicie" rozumiem bardziej wasko.
> I Twoje definiowanie nie wydaje mi sie uzasadnione.

OK. na poczatku powiedzialem bicie ale uscislilbym to do przemoc
(fizyczna, seksualna, razaca psychiczna -ostre i nagminne wyzwiska,
podawanie alkoholu itd.itp.) Moznaby dodac zaniedbanie jako przemoc na
zasadzie odbierania praw (do czystosci, jedzenia itd.) Chociaz brak
milosci, jesli nie jest nienawiscia to nie jest wedlug mnie podstawa do
oderwania od ojca lub matki.

> Nie pisze (i nie zamierzam) o konkretnej sytuacji, a Ty zdaje
> sie tak. Ogolnie jednak chodzi raczej o sytuacje, kiedy
> _nalezaloby_ograniczyc_ kontakt z rodzicem, a nie utrzymac w
> prawie stan ograniczenia tychze kontaktow.

Czym sie rozni ograniczenie kontaktow z rodzicem od utrzymania tego w
prawie? Chyba nie zrozumialem czegos.

> Inaczej mowiac - jesli rodzic zaniedbuje realizacje potrzeb,
> jest to podstawa do wprowadzenia ograniczenia w kontaktach.

Zalezy do jakiego stopnia zaniedbuje. Czy cieple posilki raz na dwa dni
to juz
bedzie takie skrajne zaniedbanie? -jesli reszta jest w "srodowiskowej
normie" a dziecko rozwija sie fizycznie w normie. Takie zaniedbywanie
mogloby byc podstawa do zmiany opiekuna ale dlaczego do zerwania
calkowitego kontaktow (o tym ciagle jest mowa)? Przeciez wtedy
zaniedbywanie nie mialoby takiej
sily razenia. Zreszta dziecko potrafi samo ocenic czy dobrze czuje sie z
ojcem o ile matka nie zmusi dziecka do zaprzeczenia swoim uczuciom.
No i co w zamian?

> > Poczucie bezpieczenstwa i rozwoj, hmm to zalezy od obojga rodzicow,
> > samej sytuacji itd. Brak ojca to zrodlo leku. A juz oddanie do domu
> > dziecka to czesto jeszcze gorsza sytuacja niz zycie z jednym,
kiepskim
> > rodzicem.
>
> DD to inasza inszosc i ostateczna ostatecznosc. Poczucie
> bezpieczenstwa i rozwoj ciezko wpakowac w ramy, ocenic ich
> realizacje, ale mam na mysli skrajne, jednoznaczne sytuacje,
> chyba umiesz sobie je wyobrazic.

Tacy 'schizoidalni' sa jednak mniejszoscia, czesciej chyba po prostu
zalezy
matkom na zerwaniu kontaktow z mezem i odebraniu mu dzieci niz
autentycznie na usunieciu "schizoida".


> > Co rozumiesz pod tym terminem? Jesli ojciec przejawia "schizoidalna
> > niekonsekwencje" to matka na 100% nie jest okazem zdrowia psych. i
nie
> > wiem czy pozostanie w chorym ukladzie matka-dziecko jest lepsze od
> > rodzice-dziecko.
>
> "Schizoidalna niekonsekwencja" to taka niekonsekwencja w
> kontakcie z drugim czlowiekiem, zwlaszcza dzieckiem, ktora
> moze prowadzic do zaburzen psychicznych. Karanie za zachowania
> wczesniej nagradzane, notoryczna sprzecznosc miedzy
> komunikacja niewerbalna i werbalna (pogrozki i przytulanie
> rownoczesnie), oczekiwanie zachowan wytepionych, a nastepnie
> ich tepienie.

OK. tylko ze jesli ojciec takich komunikatow uzywa to nie wierze ze
matka nie bedzie dziecka wychowywac w 'schizoidalnym' zwiazku, ze zwiaze
je ze soba tak zeby ono nie moglo sie juz oderwac, albo bedzie
maltretowac psychicznie. Z tego co pamietam to zwiazek z matka
pelni swoja role w
powstawaniu 'socjopatow'.

> Jestem daleka od generalizowania. Jasne, najlepiej dziecku w
> pelnej, dobrze funkcjonujacej rodzinie. Ale jesli chodzi o
> wszelkie odstepstwa od tego modelu, daleka jestem od
> hierachizowania i ugolniania. Ze lepszy zly ojciec niz zaden,
> ze lepszy dysfunkcyjny rodzic niz DD

Tez jestem daleki od uogolniania tyle ze od: "Lepszy zaden ojciec niz
kiepski."

OK. sa tacy, ktorym nalezy odebrac prawa rodzicielskie z powodow jak
pisalem -glownie szeroko rozumiana przemoc. Jaki % ojcow moga stanowic
tacy?
Znasz przypadek odebrania dziecka matce z powodow schizoidalnej
niekonsekwencji -sprzecznych komunikatow?

, ze wszyscy sedziowie
> rodzinni daja fory matkom...

No coz w polskiej sytuacji nalezaloby stwierdzic ze wyjatkami sa tacy co
daja rowne prawa ojcom i mysle ze ta sprawa nie podlega dyskusji,
wytarczy spojrzec na suche statystyki.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2004-01-29 16:20:53

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Andrzej Garapich" <g...@n...ma.maila> napisał w
wiadomości news:k4rh109onnquafq5pk4lqrlploi1v9glgr@4ax.com...
> Thu, 29 Jan 2004 11:41:05 +0100, "Qwax" <...@...Q> pisze:

> >A tym czasem wielkość ludzkich jąder 'ustwaia nas dokładnie
> >w połowie pomiędzy "haremowcami" a "monogamistami"
>
> ROTFL!!!!!!!!
> To jest chyba dowcip miesiąca ;-))))))))))))

Skoro pomiedzy haremowcami a monogamistami to kochanki sa jak
najbardziej na miejscu....Jedna zona i trzy stale kochanki ;)

> >Jak by zlikwidować kretyńskie poczucie własności i gdyby
> >istniało "wszystkie dzieci są nasze" to nie byłoby tego
> >problemu, który opisałaś. A te założenia to w końcu nie
> >genetyka a socjologia.
>
> Nie wiem, czy masz jakieś dzieci, ale ja nie chcę,
> żeby były moje. No i wara Tobie od moich!

Mysle ze chodzilo tu o zart lub o calkiem rozsadny experyment o jakim
pisal
Eichelberger. Chodzilo mu o to zeby dzieci mogly sobie wybierac kto ma
byc ich rodzicem, z tym ze bylyby pewne ze moga zawsze i w kazdej chwili
wrocic do "orginalnych" rodzicow.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2004-01-29 16:25:02

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: Hanka Skwarczyńska <hanusia@[asiowykrzyknik]euler.matfiz.polsl.gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Arfi" <l...@p...onet.pl.nospam> napisał w wiadomości
news:bvbb10$pkl$1@news.onet.pl...
> [...]dziewieciolatek to nie mały dzidziuś i dokładnie
> wie że różnie to w życiu bywa ( jedne mają tatusiów
> a inne nie)[...]

No wie. Ale od wiedzy do pogodzenia się droga daleka, nie? Mnie do
dzisiaj wkurza, jak zapraszam rodziców, a oni w ostatniej chwili
odwołują przyjazd - co prawda nie rujnuje mi to wizji świata i poczucia
bezpieczeństwa, ale dziewięć lat to ja miałam jakiś czas temu...

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2004-01-29 18:25:06

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Mrowka" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:bvao4m$1ch2$1@mamut.aster.pl...

> I właśnie dlatego gdy dorośnie może znienawidzieć. Kiedy zrozumie, że była
> to zemsta matki na ojcu za jej własne problemy a nie działanie dla jego
> (dziecka) dobra.

Nie rozumiemy sie....
Moze byc tak ze dziecko zrozumie ze tatus nie zachowywal sie jak nalezy i
matka ograniczyla kontakty ze wzgledu na dobro dziecka.


> Czasami ma, nie przestaje jednak być ojcem (złym ojcem w tym przypadku).

Racje,ale lepiej ograniczyc stosunki z tatusiemjesli mialby mial robic
krzywde dziecku.

> Częściej jednak zły stosunek ojca do dziecka funkcjonuje tylko w
zaburzonej
> psychice matki. Matka nie dopuszcza myśli, że "ten zły" kocha swoje
dziecko
> (chociaż często nieudolnie i niemądrze). Dziecko potrzebuje ojca - tego
> prawdziwego i jedynego. Zdarza się, że nie może go mieć i jest to wina
> samego ojca. Jednak dużo częściej to matka chce na siłę wyrzucić ojca z
> życia dziecka.

Tak tez bywa....


> Nawet jednak w takim przypadku dziecko kiedy dorośnie zwykle będzie szukać
> ojca. I będzie bardzo szczęśliwe kiedy go znajdzie - nawet jeśli ten
ojciec
> będzie alkoholikiem lub pensjonariuszem więzienia. Co ciekawe, często
> zyskuje na tym i dziecko i ojciec.

Czasami jest tak ze ten nowy pan mamy spelnia wzorowo role tatusia i dziecko
nie czuje potrzeby szukania biologicznego ojca.Ale bywa tez tak jak
opisales.

Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2004-01-29 22:41:16

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> napisał w wiadomości
news:bvbfgm$led$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > Lepiej zeby dziecko nigdy nie mialo ojca?
>
> Tak. Czasem lepiej. Oprócz bicia jest jeszcze coś takiego jak znęcanie
się
> psychiczne itp.

Zgadzam sie, a znasz moze chociaz z TV przypadek odebrania matce dziecka
za
PSYCHICZNE maltretowanie? Pewnie nie, i ja tez nie, za to jest to czesty
argument zeby odebrac ojcu prawa rodzica.
Sady a priori falszywie uznaja ze matka nie moze maltretowac psychicznie
dzieci natomiast ojcowie to uwielbiaja.

> > Pomijajac przypadki bicia dzieci, to lepiej jednak miec jakikolwiek
> > wzorzec -nawet slaby.
>
> Jeżeli dziecko nie ma wzorca męskiego w domu w postaci ojca to może
nim stać
> się każdy inny np. ojczym, wujek, dziadek itd.

Jak czesto ojciec jest taki zly ze nalezy zakazac mu kontaktow z
dzieckiem, bo je bedzie maltretowal? Dlaczego wujek, dziadek, ojczym nie
moga konkurowac na "wolnym rynku"? Pokazac prawdziwa milosc? Czemu
konkurencje trzeba od razu wykosic, skoro jest taka kiepska?

> Nie wiem jakiego masz ojca,
> ale na pewno lepiej jednak nie mieć żadnego niż
kiepskiego/beznadziejnego.

Z taka pewnoscia to piszesz...
Do zdania "lepsza zadna matka niz kiepska" tez masz taki pewny stosunek?

Moj ojciec olal mnie -nie maltretowal, pisalem nawet o tym na grupie. I
zakazywanie jemu i mnie kontaktowania sie ze soba przyniosloby tylko
wiecej szkod. Jesli ojciec (poza tymi przypadkami maltretowania) jest
taki kiepski to dziecko samo od niego odejdzie, samo bedzie wiedzialo
czy moze liczyc na wsparcie itp.-nikt go przeciez sila nie zatrzyma.
Tyle ze nie chodzi czesto o jakosc ojcostwa tylko o walke miedzy
matka a ojcem.

> > Zdanie "lepszy zaden niz kiepski" slyszalem -od
> > kobiet kryjacych w ten sposob nienawisc (czasem uzsadniona) do meza.
>
> Niestety jakiś banał.

Niestety prawda, slyszalem tak nie raz i bylem pewien ze wplyw na takie
zdanie ma przede wszytskim nienawisc malzenska i nie chodzi mi tylko o
moj dom.

> Ktoś kto ma kiepskiego ojca na pewno też się zgodzi. Łatwo jest pisać
> teoretycznie.

Za bardzo pewna jestes podzielania twoich opinii. Ja mialem kiepskiego
ojca i sie z tym co piszesz nie zgadzam.
Chyba piszesz teoretycznie.

> Kiedyś też myślałam, że lepszy kiepski niż żaden, mało tego myślałam,
że
> rodzice dla dobra dzieci nie powinni się rozstawać - nie muszę chyba
pisać,
> że zdanie mam teraz zupełnie przeciwne.

No coz, to zalezy, mysle ze czasem warto przeczekac jakis czas "dla
dobra dzieci", a czasem nie.
Ja jakos nie zmienilem pogladow i nie uwazam ze trzeba od razu slaby
przyklad kasowac, lepiej dawac tych wujkow i ojczymow jako mozliwosc
wyboru a nie nakaz inaczej mozna podejrzewac zachlannosc matki o
uczucia.


Pozdrawiam



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2004-01-30 07:27:58

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Karolina Matuszewska" <ginger#isp,pl> napisał w
wiadomości
news:2DA8AA784D386E48A4090BA3B1647E10A1AEC9@jplwant0
03.jasien.net...
> In news:23017-1075386756@213.17.138.58,
> Qwax <...@...Q> typed:
>
>
> Dopsz, tylko nie ucz mnie więcej biologii, ok? =D
>
> Karola OMC biolog

1. OMC może jeszcze być NUS szczególnie jeżeli podchodzisz
do teorii (różnych) doktrynalnie
Z tego co wiem to są dwie strategie rozrodu:

- "kobieca" - mało dzieci (mały nakład kosztów własnych) i
lepsza opieka - ogólnie zubarza pulę genetyczną mimo
mniejszej śmiertelności dzieci - przeżywają również
"nienawartościowsze genetycznie"

- "męska" - dużo dzieci z wieloma samicami (nie tylko ludzka
strategia) - duży nakład kosztów (ponoszonych głównie przez
samice) i duże ich marnotrawstwo (większa śmiertelność) ale
powoduje większą różnorodność puli genowej, wzmocnienie
gatunku (przeżywają najlepiej przystosowane) i mniejsza
podatność na pandemie.

W efekcie "kobiecy" egoizm - powoduje mniejsze straty
jednostkowe a większe sumaryczne
a "męski" egoizm - powoduje większe straty jednostkowe
(ponoszone przez samice) a zwiększa możliwości rozwoju
gatunku

2. Jesteś jeszcze młoda i miałaś słabych nauczycieli bo (!)
nie nauczyli Cię podstawowej zasady:
"nauczyciel który nie uczy sie od ucznia nie powinien uczyć"

Pozdrawiam
Qwax
Ps. Jeżeli drażni kogoś słowo *samice* to niech tam wstawi
'kobiety', 'osobniki płci żeńskiej' lub podobne - nie
chciałem nikogo obrażać tylko nie zawężać dyskusji

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2004-01-30 08:14:25

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chętnie włączę się do dyskusji mimo, że nie mam nic do powiedzenia na temat
tego, co napisał(a) Qwax:


> puchaty - czytaj wątek
> ta jego gałązka nie dotyczyła miłości tylko
> [cyt]
> "To skąd dziecko ma być odpowiedzialne ?"

Trochę się zagalopowałem. Fakt.
"Ruszyło mnie" to z jaką pewnością przechodzisz do porządku dziennego z
odpowiedzialnością, która ma spadać na dziecko za swoje uczucia związane z
odejściem jednego z rodziców.
Uważam, że odpowiedzialność to nie jest postawa, której można kogoś uczyć
(podobnie z miłością). Dziecko ją sobie przyswaja biorąc przykład. Rodzic,
który odchodzi z reguły będzie dla dziecka tym, który zawiódł. Przy tym
jest również regułą, że dziecko bierze na siebie odpowiedzialność za to
odejście, co skutkuje poczuciem winy etc.
To, że robiłeś wiele bez wiedzy matki spowodowane było zapewne tym, że nie
chciałeś by się denerwowała/martwiła. Brałeś więc pewnie na siebie
odpowiedzialność, czym IMO chciałeś wynagradzić matce jej nieudany związek.
Oczywiście mogę się mylić, ale myliłbym się wtedy również w stosunku do
siebie.

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2004-01-30 08:23:54

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Specyjal wrote:
>
> OK. na poczatku powiedzialem bicie ale uscislilbym to do przemoc

No i dopiero wtedy okazuje sie, ze mowimy o tym samym. :-)

> Czym sie rozni ograniczenie kontaktow z rodzicem od utrzymania tego w
> prawie? Chyba nie zrozumialem czegos.

A. dziecko ma kontakty (wspolne mieszkanie, weekendy, wakacje,
itp.) z rodzicem zle spelniajacycm swoje powinnosci, tzn.
rodzic stosuje przemoc lub/i zaniedbuje podstawowe potrzeby
dziecka itp. -> jest to powod do ograniczenia albo zaniechania
kontaktow.
B. dziecko nie ma kontaktu albo ma powaznie ograniczone
kontakty z rodzicem, wiec nie ma okazji stwierdzic, czy rodzic
spelnialby swoje obowiazki -> to nie musi byc powod do
utrzymania takiego stanu rzeczy wyrokiem sadu (nie musi, ale
moze, bo np. czasem B jest konsekwekncja A).

Teraz jasne?

> Zalezy do jakiego stopnia zaniedbuje. Czy cieple posilki raz na dwa dni
> to juz bedzie takie skrajne zaniedbanie?

Czy ja gdzies napisalam, ze stopniowalnosc zaniedban mozna
ujac w ramy, wprowadzic przeliczniki, wspolczynniki itp?
Oczywiscie, ze zalezy, do jakiego stopnia zaniedbuje...
Ja nie podejmuje sie gdybania, czy cieply posilek co drugi
dzien, to juz zaniedbanie. Przeciez to zalezy od wielu innych
czynnikow.

> Tacy 'schizoidalni' sa jednak mniejszoscia, czesciej chyba po prostu
> zalezy matkom na zerwaniu kontaktow z mezem i odebraniu mu dzieci niz
> autentycznie na usunieciu "schizoida".

Czy mozesz mi pokazac, gdzie pisalam, ze:
A. chodzi mi o matki zrywajace kontakt z mezem,
B. uwazam, ze "schizoidalni" dominuja?

Ja zabralam glos tylko w jednej kwestii - ze "bicie" to nie
jedyny powod do ograniczania kontaktow z rodzicem.

> OK. tylko ze jesli ojciec takich komunikatow uzywa to nie wierze ze
> matka nie bedzie dziecka wychowywac w 'schizoidalnym' zwiazku, ze zwiaze

Ciekawa implikacja... ;-]

> je ze soba tak zeby ono nie moglo sie juz oderwac, albo bedzie
> maltretowac psychicznie. Z tego co pamietam to zwiazek z matka
> pelni swoja role w powstawaniu 'socjopatow'.

No i co z tego?

> OK. sa tacy, ktorym nalezy odebrac prawa rodzicielskie z powodow jak
> pisalem -glownie szeroko rozumiana przemoc. Jaki % ojcow moga stanowic
> tacy?

Ja nie rozmawiam z Toba o statystyce i sprawiedliwosci
spolecznej!

> Znasz przypadek odebrania dziecka matce z powodow schizoidalnej
> niekonsekwencji -sprzecznych komunikatow?

Nie znam, ale nie wykluczam, ze zdarzaja sie rzetelne osrodki
diagnostyczne i sedziowie uwgledniajacy ich opinie.
Dotyczy to zarowno matek, jak i ojcow.

> No coz w polskiej sytuacji nalezaloby stwierdzic ze wyjatkami sa tacy co
> daja rowne prawa ojcom i mysle ze ta sprawa nie podlega dyskusji,
> wytarczy spojrzec na suche statystyki.

Statystyka. Ble. ;-)
Zeby uogolniac z doswiadczenia, musialabym znac kolo 1500 osob
(proba statystyczna ogolnopolska) uwiklanych w sprawy
alimentacyjno-opiekuncze, na szczescie nie znam az tylu ludzi
z poplatanymi zyciorysami.
Ale sytuacje, ktore znam dotycza obu stron, i obie czuly sie
zawsze pokrzywdzone. Przez sad i bylego partnera.

Generalnie - nie cierpie uogolniania. ;-)

Dominika

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2004-01-30 08:26:53

Temat: Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem
Od: "Karolina Matuszewska" <ginger#isp,pl> szukaj wiadomości tego autora

In news:20854-1075447785@213.17.138.58,
Qwax <...@...Q> typed:

> 2. Jesteś jeszcze młoda i miałaś słabych nauczycieli bo (!)
> nie nauczyli Cię podstawowej zasady:
> "nauczyciel który nie uczy sie od ucznia nie powinien uczyć"

Jak już napisałam wcześniej -- EOT w tej kwestii, nie zależy mi na tym, żeby
mieć ostatnie słowo.

Ale zastanów się, czy masz prawo nazywać słabymi wykładowców Wydziału Nauk
Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego, u których mam przyjemność (tak,
autentyczną przyjemność) studiować biologię. I czy "słaby" nie oznacza
czasem "twierdzący inaczej, niż ja".


Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

E-booki.
Telefony "służbowe" (długie)
Gdzie pogadać o nastolatkach?
Umowa rodzinna
Re: telewizor

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »