Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: " Pyzol" <p...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Problem z przełożoną [długie]
Date: Fri, 26 Nov 2004 15:14:06 +0000 (UTC)
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 84
Message-ID: <co7h7u$eer$1@inews.gazeta.pl>
References: <5...@n...onet.pl> <co504d$4i7$1@inews.gazeta.pl>
<co7dk4$rep$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: S01060080c8b48f29.wp.shawcable.net
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1101482046 14811 172.20.26.240 (26 Nov 2004 15:14:06 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 26 Nov 2004 15:14:06 +0000 (UTC)
X-User: pyzol1
X-Forwarded-For: 172.20.6.62
X-Remote-IP: S01060080c8b48f29.wp.shawcable.net
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:295459
Ukryj nagłówki
grendel <b...@g...pl> napisał(a):
> W twoim przypadku to mógł byc dobry pomysł. Być może jesteś osobą niezdolną
> do stawiania oporu i do walki (oczywiście mam na myśli świat realny, bo w
> necie każdy może być bojowy).
Nie ma sensu marnowac energii na jedna babe, az do wpadniecia we w l a s n
a obsesje. W tym momencie ona i tak wygrywa. Czlowiek silny umie, czasami,
przegrac.
>
> Uciekając przed potworami, dajemy im wiecej przestrzeni. Nie kazdy jest Sw.
Jerzym, czy Szewczykiem -Dratewka. Moment, w ktorym zaczynasz sie
orientowac,z e dopada cie obsesja, to ten, w ktorym trzeba sie zatrzymac i
spytac samego siebie - czy warto?
Tym bardziej, kiedy osobisty stan nerwow i ducha wiadomo,ze przeniesie sie na
dziecko i w ogole rodzine.
>
> W przypadku autorki wątku istotne jest to, że jest w zaawansownej ciąży
wiec
> gdyby odeszla sama z pracy stracilaby uprawnienia do świadczeń.
Niech wiec sie psychicznie wylaczy i jakos dotrwa do urlopu, a podczas niego,
rozejrzy za czyms innym. Jezeli bedzie miala plan, latwiej jej bedzie pokonac
zmore ( te wlasna).
>
> Moim zdaniem powinna z wrednym babasztylem powalczyć,
Moim zdaniem nie - mozna walczyc jesli sie wystawia na niebezpieczenstwo (
chocby "tylko" mentalne) wylacznie siebie, w jej przypadku tak nie jest.
Tutaj trzeba wybrac co wazniejsze.
Z baba radzic sobie poczuciem humoru (w duchu!), mnie pomagalo rzucanie
talerzami o sciane po powrocie z pracy, ale nie polecam. Baba, naprawde,
nawet tych skorup nie byla warta.
Dodam, ze mnie osobiscie, baba nic nie zrobila, wrecz przeciwnie milutka i
slodziutka. Dobijala mnie jej dwulicowosc, zdolnosc manipulowania innymi i
ogolny cyrk, jaki robila z firmy, ktora praktycznie stala sie jej prywatnym
folwarkiem ( za podatnicze pieniadze, jako,ze bylo to tzw. non-profit). Z
dokumentacji doczytalam sie, ze rozni, nader mocni i publiczni ludzie
probowali ja skasowac, ale tez im sie nie udalo - skoro nadal funkcjonowala.
Po odejsciu, zlozylam raport do jednostki nadzorujacej, nieszczegolnie juz
interesujac sie co bylo dalej. Zrobilam co do mnie nalezy i zajelam sie
wlasnym zyciem, ktore jest duzo wazniejsze niz jakas jedna upierdliwa baba,
ktorej i tak sie nie zmieni, bo i na to juz za stara i za glupia.
Dodam,ze tu, gdzie teraz pracuje,niewiele sie waham, aby zrobic pieklo,
kiedy - po dokladnym przemysleniu i wielu rozmowach ze wspolpracownikami -
uwazam to za konieczne. Zdarzylo mi sie pisac raport na przelozonych i bronic
go wobec calego kolegium managerow. Pracowalam wowczas dwa lata w tej
instytucji,zas osoba, ktora zaatakowalam - przeszlo 30. Oczywiscie, i tym
razem nie chodzilo o to ze ona m n i e osobiscie cos zrobila - w takich
przypadkach umiem sobie doskonale radzic, aby chetnych do takiej zabawy
zniechecic. Ale w warunkach, kiedy jest sie na codzien tylko we dwoje z
przeciwnikiem - odradzam. Do walki potrzeba wsparcia, swiadkow, dowodow i
glebokiego przekonania, ze sie bedzie umialo w niej wytrwac. Poiniewaz
pracuje z gleboko uposledzonymi ludzmi,zas dzialnosc owej "mojej" pani
odbijala sie niekorzystnie na nich - nie miala cienia watpliwosci, co
powinnambyla zrobic - choc oczywiscie, kosztowalo to mnie sporo nerwow.
Wiedzialam, na co sie porywam: ona z trzydziestoletnim stazem, znacznie wyzej
w "hierarchii" niz ja - i ja, ktora pracowalam niedlugo, podwladna i w
dodatku emigrantka. Dodatkowego piperzyka sprawie wnosil fakt,ze baba byla
kolorowa, i znana ze zwyczaju oskarzania o "rasizm" swoich oponentow.
Nie tylko przesunieto babe na inne miejsce,na ktorymmiala znacznie mniej do
powiedzenia i znacznie wiecej swiadkow, ale sporo zmieniono w ogolnym
funkcjonowaniu firmy, baba zas wkrotce przeszla na wczesniej niezapowiadana,
emeryture. Tak wiec, braku woli walki nie ma co mi zarzucac. Trzeba wiedziec
i o co sie walczy i jakie sa szanse wygrania. W sytuacji opisanej w watku,
uwazam,ze taki wysilek niewarty jest ofiar, jak rowniez - zwyciestwo zbyt
malo prawdopodobne. W sumie tutaj chodzi wylacznie o emocjonalne
przepychanki, wynikajace, prawdopodobnie, z osobowosci obu ( sic!) bioracych
w nich udzial, pan.
Katanka w ogole powinna sobie powaznie przemyslec,jak to sie stalo,ze dala
sie w nie wciagnac.
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|