« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-06-04 12:18:29
Temat: Re: Problemy - po co?A FollowUp to a message dated 04 Jun 2003 from pl.soc.rodzina
message-id= news:bbkmlv$kp4$1@news.onet.pl :
>>Czesto sie tez
>> zdarza, ze taka chwiejna rownowaga ulega zachwianiu - wtedy pojawiaja
>> sie problemy.
>
> Co zatem proponujesz? Tylko proszę o szerszą odpowiedź niż tylko:
> "Religię Mądrości"
Jak sam widzisz nie mam mozliwosci nauczania Religii Madrosci. Wiekszosc
uwagi koncentruje na obrone przed napasciami na mnie. Ludzi bardziej
interesuje to kim ja jestem, niz to co mam do nauczania.
Jak pisze sloganowo "nawroc sie na Religie Madrosci" to jest to skrotowe
zachecenie:
Zmien swoj styl zycia, swoje postrzeganie swiata i twoich problemow, zmien
sposob myslenia i zachowania, sposob traktowania siebie i ludzi.
Ludzie czesto mysla, ze problemy ich zycia da sie rozwiazac tak, ze oni nic
w sobie nie beda mysiec zmieniac... A jednak zyczie czlowieka to proces
ciaglych zmian. Religie, prorocy moga pomoc ludziom w kierunkowaniu tych
zmian. Niestety w Polsce ludzie maja taki styl, zeby wszystko robic samemu,
pod siebie i po swojemu. Rzadko uznaje sie tu jakiekolwiek autorytety i
rzadko wzoruje na madrzejszych wzorcach.
Ja w postaci Religii MAdrosci oferuje ludziom "program/sposob na zycie".
Masz wybor...
Wybierzesz albo moj program albo inny, albo stworzysz swoj wlasny.
Ja powoluje sie na samego boga, jako na inspiracje dla mojego programu i
deklaruje ze jestem madrzejszy od ciebie.
Jesli uwazasz ze to za malo, zeby uznac mnie za autorytet dla ciebie, to ja
nie mam nic do dodania.
Z dobrymi życzeniami,
--
Albert Jacher lek., Mówca Boga, Swięty Prorok
www.albertanism.freezope.org news://alt.religion.albertanism
www.prorok.z.pl/forum Wspieraj reprezentanta Boga! Pomagaj!
http://pyrypy.poznan4u.com.pl/pyrypy.php?state=showu
ser&userid=39078
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-06-04 14:20:44
Temat: Re: Problemy - po co? Lukas3339 co Ty na robiłeś??? ;)
"Habeck" <h...@p...onet.pl> wrote in message
news:bbkl94$gsv$1@news.onet.pl...
> A mówili Ci, żebyś nie pisał na religia... niestety poszło... ;)
> Na nieszczęście Kolega Prorok dowiedział się o naszej grupie.
> I jest bardziej aktywny niż na swojej poprzedniej.
>
Ech, co ja bede sie odzywal jak Bercik Cie juz POUCZYL. :-)))
--
lukas3339
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-06-04 14:30:01
Temat: Re: Problemy - po co?> puchaty (oj gorąco dzisiaj)
Oj gorąco! :)
> >> Jak myślicie - po co? Czy widzicie w tym jakiś
> >> głębszy sens?
> >
> > Wracając do "Dzidów" Mickiewicza:
> > "Kto nie zaznał goryczy ni razu
> > Ten nie zazna słodyczy w niebie". To jest ten głębszy sens. :)
>
> Czyli zasada kontrastu? Jeśli nie byłoby nam źle - to nie czulibyśmy
> "dobrze".
Oczywiście. I jeśli nie byłoby nam dobrze, to nie czulibyśmy się źle. Tak
jest przynajmniej ze mną.
> A co zatem z tym "dobrze", do którego już się przyzwyczailiśmy,
> a które staje się z czasem zwykłe a często nawet "źle"?
Zauważ, że często ludzie, którzy na okrągło pracują (darujmy sobie
przypadki, kiedy praca jest szczęściem) a mieszkają z - nie bójmy się tego
określenia! :) - kurą domową, opowiadają tym kurom jak to jest im źle w
pracy i jak to by woleli siedzieć w domu - bo tak łatwiej. Znowóż ta kura
domowa oddała by wszystko, żeby pracować. Przeszedłem przez etap bycia
pracownikiem, który chce pracować, pracownikiem, który uważał, że lepiej
siedzieć w domu i etap kury domowej, która chce pracować. Wierz mi... prawie
zawsze jest coś nie tak.
Człowiek to zwierze, które zadziwiająco szybko się przyzwyczaja. Jak do
czegoś przywykniesz, to już to Cię tak nie kręci jak na początku. Dlatego
potrzebujesz dodatkowych bodźców lub zmiejszenia istniejących na jakiś czas.
> > Poza tym (oczywiście IMHO) na okrągło coś porównujemy. Gdyby wczorajszy,
> > dzisiejszy i jutrzejszy dzień był dobry to nie byłby naprawdę dobry,
tylko
> > zwykły - "chleb powszedni".
> Więc się pytam: czy żeby czuć się szczęśliwym nie wystarczy ów
> "chleb powszedni". Czyli wyzbycie się porównywania jako droga do
szczęścia.
Chyba nie. Patrz odp. wyżej o kurach.
Ale tyle rodzajów szczęścia co ludzi. Dla niektórych pewnie "chleb
powszedni" wystarczy. Dla innych szczęściem jest ciągłe poszukiwanie i
zbliżanie się do wymarzonego ideału.
Habeck
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-06-04 14:42:56
Temat: Re: Problemy - po co?> Nie sprzeciwiam się tylko szukam sensu:-)
>
> > wszystko ulega ciągłym przemianą i tak musi
> > byc.
>
> I właśnie w tym tkwi cały szkopuł. Czy jeśli poddamy się temu
"wszystko
> płynie" w pełni tzn. zrozumiemy/odczujemy to całym/ą sobą nie pojawi
> się sytuacja, w której "złe' nie będzie "złe" a "dobre" nie będzie
"dobre"?
> Czyli po prostu bedzie.
A spróbuj spojrzeć na złe/dobre - szczęście/nieszczęście bez
wartościowania.
Czym są te doznania jeżeli wypierzemy je emocji i wartości?
Dla mnie to są po prostu 'doświadczenia'
A sens?
Sens jest właśnie w zbieraniu doświadczeń. Gdy to samo 'doświadczenie
powtarza się stale to przestaje być 'nowym doświadczeniem' a w ogólnym
znaczeniu 'zmianą' odbieraną jako nowe doświadczenie ergo - usiłując
zebrać doświadczenia musimy wprowadzić zmiany - i kółko się zamyka.
A po co zbieramy doświadczenia?
Tu już wchodzi metafizyka - i problem czy coś co jest wszystkim może
się rozwijać?
I tu powstał by dłuższy wykład - a muszę znikać.
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-06-04 14:45:39
Temat: Re: przeciwienstwa> > Na nieszczęście Kolega Prorok dowiedział się o naszej grupie.
> > I jest bardziej aktywny niż na swojej poprzedniej.
>
> Pouczenie:
> To nie jest WASZA grupa!!!
> To jest po prostu 'grupa' albo 'NASZA grupa' czyli i moja skoro do niej
> pisuje i czytam.
Przepraszam. Oczywiście, że także Twojej. Ale do "swojej poprzedniej" się
nie przyczepiłeś. Czyżbyś miał wyłączność na pl.soc.religia? :P I
przepraszam, że pisuję zaimki osobowe z dużej (Wielki Prorok wie o co
chodzi).
> >>> Że życie to swoista huśtawka: dobrze - źle...
> >>>
> >>> Jak myślicie - po co? Czy widzicie w tym jakiś
> >>> głębszy sens?
> >>
> >>Tak.
> > Tak? Naprawdę widzisz w tym głębszy sens Albercie?
>
> Tak. Wiedze w tym sens.
Fajnie.
> mimo ze moze nie wydaje mi sie to mile.
Przykro mi.
> Ale ja nie mam wobec praw ustanowionych przez boga nastawienia
zyczeniowego
> i roszczeniowego - po prostu chce je poznac i zaakceptowac.
To w takim razie swoje nastwienie ściągnąłeś z religii chrześcijańskiej. Nic
nowego... Ale co to ma do rzeczy? Do tego posta?
> >>Takie sa po prostu prawa natury.
> > Tak? Jakie?
>
> No wlasnie takie jak on to opisal:
> >>> Że życie to swoista huśtawka: dobrze - źle...
To żadna odpowiedź. Na wszystko co się dzieje możesz powiedzieć "takie są
prawa natury".
> Nie ma tak, ze w zyciu jest albo zawsze dobrze, albo zawsze zle.
> Tym ludziom co dzis ze mnie drwia, bo im sie DZIS w zyciu powodzi,
> przypomnia sie moje slowa, slowa proroka, jak w ich zyciach pojawi sie
> niepowodzenie, nieszczescie i zgryzota.
Jak trwoga to do Boga. Nie do Kolegi Proroka. Raczej wszyscy zapomną.
> >>W zyciu czesto natykamy sie na gre i
> >>rownowage sprzecznych tendencji, czynnikow.
> > Tak? Jakich?
>
> (Czytaj dokladniej posoty poprzednikow!)
> Takich jak dobro -zlo, milosc - nienawisc, zdrowie - choroba, zasobnosc -
> niedostatek, radosc - smutek, jin - jang...
Jakich poprzedników? Ja napisałem pierwszą odp. na tego posta. To nowy
temat. Nie zacytowałeś poprzednich postów poprzednków.
> "Mądry człowiek uczy się od każdego, nawet od głupiego.
Sam to powidziałeś.
> Głupi nie nauczy sie od nikogo, nawet od mądrego!"
Sam to powiedziałeś.
Z dobrymi życzeniami,
Habeck
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-06-04 14:52:26
Temat: Re: Problemy - po co?Habeck wrote:
>> Czyli zasada kontrastu? Jeśli nie byłoby nam źle - to nie czulibyśmy
>> "dobrze".
> Oczywiście. I jeśli nie byłoby nam dobrze, to nie czulibyśmy się źle.
> Tak jest przynajmniej ze mną.
No właśnie. A jak byś się czuł gdybyś się nie czuł ani źle ani dobrze?
> Przeszedłem przez etap bycia pracownikiem, który chce pracować,
> pracownikiem, który uważał, że lepiej siedzieć w domu i etap kury
> domowej, która chce pracować. Wierz mi... prawie zawsze jest coś nie
> tak.
Rozumiem i dlatego właśnie się zastanawiam:
Dlaczego prawie zawsze jest coś nie tak, gdy już się nam zdaje,
że jest nam "dobrze".
A może w zły sposób próbujemy ten cel osiągnąć np:
kierując się zaspokajaniem potrzeb, bądź wiecznie porównując
to co było z tym co będzie, to co ma on a czego nie mam ja...?
>> Więc się pytam: czy żeby czuć się szczęśliwym nie wystarczy ów
>> "chleb powszedni". Czyli wyzbycie się porównywania jako droga do
> szczęścia.
> Chyba nie. Patrz odp. wyżej o kurach.
Nie rozumiem. Te kury-niekury właśnie porównują.
> Ale tyle rodzajów szczęścia co ludzi. Dla niektórych pewnie "chleb
> powszedni" wystarczy. Dla innych szczęściem jest ciągłe poszukiwanie i
> zbliżanie się do wymarzonego ideału.
Fakt.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-06-04 14:57:31
Temat: Re: Problemy - po co? Lukas3339 co Ty na robiłeś??? ;)> > A mówili Ci, żebyś nie pisał na religia... niestety poszło... ;)
> > Na nieszczęście Kolega Prorok dowiedział się o naszej grupie.
> > I jest bardziej aktywny niż na swojej poprzedniej.
> >
> Ech, co ja bede sie odzywal jak Bercik Cie juz POUCZYL. :-)))
Nie mogę dodać nic ponad to: :-)))))))
Habeck
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2003-06-04 15:02:27
Temat: Re: Problemy - po co?Qwax wrote:
> A spróbuj spojrzeć na złe/dobre - szczęście/nieszczęście bez
> wartościowania.
> Czym są te doznania jeżeli wypierzemy je emocji i wartości?
> Dla mnie to są po prostu 'doświadczenia'
Absolutna zgoda!
> A sens?
>
> Sens jest właśnie w zbieraniu doświadczeń. Gdy to samo 'doświadczenie
> powtarza się stale to przestaje być 'nowym doświadczeniem' a w ogólnym
> znaczeniu 'zmianą' odbieraną jako nowe doświadczenie ergo - usiłując
> zebrać doświadczenia musimy wprowadzić zmiany - i kółko się zamyka.
Jak wyżej.
> A po co zbieramy doświadczenia?
> Tu już wchodzi metafizyka - i problem czy coś co jest wszystkim może
> się rozwijać?
> I tu powstał by dłuższy wykład - a muszę znikać.
Więc czekam z wypiekami: do czego te zmiany prowadzą
Szkoda, że zniknął.
Metafizyk? ;-)
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2003-06-04 15:50:12
Temat: Re: Problemy - po co?> >> Czyli zasada kontrastu? Jeśli nie byłoby nam źle - to nie czulibyśmy
> >> "dobrze".
> > Oczywiście. I jeśli nie byłoby nam dobrze, to nie czulibyśmy się źle.
> > Tak jest przynajmniej ze mną.
>
> No właśnie. A jak byś się czuł gdybyś się nie czuł ani źle ani dobrze?
Pewnie źle :). A tak na poważnie. Pewnie źle, bo dobrze mi z tą emocjonalną
huśtawką.
Pisałem na jakimś wcześniejszym poście, że patrzenie w przeszłość pomaga nam
robić lepsze wybory w przyszłości. To też kwestia porównywania, czasem
kontrastu. Porównywanie doświadczeń (czyli także odczuć, uczuć) to jedna z
ważniejszych kwestii w życiu człowieka.
>
> > Przeszedłem przez etap bycia pracownikiem, który chce pracować,
> > pracownikiem, który uważał, że lepiej siedzieć w domu i etap kury
> > domowej, która chce pracować. Wierz mi... prawie zawsze jest coś nie
> > tak.
>
> Rozumiem i dlatego właśnie się zastanawiam:
> Dlaczego prawie zawsze jest coś nie tak, gdy już się nam zdaje,
> że jest nam "dobrze".
> A może w zły sposób próbujemy ten cel osiągnąć np:
> kierując się zaspokajaniem potrzeb, bądź wiecznie porównując
> to co było z tym co będzie, to co ma on a czego nie mam ja...?
Nie, to nie kwestia złego sposobu osiągania celu. IMHO to kwestia
przyzwyczajenia. Pisałem.
> >> Więc się pytam: czy żeby czuć się szczęśliwym nie wystarczy ów
> >> "chleb powszedni". Czyli wyzbycie się porównywania jako droga do
> > szczęścia.
> > Chyba nie. Patrz odp. wyżej o kurach.
>
> Nie rozumiem. Te kury-niekury właśnie porównują.
Chodzi o to, że chleb powszedni nie wystarczy, bo kury-niekury właśnie
porównują. Wyzbycie się porównywania w naszym życiu (chodzi mi o kulturę
zachodnią) nie wchodzi chyba w grę. Nie sądzę, że to droga do szczęścia.
Zresztą szczęście to coś innego niż po prostu bycie szczęśliwym, czyli gdy
jest nam dobrze. Ja jestem szczęśliwym człowiekiem, chociaż nie zawsze jest
mi dobrze. To trochę jak z kochaniem. Kocham moją żonę, ale nie zawsze ją
lubię (już słyszę krzyki, że jak to!?), bo na przykład akurat teraz mnie
wkurza. Dla mnie jedno nie wyklucza drugiego. Szczęście to coś co siedzi
głębiej.
> > Ale tyle rodzajów szczęścia co ludzi. Dla niektórych pewnie "chleb
> > powszedni" wystarczy. Dla innych szczęściem jest ciągłe poszukiwanie i
> > zbliżanie się do wymarzonego ideału.
>
> Fakt.
No właśnie.
Wiesz... ja wszystko piszę IMO. Zresztą jak większość z nas :).
Habeck
P.S. Myślę, że niezłym rozmówcą byłaby osoba, która leczyła się z depresji.
Ona by wiedziała co to znaczy brak szczęścia. Co to znaczy permanenty brak
plusów i szarość na co dzień.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2003-06-04 22:41:35
Temat: Re: Problemy - po co?Habeck napisał(a):
> Szczęście to coś co siedzi
> głębiej.
Noo ... czasem bardzo głęboko ...
A tak naprawdę to nie musi być żadnej huśtawki. Ani szczęścia. Ani
nieszczęścia. Pozwalam sobie na podleganie im na własny użytek. Aby
siebie stymulować. Aby oddziaływać na innych. Aby się kręciło.
Jak napisał nie tylko prorok. Takie zmiany są w naszej naturze.
Żyjemy w świecie, w którym zachodzą cykliczne zmiany. Jest czas zasiewu
i czas zbioru. Jest czas rodzenia i czas umierania. Jest czas radości i
czas smutku. Mamy pory roku. Mamy przypływy i odpływy morza. Mamy plamy
na słońcu, okresy wzmożonej i osłabionej aktywności słońca (innych
gwiazd?). Cywilizacje rodzą się rozwijają, osiągają apogeum, aby
następnie upaść. Powstają nowe. I tak w kółko. I my w kółko. Kółka są
większe, mniejsze. Kręcą się. Zazębiają. Wspierają swój ruch, albo
przeciwdziałają. Kręcą się. Jeśli nasze samopoczucie uzależnimy od
rzeczy z tego świata - będzie ono podlegało prawom tego świata. Będzie
falowało.
Mogłabym nie uzależniać mojego szczęścia od tego od czego uzależniam.
Mogłabym zrezygnować z mojego niezadowolenia/dyskompfortu/nieszczęścia,
ale to trudne. Wtedy byłoby mi dobrze. Wtedy nie oczekiwałabym niczego ...
a przecież oczekuję. Jeśli przestanę oczekiwać, ... będę bardziej
szczęśliwa, czy mniej?
Wymądrzam się. Nie mogę nie podlegać. Chyba, że się czymś naszprycuję,
aby mnie napięcie przedmiesiączkowe nie dopadało i abym nie odczuwała
tego głębokiego poczucia bezsensu i cierpienia.
A w ogóle Puchaty ... Ty tak zatrolować chciałeś? Bo prawdę mówiąc
jestem zaskoczona takim pytaniem od Ciebie?
Idę spać
pozdrawiam,
półprzytomna Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |