Data: 2012-01-20 10:04:51
Temat: Re: Przedszkola
Od: Nixe <n...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-01-19 22:48, XL pisze:
> Dnia Thu, 19 Jan 2012 12:04:17 -0800 (PST), Nemezis napisał(a):
>
>> Dziecko się rozwija w przedszkolu ma zajęcia z pisania, malowania,
>> muzyki, zabawy z rówieśnikami. Samej trudno ci będzie to zapewnić.
>
> Kiedyś malowanie, muzyka, zabawa - były w szkole. Rodzice zatem ze szkoły
> to umieli przez całe pokolenia i mieli dzięki temu co robić z własnymi
> dziećmi w domu.
> Dziś w szkole niczego twórczego się nie uczy, oprócz nieużytecznego
> balastu, wiedzy biernej i zwykłej automatycznej pamięciówy, w ogóle nie
> rozwija się intelektu - rodzice musza oboje pracować, a dzieci są
> wychowywane przez państwo.
>
>
> Kiedyś jako wychowawczyni zorganizowałam miejskim dzieciom mojej miejskiej
> szkoły kulig, tu u nas na wsi. 30 dzieci z 5 klasy.
> Sań konnych było dwie pary, na każdej mieściło się 7 dzieci plus
> nauczycielka/rodzic.
> Podczas pierwszej tury reszta dzieci musiala czekać na swoją kolej. Było
> niezbyt mroźno i pięknie, słońce, śniegu pełno. Dzieci stały bezmyślnie,
> bez ruchu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić w tym czasie. Niektóre usilowały
> się "ganiać" - to szczyt fantazji był.
> Patrzę tak na nie i widzę siebie, sprzed lat, z moimi koleżankami i
> kolegami - jak mysmy się bawili! Były to wspaniałe zabawy. Dużo możnaby
> opowiadać - wymienię tylko budowanie igloo, twierdzy, śniegowe rzeźby,
> wojna na śnieżki, śnieżne tunele w zaspach drążone, labirynty całe... A te
> dzieciaki stoją i marzną, zdegustowane i niemrawe, niezdolne i niechętne do
> jakiejkolwiek inicjatywy i inwencji.
> Mówię: "Bawimy się! - zrobimy wojnę."
> A te oczy na mnie zwróciły i nic nie kapują, w ogóle nie wiedzą, o czym ta
> pani do nich rozmawia! jaka wojna, o co chodzi??? Musiałam im tlumaczyć
> krok po kroku - kazac utoczyć każdemu po kilka śnieżnych kul jak na
> bałwana, z tych kul zbudować dwa łukowate mury naprzeciw siebie w obu
> końcach podwórka, podzielić się na drużyny, narobić "amunicji"...
> Spytałam: "Nigdy z rodzicami/kolegami nie bawiliście się w śniegu
> ???'
> Nigdy.
U nas jak [czasem] spadnie śnieg, to bachorów nie można do domu zagonić.
I nie tylko zresztą naszych. Po szkole regularnie urządzane są
nielegalne (z punktu widzenia szkoły oczywiście ;-) bitwy śnieżne,
lepienie bałwanów, ślizganie się na boisku czy chodniku czy z bardziej
prymitywnych zabaw - "mycie dziewczyn" lub najprostsze tarzanie się po
glebie.
Więc to, co opisujesz to jakiś ewenement. Albo dzieci zmarznięte albo
sikać im się chciało ;-)
> A jak mieli się bawić, skoro ich rodzice umieją TYLKO pracować???
Szczegoś żyć czeba.
N.
|