« poprzedni wątek | następny wątek » |
171. Data: 2005-12-29 14:53:09
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaJarek Spirydowicz napisał(a):
> Siwa, Bysiek Ci się do newsów dorwał? Gdzie ja pisałem o średniej?
> Problem w tym, że ocena z religii pojawia się na dokumencie, który
> dziecku _musi_ pokazywać/zostawiać w różnych miejscach.
IMHO przesadzasz bardziej niż bardzo. Dyskryminacja wśród rówieśników
jest dla mnie prawdopodobna, ale im świadectwa nie pokazujesz.
Pokazujesz idąc do gimnazjum/liceum/na studia. Jakoś nie mogę sobie
wyobrazić pani dyrektor krzyczącej wielkim głosem "ależ ty nie chodziłeś
na religię!!! Won z naszej szkoły!!"
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
172. Data: 2005-12-29 14:56:54
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaUżytkownik "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał w
wiadomości news:jareks-65F02C.15353729122005@gigaeth-gw.news.tp
i.pl...
> In article <1...@f...net>,
> siwa <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> wrote:
>
>> Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał(a):
>>
>> > Oczywiście brak oceny z religii na świadectwie nie jest żadnym powodem
>> > do dyskryminacji. W żadnych okolicznościach, prawda?
>>
>> Ocena z religii nie liczy się do średniej.
>
> Siwa, Bysiek Ci się do newsów dorwał? Gdzie ja pisałem o średniej?
> Problem w tym, że ocena z religii pojawia się na dokumencie, który
> dziecku _musi_ pokazywać/zostawiać w różnych miejscach.
No i? Naprawdę cała wartość tego dokumentu zawiera się w tej jednej linijce?
To ja chyba swoje świadectwo maturalne muszę w piecu spalić. Dobrze chociaż,
że na dyplomach uczelnianych nie ma ocen z religii...
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
173. Data: 2005-12-29 15:13:38
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaIn article <douru6$co0$1@nemesis.news.tpi.pl>,
Elske <k...@o...pl> wrote:
> Jarek Spirydowicz napisał(a):
>
> > Wydaje mi się, że zatrudnić to można i dla jednego chętnego. Od iluś tam
> > jest obowiązek zorganizowania zajęć.
>
> Obawiam się, że państwowej szkoły nie stać na zatrudnianie nauczyciela
> dla jednej osoby.
>
Chodziło tylko o rozróżnienie ?mogę - muszę".
> > Nie. To jest przedmiot o nazwie "religia". Różnica dosyć zasadnicza.
>
> Ja nie widzę specjalnej.
>
Widzisz :)
> Założenie robi się, że dzieci uczęszczające na
> lekcję religii są katolikami. Jeśli jest inaczej i dziecko chodzi tylko
> po to, żeby poznać nie swoją religię to można to przecież ustalić z
> katechetą. Ale umówmy się, że to są jednostkowe przypadki.
>
Jednostkowe czy nie i kto po co chodzi, to akurat nie ma znaczenia.
Idzie o to, co (i przez kogo) jest oceniane.
> > Oczywiście brak oceny z religii na świadectwie nie jest żadnym powodem
> > do dyskryminacji. W żadnych okolicznościach, prawda?
>
> Obawiam się, że w żadnych. Ja nie miałam - nikt mnie nie dyskryminował.
>
Och, mnie też nie. Ale przypadki znam.
> A jeżeli jest powodem to nie chodzenie na mszę jest takim samym -
> przeważnie dzieci z jednej szkoły chodzą do tego samego kościoła i widzą
> kto jest a kogo nie ma. Co nie znaczy że to jest dobre. Ale nijak się ma
> do oceny z religii na świadectwie.
>
Nie chodziło o gnębienie przez szkolnych kolegów. Jeśli zechcą, powód
się znajdzie zawsze.
> > W stawianiu stopni z wyznania nie widzisz niczego dziwnego? Kto
> > zasługuje na wyższą ocenę: ten, kto się dłużej spowiada, czy ten, kto
> > krócej?
>
> Nie, nie, nie. Stopnie nie są za wyznanie tylko za znajomość teorii
> wyznania. Kto z kim, kiedy, dlaczego, jakie są zasady. Zawsze za to
> stawiano oceny, nawet wtedy, kiedy przedmiot "religia" nie funkcjonował
> w szkolach i chodziło się nań do kościoła. I nie widzę w tym nic
> nienormalnego.
>
W tym to ja też nic nienormalnego nie widzę. To jest właśnie ocenianie z
religii. Ale wątek wziął się od stopni z wiary, i to raczej z jej
uzewnętrzniania, na dodatek w określonym miejscu. Kto katechecie dał
prawo to oceniać?
> > A co powiesz na polonistę i teatr?
>
> IMHO jeśli polonista nie wymaga od czasu do czasu teatru (albo sam nie
> organizuje wyjść) to jest z nim coś nie halo. Piszę to jako córka
> polonistki, ex-synowa polonistki, która jest córką polonistki.
>
Pomiędzy "wymaganiem od czasu do czasu teatru" a "ty, Jasiu, masz tróję
zamiast szóstki, bo w tym półroczu poza szkołą na ani jednym
przedstawieniu w naszym miejskim teatrze nie byłeś" jest duża różnica.
> Nie pisz mi, proszę, że polonista "od czasu do czasu" a katecheta "co
> niedzielę" bo takie są zasady i kropka. Pisałam juz o tym wcześniej po
> co sie chodzi do kościoła i do czego potrzebny jest kapłan - nie chce mi
> się powtarzać.
>
Bo i nie potrzeba. Na pewno nie jest od uczenia dzieci, że do kościoła
się chodzi po to, żeby mieć dobry stopień z religii.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
174. Data: 2005-12-29 15:31:11
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościoła"Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> wrote in message
news:jareks-6DA7E1.15005227122005@gigaeth-gw.news.tp
i.pl...
> Żeby się rodzic zastanowił nad swoim skąpstwem. Zrozumiałem.
>
>> jasniej?
>>
> A może zamiast tracić energię na rozjaśnianie horyzontów, po prostu
> odpowiesz na zadane pytanie
juz to dawno zrobilam.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
175. Data: 2005-12-29 15:37:57
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaDzisiaj *Elske* napisał(a),a było to tak:
> Nixe, ja juz pisałam w tym wątku (fakt, że dawno), że nie podoba mi się
> wyciaganie tego typu konsekwencji i karanie za nie pójście na mszę bez
> względu na okoliczności. Z pierwszego (rozpoczynającego wątek) postu
> zrozumiałam, że katechetka wymaga od dzieci, żeby chodziły do kościoła,
> bo jest to warunek zaliczenia. Nie zrozumiałam, że chodzi o bezwarunkowe
> chodzenie do kościoła w kazdą niedzielę "bo inaczej pała" tylko
> chodzenie _wogóle_. I to jest dla mnie oczywiste i jak najbardziej
> akceptowalne. Natomiast z dalszych postów wynikło, że źle zrozumiałam i
> już pisałam, że IMHO to nie tak powinno być i że można to zgłosić
> proboszczowi na przykład.
Proboszczowi zostało zgłoszone. Jednym słowem ucieszył się, ponieważ
"wreszcie więcej będzie wiernych". Paranoja totalna. Rozmawiałam z bratem i
...chyba daje spokój z tą sprawą ( co dla mnie jest bezsensem). . Może boją
się. "Aga za dwa lata mała ma komunie, po co robić problemy". Większość
rodziców dzieci chodzących z małą też tak mówi.
Maciek za 3 lata będzie miał katechezę z tą panią. Będę się dopytywać bo
wizja jego komunii nie spowoduje, że zamknę się. Zresztą jestem prawie
pewna , że będzie miał problemy z dopuszczeniem do tego sakramentu, tak jak
to było z chrztem, ale to już inna para kaloszy.
--
Aga, Maciuś ( 21.06.2002)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
176. Data: 2005-12-29 15:53:37
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaJarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał(a):
> Problem w tym, że ocena z religii pojawia się na dokumencie, który
> dziecku _musi_ pokazywać/zostawiać w różnych miejscach.
Dalej nie łapię problemu.
U osób kończących szkołę muzyczną pojawia się gra na fortepianie. Mam
się czuć lepsza czy gorsza, że na mojej maturze nie ma nawet muzyki?
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
177. Data: 2005-12-29 16:16:22
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołachomik napisał(a):
> Proboszczowi zostało zgłoszone. Jednym słowem ucieszył się, ponieważ
> "wreszcie więcej będzie wiernych". Paranoja totalna.
Jak wszędzie są ludzie i taborety :/
> Maciek za 3 lata będzie miał katechezę z tą panią. Będę się dopytywać bo
> wizja jego komunii nie spowoduje, że zamknę się. Zresztą jestem prawie
> pewna , że będzie miał problemy z dopuszczeniem do tego sakramentu, tak jak
> to było z chrztem, ale to już inna para kaloszy.
A musi iść do komunii w tej parafii? U mnie były kłopoty z proboszczem
(byłam rozwiedziona i chociaż nie żyłam w żadnym "wolnym związku" robił
problemy) i sąsiednia parafia przyjęła nas z otwartymi ramionami...
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
178. Data: 2005-12-29 21:44:06
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyNo dobra dziecko było raz na matematyce i mu sie nie podobało, co wtedy??
Szkoła ma siła zmuszać??
JaC
> No dobra dziecko bylo raz i mu sie nie podobalo, co wtedy??
> Szkola ma na sila zmuszac??
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
179. Data: 2005-12-30 09:28:04
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyW wiadomości <news:dp1l39$skf$1@news.interia.pl>
666 <j...@i...pl> pisze:
> No dobra dziecko było raz na matematyce i mu sie nie podobało, co
> wtedy?? Szkoła ma siła zmuszać??
Zastanów się choć trochę nad bezsensem tego argumentu.
I zacznij w końcu odpisywać pod cytatem.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
180. Data: 2006-01-03 11:04:45
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaIn article <j...@f...net>,
siwa <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> wrote:
> Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał(a):
>
> > Problem w tym, że ocena z religii pojawia się na dokumencie, który
> > dziecku _musi_ pokazywać/zostawiać w różnych miejscach.
>
> Dalej nie łapię problemu.
> U osób kończących szkołę muzyczną pojawia się gra na fortepianie. Mam
> się czuć lepsza czy gorsza, że na mojej maturze nie ma nawet muzyki?
Nie chodzi o samopoczucie, tylko o przymus deklarowania wyznania. To
powinna być prywatna sprawa każdego człowieka, a przez umieszczanie
oceny na świadectwie przestała taką być.
A o gnębieniu za fortepian nie słyszałem...
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |