Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Psycholog w Warszawie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psycholog w Warszawie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 17


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2004-12-05 19:24:08

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:covhni$mlv$1@news.onet.pl...

> Podaje prawdopodobny przebieg zdarzenia.

Litości.
Przecież ich kompletnie nie znasz, to jakie prawdopodobieństwo możesz
wysnuć?

> A co będzie po nich?

A skąd mam wiedzieć?!
Widzisz , i o to chodzi - nikt nie wie co się wydarzy między 2 ludzi, więc
naprawdę nie rozumiem, jak możesz myśleć, że uda się przepchnąć gotowy
scenariusz.

> Z listu autorki wynikało że się sama szarpie, co moim zdaniem należy
> możliwie szybko przerwać.

Ja tam nie widzę, żeby ona "się sama szarpała". Się szarpią nawzajem.

> To oni razem powinni podjąc jakieś działania.

Wcale nie. Dość częste jest, że do poradni małżeńskich, trafia najpierw
jedna osoba.
Tam otrzymuje pomoc w formie rad, jak zrobić, żeby albo samemu poradzić
sobie z kryzysem, albo jeśli się nie da, jakoś namówić drugą osobę do
współpracy z psychologiem.

> Strach przed jego reakcją nie pomaga.

A gdzie ona pisze , że się boi? Mam wrażenie, że posługujesz się jakimś
własnym scenariuszem, a nie tym, co ona faktycznie napisała.

> Tylko że jak domniemam w tej sytuacji to on się będzie kłócił, ona zaś
> powinna dążać do celu,
> którym powinna być wspólna wyprawa do psychologa.

No to właśnie to robi. W sposób jak najbardziej przez psychologów i poradnie
rodzinne akceptowany i znany.

>> I ona obrały całkiem niezłe wyjście - iść po pomoc, skoro sama nie
>> potrafi
>> tego zrobić.
> Moim zdaniem będzie jej jeszcze trudniej potem jego przekonać.

Wręcz przeciwnie, bo nauczą ją, jak to zrobić, o ile jest szansa, że się to
zrobić da.
Ona już mu to zaproponowała wprost :" kiedyś mu powiedziałam że jak nie
jesteśmy sobie w stanie sami pomóc to może ktoś by nam pomógł to stanowczo
stwierdził że jemu nie jest potrzebna pomoc. "

>> Jakby potrafiła, to już by nie było kłótni i posta o pomoc na grupę.
>
> ??
czego nie rozumiesz? Jakby potrafiła mówić tak, że on słucha, albo jakby on
potrafił słuchać jak ona mówi, to by już sobie poradzili albo chociaż
trafili już razem do psychologa, a nie wciąż się kłócili.

Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2004-12-05 19:44:55

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:covn8n$1tp$1@inews.gazeta.pl...
> Litości.

Nie znam litości.

> Przecież ich kompletnie nie znasz, to jakie prawdopodobieństwo możesz
> wysnuć?

Takie samo jak Ty.

> > A co będzie po nich?
>
> A skąd mam wiedzieć?!
> Widzisz , i o to chodzi - nikt nie wie co się wydarzy między 2 ludzi, więc
> naprawdę nie rozumiem, jak możesz myśleć, że uda się przepchnąć gotowy
> scenariusz.

Życie to cięgłe przpychanie scenariuszy nie zauważyłaś tego ?


> > Z listu autorki wynikało że się sama szarpie, co moim zdaniem należy
> > możliwie szybko przerwać.
>
> Ja tam nie widzę, żeby ona "się sama szarpała". Się szarpią nawzajem.

Więc jednak, jest dla nich jakaś nadzieję.
Super.

> > To oni razem powinni podjąc jakieś działania.
>
> Wcale nie. Dość częste jest, że do poradni małżeńskich, trafia najpierw
> jedna osoba.

A wczesniej napisałaś że oni szarpią się razem.


> Tam otrzymuje pomoc w formie rad, jak zrobić, żeby albo samemu poradzić
> sobie z kryzysem, albo jeśli się nie da, jakoś namówić drugą osobę do
> współpracy z psychologiem.

Samemu można poradzić sobie z własnymi kryzysami.
Oboje wiemy że potrzebna jest współpraca ich obojga.

> > Strach przed jego reakcją nie pomaga.
>
> A gdzie ona pisze , że się boi? Mam wrażenie, że posługujesz się jakimś
> własnym scenariuszem, a nie tym, co ona faktycznie napisała.

Tak tylko mały drobny cytat: " A boję się tego że tak będzie "


> > Tylko że jak domniemam w tej sytuacji to on się będzie kłócił, ona zaś
> > powinna dążać do celu,
> > którym powinna być wspólna wyprawa do psychologa.
>
> No to właśnie to robi. W sposób jak najbardziej przez psychologów i
poradnie
> rodzinne akceptowany i znany.

A co jest złego w zadaniu swojemu mężowi" "kochanie widzisz że coś dzieje
się z nami złego?
Jak to razem rozwiążemy, masz jakieś propozycje ?"

> Wręcz przeciwnie, bo nauczą ją, jak to zrobić, o ile jest szansa, że się
to
> zrobić da.

Chciałbym wierzyć że jest duża, ale nie wierzę.
Moim zdaniem dojrzeje do tego aby wywalić go na zbity pysk, może wtedy coś
zrozumie.

> Ona już mu to zaproponowała wprost :" kiedyś mu powiedziałam że jak nie
> jesteśmy sobie w stanie sami pomóc to może ktoś by nam pomógł to stanowczo
> stwierdził że jemu nie jest potrzebna pomoc. "

Bo jemu ani niej nie jest im jest potrzebna.

> >> Jakby potrafiła, to już by nie było kłótni i posta o pomoc na grupę.
> >
> > ??
> czego nie rozumiesz? Jakby potrafiła mówić tak, że on słucha, albo jakby
on
> potrafił słuchać jak ona mówi, to by już sobie poradzili albo chociaż
> trafili już razem do psychologa, a nie wciąż się kłócili.

Teraz rozumiem, dziękuję

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2004-12-06 11:17:08

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:covodh$ahh$1@news.onet.pl...


> Życie to cięgłe przpychanie scenariuszy nie zauważyłaś tego ?

No właśnie nie - za to zauważyłam dobre parenascie lat temu, że nie ma nic
bardziej ułomnego jak próba przepchnięcia gotowego scenariusza.
Życie to wolna amerykanka, więc szkoda tracić je na przepychanie
scenariuszy, lepiej się skupić na celu i dążyć do niego w sposób elastyczny,
na bieżąco szukając sposobu adekwatnego do sytuacji.

>> Ja tam nie widzę, żeby ona "się sama szarpała". Się szarpią nawzajem.
> Więc jednak, jest dla nich jakaś nadzieję.
> Super.

8-/ Jaka? Że się zakłócą na rozwód?
Super.

> A wczesniej napisałaś że oni szarpią się razem.

I co z tego? Kłócą się razem z tego co wyczytałam, ale jedno jak widać szuka
pomocy i sposobu, a drugie twierdzi, że mu ta pomoc nie jest potrzebna.
Ma dziewczyna odpuścić, "byle razem"?

> Samemu można poradzić sobie z własnymi kryzysami.
> Oboje wiemy że potrzebna jest współpraca ich obojga.

To weź czarodziejską pałeczkę i zaczaruj, żeby on tez chciał.

> Tak tylko mały drobny cytat: " A boję się tego że tak będzie "

Boi się _TEGO_ że tak będzie, a nie "boję się męża". Jest w tym pewna
różnica.
ja się np. dzisiaj boję, że nie zdążę ugotować zupy dla dzieci, jak w porę
nie pójdę po marchewkę.:->
Widzisz w czym rzecz? W używaniu słów, a nie w realnych odczuciach.
Wcale się nie boję tylko tak sobie gadam, jak nie ugotuję zupy, to usmażę
placków i też się najedzą.

> A co jest złego w zadaniu swojemu mężowi" "kochanie widzisz że coś dzieje
> się z nami złego?
> Jak to razem rozwiążemy, masz jakieś propozycje ?"

To, że zakładasz, że jest dialog tam, gdzie ona pisze że tego dialogu nie
ma.
I w tym jest właśnie problem, a nie w niewypowiadaniu jakichś tam formułek.

>> Ona już mu to zaproponowała wprost :" kiedyś mu powiedziałam że jak nie
>> jesteśmy sobie w stanie sami pomóc to może ktoś by nam pomógł to
>> stanowczo
>> stwierdził że jemu nie jest potrzebna pomoc. "
>
> Bo jemu ani niej nie jest im jest potrzebna.

No to ona właśnie ja "organizuje". a że zaczyna od siebie, zamiast gadać jak
dziad do obrazu - dzielna dziewczyna.

Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2004-12-06 21:07:26

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cp1f3m$cpn$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:covodh$ahh$1@news.onet.pl...
>
>
> > Życie to cięgłe przpychanie scenariuszy nie zauważyłaś tego ?
>
> No właśnie nie - za to zauważyłam dobre parenascie lat temu, że nie ma nic
> bardziej ułomnego jak próba przepchnięcia gotowego scenariusza.

Zawsze można mieć n-planów awaryjnych.

> Życie to wolna amerykanka, więc szkoda tracić je na przepychanie
> scenariuszy, lepiej się skupić na celu i dążyć do niego w sposób
elastyczny,
> na bieżąco szukając sposobu adekwatnego do sytuacji.

Zgadzam sie, w tym przypadku celem może być zgoda na wspólne rozwiązanie
problemów. Aby zrobić pierwszy krok trzeba mieć na niego jakiś pomysł.

Na marginesie wolna amerykanka raczej nie kojarzy mi się zbyt dobrze.

> >> Ja tam nie widzę, żeby ona "się sama szarpała". Się szarpią nawzajem.
> > Więc jednak, jest dla nich jakaś nadzieję.
> > Super.
>
> 8-/ Jaka? Że się zakłócą na rozwód?
> Super.

Nie zakłócą, każde na swój sposób może być tym zmęczone.


> > A wczesniej napisałaś że oni szarpią się razem.
>
> I co z tego? Kłócą się razem z tego co wyczytałam, ale jedno jak widać
szuka
> pomocy i sposobu, a drugie twierdzi, że mu ta pomoc nie jest potrzebna.
> Ma dziewczyna odpuścić, "byle razem"?

Dokładnie coś odwrotnego napisałem.
Powinna pomóc mu wybrać, nie kłócąc się ale przedstawiając w rozsądny sposób
na czym jej zależy.


> > Samemu można poradzić sobie z własnymi kryzysami.
> > Oboje wiemy że potrzebna jest współpraca ich obojga.
>
> To weź czarodziejską pałeczkę i zaczaruj, żeby on tez chciał.

Gdyby to było takie proste.


> > Tak tylko mały drobny cytat: " A boję się tego że tak będzie "
>
> Boi się _TEGO_ że tak będzie, a nie "boję się męża". Jest w tym pewna
> różnica.

A gdzie ja napisałem że boi się jego.
Po raz koljeny okazuje się że czytasz tylko to co chcesz oto cytat z mojej
wypowiedzi:
"Strach przed jego reakcją nie pomaga."
Dlatego bym mu pokazał ten wątek, aby mógł przeczytać jak ona odbiera ich
sytuacje.
A w sytuacji takiej jak oni są nie ma się co bać o to jak zareaguje.

> ja się np. dzisiaj boję, że nie zdążę ugotować zupy dla dzieci, jak w porę
> nie pójdę po marchewkę.:->
> Widzisz w czym rzecz? W używaniu słów, a nie w realnych odczuciach.
> Wcale się nie boję tylko tak sobie gadam, jak nie ugotuję zupy, to usmażę
> placków i też się najedzą.

Tyle, że ona moim zdaniem naprawdę boi się jego reakcji, a nie że nie boi
się że nie będzie miał czasu jej odpowiedzieć.

> > A co jest złego w zadaniu swojemu mężowi" "kochanie widzisz że coś
dzieje
> > się z nami złego?
> > Jak to razem rozwiążemy, masz jakieś propozycje ?"
>
> To, że zakładasz, że jest dialog tam, gdzie ona pisze że tego dialogu nie
> ma.
> I w tym jest właśnie problem, a nie w niewypowiadaniu jakichś tam
formułek.

Moim zdaniem forma rozmawiania, w tym zadawania pytań jest bardzo ważna.
Czasem zapominamy żeby dać czas i przestrzeń rozmówcy na udzielenie
odpowiedzi
na zadawany pytanie.

> No to ona właśnie ja "organizuje". a że zaczyna od siebie, zamiast gadać
jak
> dziad do obrazu - dzielna dziewczyna.

Oczywiście że pójście do psychologa może jej pomóc.
Mam nadzieję że ją wzmocni i posiądzie nowe umiejętności,
niestety moim zdaniem to wzmocni jego przekonanie że to tylko ona
tej pomocy potrzebuje.

Na marginesie ciekawe co by się stało gdyby zapytała go: "Co więc zrobimy,
bo ja czuję że nasz związek sie rozpada".


Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2004-12-07 08:34:37

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "kolorowa" <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Jacek" napisał
> Powinna pomóc mu wybrać, nie kłócąc się ale przedstawiając w rozsądny
sposób
> na czym jej zależy.

Ale właściwie, dlaczego uważasz, że ona się kłóci? To jej mąż tak twierdzi.
Być może ona bardzo rozsądnie usiłuje mu tłumaczyć, ale dla niego każda
rozmowa na nieprzyjemny (dla niego) temat - jest kłótnią?

> Mam nadzieję że ją wzmocni i posiądzie nowe umiejętności,
> niestety moim zdaniem to wzmocni jego przekonanie że to tylko ona
> tej pomocy potrzebuje.

ZTCS mężowie dość często żałują, że wysyłali żonę do psychologa. Bo wysyłają
ją z nadzieją, że psycholog ją naprawi. A kobieta wychodzi stamtąd
silniejsza i pewniejsza siebie.

> Na marginesie ciekawe co by się stało gdyby zapytała go: "Co więc zrobimy,
> bo ja czuję że nasz związek sie rozpada".

Usłyszałaby "Przestań się kłócić"?;)

Małgośka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2004-12-07 08:53:07

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
news:cp3psj$ic0$1@news.onet.pl...
> > Mam nadzieję że ją wzmocni i posiądzie nowe umiejętności,
> > niestety moim zdaniem to wzmocni jego przekonanie że to tylko ona
> > tej pomocy potrzebuje.
>
> ZTCS mężowie dość często żałują, że wysyłali żonę do psychologa. Bo
wysyłają
> ją z nadzieją, że psycholog ją naprawi. A kobieta wychodzi stamtąd
> silniejsza i pewniejsza siebie.

Mam nadzieję że taka włąsnie będzie po tych spotkaniach z psychologiem.


> > Na marginesie ciekawe co by się stało gdyby zapytała go: "Co więc
zrobimy,
> > bo ja czuję że nasz związek sie rozpada".

Szkoda że wspomniany mąż nie może odpowiedzieć

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2005-01-20 17:01:26

Temat: Re: Psycholog w Warszawie
Od: "miranka" <a...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Jacek" <j...@w...pl> wrote in message news:cp2hkv$loo$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:cp1f3m$cpn$1@inews.gazeta.pl...
> >
> > Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
> > news:covodh$ahh$1@news.onet.pl...
> >
> >
> > > Życie to cięgłe przpychanie scenariuszy nie zauważyłaś tego ?
> >
> > No właśnie nie - za to zauważyłam dobre parenascie lat temu, że nie ma
nic
> > bardziej ułomnego jak próba przepchnięcia gotowego scenariusza.
>
> Zawsze można mieć n-planów awaryjnych.
>
> > Życie to wolna amerykanka, więc szkoda tracić je na przepychanie
> > scenariuszy, lepiej się skupić na celu i dążyć do niego w sposób
> elastyczny,
> > na bieżąco szukając sposobu adekwatnego do sytuacji.
>
> Zgadzam sie, w tym przypadku celem może być zgoda na wspólne rozwiązanie
> problemów. Aby zrobić pierwszy krok trzeba mieć na niego jakiś pomysł.
>
> Na marginesie wolna amerykanka raczej nie kojarzy mi się zbyt dobrze.
>
> > >> Ja tam nie widzę, żeby ona "się sama szarpała". Się szarpią nawzajem.
> > > Więc jednak, jest dla nich jakaś nadzieję.
> > > Super.
> >
> > 8-/ Jaka? Że się zakłócą na rozwód?
> > Super.
>
> Nie zakłócą, każde na swój sposób może być tym zmęczone.
>
>
> > > A wczesniej napisałaś że oni szarpią się razem.
> >
> > I co z tego? Kłócą się razem z tego co wyczytałam, ale jedno jak widać
> szuka
> > pomocy i sposobu, a drugie twierdzi, że mu ta pomoc nie jest potrzebna.
> > Ma dziewczyna odpuścić, "byle razem"?
>
> Dokładnie coś odwrotnego napisałem.
> Powinna pomóc mu wybrać, nie kłócąc się ale przedstawiając w rozsądny
sposób
> na czym jej zależy.
>
>
> > > Samemu można poradzić sobie z własnymi kryzysami.
> > > Oboje wiemy że potrzebna jest współpraca ich obojga.
> >
> > To weź czarodziejską pałeczkę i zaczaruj, żeby on tez chciał.
>
> Gdyby to było takie proste.
>
>
> > > Tak tylko mały drobny cytat: " A boję się tego że tak będzie "
> >
> > Boi się _TEGO_ że tak będzie, a nie "boję się męża". Jest w tym pewna
> > różnica.
>
> A gdzie ja napisałem że boi się jego.
> Po raz koljeny okazuje się że czytasz tylko to co chcesz oto cytat z mojej
> wypowiedzi:
> "Strach przed jego reakcją nie pomaga."
> Dlatego bym mu pokazał ten wątek, aby mógł przeczytać jak ona odbiera ich
> sytuacje.
> A w sytuacji takiej jak oni są nie ma się co bać o to jak zareaguje.
>
> > ja się np. dzisiaj boję, że nie zdążę ugotować zupy dla dzieci, jak w
porę
> > nie pójdę po marchewkę.:->
> > Widzisz w czym rzecz? W używaniu słów, a nie w realnych odczuciach.
> > Wcale się nie boję tylko tak sobie gadam, jak nie ugotuję zupy, to
usmażę
> > placków i też się najedzą.
>
> Tyle, że ona moim zdaniem naprawdę boi się jego reakcji, a nie że nie boi
> się że nie będzie miał czasu jej odpowiedzieć.
>
> > > A co jest złego w zadaniu swojemu mężowi" "kochanie widzisz że coś
> dzieje
> > > się z nami złego?
> > > Jak to razem rozwiążemy, masz jakieś propozycje ?"
> >
> > To, że zakładasz, że jest dialog tam, gdzie ona pisze że tego dialogu
nie
> > ma.
> > I w tym jest właśnie problem, a nie w niewypowiadaniu jakichś tam
> formułek.
>
> Moim zdaniem forma rozmawiania, w tym zadawania pytań jest bardzo ważna.
> Czasem zapominamy żeby dać czas i przestrzeń rozmówcy na udzielenie
> odpowiedzi
> na zadawany pytanie.
>
> > No to ona właśnie ja "organizuje". a że zaczyna od siebie, zamiast gadać
> jak
> > dziad do obrazu - dzielna dziewczyna.
>
> Oczywiście że pójście do psychologa może jej pomóc.
> Mam nadzieję że ją wzmocni i posiądzie nowe umiejętności,
> niestety moim zdaniem to wzmocni jego przekonanie że to tylko ona
> tej pomocy potrzebuje.
>
> Na marginesie ciekawe co by się stało gdyby zapytała go: "Co więc zrobimy,
> bo ja czuję że nasz związek sie rozpada".
>
>
> Jacek
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kłopoty z nastolatką
odpowiedzialnosc dziecka
pracoholicy!!!!!
wspolne wyjscie
Ojciec Alkoholik

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »