Data: 2003-07-08 07:56:20
Temat: Re: Psychologia doboru płciowego było Re: Re: Re: Re: przyjaźń? (robi się długie)
Od: o...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Przepraszam za zwłokę. Praca mnie dopadła. I jeszcze odcięli nam programy
pocztowe i muszę wchodzić na forum przez bramkę onetową.
Bacha
> Imponujące upierzenie samca przeciwnie, ma rzucać się w oczy. On to bowiem
> odwraca uwagę drapieżników od gniazdującej samicy, odciągając ich jak
> najdalej od niej.
Pod warunkiem, że w takim krzykliwym wdzianku nie pałęta się zbyt blisko
gniazda, bo inaczej efekt byłby przeciwny.
Muszę jeszcze sprawdzić, jak to doładnie jest z tymi pawiami, ale wydaje mi
się, że na krajne ekstrawagancje w szacie mogą sobie pozwolić te gatunki, które
albo są raczej poza zasięgiem większości drapieżników, albo nie udzielają się w
wychowaniu potomstwa i są oceniane jedynie na podstawie wyglądu. A temu, że
samica miałaby czuć się bezpiecznie, wiedząc że to nie ona jest celem,
nadawałbym znaczenie marginalne.
> Szansę przetrwania tych zabiegów daje mu zdolność
> podfruwania (nawet na kilkanaście metrów), a także osiągania dzięki temu
> niżej rosnących gałęzi. Czyli ucieczki poza zasięg zainteresowanych
> drapieżników. Może jest zatem tak, że im bardziej efektowne i imponujące
> upierzenie samca, tym większe poczucie bezpieczeństwa u samicy. Dodam od
> razu dla uniknięcia nieporozumień, że samica nie przeprowadza takiego
> rozumowania, a ten dobór płciowy dokonuje się instynktownie bez udziału jej
> świadomości. Ot i znalazła się "celowość", zupełnie praktyczna.
> Należy też zastrzec istotne różnice między pawiem dzikim a parkowym
> (hodowlanym). U tego ostatniego bowiem cechy ozdobne uzyskano
> przez selekcję sztuczną.
Nie wiem, jak i na ile hodowla zmieniła wygląd pawi. Też rzecz do sprawdzenia
Dobrze sobie czasem zweryfikować po latach podstawy własnych przekonań :)
> [...]
> > Aż się zastanawiam, czy ten wyjątkowy upór, z jakim niektóre osoby
> > (panie zwłaszcza) pielegnują alkoholików, nie bierze się
> > przypadkiem również z tego pierwotnego mechanizmu.
>
> To już musiałbyś nieco przybliżyć, bo nie za bardzo widzę związek (pewnie mi
> wyobraźnia szwankuje). :(
Ano, Diamond w trzecim szympansie wysnuł fajne wytłumaczenie skłonności ludzi
do używek i brawurowych zachowań, zwłaszcza w młodym wieku. Otóż publiczne
faszerowanie się używkami ma być taką cechą psychiczną mówiącą : "patrz, jaki
jestem odporny" Według Diamonda w przypadku środków uzależniających ta cecha
prowadzi na manowce, bo nawet nie wiadomo jak dobre geny nie wyrównują
upośledzenia płodności, impotencji, niezdolności do radzenia sobie w życiu i
skrzywionych relacji społecznych. Taki niby ewolucyjny atawizm potrzebny jak
zęby w tyłku. A mnie się wydaje, że to nie dokońca prawda. Jakoś geny
alkoholików nie są rugowane z populacji. Pije się głównie w towarzystwie,
chwaląc swą odpornością. Owszem, niektórzy rzeczywiscie zaczynają pić do
lustra, ale to się rozwija przez lata, a w wieku dojrzałym alkoholicy z reguły
już mają dzieci. Co innego, gdyby marskość wątroby eliminowałą nastolatków. No
i zastanawia mnie ten fenomen, że alkoholicy mają mnóstwo dzieci jak na nasze
warunki. Fakt, ich rodziny uznawane są za patologiczne, dzieci są często
odbierane i przekazywane innym do odchowania - wraz z całym odziedziczonym i
nabytym pakietem postaw i zachowań. Z punktu widzenia etycznego takie
postepowanie alkoholików jest naganne, z punktu widzenia ewolucyjnego -
zwyczajna strategia kukułki, w dodatku bardzo skutecznie przeprowadzana. No i
to samozaparcie kobiet, o którym czasem słyszę i czytam, co to z poświęceniem
pielęgnują swch mężów lub konkubentów alkoholików - aż się zaczynam
zastanawiać, czy to nie jest odpowiednik prostego, instynktownego oceniania
genów na podstawie odporności na wchłaniane trucizny. W końcu jest spore
prawdopodobieństwo, że dzieci takiej kobiety odniosą sukces ewolucyjny, tzn, z
powodzeniem będą kontynuowały tradycje alkoholizmu i też będą miały mnóstwo
dzieci (które wychowa kto inny) i tak w kółko Macieju :)
> [...]
> > > Nie ciągał on już siłą swojej wybranki za włosy do aktu
> > kopulacji, jak to
> > > czynił żyjący przed nim australopitek.
> >
> > ?
> > A skąd wiesz. [...]
>
> Wspominałam o pułapce termicznej.
> Kiedy tektonika skorupy ziemskiej wypiętrzyła pasma górskie Wielkiego Rowu
> Afrykańskiego, odcięła kawał wokółrównikowej dżungli wraz z zamieszkującymi
> tą część "małpowatymi". Wywołane tym wypiętrzeniem zmiany klimatu, na suchy
> i gorący spowodowały wykształcanie się sawanny kosztem dżungli dającej
> wilgoć i cień.
> Stopniowy niedobór drzew zmusił "małpowatych" do zejścia na ziemię.
Mogło być odwrotnie. Są podejrzenia, że szympansy miały typowego dwunożnego
przodka i są powtórnie nadrzewne. Zejście na ziemię odbywało się kilkakrotnie,
nasi przodkowie powtórzyli wyczyn ramapiteków.
> Ich futro zostało stopniowo zamienione na mechanizm stałocieplny tzn.
> gruczoły potowe, które chłodziły w czasie upałów.
Małpy środkowej Afryki są nie mniej stałocieplne. Ich futro chroni przede
wszystkim przed deszczem, osłoną przed zimnem jest kiepską. Niemieccy żołnierze
w tanganice mieli tornistry obijane małpim futrem, właśnie z powodu jego
wodoodporności. Na sawannie równie dobrze jak gruczoły potowe sprawdza się
włochatość, jeśli chodzi o osłonę przed promieniowaniem. Wyklucza jedynie
odprowadzanie nadmiaru energii cieplnej nagromadzonej w wyniku długotrwałej
pracy mięśni. Drapieżniki radzą sobie z tym wywalając jęzory, ludzowate poszli
inną drogą.
> Choć dni na sawannie
> bywają gorące, to nocą temperatura potrafi spaść nawet poniżej zera.
> Problemem więc była noc. Im mniejszy stosunek powierzchni ciała do masy, tym
> mniejsza utrata ciepła. W tej sytuacji selekcja naturalna premiowała
> wyższych i szczupłych.
Tu błąd. Ze względu na stosunek powierzchni do masy powinna promować bardziej
zaokraglonych. ;) Tak naprawdę szczupłość i dwunożny chód rozwinęły się jako
odpowiedź na promieniowanie słońca - w Kenii, Ugandzie, Etiopii, więc w
rejonach podejrzanych o nańczenie wczesnych człowiekowatych, w najgorętszych
godzinach słońce jarzy prosto z zenitu. Wyprost ciała wystawia na światło
minimalną powierzchnię. Problemem było jedynie narażenie mózgu na wyżarzenie,
ale zaradzono temu zwiększajac jego masę i wyposażając w obszerne zatoki w
kościach czaszki oraz wyprowadzając co większe naczynia tuż pod powierzchnię
kości pokrywowych, by bezpośrednio wypromieniowywały nadmiar ciepła.
Odpowiedzią na nocne chłody było zwiększenie ogólnej masy ciała i wzpieranie
zachowań społecznych - by ludzie ulili się do siebie w nocy. Nie jest też
wykluczone wykorzystywanie naturalnych źródeł ognia, choć może nie od razu
wiedziano jak go rozniecać. Ostatecznie człowiek jako jeden z nielicznych
gatunków ma zakodowaną fascynację ogniem, a nie strach przed nim.
> Ze względu na aktywny tryb życia grubasów raczej nie
> było. Selekcja ta dotyczyła jednak w równej mierze kobiet i mężczyzn. Ale
> było też coś, co dotyczyło jedynie kobiet. Było to rodzenie dzieci.
> Im dzieci miały mniejszą masę przy urodzeniu, tym miały mniejsze szanse by
> przetrwać chłodniejsze noce. A trzeba pamiętać, że Homo erectus nie budował
> szałasów, nie nocował na drzewach tylko na ziemi. Masa dziecka zależy od
> wzrostu matki, a więc znów ewolucja premiowała wyższe kobiety. No a jak
> kobiety zaczęły dorównywać wzrostem mężczyznom, to zaczęły mieć więcej do
> powiedzenia.
Tu zgoda.
A raczej do wymagania, bo Homo erectus nie umiał jeszcze mówić
> tak jak my. Ot i cała koncepcja. Wykopaliska może nieszczególnie ją
> potwierdzają, ale też i nie zaprzeczają jej specjalnie. ;)
Ano fakt, w wypadku erectusa możem pozwolić sobie na większe dywagacje niż w
przepadku wcześniejszych hominidów, znanych z pojedynczych kości.
Pozdrowienia
Mefisto
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|