Data: 2011-10-31 13:24:35
Temat: Re: Radziwiłowicz bez tajemnic
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-10-31 14:15, Piotrek pisze:
> On 2011-10-31 13:59, zażółcony wrote:
>> Tylko bez teatru. Trzy mdlejące kociaki to bardzo poważna sprawa.
>>
>> A poza tym, to z wielką chęcią oddałbym Ci pałeczkę - cobyś
>> z Lebowskim spróbował nieco pokontynuować. Chyba, że wolałbyś
>> polemizować ze mną. Polecam jednak Lebowskiego - a ja sobie
>> chętnie poobserwuję dynamikę tematyki, emocji itp itd :)
>
> Nie widzę jego oryginalnych postów (tylko w cytatach) i jednocześnie
> jestem za mało zmotywowany, ażeby zmienić serwer nntp na inny.
> Tak więc sorry, ale chleba z tej mąki nie będzie.
Ja specjalnie dla niego zmieniłem na news.icm.edu.pl, bo
też miałem z tym kilka dni temu problem, jak onet padł.
> Ażeby była jasność. Nie kwestionuję poziomu dyskusji, albo przynajmniej
> nie jest to sprawa pierwszoplanowa. Jedynie uważam, że dziedziny w
> jakich operujecie są jakby rozłączne. Ta więc szansy na zbliżenie
> stanowisk IMHO nie ma. No ale z drugiej strony w końcu chodzi o to, żeby
> gonić króliczka. C'nie? ;-)
No nie. Tylko mi trochę brakuje świeżych pomysłów. A skoro nie widzisz
jego postów to chyba nie masz dobrego widoku na sytuację, bo celowo
duże ilości jego wypowiedzi ciąłem. Polecam, serio.
Osobiście np. chciałbym jeszcze znaleźć czas, by wrócić do jednej
rzeczy, którą napisał:
W dniu 2011-10-30 18:01, Lebowski pisze:
> Imo kazdy normalny czlowiek po informacji o polozenu, w jakim sie
> znalazlem bez problemu by zrozumial i bynajmniej nie namawial na
> budowanie czegos, co nie zostanie skonczone.
> Nasza wizja dwoja zgrzybialych staruszkow siedzacych razem na lawce w
> cieplym sloncu i przygladajacych sie swiatu stala sie bezpowrotnie
> nieaktualna.
> Dzis sam przygladam sie miajanym ludziom, czesto staruszkom i staram sie
> odgadnac jaka bedzie kiedys pelagia. Ktora z nich sie stanie?
> Co wyzlobi czas na jej pomarszczonej twarzy?
> Czy pogode ducha i serdecznosc, na ktora ja bylo w zyciu stac, czy bol i
> smutek pozostawiony przez jej problemy.
> Z jednymi ludzmi zyjemy blizej z innymi dalej, ale dziki naszemu
> dystansowi do ich spraw imo lepiej widzimy w jakim kierunku ida i co
> odbiera im rodzina, ktora uwazaja za swoja najwyzsza wartosc z wiadomych
> wzgledow.
> Myslisz, ze ty kiedys nie byles najwazniejszy dla swojego ojca, tak jak
> twoja dzieci sa dla ciebie i pewnie ich beda dla nich?
> Co dzieki nim zyskales, poza utrata czasu, checi, inwencji i mozliwosci?
Do tego momentu bym zacytował, a resztę bym wyciął :) ale FYI:
> Emocjonalna wymowke, ze nie stac ciebie nawet na jakis pierd typu hbo i
> argument w dyskusji ze mna, ze przeciez ja nie mam takich zobowiazan jak
> ty?
> Nie posiadasz juz nawet zadnych racjonalnych odniesien, do ktorych mozna
> by sie odwolac w tej dyskusji i twoja pseudopromocja wartosci rodzinnych
> oraz emocjonalnych, ktore reprezentujesz jest juz tylko smutnym, choc
> coraz silniejszym mechanizmem obronnym przed spojrzeniem na siebie i
> swoje zycie chocby odrobine krytycznie.
|